Nowe otwarcie, stare interesy. Andrzej Duda w Kijowie
Wizyta Prezydenta Andrzeja Dudy nie przyniesie rewolucji w relacjach pomiędzy Warszawą a Kijowem. Niezbędne jest jednak dokonanie nowego otwarcia, które umożliwi wyjście poza wymiar politycznych deklaracji, niemających często szans na realizację. Dlatego polska delegacja powinna dokonać jasnej hierarchizacji celów i skoncentrować się przede wszystkim na realnej współpracy w wymiarze gospodarczym i społecznym.
Dziś prezydent Andrzej Duda udaje się z oficjalną, dwudniową wizytą na Ukrainę. Pierwszego dnia planowane jest spotkanie z Polakami, natomiast drugiego z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką. Choć nie będzie to pierwsze spotkanie głów państw (doszło do niego podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ we wrześniu), to obecna wizyta będzie miała kluczowe znaczenie dla określenia nowych ram współpracy polsko-ukraińskiej, uwzględniających zmianę władzy w Polsce. Mając na uwadze niejasne okoliczności odwołania spotkania Dudy i Poroszenki w maju, jak również negatywną reakcję Poroszenki na propozycję Dudy dotyczącą stworzenia nowego formatu rozmów pokojowych, konieczność nowego otwarcia wydaje się jeszcze bardziej zasadna.
Należy się spodziewać, że nowe otwarcie będzie bazować na zaadaptowaniu polityki wschodniej Lecha Kaczyńskiego do dzisiejszej sytuacji. Na czym ta adaptacja może polegać? Przede wszystkim na zwiększeniu udziału Polski w procesach, które mają wpływ na stabilizację sytuacji na Ukrainie.
Powinniśmy w pierwszej kolejności zaangażować się we wsparcie reform polityczno-gospodarczych oraz formowanie społeczeństwa obywatelskiego na Ukrainie.
Warto zauważyć, że wsparcie takie miałoby nie tylko charakter stabilizujący, ale także przekładałoby się na zaangażowanie ukraińskich partnerów do udziału w tworzonych przez Polskę taktycznych koalicjach, np. dotyczących sprzeciwu wobec planów budowy Nord Stream II.
Dlatego też Warszawa powinna wykorzystać fakt przystąpienia Ukrainy do unijnej strefy wolnego handlu, który nastąpi 1 stycznia 2016 roku, i zaproponować nowe formy współpracy gospodarczej, które ułatwią działalność polskich przedsiębiorstw na tamtejszym rynku. Współpraca z Kijowem powinna dotyczyć także obszaru energetyki. Powinno nam zależeć na pozyskaniu korzystnych umów handlowych dla sprzedaży gazu ziemnego z gazoportu w Świnoujściu (konieczność budowy interkonektora), reaktywacji projektu ropociągu Odessa-Brody-Płock (ropociąg powstał po stronie ukraińskiej, po stronie polskiej został zawieszony) i imporcie energii elektrycznej z Ukrainy w sytuacjach kryzysowych.
Oczywiście dla polskiej strony nie bez znaczenia pozostają kwestie historyczne. Trudno jednak określić na tym etapie, jaka będzie ich ranga w relacji do wyżej wymienionych interesów politycznych i gospodarczych. Warto zauważyć, że Poroszenko wydaje się dostrzegać negatywny ładunek, jaki niosą ze sobą nierozwiązane problemy historyczne.
Musi on jednak wyważyć swoje stanowisko, uwzględniając opinię publiczną na Ukrainie, w swojej masie nieświadomą zbrodni ukraińskich w trakcie II Wojny Światowej, a jednocześnie wyraźnie propolską (Polska jest państwem najlepiej ocenianym przez Ukraińców – 15% ocenia swój stosunek do Polski jako bardzo ciepły, a 43% jako ciepły).
Z tej perspektywy zarówno niezgoda na kompromis historyczny i zaostrzenie relacji z Polską, jak i nagłe oraz znaczne ustępstwa wobec Warszawy byłyby odebrane negatywnie. Pole do negocjacji otwiera jednak uświadamianie sobie przez ukraińskie elity faktu, że Polska nie zawsze będzie tak silnym adwokatem Ukrainy w UE, szczególnie uwzględniając wzrost niechęci w polskim społeczeństwie dla pomocy Ukrainie (badania CBOS – 29% w 2014 roku, 33% w 2015).
Dlatego ze strony ukraińskiej należy oczekiwać chęci utrzymania pozytywnych relacji z Polską i zagwarantowania wsparcia, co najmniej na dotychczasowym poziomie. Mowa tu przede wszystkim o wsparciu dla integracji Ukrainy ze strukturami zachodnimi, braku zgody na zamrożenie konfliktu na Donbasie oraz utrzymaniu sankcji wobec Rosji i jej międzynarodowej izolacji. Ponadto, prezydent Poroszenko może podnieść temat sytuacji pracujących w Polsce Ukraińców oraz wiz dla swoich rodaków (rosnąca liczba odmów), oczekując również wsparcia dla Ukrainy w zakresie przystąpieniu tego kraju do wspólnotowego reżimu bezwizowego.
Podczas spotkania prezydentów omówiona zostanie także kwestia potencjalnego rozszerzenia o Polskę tzw. normandzkiego formatu rozmów dotyczących rozejmu na Donbasie. Ukraina zadeklarowała chęć rozmowy w tej kwestii, jednak nie ma mandatu, by zmienić skład wspomnianego formatu.
Dodatkowo, ukraińskie władze dążą do stabilizacji (choćby fasadowej), nie będą więc skłonne do otwierania kolejnego sporu z Rosją. A obecność Polski przy stole negocjacyjnym taki spór z pewnością wygeneruje.
Uwzględniając jednak najbardziej prawdopodobny scenariusz przedłużenia obowiązywania porozumienia Mińsk II o kolejnych 6 miesięcy, Polska zyskuje czas, jeśli nie na zmianę formatu negocjacji, to chociaż na zwiększenie swojego wpływu na decyzje dotyczące rozwiązania konfliktu w Donbasie.
Podsumowując, wizyta prezydenta Dudy w Kijowie ma głównie charakter zapoznawczy, choć niewykluczone, że przyniesie wymierne rezultaty. Polska delegacja musi jednak dokonać wyraźnej hierarchizacji celów i być może poświęcić część interesów taktycznych (np. kwestie historyczne, rozszerzenie formatu normandzkiego) na rzecz realizacji celów strategicznych będących obecnie w zasięgu. A są to: stabilizacja regionu i zwiększenie wpływu na toczące się w nim procesy, nie tylko na poziomie politycznym, ale przede wszystkim gospodarczym i społecznym.
Tekst został pierwotnie opublikowany na stronie Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.