Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Bartosz Brzyski  8 listopada 2016

Paweł z Polski

Bartosz Brzyski  8 listopada 2016
przeczytanie zajmie 6 min

Człowiek, o którym nie wiadomo ani kiedy dokładnie się urodził, ani kiedy zmarł. Żył przed niemal sześciuset laty, a do niedawana przeczytalibyśmy więcej o nim w bibliotekach londyńskiej, wiedeńskiej, paryskiej czy praskiej. Jeden z najwybitniejszych intelektualistów Europy XV wieku, nazywający się skromnie Pawłem z Polski. Historia Pawła Włodkowica to opowieść o ważnej części historii Polski, Europy i Kościoła. 

Co dzisiaj wiemy? Niewiele. Paweł Włodkowic urodził się około roku 1370 na terenie diecezji płockiej jako syn szlachcica Włodzimierza z Brudzyna. Wywodził się z rodu Dołęgów, rozporządzającego rozległymi posiadłości na ziemi dobrzyńskiej. Prawdopodobnie miejsce urodzenia i bliskość tych ziemi do terenów zajmowanych przez Krzyżaków spowodowała, że w późniejszym okresie Włodkowic poświęci znaczą część swojej kariery zawodowej sporowi między Polską a Zakonem Krzyżackim.

Konflikt ten podszyty będzie poczuciem wielkiej krzywdy wyrządzonej przez Krzyżaków przygranicznej ludności, a Włodkowic nie będzie przebierał w słowach nazywając zakonników „heretykami” i „sektą” działającą wewnątrz Kościoła.

W młodości Włodkowic kształcił się w płockiej szkole katedralnej, co prawdopodobnie było jednym z powodów, dla których wstąpił w szeregi stanu duchownego. Dzięki swoim talentom kontynuował studia na Uniwersytecie Karola w Pradze, by tam zdobywać kolejne stopnie naukowe: najpierw bakałarza nauk podstawowych, później magistra nauk wyzwolonych i wreszcie w roku 1396 bakałarza prawa kanonicznego.

Po krótkim epizodzie w roli wykładowcy na uczelni w Pradze, dzięki otrzymanym wcześniej święceniom kapłańskim, wrócił w rodzinne strony i rozpoczął piastowanie pierwszej funkcji kościelnej jako kanonik płocki. Niedługo później, prawdopodobnie za  namową biskupa, wyjechał na studia prawnicze w Padwie, zdobywając pierwsze szlify jako obserwator na soborze w Pizie w roku 1409.

Tym samym dzięki kształceniu się zarówno w materii prawa, jak i wiary, stał się nie tylko znakomitym moralistą, ale nabył także bezcenną umiejętność przenoszenia religijnej wrażliwości na grunt prawa stanowionego. W ten sposób potrafił bronić swoich tez zarówno przez kościelną hierarchią, jak i znamienitymi prawnikami. 

Po powrocie do Polski i objęciu funkcji kustosza i kanonika krakowskiego, jako pełnomocnik księcia Janusza Mazowieckiego, jedzie do Budy, gdzie przed cesarzem Zygmuntem Luksemburczykiem mediuje w sporze między Polakami a Krzyżakami. Tak rozpoczęła się działalność, dzięki której Włodkowic trafi do współczesnych nam podręczników z historii – mediator i obrońca polskiej racji stanu przed obliczem cesarskim i papieskim. Po Budzie, Włodkowic, na prośbę polskiego króla, mediuje w imieniu Żmudzinów, prosząc papieża o ochronę przed Krzyżakami. Z końcem 1414 roku wyjeżdża na trwający cztery lata, niezwykle ważny sobór do Konstancji, który ma za zadanie zakończyć wielką schizmę zachodnią. Na miejscu Włodkowic prezentuje polski punkt widzenia wobec działań Zakonu Krzyżackiego i politykę Kościoła jako taką.

Na przekór epoce

Przełom XIV i XV wieku to epoka świętych wojen. Jest to również czas kultu rycerzy, którzy opiewani w pieśniach i eposach, w bohaterski sposób mieli okazywać swoje przymioty – męstwo, oddanie, heroizm, honor, poświęcenie dla sprawy. Pacyfizm był czymś obcym dla ówczesnego europejskiego społeczeństwa. Od miecza nie stronił także Kościół.

Na przekór poglądom epoki wychodzi Paweł Włodkowic mówiąc, że „nie może godziwie papież ani cesarz dać komuś możliwości najeżdżania niewiernych, ujarzmiania ich i zajmowania ich państwa bezwarunkowo i bezpośrednio do szerzenia wiary”. Potępił on wojnę zarówno jako wyraz zła, godzący w porządek moralny, jak i przede wszystkim złamanie boskich nakazów, znajdujących swój wyraz w Dekalogu, a konkretnie w piątym przykazaniu Bożym. Skoro człowiek jest przyczyną wojen, to i człowiek powinien ich zaniechać, a ten, kto je wywołuje musi zostać ukarany jako ich sprawca. Kościół nie może nawracać nikogo za pomocą podboju, bowiem „wojna z istoty swej nie może być przyczyną wiary.”

Włodkowic unowocześnił i przeniósł z teoretycznych rozważań na pole współczesnych mu konfliktów europejskich pojęcie wojny sprawiedliwej, które wcześniej rozważał między innymi święty Tomasz z Akwinu.

Dla Włodkowica już sama koncepcja wojującej wiary była sprzeczna z Ewangelią, ale czarę goryczy przelewa faktyczne jej stosowanie, chociażby przez Zakon Krzyżacki. Oskarżenia, które polski kapłan formułuje wobec Zakonu są niezwykle poważne, zaś obrona Korony Królestwa Polskiego – zaciekła, Tak pisze o uczynionych jej przez Zakon krzywdach: „Zostały udowodnione wielkie i różne szkody króla i kościołów oraz innych ludzi tegoż królestwa, lecz także jak najwięcej strasznych i zbrodniczych czynów rzeczonych braci. A nikt o zdrowym umyśle nie wątpi, że to są dzieła ciemności, sprzeczne z wszelką religią.” 

Przeciwieństwem wojny jest więc pokój. Przez Włodkowica jest on definiowany przede wszystkim, jako realizacja boskiego prawa, realizacja prawa naturalnego i jedna z zasad moralnych. Tak jak wojna jest synonimem zła, tak pokój jest synonimem dobra. Ten pokój powinien być realizowany zarówno na gruncie relacji jednostek, jak i państw oraz narodów, usankcjonowany poprzez respektowanie umów i traktatów. W ten sposób dochodzimy do postulatu uporządkowania stosunków międzynarodowych czy wówczas raczej międzypaństwowych zgodnie z ideą pokoju, którą dziś uważamy za podstawową w relacjach między państwami, a nadzorowaną przez Organizację Narodów Zjednoczonych.

Prekursor praw człowieka

W swoich pracach Włodkowic zajmował się również pojęciem państwa i narodu. Te same prawa przyznawał zarówno Niemcom i Francuzom, jak i Rusinom oraz Żmudzinom, jako należącym do tej samej „bożej owczarni”. Stawał w obronie szczególnie małych narodów, broniąc ich prawa do odrębnej wiary i samostanowienia. Państwo, zdaniem Włodkowica, powinno być osadzone w prawie, a władza w nim sprawowana określana i ograniczana właśnie przez państwo. Władca jest zarządzającym, a nie jego właścicielem, dlatego ma rządzić w interesie ludu i z poszanowaniem prawa.

Dziś myśląc o twórcy prawa narodów przywołujemy przede wszystkim postać Hugona Grocjusza. Czynimy to jednak głównie dlatego, że przez wieki prace Pawła Włodkowica przykrywał kurz niepamięci, chociaż wyprzedził on w poglądach autora O prawie wojny i pokoju blisko 200 lat.

Jednocześnie Włodkowic w swoich pracach wiele miejsca poświęca człowiekowi jako jednostce i jego miejscu w zbiorowości. Jako chrześcijan nadaje zarówno wiernym jak i niewiernym równe, przynależne im prawa wynikające z przynależnej każdemu człowiekowi godności. Do tych praw należy wolność do życia i własności, do wiary, państwa i ojczyzny. Nie można więc dyskryminować innowierców, wypędzać ich z rodzinnych ziem, krzywdzić poprzez konfiskatę, przemoc czy przymus. Idea praw człowieka narodziła się więc znacznie wcześniej niż u ojców Oświecenia.

Papież to nie król

Przełom XIV i XV wieku, schizma zachodnia, walka dwóch, a nawet trzech „papieży” jednocześnie o tron Piotrowy. W takim, nie do końca sprzyjającym klimacie polityczno-intelektualnym musiał funkcjonować Włodkowic. W tych okolicznościach ostracyzm wydaje się całkiem akceptowalną ceną za głoszenie poglądów niezbyt „kompatybilnych” z epoką. Wściekli na niego Krzyżacy oskarżali go o herezję, a papież groził mu klątwą. Włodkowic, poświęcając swoje prace instytucjonalnemu wymiarowi Kościoła, igrał z ogniem. Dosłownie, bo to właśnie na Soborze w Konstancji 6 lipca 1415 roku był świadkiem spalenia na stosie Jana Husa.

Mimo to Paweł Włodkowic nie ustawał w głoszonych poglądach. Powracając do źródeł – Pisma Świętego i Ojców Kościoła, przypominał między innymi, że władza papieża musi przyjmować inną formę niż władza królewska. Papież bowiem, jako namiestnik Chrystusa na ziemi, powinien mieć posłuch i u samego cesarza. Jedyna racja stojąca ponad racją papieża, to racja sprawiedliwości chrześcijańskiej, do której potrafi odwołać się ] Włodkowic, przedstawiając inną od wiodącej interpretację nauki Kościoła.

Po powrocie z Konstancji Włodkowic osiada w Krakowie, sprawując funkcję prorektora Akademii Krakowskiej. Jednak już po roku po raz kolejny musi podjąć się obowiązków rozjemczych – tym razem trafia na zjazd we Wrocławiu, paktując z Krzyżakami. W wyniku niekorzystnych dla Polski rozstrzygnięć w 1420 roku pisze memoriał prawny Oculi i jedzie do Rzymu z apelacją do papieża Marcina V, uzyskując kasację wyroku. Cały czas nie może wybaczyć Krzyżakom stosowanych praktyk i skarży się w liście do królewskiego doradcy Zbigniewa Oleśnickiego: „Kiedy najjaśniejszy pan Władysław, król Polski, ze swoimi zastępami zbrojnych bawił daleko poza rzeczonym królestwem, świętokradcza dłoń tychże bezbożnych ludzi nagle bez zawiadomienia tego króla, złamawszy traktaty pokoju i gwałcąc uroczyste umowy, które nawet u barbarzyńskich narodów są na mocy prawa mocno przestrzegane, a odrzuciwszy niedawno zawartą i zamieniwszy ją na ich zwykłą i zwyczajną niezgodę, naszła wrogo najbardziej chrześcijańskie Królestwo Polski i spustoszyła je swym najsroższym okrucieństwem i niezmierną a więcej niż pogańską wrogością, nie oszczędzając płci ani wieku”.

W 1424 roku Włodkowic wchodzi w skład komisji do spraw beatyfikacji królowej Jadwigi i osiada jako proboszcz parafii kościoła św. Idziego w Kłodawie. Zmarł prawdopodobnie w 1435 roku w Krakowie. 

Włodkowic wyprzedził ONZ

Włodkowic w trakcie swojego życia odpowiadał na pytania fundamentalne dla władzy świeckiej i kościelnej. Czy chrześcijanin i poganin mają takie same prawa? Czy nakazy Dekalogu obowiązują tylko w odniesieniu do chrześcijan? Kiedy chrześcijanin może prowadzić wojnę i czy w ogóle? Czy religię można narzucać siłą, czy może innowiercy mają równe prawo do posiadania własnego, nawet pogańskiego, państwa. Jak należy rozwiązywać konflikty?

Jednak ten prekursor tolerancji religijnej pozostawał w swoich przekonaniach odosobniony.

Potrzeba było wieków krwawych doświadczeń, w szczególności hekatomby II wojny światowej, aby zapisy żywcem wyjęte z pism Włodkowica trafiły do międzynarodowej jurysdykcji.

Dzisiaj rozporządzenia ONZ dopuszczają wojnę jedynie w dwóch przypadkach: wojny obronnej, kiedy zagrożone jest ludzkie życie oraz w sytuacji zagrożenia istnienia narodu.

Anna Wesołowska we wstępie do książki poświęconej Włodkowicowi pisze: „Dzieło i postać Pawła Włodkowica przez setki lat okrywało ludzkie zapomnienie. […] Po prostu o Włodkowicu milczy polska szkoła w całym obowiązkowym i ponadpodstawowym systemem nauczania, milczą też mass media, nic lub niewiele o tym wielkim uczonym i obywatelu wiedzą polscy nauczyciele, polscy inteligenci. Bo skąd mają wiedzieć?”. Warto o Włodkowicu pamiętać, bo to wzór zarówno uczonego, księdza, Polaka, Europejczyka jak i po prostu – człowieka.

 Tekst powstał ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach priorytetu „Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2016″. Jest częścią projektu Polacy Inspirują.