Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Wojciech Jakóbik  26 kwietnia 2016

Grajmy tym, co mamy

Wojciech Jakóbik  26 kwietnia 2016
przeczytanie zajmie 6 min

Unia Europejska? Musi znaleźć nową formułę podejmowania decyzji. Zasada jednomyślności blokuje jej efektywność, natomiast podwójnej większości odbiera legitymację wśród eurosceptyków. NATO? Zbliżający się szczyt jest okazją do innego rozłożenia akcentów w koncepcji strategicznej Paktu, do wzmocnienia gwarancji 5. Artykułu Karty Atlantyckiej, zwiększenia obecności materialnej sił Sojuszu w Polsce. Międzymorze? jest poręcznym narzędziem polskiej dyplomacji. Tworzenie osobnej strefy środkowej w Europie Środkowo-Wschodniej jest jednak niepotrzebne.

1. „Po pierwsze, jakie są możliwe scenariusze rozwoju sytuacji międzynarodowej w perspektywie 2050 r.? Rzetelna wizja polskiej polityki zagranicznej musi uwzględniać wiele wariantów i starać się dawać odpowiedzi adekwatne do poszczególnych scenariuszy. Odpowiedź dotycząca reformy UE i NATO bez takiego kontekstu nie będzie się różnić znacznie od tego, co obserwowaliśmy w ostatnich latach”.

Możliwe scenariusze to opcje optymistyczna, optymalna, pesymistyczna i niekorzystna. W pierwszej NATO i UE pozostają silnymi organizacjami oraz trwa ich rozszerzenie. Integrują się Bałkany i Europa Wschodnia. Możliwa jest demokratyzacja Białorusi i integracja obwodu królewieckiego, a także jakaś forma ekonomicznej współpracy z Rosją. W drugiej granice NATO i UE nie pokrywają się z żadną polską granicą poza obwodem królewieckim. Polska zyskuje strefę buforową, o której marzył Józef Piłsudski. W trzeciej opcji następuje erozja NATO i UE, a Polska musi przeciwdziałać temu rozkładowi za pomocą tworzenia oddolnych inicjatyw integracyjnych oraz zabezpieczyć się przed nim poprzez bilateralną współpracę ekonomiczną i wojskową z państwami naszego bloku. W opcji niekorzystnej NATO i UE tracą siłę oddziaływania, a ze względu na uwarunkowania polityki zagranicznej naszych sojuszników nie możemy liczyć na ich współpracę polityczną i ekonomiczną. Z mojego rozróżnienia jasno wynika, że polska polityka zagraniczna jest w dużym stopniu uzależniona od rozwoju współpracy w ramach bloku atlantyckiego. Aneksja Krymu i agresja na Donbas pokazały, że ten blok jest nadal Polsce potrzebny. Aby Polska była przygotowana na każdy scenariusz, musi zwiększać swój potencjał obronny (co robi), wzmacniać obecność wojsk NATO na naszym terytorium (o co zabiega) i wiązać się nowymi bilateralnymi porozumieniami, jak SOFA z USA czy Wyszehradzka Grupa Bojowa. Wychodzę z gruntu strukturalnej teorii stosunków międzynarodowych. Chociaż reżimy, jak ten Władimira Putina, prowadzą politykę realistyczną negującą wszelkie układy polityczne, to w moim przekonaniu podejście strukturalne Zachodu jest dla nich największym zagrożeniem. Współpraca bloku atlantyckiego, pomimo dzielących jego kraje różnic interesów, jest najlepszym gwarantem spokojnego rozwoju Rzeczpospolitej w nadchodzącym pięćdziesięcioleciu.

2. „Po drugie, jak zagwarantować Polsce bezpieczeństwo? Jak skoordynować samodzielne zdolności obronne ze współpracą sojuszniczą w ramach NATO? Jak utrzymać spójność Paktu Północnoatlantyckiego, pozostającego kluczowym gwarantem naszego bezpieczeństwa? Czy zbliżający się szczyt NATO w Warszawie (lipiec 2016 r.) jest szansą na nową definicję modus operandi Paktu? A co z doktryną lorda Hastingsa Ismaya, pierwszego sekretarza generalnego NATO, która sprowadzała rolę tej organizacji w czasie zimnej wojny do trzech zadań: to keep the Americans in, the Russians out, and the Germans down? Czy możliwe jest zatrzymanie (powrót?) Amerykanów w Europie? I jakie miejsce w tej układance odgrywają Chiny? Czy dla naszego bezpieczeństwa lepiej, żeby pozostały out?”

Zbliżający się szczyt NATO jest okazją do innego rozłożenia akcentów w koncepcji strategicznej NATO, do wzmocnienia gwarancji 5. Artykułu Karty Atlantyckiej, zwiększenia obecności materialnej sił Sojuszu w Polsce. Z polskiego punktu widzenia doktryna Ismaya jest nadal aktualna. Nie zgodzą się z taką definicją kraje zachodniej Europy, które szukają dróg integracji poprzez radę NATO–Rosja. Amerykanie już wracają na Stary Kontynent i Polacy mogą utrzymać ten trend poprzez egzekwowanie określonych zobowiązań. Nasze możliwości są znacznie ograniczone przez różnice potencjałów naszych krajów. Chiny mogą odegrać aktywną rolę w stabilizowaniu sytuacji na Bliskim Wschodzie, pod warunkiem że zechcą zerwać z pozorami neutralności i nie wystąpią po stronie Rosji, która dąży do dalszej destabilizacji, działającej na jej korzyść. Polaków powinny interesować głównie chińskie pieniądze i tamtejszy kapitał ludzi. Nie widzę w nadchodzących latach przestrzeni do tworzenia współpracy w sektorze bezpieczeństwa lub na poziomie politycznym. Fakt, że Chińczycy chcą zarabiać w Europie Środkowo-Wschodniej to za mało. Ponadto dogmat o niemożliwym do zatrzymania pokojowym wzroście Państwa Środka upada na naszych oczach. Wzrost PKB hamuje, a rozwój gospodarki napotyka na bariery strukturalne, szczególnie demografię. Nie warto stawiać w ciemno na czarnego konia, który już zaczyna rzęzić. Deterministyczne podejście jest mi obce. Z punktu widzenia polskiego bezpieczeństwa Chiny należą do potencjalnie wrogiej Szanghajskiej Organizacji Współpracy, prowadzą agresywne działania w cyberprzestrzeni przeciwko krajom zachodnim. Powinna obowiązywać wobec nich zasada ograniczonego zaufania.

3. „Po trzecie, jak ma wyglądać UE po reformie. Mamy głębokie przekonanie, że wobec niewystarczającego globalnie potencjału Polski, to właśnie UE powinna być narzędziem realizacji polskiego interesu narodowego w świecie. Dlatego musimy wiedzieć, w jaki sposób przeciwdziałać procesom dezintegracyjnym na Starym Kontynencie i jak poprowadzić reformę UE, przed którą właśnie stoimy, w takim kierunku, który jednocześnie zwiększy potencjał Wspólnoty oraz Polski (co oczywiście niekoniecznie oznacza podążanie w kierunku unii politycznej)”.

Unia Europejska musi znaleźć nową formułę podejmowania decyzji. Zasada jednomyślności blokuje jej efektywność, natomiast podwójnej większości odbiera legitymację wśród eurosceptyków. Być może odpowiedzią jest stworzenie wspólnej podstawy zbierającej wartości i cele organizacji. Problem polega jednak na tym, że trudno będzie je wspólnie zdefiniować bez szkody dla Wspólnoty. Wobec tego można dojść do konstatacji, że potrzebne jest całkiem nowe rozwiązanie, które pozwoli nadal współpracować krajom bloku atlantyckiego. Możliwe, że wstępem do nowej formy integracji byłoby Transatlantyckie Partnerstwo Handlowo-Inwestycyjne i tym podobne rozwiązania. Być może narzędzie obrony słabszych przed silniejszymi, jakim jest dla Polski obecnie UE, nie wytrzyma próby czasu.

4. „Po czwarte, jak stworzyć efektywną i skuteczną politykę regionalną w Europie Środkowo-Wschodniej? Taką politykę, która, wykorzystując istniejące możliwości i zasoby, będzie zdolna do generowania nowych instrumentów działania, a tym samym będzie prowadzić do wzmocnienia potencjału Polski i innych państw regionu w UE. Czy idea Międzymorza (ABC), żywa w wielu kręgach, jest jeszcze aktualna?”

Międzymorze jest poręcznym narzędziem polskiej dyplomacji. Tworzenie osobnej strefy środkowej w Europie Środkowo-Wschodniej jest jednak niepotrzebne. Taki blok polityczny nigdy nie istniał i są małe szanse, aby powstał. Widać to na przykładzie incydentalnej zbieżności interesów wewnątrz Grupy Wyszehradzkiej. Mimo to Grupa Wyszehradzka pozostaje skutecznym narzędziem w takich wypadkach. Podobnie może być z Międzymorzem, które nigdy nie wyrośnie ponad UE. Podobnie jak idea Rzeczpospolitej Trojga Narodów, Międzymorze było koncepcją federalistyczną utworzoną przed powołaniem UE. Powstała wskutek zabiegów federalistów-chadeków, Unia jest pośrednio spadkobiercą idei wyznawanych przez zwolenników tworzenia wielonarodowej republiki w I i II RP. Dla III RP taką ideą może być UE. Problemem jest socjalistyczna polewa, w której unosi się ten byt sui generis. Może iść w stronę Rzeczpospolitej Europejskiej albo Związku Sowieckiego, który jest jej antytezą. Być może usunięcie ideologii i skupienie się na integracji polityczno-ekonomicznej pozwoli na realizację koncepcji Międzymorza poprzez rozszerzenie UE po Morze Czarne (Europa Wschodnia) i Adriatyk (Bałkany). Rozumiane w ten sposób, Międzymorze ma potencjał do utrzymania aktualności.

5. „Po piąte, jak ułożyć relacje ze wschodzącymi potęgami? Mowa tu przede wszystkim o Chinach, ale nie można zapominać o innych potęgach Rimlandu, w tym przede wszystkim Iranie i Turcji”.

W pytaniu jest zawarta teza, że teoria Rimlandu to rzeczywistość. Termin ten, ukuty w koncepcji rywalizacji potęg na morzu, nie przystaje do obecnej rzeczywistości. Kraje nie rywalizują jedynie za pomocą floty morskiej. Teza, że Rimland jest w stanie powstrzymywać Heartland przed dostępem do morza jest anachroniczna. Do gry weszła broń jądrowa, nowe technologie i formy integracji. Państwo Islamskie nie ma dostępu do morza, a atakuje swobodnie kraje rzekomego Rimlandu. Ten twór terrorystów jest tylko przykładem na to, jak bardzo kilkudziesięcioletnie koncepcje geopolityczne są odległe od rzeczywistości, jeżeli weźmiemy je zbyt serio. Najpierw warto ocenić, czy wschodzące potęgi będą dalej wschodzić, na ile opłaca się Polsce angażowanie w relacje z nimi i w jakim zakresie. O Chinach napisałem wyżej. W ich kontekście jest ważna także przyszłość polityczna kraju. Bariery rozwojowe sprawią, że ten byt – jak było w jego historii wielokrotnie – będzie musiał wybierać między ponownym zamknięciem się na świat a reformami. Jeżeli zamknie się, nie będzie możliwości współpracy, a jeśli się otworzy, to Polska będzie mogła pomóc Chinom, osiągając wymierne zyski ekonomiczne. Odradzam dogmatyzowanie wzrostu Państwa Środka. Podobnie Turcja może stać się islamską dyktaturą lub zdecydować się na integrację europejską. Polacy wspierają aspiracje europejskie Ankary. Być może ten kraj byłby w stanie wnieść wkład cywilizacji Islamu w budowę UE, ze zbawiennym skutkiem dla integracji mniejszości muzułmańskiej w Europie. Gdyby stał się islamską dyktaturą, przemieniłby się we wrota radykalizmu na Stary Kontynent. Wtedy możliwości robienia wspólnych interesów byłyby ograniczone. Dopóki Polska nie jest aktywna na Morzu Czarnym lub Bałkanach, nie mamy przesłanek do wchodzenia we współpracę strategiczną z Turkami.

Artykuł pochodzi z najnowszej teki dwumiesięcznika Pressje pt. Przekleństwo uległości. Zapraszamy do zakupu pisma oraz wyboru jednej z trzech form prenumeraty.