Polska żywność oberwie od TTIP
Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel jako jedyny członek Rady Ministrów publicznie skrytykował umowę TTIP i konsekwencje jej przyjęcia. Niestety ten głos znalazł się w cieniu entuzjastycznych ocen dokonywanych przez ministra Waszczykowskiego oraz ministra Morawieckiego. Co z TTIP wyniknie dla polskiego rolnictwa? Nic dobrego.
Często wystąpienia przedstawicieli polskiej dyplomacji zaczynają się od odpowiedzi na pytanie: „Czemu TTIP jest dobre dla Polski?” W debacie publicznej brakuje precyzyjnych analiz, które stanowiłyby podstawę negocjacji umowy handlowej. Z najnowszego raportu Komisji Europejskiej wynika, że według optymistycznego scenariusza umowa TTIP dzięki zniesieniu ceł i wprowadzeniu wspólnych standardów zwiększyłaby magiczny współczynnik PKB o 0,1%. Zgodnie z przedstawionymi kalkulacjami Polska i Malta najmniej skorzystają na podpisaniu kontrowersyjnej umowy. Tym większe kontrowersje powinny wzbudzać zapewnienia polskiego ministra rozwoju o popieraniu TTIP w radykalnej wersji.
Według nieoficjalnych informacji polski rząd swoje pozytywne stanowisko negocjacyjne oparł na ekspertyzie autorstwa zagranicznej firmy consultingowej.
Te wieści w połączeniu z utajnieniem treści umowy skłaniają do zapalenia lampki ostrzegawczej przy komentowanym temacie.
Wartość polskiego eksportu produktów rolno-spożywczych przekracza 22 mld euro rocznie. Obecnie polska branża spożywcza wytwarza około 20 proc. produkcji sprzedanej naszego przemysłu. Perspektywy ekonomiczne rolnictwa determinują losy obszarów wiejskich i ich mieszkańców. Z tych powodów każda istotna umowa handlowa obejmująca rynek żywności wiąże się z poważnymi konsekwencjami dla całej Polski.
Podstawowym zagrożeniem dla rolnictwa związanym z TTIP jest amerykański dumping cenowy żywności spowodowany faktyczną rozbieżnością prawnych standardów jakości artykułów rolno-spożywczych.
W Unii Europejskiej skonstruowano prawo żywnościowe w oparciu o zasadę ostrożności, która zakłada przeciwdziałanie wszystkim, również pośrednim, zagrożeniom dla życia i zdrowia konsumentów. Ponadto istnieje wiele regulacji chroniących interes konsumenta, np. restrykcyjne wymogi etykietowania żywności. Karkołomnym pomysłem wydaje się jednoczesne utrzymywanie wysokich wymogów unijnych i liberalizacja handlu z rynkiem dużych producentów rolnych nierespektujących tych samych zasad.
Polski rolnik zmaga się z wysokim poziomem kontroli procesu produkcyjnego. Nikt nie wierzy w to, że europejskie inspekcje będą w stanie stale weryfikować proces żywienia drobiu w Stanach Zjednoczonych. Trudno wyobrazić sobie skuteczne wyprawy symbolicznych „pań z sanepidu” do amerykańskich zakładów produkcji.
W mediach bardzo często zagrożenia dla polskiego rolnictwa związane z TTIP sprowadzane są do opowiedzenia się „za” lub „przeciw” GMO w artykułach rolno-spożywczych. Najistotniejszą bolączką amerykańskich eksporterów jest średni czas badania takich produktów przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności, który obecnie wynosi pięć lat. Jednak nie jest to jedyna istotna różnica w standardach produkcji roślinnej pomiędzy stronami negocjowanej umowy. Na unijnej liście pestycydów zakazanych w Unii znajduje się kilkadziesiąt pozycji powszechnie stosowanych w Stanach Zjednoczonych.
W kontekście produkcji żywności pochodzenia zwierzęcego szczególną uwagę należy zwrócić na zdecydowanie bardziej liberalne stosowanie antybiotyków w rolnictwie. Według ubiegłorocznych danych, z 51 ton wszystkich antybiotyków konsumowanych codziennie w USA aż 80% jest używana na potrzeby rolnictwa i hodowli ryb.
Niezależnie od zasygnalizowanych powyżej serii kłopotów związanych z rozbieżnością standardów produkcji żywności, sama koncepcja umowy TTIP dodatkowo wspiera międzynarodowe korporacje z branży spożywczej. Ustanowienie mechanizmu ISDS oraz interkontynentalna walka cenowa to solidne ciosy dla gospodarstw rodzinnych i mikroprzedsiębiorców.
Polska żywność wyróżnia się wysokim poziomem jakości oraz bogatą ofertą towarów z różnych segmentów, przede wszystkim mięs, nabiału i pieczywa. W starciu z potęgą efektywności „monokultury” amerykańskiego rolnictwa nasze produkty zostałyby skazane wyłącznie na walkę o bogatych europejskich klientów.
Ponad cztery lata temu zawarto istotne porozumienie UE-USA dotyczące handlu żywnością ekologiczną. Niestety Komisja Europejska oraz Ministerstwo Rolnictwo nie pokusiły się o rzetelną analizę ekonomicznych skutków funkcjonowania tej umowy. Byłaby ona istotnym punktem odniesienia do rozważań na temat zagrożeń dla rolnictwa w kontekście TTIP.
W trakcie negocjacji amerykańscy negocjatorzy przedstawili trzy grupy artykułów rolno-spożywczych jako swoje priorytety w liberalizacji handlu: wołowinę, wieprzowinę i drób. Ta informacja oznacza kolizyjny kurs interesów USA i Polski. To właśnie nasi producenci są liderami na rynku mięs całej Unii Europejskiej.
Unia Europejska albo musi zrezygnować z wysokich, kosztownych standardowych produkcji, albo postawić na efektywną produkcję i liberalizację handlu. Stanie w rozkroku zaszkodzi polskim rolnikom.