Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Adam Kempa  13 kwietnia 2017

Obyś nie żył w ciekawych czasach

Adam Kempa  13 kwietnia 2017
przeczytanie zajmie 7 min

Napięta sytuacja w Korei Północnej, rezultaty wizyty Donalda Trumpa w Chinach, dyskusyjne dowody za odpowiedzialnością Assada za niedawne ataki chemiczne, podróż sekretarza stanu, Rexa Tillersona w Moskwie. Zapraszamy do lektury nowego stałego przeglądu geopolitycznego.

1. W Korei zbliża się przesilenie

W kierunku Półwyspu Koreańskiego wyruszyła amerykańska grupa uderzeniowa (lotniskowiec USS Carl Vinson i wspierające go jednostki). Amerykańscy i południowokoreańscy żołnierze rozpoczęli na półwyspie „10-dniowe ćwiczenia logistyczne”. Media podały, że Chińczycy przesunęli 150.000 żołnierzy w pobliże rzeki Yalu (na granicy chińsko-koreańskiej), co jednak spotkało się z dementi Pekinu. W urzędowej gazecie reżimu Kim Dong Una stwierdzono: „Nasza silna armia rewolucyjna obserwuje każdy ruch wrogich elementów zwracając nasz nuklearny potencjał w kierunku baz inwazyjnych USA w Korei Południowej, teatru operacyjnego na Pacyfiku, ale również kontynentu amerykańskiego”. Zagraniczni dziennikarze przebywający w Korei Północnej mają być informowani o „wielkim i doniosłym wydarzeniu”, które ma nastąpić w czwartek, 13 kwietnia.

Równolegle trwają wzmożone wysiłki dyplomatyczne. W Korei Południowej złożył wizytę specjalny wysłannik chińskiego rządu. Owocem jego pobytu jest deklarowane porozumienie co do nałożenia nowych sankcji na Koreę Północną. Prezydent Trump poinformował natomiast na Twitterze, że obiecał Chińczykom lepsze warunki wymiany handlowej, jeżeli rozwiążą problem Korei Północnej. W kolejnym „twicie” zaznaczył jednak, że choć chętnie przyjmie pomoc Chin w rozwiązaniu problemu Korei Północnej, to jeśli takiej pomocy nie będzie, USA poradzi sobie samo. Już po spotkaniu na Florydzie prezydent Xi rozmawiał telefoniczne z Trumpem, wzywając go do pokojowego rozwiązania sytuacji.

Jak się wydaje, pomiędzy Amerykanami i Chińczykami trwają intensywne negocjacje i czeka nas jakaś forma przesilenia na Półwyspie Koreańskim. Kluczowe pytanie: czy globalni rywale będą działać w porozumieniu?

2. Po spotkaniu Xi–Trump

Spotkanie Donalda Trumpa i Xi Jingpinga na Florydzie nie przyniosło przełomowych ustaleń, albo nie zostały one przekazane do publicznej wiadomości. Wbrew obawom obyło się bez gaf. Można wręcz odnieść wrażenie, że zostało ono przygotowane ze szczególną starannością o decorum (wnuczka Trumpa recytowała przywódcy Państwa Środka i jego żonie chińską poezję).

Po spotkaniu pojawiają się mieszane sygnały. Z jednej strony media donoszą, że Pekin proponuje poprawę warunków dla amerykańskich inwestorów w Chinach, aby uniknąć wojny handlowej.

Chińczycy zwiększyli też presję na Kim Dzong Una – służby celne wydały oficjalną decyzję wymuszającą na chińskich firmach zwrot węgla z Korei Północnej, w wyniku czego napełnione północnokoreańskie węglowce wróciły z Chin do portów macierzystych. Z drugiej strony wspomniane deklaracje Trumpa wobec Korei Północnej wskazują raczej na brak wypracowanego porozumienia z Chinami. Chińskie media ostro skrytykowały USA za atak rakietowy w Syrii. Chińczycy wzmogli też kampanię mającą na celu zachęcanie obywateli do denuncjacji szpiegów.

Najbliższe dni i tygodnie dostarczą wskazówek, czy Trump zastosował na Florydzie skutecznie swoją słynną „sztukę dobijania interesów”, więcej jednak świadczy o tym, że żadnego dealu nie ma, a poziom nieufności między Pekinem i Waszyngtonem pozostaje wysoki.

3. Dowody winy Assada – góra urodziła mysz

Trwa spór co do odpowiedzialności syryjskiego reżimu za domniemany atak gazowy w Khan Shakun. Amerykanie opublikowali memorandum Narodowej Rady Bezpieczeństwa, w którym stwierdza się, że USA jest „pewne”, że syryjski reżim dokonał ataku, ponieważ „sygnały wywiadowcze i wywiad geoprzestrzenny, analiza laboratoryjna próbek fizjologicznych, jak również ogólnie dostępne raporty przedstawiają jasne i spójne wyjaśnienie”. Dalsze uzasadnienie jest jednak zaskakująco byle jakie i wywołuje więcej pytań, niż udziela odpowiedzi. Amerykanie na wstępie wskazują, że nie mogą przedstawić danych wywiadowczych z uwagi na potrzebę „ochrony źródeł i metod”. Raport nie wskazuje jednak żadnych konkretnych źródeł – nawet gdy odnosi się do ogólnodostępnych informacji.

Jeśli chodzi o dowody winy Assada, mają nimi być: a) fakt, że w czasie domniemanego ataku w pobliżu znajdowały się syryjskie Su-22; b) pod koniec marca, jak również w dzień ataku, na lotnisku Shayrat miał być obecny „personel historycznie związany z syryjskim programem broni chemicznej”. Poza tymi dość niejasnymi twierdzeniami Amerykanie powołują się jedynie na ogólnodostępne nagrania i doniesienia, stwierdzając: „jesteśmy pewni, że opozycja nie mogła sfabrykować wszystkich filmów i raportów dotyczących ataku”.

Raport odnosi się również do argumentów rosyjskich, jednak w sposób dość zdawkowy i mało przekonujący. Twierdzenie, że gaz rozprzestrzenił się po konwencjonalnym ataku na magazyn rebeliantów, ma być niewiarygodne, ponieważ niezidentyfikowane „syryjskie źródło wojskowe przekazało rosyjskim mediom rządowym 4 kwietnia, że siły reżimu nie dokonały żadnego ataku w Khan Shakun, co zaprzecza rosyjskiej wersji”. Ponadto Amerykanie wyjaśniają, że to, gdzie „w ich przekonaniu” spadł ładunek z bronią chemiczną, potwierdza „ogólnodostępne wideo” oraz zdjęcie krateru wykonane 6 kwietnia przez komercyjnego satelitę.

Memorandum ociera się wręcz o śmieszność, gdy stara się wyjaśnić, dlaczego Assad, zmierzający pewnie do wygrania wojny domowej, miałby sam zakładać sobie pętlę na szyję, dopuszczając się prowokacyjnego i bezsensownego z wojskowego punktu widzenia ataku (republikański senator Rand Paul oświadczył, że rząd powinien przedstawić dowody winy syryjskiego prezydenta, stwierdzając, że albo Assad „jest najgłupszym dyktatorem na świecie, albo sytuacja jest bardziej złożona”).

W ocenie autorów raportu „Syryjski reżim ma możliwości i wolę użycia broni chemicznej przeciwko opozycji, aby zapobiec utracie terytorium uznawanego za niezbędne dla jego przetrwania. W naszej ocenie Damaszek wykonał ten atak chemiczny w odpowiedzi na ofensywę w północnej części prowincji Hama, która zagrażała kluczowej infrastrukturze”. W przekonaniu Narodowej Rady Bezpieczeństwa Assad nie jest więc triumfującym dyktatorem wspieranym przez regionalne mocarstwa, lecz desperatem, który chcąc przeciwdziałać ofensywie rebeliantów, ucieka się do atakowania cywilów bronią chemiczną. Dlaczego jest zdesperowany i dlaczego ratunku upatruje w wojskowo nieskutecznym i politycznie samobójczym kroku – nie wiadomo.

Cały raport jest dość chaotyczny, razi brakiem konkretów i przypomina bardziej dzieło nieumiejętnego PR-owca niż rezultat prac amerykańskiej Intelligence Community. Został wypuszczony najprawdopodobniej z nadzieją, że do publiki dotrą nagłówki, mówiące o „ujawnieniu dowodów” przez Biały Dom, natomiast nikt nie zada sobie trudu, by zapoznać się z dokumentem źródłowym.

4. Kulisy ataku rakietowego na lotnisko Shayrat…

Powoli poznajemy szczegóły amerykańskiego ataku rakietowego na syryjskie lotnisko Shayrat. Amerykanie sami przyznają, że uprzedzili o nim Rosjan, zgodnie z podpisanym w październiku 2015 roku porozumieniem dotyczącym zapobiegania wypadkom lotniczym. Zważywszy, że Rosjanie dzielą się danymi wywiadowczymi z rządem syryjskim, również Assad wiedział zapewne z wyprzedzeniem, że na lotnisko spadną amerykańskie rakiety. Sam rozmiar zniszczeń, biorąc pod uwagę, że wystrzelono 59 „Tomahawków”, nie robi wrażenia. Nietknięte zostały pasy startowe; lotnisko zostało ponoć dość szybko przywrócone do użytku.

5. …i jego konsekwencje

Zagrywka Trumpa nie była zatem „wściekłym ryzykanctwem”, lecz zaplanowanym ruchem mającym dać do zrozumienia, że deklaracje USA należy brać na poważnie – czy to w odniesieniu do nagłej wolty względem Assada, czy innych relacji (np. Korei Północnej). To, że Trump nie wywrócił zielonego stolika, a tylko przywalił w niego pięścią, nie oznacza jednak, że siedzącemu naprzeciwko Putinowi nie stężała mina. Rosjanie wypowiedzieli memorandum dotyczące bezpieczeństwa w ruchu lotniczym (które wykorzystano przed piątkowym atakiem) i wysłali na wschodnie Morze Śródziemne (a więc w okolice, z których Amerykanie wystrzeliwali „Tomahawki”) „Admirała Grigoriewicza”, swoją najnowocześniejszą fregatę zaopatrzoną w pociski manewrujące Kalibr.

6. Tillerson wybrał się do Moskwy

Amerykanie nie pozostają dłużni i wyraźnie deklarują, że konfrontacja z Assadem stała się fundamentalnym założeniem ich bliskowschodniej polityki. Sekretarz stanu, Rex Tillerson, przed środową wizytą w Moskwie wypowiadał się w sposób otwarcie ultymatywny, dając Rosjanom jasno do zrozumienia, że muszą wybrać: albo wspierają Assada razem z Iranem i Hezbollahem, albo przyjaźnią się z Ameryką. Waszyngton twierdzi, że Rosjanie próbują tuszować zbrodnie Assada, a rzecznik Białego Domu raczył uznać syryjskiego przywódcę za postać gorszą od Hitlera. Tak przygotowany grunt nie wróżył sekretarzowi Tillersonowi dyplomatycznego sukcesu, nawet biorąc pod uwagę historię jego przyjaznych kontaktów z rosyjskimi urzędnikami (jeszcze jako szef Exxon Mobile przyjął od Putina order przyjaźni). W istocie, ujmując rzecz delikatnie, wizyta nie przebiegała w kordialnej atmosferze.

Niemniej, nie spłonęły jeszcze wszystkie mosty – uzgodniono powołanie grupy roboczej, która zajmie się poprawą relacji; Putin wbrew wcześniejszym deklaracjom spotkał się jednak z Tillersonem.

7. Zawód miłosny wyborców Trumpa

Zwrot dokonany przez Trumpa w odniesieniu do Syrii wzbudził znaczne niezadowolenie części jego elektoratu. Wielu wyborców Trumpa to ludzie zmęczeni zagranicznym zaangażowaniem USA i nieufni wobec amerykańskiego establishmentu politycznego i finansowego. Rzucenie rękawicy Assadowi wydaje się wpuszczać Amerykę w stare koleiny bliskowschodniej polityki i spotkało się ze zdecydowanym poparciem polityków wzywających od dawna do konfrontacji z Assadem i Rosją (w tym, co zakrawa o ironię, Hillary Clinton). Zwolennicy Trumpa mogą odczuwać pewien dysonans poznawczy, czytając jego twitty z 2013 i 2014 roku, gdy wielokrotnie stwierdzał, że zaangażowanie wojskowe w Syrii byłoby błędem, oświadczając na przykład: „Powinniśmy się trzymać jak najdalej od Syrii, <<rebelianci>> są nie lepsi od obecnego reżimu. CO DOSTANIEMY W ZAMIAN ZA NASZE ŻYCIA I MILIARDY $? ZERO”.

* * *

Na deser geopolityczna ciekawostka – charakterystyka Xi Jingpinga stworzona na wewnętrzne potrzeby amerykańskiej dyplomacji, ujawniona przez Wikieaks: https://wikileaks.org/plusd/cables/09BEIJING3128_a.html