Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
dr hab. Błażej Skrzypulec  24 sierpnia 2016

Gdzie szukać przepisu na tożsamość współczesnego Polaka?

dr hab. Błażej Skrzypulec  24 sierpnia 2016
przeczytanie zajmie 4 min

Dla stworzenia wspólnoty potrzebne są dwa elementy: interesy i symbolika. Dzięki symbolice ludzie wierzą, że coś ich łączy i powinni działać razem dla wspólnych celów. Jednakże jeśli nie idzie za tym realizacja interesów członków zbiorowości, to symbolika wytwarza jedynie „fałszywą świadomość”, w której przyjemność z należenia do grupy przykrywa brak gratyfikacji na poziomie „materialnej bazy”.

Z drugiej strony bez jednoczącej siły symboliki ludzie są w stanie realizować głównie indywidualne cele, traktując innych jako konkurentów w rywalizacji o zasoby. Choć może to być zyskowne na krótką metę, to w dłuższej perspektywie uniemożliwia realizację celów większego kalibru, dla których potrzeba współdziałania i krótkoterminowych poświęceń. 

Wydaje się, że sfera symboliczna powinna być bardziej podatna na modyfikowanie i wytwarzanie niż warunki materialne. Jednakże w praktyce konstruowanie wspólnotowej symboliki nie odbywa się na zasadzie boskiego stwarzania ex nihilo, lecz przypomina raczej pracę rzemieślniczą polegającą na dorabianiu nowych elementów do wcześniejszej konstrukcji i wymienianiu tych najbardziej zużytych.Niezależnie od tego, czy nam się to podoba czy nie, w społeczeństwie polskim najistotniejszą konstrukcją, jaka może służyć za podstawę do tworzenia i modyfikowania symboliki wspólnotowej, wydaje się być ta złożona z symboli narodowych.  

Ta sfera symboliczna nie tworzy logicznego systemu, który jest wewnętrznie spójny i w którym jedne elementy wynikają z drugich, ani też systemu „fizycznego”, gdzie początkowy stan determinowałby jego dalszy rozwój. Jest raczej ciągiem skojarzeń, w którym płynnie przechodzi się od biało-czerwonej flagi do barw Solidarności, która pokonała komunizm, Jana Pawła II, który jej w tym pomógł i mówił o Unii Lubelskiej, kiedy I RP była potęgą, lecz także tolerancyjnym krajem, a potem została zniszczona przez zaborców, by po 123 latach odzyskać niepodległość, w czym dużą rolę odegrał Józef Piłsudski, który miał Kasztankę, a Polacy zawsze byli świetnymi jeźdźcami itd., itp.

Ten skojarzeniowy charakter wspólnotowej symboliki dobrze rozumie część prawicy, poszerzając żelazny zestaw patriotycznych treści nie poprzez logiczną argumentację, lecz przez związki opierające się na różnych formach podobieństwa i analogii. Dlatego też postulować można, by Polacy byli krytyczni wobec Unii Europejskiej, gdyż ona ogranicza naszą autonomię podobnie jak kiedyś robił to ZSRR lub że ważną rzeczą jest obrona Polski przed islamem bo jak zawsze jesteśmy przedmurzem chrześcijaństwa.

Czy jednak prawidłowa konstrukcja narodowej symboliki jest w stanie wytworzyć dobrą wspólnotę, łącząc symbolikę z interesami? Wydaje się, że niestety co najmniej z trzech powodów ma ona tendencję do przeradzania się w „fałszywą świadomość”.

Po pierwsze, proponowana przez prawicę symboliczna konstrukcja uwzględnia tylko część istotnych interesów. Są to interesy, które z perspektywy państwowej można określić jako „zewnętrzne”, gdyż w dużej mierze dotyczą relacji Polski z innymi podmiotami politycznymi. Dlatego też w obrębie prawicowej wspólnoty ważne będą postulaty dotyczące podmiotowej pozycji Polski w relacjach międzynarodowych czy też wspierania polskiego kapitału zarówno na poziomie państwowych inwestycji, jak i indywidualnego wyboru produktów polskich producentów. Pomijana jest natomiast perspektywa „wewnętrzna”, czy też inaczej mówiąc klasowa, z którą również związane są istotne interesy mieszkańców naszego kraju. Niestety, Polska silna na arenie międzynarodowej nie musi wykluczać się z Polską oligarchiczną, w której dobrobyt elit skorelowany jest z ubóstwem większości społeczeństwa. Podobnie polski kapitał nie wyklucza się z kapitałem zbudowanym na wyzyskiwaniu pracowników i „optymalizacji podatkowej”.

Po drugie, część z „prawicowych” interesów wydaje się być pozorna, stanowiąc artefakt konstrukcji symbolicznej. Trzeba naprawdę mocno zinternalizować prawicową symbolikę, aby nie widzieć absurdu w sytuacji, gdy mieszkańcy prowincjonalnych miejscowości, którym III RP nie zapewniła dobrych warunków do realizacji interesów ekonomicznych, są gotowi do mobilizacji by protestować przeciwko „islamizacji”.

Po trzecie, prawicowa symbolika w pewnych aspektach wydaje się być niezgodna z „prawicowymi” interesami. Jest nieco paradoksalne, że wiele z elementów prawicowej sfery symbolicznej ma raczej indywidualistyczny, aniżeli wspólnotowy charakter. Wyrazistym przykładem jest tu mit Żołnierzy Wyklętych, który jest pochwałą heroizmu i wolności jednostek w starciu z instytucjonalną machiną autorytarnego państwa. Stąd też w obręb prawicowej symboliki łatwo wchodzą antypaństwowe idee, zgodnie z którymi państwo jest czymś, co głównie „okrada obywateli z ciężko zarobionych pieniędzy” lub „chce lepiej od rodziców wiedzieć, co dobre dla ich dzieci”. Jednakże tego typu treści trudno pogodzić z dążeniem do realizacji interesów Polaków przez budowę silnego, podmiotowego państwa.    

Doskonałym lekarstwem na te braki budowanej w prawicowy sposób wspólnoty narodowej byłaby lewicowa konstrukcja symboliczna, mobilizująca członków społeczeństwa do realizowania tych celów, które przez prawicę są pomijane. W końcu lewica nie ma problemu z dostrzeganiem interesów klasowych, dobrze rozumie, że nie można oczekiwać sprawnie działającego państwa bez odpowiedniego finansowania z podatków i jest mniej podatna na pokusę rozładowywania ekonomicznej frustracji przez wzbudzanie niechęci do mniejszości. Jednakże, jak najdobitniej pokazały ostatnie wybory, lewica w Polsce jest bardzo słaba.

Jak sądzę, istotną przyczyną tego faktu jest to, że lewica, w przeciwieństwie do prawicy, nie buduje swojej symboliki przez odpowiednie poszerzanie powszechnej narodowej konstrukcji symbolicznej. Stąd też w Święto Niepodległości mamy prawicowy marsz pełen symboli narodowych i ewentualną „lewicową manifestację przeciwko marszowi z symbolami narodowymi”, zamiast alternatywnej dla prawicy lewicowej manifestacji patriotycznej. Podobnie jakąś niezwykłą transgresją wydaje się być pomysł, aby symbole patriotyczne masowo pojawiały się np. na manifach, choć bez większego problemu można je interpretować jako symbole kraju, który zaraz po odzyskaniu niepodległości dał prawa wyborcze kobietom. Zamiast podejmować działania zmierzające do włączania w rdzeń narodowej konstrukcji symbolicznej treści lewicowych, przedstawiciele lewicy niejednokrotnie wolą opowiadać o lęku, jaki wzbudza w nich polska flaga, kojarzona automatycznie ze środowiskami narodowców.  

Można przypuszczać, że bez powiązania idei lewicowych ze skojarzeniowym ciągiem symboli narodowych ważne dla lewicy treści będą traktowane przez większość Polaków jako coś obcego, co na intuicyjnym poziomie nie pasuje do ich tożsamości. W związku z tym lewicowe idee będą odrzucane z przyczyn emocjonalno-estetycznych, niezależnie od tego, czy są zgodne z materialnym interesem obywateli.

Tekst powstał ze środków programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Promocja literatury i czytelnictwa”.