Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Marcin Kędzierski  2 lutego 2017

Możemy potknąć się o własne nogi

Marcin Kędzierski  2 lutego 2017
przeczytanie zajmie 3 min

Na wtorkowym posiedzeniu rząd omówił Strategię na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR), zatwierdzoną wcześniej przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. Premier Beata Szydło stwierdziła, że dokument, który wytycza kierunki rozwoju Polski do 2030 roku, nie spełnia jej oczekiwań. Co nie zmienia faktu, że SOR, pomimo wad, jest dziś dokumentem kompleksowym i spójnym. Uruchomienie procesu zmian na etapie Rady Ministrów może skończyć się jednak koncertem życzeń ze strony niektórych resortów i popsuciem całkiem niezłego dokumentu strategicznego. Znów kłaniają się patologie „Polski resortowej” i brak „mózgu państwa”.

Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, którą konsorcjum z udziałem Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego przez ostatnich kilka miesięcy ewaluowało, jest dokumentem przełomowym. Żadna ze wcześniejszych strategii rozwoju kraju nie miała aż takiego rozmachu. Jest to zarówno siłą, jak i słabością tego dokumentu. Siłą, ponieważ próbuje opisywać rozwój kraju w sposób całościowy. Słabością, bo uwzględnienie szeregu sprzecznych interesów w czasie zaledwie kilku miesięcy przy patologicznym systemie zarządzania państwem jest zadaniem w praktyce niewykonalnym. Mając to na uwadze, ostateczny efekt prac tym bardziej należy ocenić pozytywnie.

Najsilniejszymi elementami Strategii są jasność celów i nowa wizja rozwoju gospodarczego, nawiązująca do udanych doświadczeń państw azjatyckich i próbująca zaadaptować je na polski grunt. Ta nowa wizja oparta jest m.in. o instrumenty nowej polityki przemysłowej, rozwój innowacyjnych firm i zrewolucjonizowany model dyplomacji gospodarczej.

Warto podkreślić, że zmiana modelu rozwoju gospodarczego jest konieczna w obliczu wyzwań związanych z wyczerpywaniem się dotychczasowych mechanizmów wzrostu, czego zdają się nie dostrzegać krytycy wicepremiera Morawieckiego. Co ciekawe, nierzadko są nimi uznani polscy ekonomiści, którzy kwestionują zasadność krytyki aktualnego modelu rozwoju opartego o inwestycje zagraniczne.  Paradoksalnie jednak wydaje się, że to historyk Morawiecki czy ekonomiści młodego pokolenia, z którymi analizowaliśmy SOR w ramach ewaluacji ex ante, lepiej rozumieją złożoność procesów zachodzących we współczesnej gospodarce.

Słabymi punktami dokumentu jest po pierwsze rozbieżność pomiędzy oficjalną narracją, która (słusznie) krytykuje model rozwój polaryzacyjno‒dyfuzyjny („wyspowy”), a działaniami, które w ten model się wpisują. Trzeba podkreślić, że jak dotąd nikt na świecie nie zaproponował całościowej oraz spójnej alternatywy. Jednak w obliczu zmiany paradygmatów politycznych, społecznych i gospodarczych, która dzieje się na naszych oczach, wypracowanie takiej alternatywy wydaje się coraz bardziej palącą potrzebą. Problem w tym, że zwyczajnie zabrakło na to czasu.

Po drugie, z podobnego powodu nie udało się opracować wszystkich projektów, których wdrożenie ma umożliwić osiągnięcie celów zapisanych w SOR.

Z tym związana jest także słabość polegająca na braku kompleksowego opisu planu finansowego, i to zarówno po stronie źródeł finansowania, jak i struktury wydatków.

Po trzecie wreszcie – część tzw. obszarów horyzontalnych (np.  transport, energetyka czy środowisko naturalne) w porównaniu do głównej części SOR jest z nią wyraźnie niespójna. Ale trudno za to winić Ministerstwo Rozwoju. W pierwotnym kształcie Strategia zakładała bowiem jeden obszar horyzontalny ‒ infrastrukturę. Wszystkie pozostałe są wynikiem „koncertu życzeń” ze strony niektórych ministerstw, które nota bene są odpowiedzialne za brak opisu niektórych projektów. Za symboliczne można uznać wpisanie do SOR na życzenie Ministerstwa Środowiska wskaźnika w postaci… liczby białych i czarnych bocianów. Uzasadnione są zatem obawy, że uruchomienie procesu zmian Strategii na etapie Rady Ministrów może skończyć się wpisaniem do niej równie absurdalnych zapisów.

Największa słabość SOR nie wynika jednak z samego dokumentu, ale z kontekstu politycznego.

Pomimo pewnych starań wicepremiera Morawieckiego, których efektem jest m.in. utworzenie Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, nie udało się przeprowadzić całościowej reformy systemu zarządzania państwem. Wiele trudności, na które twórcy SOR natrafili już na etapie tworzenia samego dokumentu, i które będą mieć negatywny wpływ na możliwość osiągnięcia celów Strategii, wynika z braku silnego ośrodka władzy wykonawczej, „mózgu” państwa. Brak takiego ośrodka uniemożliwia bowiem  skuteczną koordynację polityk i kontrolowanie działań podejmowanych przez różne grupy interesu, także wewnątrz rządu. Obniżenie wieku emerytalnego, reforma edukacji czy niektóre działania ministerstwa obrony narodowej – to niektóre ze zmian, które zmniejszają szanse powodzenia SOR, gdyż prowadzą do efektów sprzecznych z celami Strategii.

Podsumowując, Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju jest dobrze opracowanym dokumentem programującym rozwój Polski na najbliższe kilkanaście lat. Największą barierą dla jej realizacji jest słabość systemu zarządzania państwem. Wtorkowe posiedzenie Rady Ministrów, którego celem było zaopiniowanie i przyjęcie SOR, a które skończyło się jej publiczną krytyką, wydaje się jednym z dowodów tej słabości. Pozostaje pytanie, na ile Mateuszowi Morawieckiemu wystarczy determinacji, aby poprzez niestandardowe działania osiągnąć jak największą część zapisanych w Strategii celów. Za pomocą istniejących mechanizmów rządzenia trudno będzie je zrealizować.

Materiał został pierwotnie opublikowany na stronie Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.