Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Alicja Brzyska  16 kwietnia 2016

„Dziady” nie muszą być nudne

Alicja Brzyska  16 kwietnia 2016
przeczytanie zajmie 5 min

Polacy czytają coraz mniej i nic nie wskazuje na to, że tendencja ta ulegnie zmianie. A przynajmniej tyle wynika z najnowszego raportu o stanie czytelnictwa, sporządzonego przez Bibliotekę Narodową. W opracowaniu czytamy, że „kluczowym okresem dla kształtowania się postaw czytelniczych są dzieciństwo i młodość”. Nasuwa się więc dość oczywisty wniosek: przede wszystkim do czytania należy przekonać młodzież. A skoro obok rodziców szkoła odgrywa tutaj kluczową rolę, pojawia się pytanie, jak zatem powinny wyglądać lekcje języka polskiego i jak zmodyfikować kanon lektur szkolnych, aby młodzież czytać zaczęła. I to z zainteresowaniem.

O tym, że młodzież nie czyta lektur szkolnych, mówi się nie od dziś. I choć każdy kolejny rząd chce wprowadzać małe rewolucje w postaci zmian kanonu, to zjawisko nieczytania wciąż istnieje. Możemy się więc wykłócać o to, jaki obraz Polski chcemy przedstawiać dorastającym Polakom, jak podchodzić do tradycji, narodu, historii, ale problem związany z niesięganiem przez młodzież po teksty jest zasadniczo głębszy. Uczniowie bowiem nie tyle nie chcą czytać Sienkiewicza czy Gombrowicza, ile nie chcą czytać w ogóle. Jak w takim razie zmienić podejście ludzi, którzy w przyszłości mają współtworzyć społeczeństwo wysoko rozwinięte?

Nie chronologia epok, lecz problemy

Nie oszukujmy się – większości młodych osób nie interesują ani cechy poezji barokowej, ani romantycznej, ani żadnej innej. W zasadzie oprócz tych, którzy zamierzają kontynuować naukę na studiach polonistycznych, nikogo na poziomie edukacji szkolnej nie będzie zajmować historia literatury. Po prostu.

Wybór lektur, jakiego dokonuje się pod kątem każdej epoki literackiej, jest więc z góry skazany na porażkę, ponieważ nie zachęcimy uczniów do czytania poprzez narzucenie im tekstów według chronologii.

Data wydania książki nie będzie atrakcyjnym powodem, aby po nią sięgnąć, tak samo nauka o danej epoce literackiej nie stanowi o zainteresowaniu tekstami opublikowanymi w omawianych akurat czasach. Nie wszystkich zaciekawi nazwa poezji młodopolskiej, ale już przykładowo temat miłości może być dla uczniów przyciągający, zwłaszcza jeśli zagadnienie to omówi się z różnych perspektyw. Przedstawienie więc tekstów traktujących o miłości tragicznej, sielankowej czy erotycznej wzbudzi zaciekawienie, a wtedy sięgnięcie po erotyki Leśmiana, sielanki Karpińskiego czy powieść poetycką, Marię, Malczewskiego okaże się mniejszym wyzwaniem. Nie trzeba od razu przywoływać cech gatunkowych i charakterystyki epoki – pewne kwestie i wiążące się z tym uczucia są ponadczasowe. To samo dotyczy każdego innego zagadnienia. Problemy, które istniały kiedyś, dziś również się pojawiają, tyle że w innych warunkach historycznych czy kulturowych. I choć Mickiewicz napisał Dziady ponad 150 lat temu, to jest to dla nas tekst wciąż żywy. Obleganie przez widzów kolejnych spektakli teatralnych powstałych właśnie na podstawie tego dramatu może najlepiej świadczyć o aktualności słów Mickiewicza.Prawdą jest, że współczesność kanon weryfikuje, ale nie zmienia to faktu, że nawet chocholi taniec z Wesela Wyspiańskiego może przekształcić się w bardzo aktualną kwestię, jeśli tylko przyjmiemy perspektywę, że ten chocholi taniec dotyczy nas samych, a nie problemu z zewnątrz.

Wybór tekstów według ich problematyki, a nie chronologii z jednej strony ukazałby powtarzalność pewnych zagadnień, z drugiej pozwoliłby na zestawienie ze sobą niekiedy skrajnie różnych stanowisk na dany temat.

Dlatego też nie trzeba wyrzucać z kanonu, jak chcą niektórzy, lub dodawać do niego, jak chcą inni, wszystkich dzieł Sienkiewicza. To fakt, że ten XIX-wieczny pisarz tworzył „ku pokrzepieniu serc”, że wydał powieści mitologizujące rzeczywistość historyczną, że skodyfikował naszą narodową mitologię. Ale to dlatego po przeczytaniu Potopu sięgamy po Dzienniki Gombrowicza. Dlatego też chcemy czytać Gałczyńskiego czy Mrożka. Żeby zrównoważyć obraz, zredefiniować naszą tożsamość, wyrobić w sobie krytyczne myślenie.

Nie zatrzymujmy się na ‘45

Pewne zagadnienia trapiące społeczeństwa po prostu się nie zmieniają. Dlatego problematyka dotycząca domu, miłości, ojczyzny, sztuki czy pamięci i tożsamości wciąż będzie aktualna. Jest jednak i tak, że wkraczając w kolejną epokę, rozszerzamy dyskurs i to dlatego powinniśmy w kanonie uwzględniać również literaturę, jeśli nie najnowszą, to chociaż współczesną. Największy problem II połowy XX wieku, obejmujący nie tylko Europę, to kwestia totalitaryzmów i władzy. Z pomocą więc mogłaby przyjść nam lektura Mackiewicza czy Kapuścińskiego, tymczasem na lekcjach języka polskiego na twórczość tych autorów nie ma już miejsca. Czasy PRL-u, problem „innego”, doświadczenie drugiego pokolenia wojennego (potomków tych, którzy przeżyli zbiorową traumę) to również tematy przemilczane, a z pewnością podobnych „przemilczanych” zagadnień jesteśmy w stanie wskazać więcej.

Wyjdźmy poza własne podwórko

Świat nie kończy się na Polsce. I choć rzecz jasna, że to naszym problemom powinniśmy poświęcać najwięcej uwagi, bo dotyczą nas bezpośrednio, to istnieją również tematy kluczowe dla innych społeczeństw. A ponieważ globalizacja staje się coraz bardziej oczywista, jesteśmy członkami szerszej wspólnoty, to również kwestie pojawiające się gdzie indziej powinny nas interesować.

W związku z tym wszystkim nie tylko polska literatura pomaga w zrozumieniu pewnych zjawisk czy odkryciu jakichś wartości. Pomocna mogłaby się okazać lektura dzieł światowych, która znacząco poszerzyłyby kontekst naszych dyskusji.

Przykładowo, włączenie do kanonu lektur tekstu Milana Kundery Nieznośna lekkość bytu pomogłoby w omówieniu problemu stawiania czoła represjom stosowanym przez władze, w tym wypadku komunistyczne po wydarzeniach Praskiej Wiosny. Rok 1984 George’a Orwella jako utwór będący antyutopią to przykład podporządkowania życia społeczeństwa przez rządzących. Z kolei dzieła takie jak W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta czy Czarodziejska Góra Thomasa Manna stanową uniwersalny zapis ludzkiej osobowości i studium codzienności, czyli coś, co dotyczy każdego człowieka, niezależnie do miejsca zamieszkania.

Nie upraszczajmy na siłę

Błąd przy dyskutowaniu o kanonie lektur szkolnych polega na tym, że mówi się o tym, jakie utwory mogą być ciekawsze, łatwiejsze dla uczniów, ale nie mówi się o tym, jak przyciągnąć ich uwagę. Dlatego wciąż krążą hasła o wyrzuceniu z programu dzieł klasycznych, ze względu na ich rzekomą trudność i niezrozumiałość dla młodzieży, a zamiast tego dodanie utworów nowszych. Problem polega na tym, że dobra literatura piękna z założenia jest po prostu trudniejsza niż literatura gatunkowa. Czy to oznacza, że powinniśmy czytać wyłączenie Harry’ego Pottera, a później Grę o tron? Chyba nie. Różnica między pytaniem o to, co czytać, a jak czytać, polega na wybraniu najważniejszych problemów i zestawianiu tego z utworami stworzonymi na przestrzeni lat, polskimi i obcymi. Wówczas okaże się, że Faust Goethego, choć jest lekturą trudną, to traktuje o dość uniwersalnym zagadnieniu szczęścia, a główny bohater, tak jak każdy człowiek, szuka odpowiedzi na pytanie, jak to szczęście osiągnąć. Znalezienie odpowiedzi jednak wcale takie łatwe nie jest, więc być może młody człowiek u progu XXI wieku chętnie o tym poczyta – wystarczy go odpowiednio zachęcić.

Nie każda lekcja języka polskiego musi być nudna, nie każda lektura szkolna musi być złem koniecznym. Ale aby zmienić te skojarzenia potrzeba głębokiej zmiany w samej filozofii konstruowania kanonu. Wówczas może okazać się, że czytanie książek jest nie tyle ciekawe, ile po prostu niezbędne. Poprzez ukształtowanie nawyków czytelniczych u młodych ludzi przyczynimy się w dłuższej perspektywy do wzrostu poziomu czytelnictwa, a tym samym do rozwoju społeczeństwa. Warto podjąć tę próbę.