Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Maciej Dulak  19 maja 2017

BRW i Nowy Styl. Polskie meble zdobywają światowe rynki

Maciej Dulak  19 maja 2017
przeczytanie zajmie 5 min

Jedna firma zaczęła od przydomowego warsztatu w niewielkiej wsi na Lubelszczyźnie, druga powstała z inspiracji zagranicznego wyjazdu w trakcie studiów. Dzisiaj Black Red White i Nowy Styl to liderzy polskiej branży meblarskiej, a nasz kraj jest czwartym największym eksporterem mebli na świecie.

W roku 2016 polska branża meblarska zanotowała sprzedaż na poziomie 42,5 mld złotych, co było wynikiem o 8% lepszym niż rok wcześniej. Znacznej poprawie uległ również sam wolumen produkcji – dla przykładu w polskich zakładach meblarskich powstało 4,75 miliona sztuk mebli kuchennych (wzrost o 36%) oraz 6,4 miliona sztuk mebli używanych w sypialni (skok o 25%). Za tak dynamiczny wzrost odpowiada postępująca międzynarodowa ekspansja naszych zakładów.

Szacuje się, że 90% produkcji wyjeżdża z Polski, a do głównych rynków zbytu należą Niemcy, Wielka Brytania, Francja oraz w mniejszym stopniu Holandia, Czechy i Stany Zjednoczone. Jesteśmy czwartym największym eksporterem mebli na świecie, ustępując miejsca jedynie Chińczykom, Niemcom i Włochom.

Black Red White. Wszystko zaczęło się w przydomowym warsztacie

Biłgoraj – niespełna 30-tysięczne miasto w województwie lubelskim – większości osób kojarzy się wyłącznie z postacią kontrowersyjnego polityka Janusza Palikota. Tymczasem właśnie tam swoją siedzibę posiada firma Black Red White (BRW), która z 20% udziałem w rodzimym rynku pod względem wartości sprzedaży jest największą polską grupą meblarską, a jej asortyment dostępny jest w ponad 30 krajach świata, nawet w Mongolii czy Kirgistanie.

W ciągu 25 lat funkcjonowania BRW z małej stolarni stworzonej przez Tadeusza Chmiela, dorobiła się pozycji międzynarodowego potentata branży meblarskiej, sam zaś założyciel jest 42 najbogatszym Polakiem, z majątkiem wynoszącym 674 milionów złotych. Mimo olbrzymiego majątku, Tadeusz Chmiel pozostaje jednym z najbardziej tajemniczych polskich przedsiębiorców. Nie udziela żadnych wywiadów, nie uczestniczy w branżowych targach, a ze wszystkich agencji prasowych wycofał swoje zdjęcia. Niektóre osoby skromny styl życia biznesmena wiążą z jego rzekomą przynależnością do środowiska Świadków Jehowy. Na uwagę zasługuje fakt, że samego prezesa nie znają zarówno przedstawiciele władz miasta, politycy, jak i nawet jego pracownicy.

Przedsiębiorstwo BRW powstało w 1992 roku, jednak jego założyciel już w latach 70., w przydomowym warsztacie w Chmielkach, rozpoczął produkcję pierwszych mebli kuchennych. W latach 80. uzyskał tytuł czeladnika stolarskiego, co w tamtym okresie było konieczne, by założyć własną, legalnie działającą firmę. Początkowo produkcja odbywała się pod gołym niebem, a montaż na 30m2 w starym domu. Po jakimś czasie Tadeusz Chmiel wybudował mały warsztat i zatrudnił pierwszego pracownika. W trakcie transformacji gospodarczej, kiedy branża meblarska stawiała dopiero pierwsze nieporadne kroki, Chmiel trafił w biznesową dziesiątkę. Namówił do współpracy Andrzeja Miazgę, człowieka, który przez kilka lat zajmował się produkcją mebli w USA i właśnie wrócił do Polski. Zaraz po jego dołączeniu do teamu BRW, firma wprowadziła do zakładu nowoczesne, zautomatyzowane maszyny, które pozwoliły zwiększyć produkcję przy jednoczesnej redukcji kosztów.

„Do dziś po Chmielku krąży opowieść, jak w Chmielku zamontowano pierwsze maszyny i miejscowy rolnik, widząc pracujące z ogromną precyzją, sterowane komputerem centrum obróbcze, powiedział: »W tym to chyba jakiś diabeł siedzi!«” – pisał w ubiegłym roku na łamach lubelskiego wydania Gazety Wyborczej Jacek Brzuszkiewicz.

W 1996 roku spółka otworzyła zakłady produkcyjne i magazynowe w Biłgoraju, by trzy lata później przekształcić się w spółkę akcyjną, której głównym udziałowcem jest Tadeusz Chmiel, dysponujący większością 50,03% udziałów. W 2017 roku według rankingu Wprost dotyczącego największych polskich firm Black Red White uplasowało się na 80. miejscu, a samą spółkę wyceniono na 2,751 miliarda złotych. Łącznie zatrudnia ona ponad 8 tys. pracowników. W swojej ofercie spółka posiada rozbudowaną gamę produktów, w skład której wchodzą m.in. meble kuchenne, pokojowe, tapicerowane, stoły oraz krzesła. W skład całej Grupy Kapitałowej wchodzi BLACK RED WHITE S.A. oraz 22 spółki zależne, zajmujące się produkcją mebli (21 zakładów), dystrybucją mebli oraz działalnością usługową. 11 ze spółek zlokalizowanych jest poza granicami kraju: na Ukrainie, Białorusi, Słowacji, Węgrzech, w Rosji oraz Bośni i Hercegowinie.

Na terenie Polski BRW posiada 75 własnych salonów meblowych, z czego 12 największych o powierzchni od 10 do 15 tys. m2. znajduje się we Wrocławiu, Łodzi, Warszawie, Zabrzu, Będzinie, Chorzowie, Bydgoszczy, Gdańsku, Lublinie, Poznaniu i Krakowie. Spółka współpracuje z 375 salonami partnerskimi, gdzie również oferuje swoje produkty. Aż 32% sprzedaży trafia poza granicę Polski, w ponad 30 różnych krajach m.in. Słowacji, Słowenii, Czechach, Węgrzech, Rumunii, Rosji, Łotwie, Litwie, Estonii, Ukrainie, Białorusi, Niemczech, Francji, Hiszpanii, Bułgarii, Bośni i Hercegowinie, Chorwacji, Serbii, Grecji, Kazachstanie, Kirgistanie, Mongolii, Wielkiej Brytanii, Irlandii oraz krajach skandynawskich.

A nazwa? Jej geneza jest prozaiczna – po prostu pierwsze meble, które opuszczały zakłady łączyły właśnie kolory czarny, czerwony oraz biały. „Prosta gra słów” – mówił ówczesny wiceprezes BRW, Marek Pokarowski.

Nowy Styl. Sprzedajemy krzesła NATO

Paradoksalnie, historia firmy z Podkarpacia rozpoczyna się w Izraelu oraz Stanach Zjednoczonych. W 1990 roku Adam Krzanowski na trzecim roku przerywa studia i wyjeżdża pracować do USA, gdzie znajduje zatrudnienie w firmie Wythe, zajmującej się produkcją krzeseł. Po dwóch latach z szeregowego pracownika awansował na stanowisko menadżera wyższego szczebla. Właściciele firmy byli do tego stopnia zadowoleni z jego pracy, że zdecydowali się zdobyć dla młodego Polaka zieloną kartę i umożliwić mu tym samym stały pobyt w USA. Ten jednak postanowił wrócić do ojczyzny, a doświadczenie, które nabył, pracując w Stanach, wykorzystał do założenia własnego przedsiębiorstwa. Nieco wcześniej do Polski z Izraela wrócił jego brat Jerzy, który również przerwał studia i wyjechał zdobywać doświadczenie w branży gastronomicznej. Po powrocie otworzył własny bar, który prowadził do momentu przyjazdu Adama.

Ważną rolę w rozpoczęciu działalności odegrał właściciel firmy Wythe, Henry Stern, którego Adam Krzanowski przekonał do zainwestowania na terenie Polski – Stern zgodził się bez wahania. Za 40% udziałów zapłacił 40 tysięcy dolarów, czyli dwa razy tyle, ile uzbierali wówczas bracia Krzanowscy. Po pewnym czasie amerykański biznesmen pożyczył Polakom kolejne 150 tysięcy dolarów na zakup pierwszych samochodów z komponentami oraz udzielił gwarancji włoskim dostawcom, dzięki którym Nowy Styl mógł liczyć na wydłużone terminy płatności.

„Wydaje mi się, że nie traktował tego jako układu biznesowego. Ja byłem dla niego trochę jak syn, istotne było też to, że jestem Polakiem. Sam pochodził z rodziny żydowskiej, która mieszkała w okolicach Zakarpacia na Ukrainie, on uwielbiał te tereny. Dużo w nim słowiańskiej duszy” – wspominał swojego szefa w wywiadzie dla biztok.pl Adam Krzanowski.

Tym sposobem w 1992 roku powstał Nowy Styl sp. z o.o., który zatrudniał 7 pracowników i produkował trzy modele krzeseł. Niespełna rok później zatrudnienie wzrosło do 100 pracowników, a w ofercie widniało już 7 różnych modeli krzeseł. W owym czasie na polskim rynku funkcjonowało wiele przedsiębiorstw związanych z branżą meblarską, jednak większości z nich jedynie importowała gotowe krzesła. Bracia Krzanowscy importowali początkowo jedynie komponenty, które składali w swoim zakładzie, by ostatecznie produkować całe krzesła samodzielnie. Taki model funkcjonowania przedsiębiorstwa pozwalał zmaksymalizować zysk i z czasem przejąć rynek. Lata 90. to czas biznesowej ekspansji, zwieńczony w 2000 roku produkcją milionowego krzesła.

Obecnie Nowy Styl jest trzecim największym producentem mebli biurowych w Europie z przychodami przekraczającymi 300 milionów euro rocznie.

Po przejęciu dwóch niemieckich spółek: Sato Office oraz Rohde&Grahl, szwajcarskiego SITAG AG oraz połowy udziałów w tureckiej spółce TCC The Chair Company w portfolio spółki znajduje się 6 marek. Produkty firmy zostały dostarczone do ponad 100 krajów na całym świecie, a ich produkcja odbywa się w 15 nowoczesnych zakładów produkcyjnych w Polsce, na Ukrainie, w Rosji, Turcji, Niemczech i Szwajcarii. Odkąd w 1997 roku firma wprowadziła do swojej oferty krzesła stadionowe, w 2010 roku, podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w RPA, na stadionie Green Point i Mbombela, w trakcie Euro 2012 w Polsce, jak i cztery lata później we Francji, kibice korzystali z krzeseł wyprodukowanych przez polską firmę. Jednak to nie wszystko. Krzesła Grupy zostały wykorzystane także… podczas obrad NATO w Lizbonie.

Chcemy więcej

Nowy Styl oraz BRW nie są jedynymi przedstawicielami rynku meblarskiego w naszym kraju. Mówiąc o tym dynamicznie rozwijającym się segmencie polskiej gospodarki, należy wspomnieć również Fabrykę Mebli Forte (1 mld zł przychodu w 2016 r.), Grupę Meblową Szynaka (700 mln zł. przychodu za 2016 r.), czy też firmę Dajar (500 mln zł. przychodu za 2016 r.). W rankingu największych eksporterów mebli na świecie o włos wyprzedzamy Stany Zjednoczone (o 0,1 mld. dol.), osiągając wynik 11,9 mld. dol., natomiast miejsca ustępujemy Włochom (o 2,5 mld. dol.) oraz Niemcom (o 6,3 mld. dol.). Poza zasięgiem pozostają Chiny z zawrotnym wynikiem na poziomie 93,4 mld. dol. Branża meblarska odpowiada za 2,1% naszego PKB i pozostaje jedną z najszybciej rozwijających się gałęzi gospodarki. Patrząc na ogólnoświatowe rankingi, trzeba powiedzieć, że nadal mamy z kim konkurować i możemy tylko trzymać kciuki, aby w przyszłości znaleźć się na eksportowym podium.