Polskie zbrojenia w pigułce
Proces przekształceń w państwowych spółkach zbrojeniowych w ciągu 25 lat III RP to temat na wielotomową sagę o wzlotach i – niestety częstszych – upadkach naszych rodzimych producentów sprzętu wojskowego. Skupiając się jednak na ostatniej dekadzie, możemy dostrzec mniej lub bardziej udane działania, których ogólne założenia należy pochwalić. Obecne procesy konsolidacyjne zmierzają bowiem do utworzenia zintegrowanego, narodowego „czempiona” zbrojeniowego, który – miejmy nadzieję – skoordynuje państwową produkcję wojskową i pozwoli jej na skuteczną konkurencję na rynkach zagranicznych.
15 grudnia 2015 r. niemiecki Krauss-Maffei Wegmann (KMW) i francuski Nexter oficjalnie ogłosiły zakończenie procesu konsolidacji. Powstał tym samym największy w Europie koncern zajmujący się produkcją lądowych systemów obronnych i pojazdów opancerzonych. Już teraz wiadomo, że zajmie się on opracowaniem i produkcją zaawansowanych technologicznie czołgów nowej generacji, które zastąpią użytkowane obecnie konstrukcje (m.in. używanego przez polską armię czołgu Leopard 2).
Przykłady KMW i Nextera oraz wielu innych koncentracji na światowych rynkach zbrojeniowych, jakie zostały zrealizowane w ostatnich latach, pokazują, że w grze o duże wojskowe zamówienia mogą liczyć się dzisiaj jedynie silni gracze. Tylko podmioty działające w formule koncernów integrujących różne dywizje technologiczne, mające odpowiednie zaplecze finansowe, produkcyjne, a przede wszystkim badawcze, są w stanie zrealizować zamówienia na zaawansowane technicznie sprzęty wojskowe.
Konieczność integrowania krajowych podmiotów zbrojeniowych jest też powiązana z tworzeniem się wspólnego rynku obronnego na obszarze Unii Europejskiej. Projekt ten stopniowo dąży do ograniczenia krajowych protekcjonizmów i otwarcia zamówień wojskowych na wszystkich producentów zbrojeniowych działających w UE.
Siłą rzeczy większe szanse na takim rynku mają duże przedsiębiorstwa, zdolne do skutecznej konkurencji na zglobalizowanych rynkach.
Potrzebę konsolidacji i dostosowania polskiego przemysłu zbrojeniowego do nowych realiów dostrzeżono już w latach 90. Istnienie kilkudziesięciu spółek, państwowych zakładów kontrolowanych przez różnorodne podmioty (m.in. MON czy Agencję Rozwoju Przemysłu) prowadziło bowiem do niepotrzebnej konkurencji, marnotrawstwa środków albo równoległego prowadzenia nieraz identycznych programów badawczo-rozwojowych.
Konkretne działania w tym kierunku zostały podjęte dopiero przez poprzedni rząd Prawa i Sprawiedliwości, który w 2007 roku opracował „Strategię konsolidacji i wspierania rozwoju polskiego przemysłu obronnego w latach 2007–2012” (tzw. Strategia 2012) Dokument ten zakładał zbudowanie polskiego koncernu zbrojeniowego w formie Grupy Bumar, która miała zrealizować restrukturyzację przejmowanych podmiotów, a następnie techniczną, organizacyjną i kapitałową konsolidację. Dopuszczono również możliwość prywatyzacji niektórych przedsiębiorstw.
Po przejęciu rządów przez Platformę Obywatelską w 2007 r. program ten był stopniowo wdrażany. Jego (poniekąd słuszne) założenia zderzyły się jednak z realiami finansowymi i organizacyjnymi przejmowanych spółek. Choć do Grupy Bumar udało się do 2012 r. włączyć 30 różnych przedsiębiorstw zbrojeniowych, to cały proces konsolidacji w ramach Strategii 2012 załamał się w 2011 r., kiedy Huta Stalowa Wola (HSW) oraz 12 Wojskowych Przedsiębiorstw Remontowo-Produkcyjnych (WPRP), wobec których nadzór właścicielski pełni nie Ministerstwo Skarbu, lecz Ministerstwo Obrony Narodowej, sprzeciwiło się planom włączenia do grupy.
Sprzeciw wynikał przede wszystkim z ciężkiej sytuacji finansowej niektórych przedsiębiorstw należących do Bumaru i z drugiej strony dobrej sytuacji finansowej HSW i WPRP, które obawiały się, że ich ciężko wypracowywane zasoby zostaną przeznaczone na łatanie budżetu nowo utworzonego koncernu. Do tych zastrzeżeń przychyliły się również organy MON oraz sejmowa Komisja Obrony Narodowej.
Od tego momentu procesy konsolidacyjne w zbrojeniowych spółkach Skarbu Państwa zostały właściwie wstrzymane. Rząd PO przez dwa lata nie podjął żadnej konkretnej decyzji w zakresie nowej strategii konsolidacyjnej. Prowadzono jedynie prace koncepcyjne – przerywane zresztą m.in. dymisją Ministra Skarbu Państwa.
W doniesieniach medialnych pojawiały się dwa potencjalne rozwiązania. Pierwsze zakładało konsolidację wszystkich przedsiębiorstw wokół Polskiego Holdingu Obronnego (w 2013 r. zmieniono nazwę grupy Bumar na Polski Holding Obronny), drugie utworzenie dwóch narodowych koncernów zbrojeniowych: wokół PHO oraz pancernego wokół HSW.
Ostatecznie żaden z powyższych wariantów nie został wybrany. Natomiast we wrześniu 2013 r. Donald Tusk ogłosił, że powstanie jeden narodowy koncern zbrojeniowy – Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ), do której wniesione zostaną PHO, HSW oraz szereg innych podmiotów, dotychczas nienależących do żadnej z tych grup. Rozpoczęto tym samym realizację założeń przyjętych kilka miesięcy wcześniej w Strategii Rozwoju Systemu Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej, w której podjęto decyzję o utworzeniu skonsolidowanej struktury krajowego przemysłowego potencjału obronnego.
PGZ zostało zarejestrowane z końcem 2013 r. Jej prezesem został Wojciech Dąbrowski, dotychczasowy szef Agencji Rozwoju Przemysłu. Pierwotne założenia przyjmowały, że PGZ ma osiągać 5 mld zł rocznego obrotu i skupiać 30 podmiotów zatrudniających ok. 14 tys. osób.
W kolejnych etapach konsolidacji wniesiono do PGZ łącznie 64 spółki, zatrudniające ponad 17,5 tys. pracowników (stan na grudzień 2015 r.). Pierwotne plany konsolidacyjne zostały więc zrealizowane z naddatkiem, co należy ocenić bardzo pozytywnie.
Jednakże przekształcenia prawne i korporacyjne to nie wszystko. Zasadniczym zadaniem PGZ na najbliższe lata jest ujarzmienie wszystkich skonsolidowanych spółek i powstrzymanie ambicjonalnych przepychanek pomiędzy zakładami, które dotychczas cieszyły się niezależnością. Niezwykle ważne jest skoordynowanie wszystkich działań biznesowych, produkcyjnych i badawczych, a tym samym ograniczenie marnotrawienia państwowych zasobów. Strategia PGZ zakłada realizację procesu tzw. inteligentnej specjalizacji np. w zakresie obrony powietrznej i przeciwlotniczej, systemów bezzałogowych, wsparcia dowodzenia i zobrazowania pola walki, broni strzeleckiej, rakietowej i artyleryjskiej oraz innowacyjnej techniki morskiej.
Powyższe zadania są szczególnie ważne w kontekście realizowanego Programu Modernizacji Technicznej do roku 2022 r., w którym na zbrojenia wydamy ok. 130 mld zł.
Pieniądze te mogą być dla PGZ kołem zamachowym, które – miejmy nadzieję – pozwoli na osiągnięcie pozycji równorzędnego partnera – konkurenta na europejskim rynku zbrojeniowym, przynajmniej w zakresie niektórych rodzajów uzbrojenia.
Dla nowego rządu, szczególnie podkreślającego dbałość o stan polskiej gospodarki i lokowanie środków publicznych u rodzimych producentów, utrzymanie przyjętego kursu PGZ powinno być szczególnie ważne. Pierwsze działania nowej władzy to na razie zmiany personalne. Wymieniono cały zarząd oraz skład rady nadzorczej, a prezesem PGZ ustanowiono Arkadiusza Siwka – bliskiego współpracownika Antoniego Macierewicza, który za poprzednich rządów PiS-u był prezesem Operatora Logistycznego Paliw Płynnych (OLPP) – państwowej spółki kontrolującej największe w Polsce magazyny paliw. Wiceprezesami zostali Maciej Lew-Mirski – były członek komisji weryfikacyjnej WSI oraz Radosław Obolewski – szef klubu „Gazety Polskiej” w Łomiankach. Na razie nie pojawiły się żadne publiczne wypowiedzi nowych władz spółki, dotyczące ewentualnych zmian w strategii działań PGZ.