Chcącemu nie dzieje krzywda? Pocztówki ze świata chwilówek
Trzeba się było nie zapożyczać. Wiedzieli, co podpisują. Chcącemu nie dzieje się krzywda. Nikt im siłą tych chwilówek nie wciskał. Wystarczyło przeczytać umowę. To oczywiste, racjonalne argumenty, które muszą pojawić się w debacie o chwilówkach. Patrząc trzeźwym i roztropnym okiem trudno pewnie nawet nie przyznać im racji. Próbując zrozumieć mechanizm, który sprowadził tysiące ludzi poza reguły takiego racjonalnego spojrzenia, postanowiliśmy jednak zanurzyć się w „wirtualną rzeczywistość” zadłużonych.
Świat ludzi w pętli zadłużenia wydaje się z tej perspektywy przypominać dramaty alkoholików, narkomanów, hazardzistów. W tych przypadkach – choć picie, ćpanie i granie też zaczyna się od indywidualnej nieodpowiedzialności za własne życie – jako wspólnota polityczna zdecydowaliśmy się działać na rzecz radykalnego ograniczenia wolności gospodarczej i koncesjonowania możliwości prowadzenia działalności zarobkowej żerującej na tych nieszczęściach. W imię ochrony słabej jednostki.
Czy takie samo ograniczenie jest więc uprawnione wobec chwilówek? Nie mamy dziś jednoznacznego przekonania. Na pewno warto jednak oddać głos samym „bohaterom”, a może raczej ofiarom. Dlatego zachęcamy do lektury cytatów z wpisów z forów dyskusyjnych osób zadłużonych. Wywarły na nas ogromne wrażenie.
Nicki użytkowników, nazwy firm oraz kwoty (przy zachowaniu rzędu wielkości) zostały zmienione dla uniemożliwienia identyfikacji osób, których historie przytaczamy. Czasem delikatnie sparafrazowaliśmy tekst dla uniknięcia powtórzeń. Dla przejrzystości lektury poprawiliśmy też podstawową interpunkcję, ale zachowaliśmy oryginalną ortografię.
Początek: nie wkopać się w coś grubego
W wątku „300 zł bym chciałbym pożyczyć” [SebaPL] nie wysila się: „Jak w temacie. W sprawie szczegółów zapraszam na PW”. Kończy emotikonką z uśmiechem. Nie pisze, czy chce pożyczyć na spłatę dotychczasowego zadłużenia, czy tak po prostu. Z jakiegoś powodu trafił jednak do społeczności, która na pierwszy rzut oka gromadzi raczej zadłużonych, niż zdolnych do udzielania pożyczek.
[pan kot] pyta: „Potrzebuję szybkiego zastrzyku gotówki, będę mógł spłacić za jakiś miesiąc, maks dwa. Poważnie myślę o chwilówce. Wiem, że są wysoko oprocentowane ale chyba nie mam wyjścia. Macie jakieś doświadczenia z nimi? Gdzie najlepiej wziąć? Może ktoś doradzić?”
[dexter] się waha. „Od jakiegoś czasu wyrosły jak grzyby po deszczu punkty w których można wziąć szybki kredyt czyli tzw. chwilówkę. Kilka raz kusiło mnie żeby wejść i pożyczyć np. dwa tysiące złotych na nowy telewizor. Zawsze blokował mnie strach przed dużym oprocentowaniem i jakimiś ukrytymi haczykami. Co sądzicie o tych całych chwilówkach? Opłaca się?”.
[marek20] zakłada nowy wątek. Nie pytany odpowiada co zrobić, gdy bank odmówi komuś kredytu. „Jak bank odmawia trzeba znaleźć instytucje pozabankową. Teraz jest wiele takich firm. Ja polecam [firmaXX1]. Tam się sprawdzają bik, a pożyczki są od prywatnych osób”.
[tobiasz]: „Gdzie najlepiej wziąć tzw. chwilówkę, aby wszystko było jasne? Aby się nie wkopać w nic grubego?”
Pętla: mam 27 lat, a tak spieprzyłam sobie życie
[gruby1991]: „Mam 21 lat, za 3 tygodnie kończę 22. Wpadłem w pętle pożyczek takich jak [firma XX2], [firma XX3], [firma XX4] itp. Telefony na raty laptop i konsola. Pożyczek jest trochę, a co najgorsze – nie płace ich, bo jest ich za dużo. Już niewiem co mam robić. Chciałem wziąść kredyt na kwote 20 000 zł co by napewno mnie uratowało i dało spokojnie żyć, lecz jestem na umowie zlecenie na czas nie określony. Błagam doradźcie co można zrobić. Może ktoś ma podobną sytuacje. Może ktoś zna jakiś bank który mi udzieli takiej kwoty. Liczę na waszą pomoc. Z góry dzięki”.
[masster]: „Piszę do Państwa, żeby uzyskać pomoc i wsparcie w mojej sytuacji. Na początku powiem, że zdaję sobie sprawę z tego, że moja sytuacja wynikła wyłącznie z mojej głupoty i myślenia, że >jakoś to będzie<. Pierwszą pożyczkę wzięłam ponad dwa lata temu w sekrecie przed wszystkimi. Chciałam kupić sobie coś ekstra. Rata była śmiesznie niska. Stwierdziłam, że nawet jej nie odczuję. Po chwili nie mogłam już przestać. Zawsze była jakaś okazja, pretekst, a pieniądze były łatwe i szybkie. Myślałam, ze mam nad tym kontrolę, ale zaczęłam spłacać zobowiązania kolejnymi pożyczkami. Obecnie moje zadłużenie wynosi około 65-70 tysięcy.
Nie mam już zdolności w banku, zwłaszcza, że koncie widnieje wiele chwilówek. Poszłam do dobrego doradcy, polecił mi >wyczyszczenie historii konta<. Zasugerował, żebym pożyczyła np. od rodziny ok. 25 tys. na spłatę chwilówek i przeczekała 3-4 miesiące. Następnie bez problemu powinnam otrzymać kredyt w banku na pełną konsolidację i wyjście z długów.
Nie mam zaległości w BIG i BIK, ale nie mam już środków na spłatę chwilówek. Nie mam jak pożyczyć tej kwoty od rodziny. Poza tym nikomu nie przyznałam się do długów. Mam dobrą pracę w prestiżowej firmie. Jestem przed ślubem, a narzeczony nie wie o mojej sytuacji. Powiedzcie co mogę zrobić? Szukałam prywatnych pożyczek, nawet jednej już byłam pewna, ale nagle ta osoba nie odbiera telefonu. Jestem młoda, mam 27 lat, a tak sobie spieprzyłam życie. Dla kilku >fajnych< chwil..
Chcę z tego wyjść. Mogę płacić ratę do 1000zł miesięcznie. Byleby nad tym panować. Proszę o pomoc. Nie mam już do kogo się zwrócić”.
[daremis] wylicza piętnaście nazw firm wraz z kwotami. „razem: 18333,12. Tyle mi się tego uzbierało. najbliższe spłaty mam zaplanowane na 4 września, ale i tak wiem że nie będę w stanie na razie ich płacić. Prowadzę własną działalność i wiem że nie dostanę żadnych środków w przyszłym miesiącu, żeby mieć na obsługę tych długów. Nie mam pojęcia co mam robić. (…) Chcę wziąć kredyt, który spłaci to wszystko”.
[mania]: „Witam… Wpadłam w pętlę kredytową. Bank nie udzieli mi kredytu, bo mam umowę na czas określony do końca kwietnia. Spłacam dwa kredyty bez opóźnień: 600 zł hipoteczny oraz kredyt gotówkowy 120 zł. Wszystko w terminie, ale pobrałam chwilówki. Spłacam je, ale jedna goni drugą. Dług rośnie, a ja coraz gorzej sobie radzę… i psychicznie i finansowo… Bardzo proszę o jakąś rozsądną i ludzką ofertę pożyczki [tu numer telefonu].
Kulminacja
[daremis]: „…do tego leczę się psychiatrycznie i boję się, że sobie z tym nie poradzę. Mam różne stany”.
[kara33d]: „Mam taki sam problem z chwilówkami. Mam zaciągnięty dług na ponad 20 tys. Nie wiem co robić mam. Próbowałam się z nimi trochę porozumieć, ale nic to nie dało. Ostatnio próbowałam popełnić samobójstwo, ale mnie odratowali. Już nie daje rady z tym wszystkim. O tyle dobrze, że nie mam męża i dzieci”.
[mariola86]: „Wpadłam jak śliwka w kompot. Całe życie w biedzie. Do tak masakrycznej chwili doprowadziłam się sama. Nawet nie wiem kiedy. Masa kredytów-chwilówek. Gdzie popadnie. Brałam na spłatę tego co już miałam i tak miesiąc po miesiącu. Najgorszym było podpisanie umowy kredytowej w [FirmaXX5]. Od tego czasu nie mogę wyjść z tego bagna. Depresja, myśli samobójcze…. Po prostu maskara. Nie dorobiłam się niczego. Nie mam nic. Mam tylko stałą pracę. Obecnie przebywam na urlopie macierzyńskim. Tylko synek trzyma mnie przy życiu, bo nie wiem czy w ogóle się z tego pozbieram. Mam prawie 125 000 tys. zadłużenia: [tu wymienia 16 firm, gdzie kwoty zadłużenia wynoszą od 344 do 55 112 złotych].
[LaRa44]: „Jestem załamana. Mieszkam u rodziców, musiałam zrezygnować z mieszkania, bo nie było mnie stać na opłaty. Nie mam nic prócz długów. 9-letnie dziecko na utrzymaniu. Brak perspektyw. Mam myśli samobójcze. Nie wiem co mam robić. Proszę o pomoc, poradę, cokolwiek. Boję się, że dłużej tego nie udźwignę i dojdzie do tragedii”.
Uratowani
[baarbi] odpowiada na wpis jednej z osób, od której pytania zaczęliśmy to zestawienie.
„W ramach odpowiedzi opowiem swoją krótką historię. Jakieś półtorej roku temu oboje moich rodziców straciło pracę. A kredyt za dom i rachunki zostały. Moja wypłata nie starczała a kredyt na samochód miałam.
Zaczęłam szukać pieniędzy i wzięłam chwilówkę (reklamowana). Okazało się, że brakowało mi by ją spłacić bo mało zarobiłam. Więc wzięłam inna by tą spłacić. Po trzech miesiącach miałam cztery chwilówki i mój kredyt w banku. Zaczęły się telefony od rana do wieczora… Groźby, zmuszanie do zapłat, nawet wizyta w domu. Męczyłam się rok czasu. Cała wypłata szła na długi. Miałam dość… Los sprawił, że poznałam wspaniałego człowieka, który mi pomógł. Ale wstyd przed teściem został. Teraz długów nie mam. Zastanów się czy stresy są warte tych pożyczonych pieniędzy?”.
Wyszukał i zredagował Piotr Trudnowski. Kompilacja wpisów oryginalnie ukazała się na łamach 47-48 teki czasopisma „Pressje”. Zachęcamy do zakupienia numeru.