Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Anna Świerzewska  28 lipca 2017

Macierzyństwo to nie hobby, żłobek to nie dom [POLEMIKA]

Anna Świerzewska  28 lipca 2017
przeczytanie zajmie 6 min

Czy inwestycja w żłobki idzie w parze z dzisiejszą polityką rodzinną? Czy rodzice rzeczywiście oczekują właśnie takiej formy wsparcia od państwa? Celem polityki rodzinnej powinno być stworzenie takich warunków, w których rodzice swobodnie, nie kierując się wyłącznie przyczynami ekonomicznymi, mogą podjąć decyzję o rozpoczęciu bądź powrocie do pracy zarobkowej.

W opublikowanym na łamach portalu Jagielloński24.pl artykule dotyczącym integralnej polityki rodzinnej przedstawiono trafną propozycję popularyzacji elastycznych form zatrudnienia oraz wprowadzenia sprzyjających matkom zmian legislacyjnych. Obok niewątpliwie słusznej uwagi, że pomoc państwa nie może ograniczać się jedynie do wsparcia finansowego, znalazł się zaskakujący moim zdaniem postulat, by integralną politykę rodziną tworzyć także poprzez… system opieki infrastrukturalnej w postaci żłobków i przedszkoli. W ocenie Marleny Tryki jest to jeden ze środków mających pozytywnie wpłynąć na życie Polek, które decydują się łączyć rolę matki z pracą zawodową. Czy inwestycja w żłobki idzie w parze z dzisiejszą polityką rodzinną? I czy rodzice rzeczywiście oczekują właśnie takiej formy wsparcia od państwa?

Opieka nad dziećmi to nie hobby

Według podanych w artykule danych GUS, procentowy udział kobiet w ogólnej liczbie zatrudnionych systematycznie wzrasta, a obecnie wynosi około 50%. Dodajmy, że wskaźnik kobiet aktywnych zawodowo w wieku produkcyjnym to około 70%. Ten sam raport wskazuje, że poziom zatrudnienia kobiet na przestrzeni ostatniej dekady wzrósł o 6% Wątpliwości budzi jednak formułowanie na podstawie tych danych tezy, że „Polki chcą pracować” a „praca zawodowa staje się dla kobiet bardzo istotnym elementem życia”.

W konsekwencji rozważania na temat możliwości wyeliminowania dylematu „praca czy dziecko?” opierają się na błędnym założeniu, że życie rodzinne związane z opieką i wychowaniem dziecka nie jest pracą, lecz należy do zupełnie odrębnej kategorii, której bliżej jest do swego rodzaju hobby (niekoniecznie łatwego).

Założenie, że poświecenie się opiece nad dziećmi w domu nie jest „pracą” jest nie tylko krzywdzące, ale i błędne. Praca wykonywana w domu, choć nie ma charakteru zarobkowego, posiada ogromną wartość ekonomiczną, na co Instytut Ordo Iuris zwracał uwagę m.in. w obszernym raporcie na temat polityki rodzinnej.

Żłobek to nie dom

Pomysł zwiększenia liczby żłobków jako recepta na budowanie życia rodzinnego jest co najmniej zaskakujący. Już teraz dzieci korzystające w Polsce ze żłobków przebywają tam średnio 39,1 godzin tygodniowo. W skali Unii Europejskiej więcej czasu w żłobku spędzają jedynie dzieci w Portugalii (39,5 godzin tygodniowo). Badania wskazują, że prawdopodobieństwo negatywnego wpływu pobytu w żłobku na rozwój dziecka wzrasta wraz ze średnia liczbą godzin spędzanych przez nie w tego rodzaju placówce. Ponadto, umieszczenie dziecka w żłobku powinno być zawsze uzależnione od stopnia jego rozwoju.

Tymczasem najczęściej krok ten dyktowany jest przymusem ekonomicznym, skutkiem czego cierpi i rodzic oddający pociechę pod opiekę instytucji, i dziecko, dla którego rozłąka z matką może być przeżyciem silnie oddziałującym na zdrowie psychiczne i fizyczne. Co ciekawe, postulat zwiększenia liczby żłobków znalazł odbicie w najnowszej nowelizacji ustawy o opiece nad dziećmi do lat 3., której głównym celem jest doprowadzenie do spełnienia przyjętych przez Unię Europejską tzw. Celów Barcelońskich, zakładających objęcie kolektywną opieką 33% dzieci w wieku do 3. roku życia.

Tymczasem współczesne matki niekoniecznie pragną jak najszybszego powrotu do pracy zawodowej. Badania przeprowadzone w 2002 r. w 19 państwach europejskich nie pozostawiają wątpliwości, że wiele kobiet po urodzeniu dziecka preferuje całkowitą, choćby czasową, rezygnację z pracy zarobkowej bądź wykonywanie jej w sposób elastyczny.

Problem leży natomiast w obowiązujących rozwiązaniach prawnych, które pozwalają dofinansowywać pracę opiekuńczo-wychowawczą tylko wtedy, gdy jest to praca wykonywana w formie zinstytucjonalizowanej. Dlaczego upierać się przy status quo i inwestować w kolejne żłobki, skoro można by przeznaczyć te środki na wsparcie matek chcących wykonywać tę pracę w domu?    

Pomoc państwa w pogodzeniu pracy zarobkowej i pracy na rzecz rodziny powinna więc opierać się na wyjściowym założeniu, że kobieta pracująca w domu nie jest obciążeniem dla społeczeństwa, lecz daje mu wymierne korzyści. Za dowód „obciążającej” roli macierzyństwa służyć mają składki ubezpieczeniowe kobiet przebywających na tzw. urlopie macierzyńskim, które opłaca się z budżetu państwa czy nieuiszczanie podatku dochodowego. Tymczasem ONZ szacuje, że niezarobkowa praca wykonywana w domu przez kobiety powiększa PKB średnio o 40%!

Matki na pewno chcą pracować?

Należy postawić pytanie, czy wzrost zatrudnienia kobiet w wieku produkcyjnym nie jest raczej konsekwencją sytuacji ekonomicznej, która w wielu przypadkach zmusza matki do oddania dziecka pod opiekę żłobka czy przedszkola w celu podjęcia pracy zarobkowej, aby móc domknąć budżet domowy. Bardziej precyzyjną odpowiedź na to pytanie otrzymamy najpewniej w perspektywie kilku najbliższych lat, gdy będziemy mogli dostrzec i ocenić wymierne efekty programu „ Rodzina 500 Plus”. Niemniej, poprawność tego toku myślenia zdają się potwierdzać badania przeprowadzone w 2011 r. przez Mouvement Mondial des Meres-Europe. Według nich, w Europie aż 26% matek chciałoby poświęcić się opiece nad dzieckiem i pracy w domu. 63% chce mieć możliwość elastycznego kształtowania czasu pracy, a zaledwie 11% preferuje zatrudnienie w pełnym wymiarze czasu pracy.

Tymczasem przywoływane już dane GUS wskazują, że jedynie 10,7% ogółu pracujących kobiet w Polsce zatrudnionych jest w niepełnym wymiarze czasu pracy. Rzeczywistość nie odpowiada zatem deklarowanym preferencjom kobiet. Umożliwienie matkom dzieci do lat sześciu pracy na pół etatu byłoby krokiem w dobrą stronę. Bez wątpienia trafny jest też postulat większej dostępności elastycznych from zatrudnienia. Statystki takich państw jak Wielka Brytania czy Irlandia, w których obserwujemy poprawę sytuacji demograficznej, potwierdzają, że matki preferują właśnie te formy zatrudnienia, jako najlepiej odpowiadające na chęć łączenia pracy zarobkowej z domową pracą nieodpłatną.

Zaskakująca jest jednak łatwość, z jaką M. Tryka stwierdza, że strach przed pracą na dwóch etatach (matki i pracownika) może okazać się silniejszy od chęci posiadania dziecka. Nie ulega wątpliwości, że godzenie tych dwóch form pracy jest rzeczą trudną, jednak przyjęcie, że jest to główny powód decyzji o nieposiadaniu dzieci jest zbyt daleko idące. Jedynie 9,3% Polaków wskazuje trudność godzenia pracy z rodzicielstwem jako kluczową przyczynę rezygnacji z potomstwa. Znów pamiętać należy, że wyniki te nie uwzględniają jeszcze zmian, jakie być może przyniesie funkcjonowanie programu „500 plus”.

Państwo wie lepiej

Wspomniana już nowelizacja ustawy o opiece nad dziećmi do lat 3. niesie za sobą kilka pozytywnych rozwiązań, takich jak ułatwienie organizacji punktów opieki dziennej. Jednocześnie jednak, poprzez redukcję dofinansowania przez ZUS legalnie zatrudnionej niani, drastycznie ogranicza dostęp rodziców do różnorodnych form opieki, w preferencyjny sposób odnosząc się stricte do opieki żłobkowej. W efekcie, w perspektywie całej polityki rodzinnej, zmiany pozytywne są zmianami kosmetycznymi i pozostaną nimi tak długo, jak ustawodawca będzie ingerować w prawo rodziców do wyboru formy opieki nad ich dziećmi, pomijając ich rzeczywiste potrzeby.

Niedawna opinia ministra Marczuka jakoby świadczenie 500 plus pełniło de facto rolę proponowanego przez Instytut Ordo Iuris bonu wychowawczego jest niestety kolejnym przykładem niezrozumienia potrzeb i oczekiwań rodziców. Głównym założeniem wprowadzenia bonu jest doprowadzenie do równouprawnienia w zakresie dostępu do pomocy państwa osób, które wybrały inne formy opieki nad dziećmi niż państwowe żłobki i przedszkola. Możliwość przeznaczenia świadczenia uzyskanego w ramach „500 plus” na ten cel nie jest tożsama z alternatywą dla jednostronnego finansowania zinstytucjonalizowanej opieki kolektywnej.

Celem polityki rodzinnej powinno być stworzenie takich warunków, w których rodzice swobodnie, nie kierując się wyłącznie przyczynami ekonomicznymi, mogą podjąć decyzję o rozpoczęciu bądź powrocie do pracy zarobkowej.

Nie będzie to możliwe dopóki, dopóty deprecjonowana jest – tak przez państwo, jak i społeczeństwo – wartość pracy osób zajmujących się domem i wychowaniem dzieci. Aby wprowadzić integralną politykę rodzinną, zgodną z rzeczywistymi oczekiwaniami rodziców, musimy wpierw wyzbyć się postrzegania macierzyństwa w kategoriach hobby.