Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Paweł Grzegorczyk  5 października 2016

Gwóźdź do politycznej trumny Radziwiłła?

Paweł Grzegorczyk  5 października 2016
przeczytanie zajmie 4 min

W tle dyskusji na temat zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych ważą się losy ministra zdrowia. Jeśli przygotowywana przez resort ofensywa ustawodawcza nie przyniesie oczekiwanych efektów, Konstanty Radziwiłł może podzielić los Dawida Jackiewicza i Pawła Szałamachy.

24 września, manifestacja Porozumienia Zawodów Medycznych. Zapowiadano największą demonstrację tych środowisk w historii III RP, skończyło się na zaledwie kilku tysiącach młodych ludzi na ulicach Warszawy. Minister Radziwiłł dostrzegł już wcześniej wagę wydarzenia, przygotowując z tej okazji specjalne wystąpienie. „Służba zdrowia jest w słabej kondycji. To nie stało się wczoraj, ani dziś. W trakcie ostatnich ośmiu lat postanowiono wycofać się z wszelkich reform. Pomysł na poprawę widziano jedynie w dzikiej komercjalizacji” – podsumowywał dwie kadencje Platformy Obywatelskiej. Kilka chwil później zdradził w jaki sposób rząd, którego sam jest członkiem, zamierza sobie poradzić z zaniedbaniami: „Z dnia na dzień nie da się nadrobić tego, co narastało przez dwadzieścia kilka lat, ale przystępujemy do zmian z wielką energią. […] Przygotowujemy przepisy, które od przyszłego roku systematycznie zwiększą nakłady na służbę zdrowia. Pierwszym krokiem jest posłany do konsultacji projekt ustawy o minimalnych wynagrodzeniach pracowników służby zdrowia. W najbliższy wtorek spotkam się z Państwa przedstawicielami, żeby ustalić jak to zrobić najlepiej”. Po zakończeniu wystąpienia organizatorzy manifestacji – lekko prowokacyjnie – mieli ochotę zadać ministrowi kilka pytań, ale on szybkim krokiem zszedł ze sceny, co w konsekwencji doprowadziło do jego wygwizdania.

Punkt dla Radziwiłła. Początkowo, we wrześniowej manifestacji miały wziąć udział wszystkie zawody medyczne. Ostatecznie zaś, na miesiąc przed tym wydarzeniem, z porozumienia wycofały się pielęgniarki. Mocno podcięło to skrzydła organizatorom. Obecność pielęgniarek stanowiła warunek otrzymania pakietu podwyżek zaplanowanych jeszcze za poprzednich rządów przez ministra Zembalę. Pielęgniarki dostaną także dodatkowe środki po wejściu w życie ustawy o minimalnych wynagrodzeniach pracowników służby zdrowia, choć trudno w tym wypadku mówić o podwyżkach, a raczej próbie ustalenia minimalnych stawek i to na niskim poziomie: „W zależności od grupy zawodowej podwyżka wyniesie od 15 do 50 groszy za godzinę, czyli między 25 a 80 złotych w skali miesiąca. Dziwie się pielęgniarkom, że usatysfakcjonowało je takie rozwiązanie” – mówi nam zbulwersowany uczestnik manifestacji.

Co ważne, jeśli projekt zostałby przyjęty, pracownicy nie dostaną od razu wyrównania swojej płacy w stosunku do minimum. Zapisano bowiem konkretny sposób dochodzenia do tej stawki przez kolejne lata (od 10 % różnicy w lipcu 2017 roku).

27 września, spotkanie środowisk medycznych z ministrem zdrowia. Rozmowa kończy się bez konkluzji. Radziwiłł zapowiada zwiększenie nakładów finansowych na ochronę zdrowia do 6% PKB w 2025 roku (obecnie pod tym względem znajdujemy się na szarym końcu UE), utrzymanie płacy minimalnej na tym samym poziomie do roku 2022 i wprowadzenie w życie programu „Narodowej Służby Zdrowia”, który prezentował już wcześniej. „Szpitale będą otrzymywać środki za samo istnienie, zamiast od wykonanej na pacjencie procedury. Teraz, by dostać pieniądze, muszą przyjąć i zająć się pacjentem — po reformie będą otrzymywały je za samo istnienie. Może to prowadzić do patologii. Szpitale, by zaoszczędzić, będą zmniejszać liczbę przyjmowanych pacjentów i przeprowadzanych procedur. Pacjenci przeniosą się do prywatnych placówek. To będzie się opłacać szpitalom. W końcu dyrektorów rozlicza się z finansów, nie leczenia” – mówi nam członek Porozumienia Zawodów Medycznych, Jakub Kosikowski.

Podobnie krytycznych głosów jest więcej. Zdaniem Stanisława Maksymowicza, eksperta Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. służby zdrowia, plan Radziwiłła w ostatecznym rozrachunku nie przyniesie systemowej sanacji. Choć pozytywnie ocenia się zmiany dotyczące szpitali, wzmocnienia POZ i koordynacji opieki zdrowotnej, to likwidacja NFZ i przesunięcie środków na ochronę zdrowia do budżetu państwa nie tylko nie zapowiada poprawy systemu finansowania, a wręcz zagraża środkom, które dotychczas bezpiecznie czekały w oddzielnym budżecie osobnej instytucji. Nowe rozwiązanie usztywnia również wydatki (łatwiej podnieść składkę zdrowotną niż podatki) oraz grozi upolitycznieniu wydatków na publiczną służbę zdrowia.

Także wewnątrz partii pomysł budzi kontrowersje. Andrzej Sośnierz, były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, w rozmowie z portalem RynekZdrowia.pl wskazuje, że „nie może milczeć, kiedy padają propozycje rozwiązań niekorzystnych dla pacjentów”. Projekt obrywa zwłaszcza za centralizację środków i likwidację NFZ.

Po manifestacji, PZM wysłało karetkę z listem otwartym do premier Szydło. Ta, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, przesłała list do zaopiniowania… ministrowi Radziwiłłowi. Tymczasem związkowcy chcą rozmawiać tylko z premier Szydło i wicepremierem Morawieckim.

Biały personel interesują w pierwszej kolejności podwyżki, zwiększenie wydatków na służbę zdrowia w perspektywie natychmiastowej (PiS proponuje 6% PKB do 2025 roku) i zmiany systemowe, mające usprawnić funkcjonowanie tego sektora.

Jak na razie minister Radziwiłł skutecznie się broni: udało mu się „rozegrać” Porozumienie Zawodów Medycznych, „wyciągając” z niego pielęgniarki, skuszone podwyżkami; na jego korzyść zagrała także niższa niż zapowiadania frekwencja w trakcie ostatniego protestu PZM; po swojej stronie ma również „Solidarność” Piotra Dudy, chwalącą planowane zwiększenie nakładów na służbę zdrowia. Nieoficjalnie w środowiskach medycznych mówi się jednak o spodziewanym strajku generalnym, który w dłuższej perspektywie może stanowić istotny przyczynek do dymisji ministra Zzdrowia. Innym czynnikiem, grającym na jego potencjalną niekorzyść, będzie niepowodzenie i problemy związane z planowanymi reformami systemowymi, jak widzieliśmy, przyjmowanymi z rezerwą i niechęcią nawet w środowisku PiS-u.

Tylko czy sama zmiana ministra rozwiąże sprawę? Doświadczenia III RP każą pozostać sceptycznymi. To nie problem Radziwiłła, lecz państwa jako takiego. I pomysłu, a raczej jego braku, na systemowy kształt służby zdrowia. O czym zgodnie mówią środowiska medyczne, protestujące przeciwko obecnemu ministrowi.