Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Karolina Olejak, Jacek Wciórka  11 września 2015

Wciórka: Z polską opieką psychiatryczną nie jest najlepiej

Karolina Olejak, Jacek Wciórka  11 września 2015
przeczytanie zajmie 6 min

Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego to rezultat trwającej już kilka dekad pracy środowisk psychiatrycznych, dążących do unowocześnienia opieki psychiatrycznej, rozumianej nie tylko jako działania medyczne, ale i całą opiekę ułatwiającą powrotu do codziennego życia, również tego zawodowego, osób, które przeszły już leczenie. O jego przedłużenie na kolejne pięć lat walczą obecnie środowiska psychiatryczne. Sam Program to całościowy projekt, który zakłada decentralizację, rozproszenie i przybliżenie do pacjenta placówek ochrony zdrowia psychicznego, które miałyby zastąpić wielkie szpitale psychiatryczne, aby nie w każdym przypadku podjęcie leczenia było związane z oderwaniem pacjenta od jego życia codziennego. O tych problemach rozmawiamy z prof. Jackiem Wciórką- psychiatrą, pracownikiem Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie oraz członkiem zarządu Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.

Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego zawiera projekt powstania centrów pomocy obejmujących teren, który zamieszkuje od 50 do 200 tysięcy osób. Jakie znaczenie ma to dla pomocy ludziom potrzebującymi opieki psychiatrycznej i co z tego zostało już wdrożone w życie na podstawie Programu?

Pierwsza edycja Programu działała tak naprawdę jedynie przez rok. W tym czasie objął on jedynie część planistyczną, powstały bardzo ciekawe rozwiązania – plany regionalne, ale niestety zabrakło woli wdrożenia ich w życie.

NFOZP przewiduje zmianę obecnego sposobu leczenia – z azylowego, gdzie pacjenci przebywają w odosobnionych, ogromnych placówkach, z utrudnionym kontaktem z rodzinami i w oderwaniu od zwykłego życia, gdzie warunki często nie sprzyjają powrotowi do zdrowia, na model „środowiskowy”. Przewiduje on stworzenie sieci centrów opieki psychiatrycznej rozlokowanych na terenie całego kraju. Ich profil zależałby od potrzeb danej społeczności. Taki system pozwoli na pozostanie osoby poddawanej leczeniu we własnym środowisku. Dzięki temu lekarze, którzy znają specyfikę danego miejsca są w stanie reagować w dużo bardziej trafny sposób. Również powrót do życia codziennego po zakończeniu leczenia jest ułatwiony. Jak każdy program zmiany, i ten ma swoich przeciwników, którzy dążą do zachowania status quo, bo jest im z tym zwyczajnie wygodnie.

Wydaje się, że jest to tylko odwlekanie nieuniknionego. Podobne zmiany są już wdrażane, zarówno wśród „starych” krajów UE, jak i państw, które równolegle z nami przystępowały do Unii. W Polsce, w wielu miejscach istnieją już warunki do przeprowadzenia takich zmian, jest również wola lekarzy. Potrzeba tylko odpowiednich przepisów oraz stworzenia właściwego systemu finansowania.

Na czym konkretnie miałyby polegać te zmiany?

Nasze państwo poświęca obecnie w przeliczeniu ledwie kilkadziesiąt groszy na zdrowie obywatela. W proponowanych zmianach chodzi o to, aby nie płacić szpitalowi za ilość zajętych łóżek, bo on zajmie ich tyle ile trzeba, żeby tylko zwiększyć swój budżet. Lepszym rozwiązaniem byłoby zbieranie pieniędzy lokalnie, przeliczając na ilość osób zamieszkałych na terenie danego centrum – powiedzmy działającego na terenie Mokotowa i stworzenie tzw. budżetów regionalnych. W jego ramach będą działały placówki, na które jest zapotrzebowanie w danym miejscu np. poprzez zmniejszenie oddziału szpitalnego a otwarcie dziennego, stworzenie większej ilości zespołów środowiskowych, które będą kursowały po danym terenie, czy przeznaczenie ich na transport  lub opiekę ambulatoryjną- wszystko w zależności od potrzeb mieszkańców terenu podległego centrum.

Projekt przewiduje również mechanizmy kontroli nad wydawanymi środkami, tak, aby faktycznie zostały przeznaczone na podniesienie jakości świadczonych usług a nie np. wynagrodzenia poprzez pełny dostęp płatnika do danych jakie świadczenia są wykonywane .

To oczywiście wymaga profesjonalizmu od tych, którzy będą wykonywać te zadania a od decydentów cierpliwości i wytrwałości, bo to duża reforma. Nie da się w sposób skuteczny pomagać w Warszawie pacjentowi z Koszalina, który żyje na co dzień w zupełnie innym środowisku. W rezultacie, również fundusz doświadczy pewnej oszczędności a przynajmniej będzie miał poczucie, że spełnia swoją misję. Pacjenci otrzymają lepszą pomoc, a profesjonaliści miejsce godnej pracy takiej, która jest inspirująca i stanowi wyzwanie. Ważną sprawą jest koordynacja centrów i to, żeby pozwolić lokalnym władzom działać samodzielnie, poprzez możliwość dostosowywania centrów do lokalnych potrzeb. Trzecią bardzo istotną kwestią jest powszechna edukacja decydentów. Okazuje się, że duża część z nich w ogóle nie wie na czym polegają zaburzenia psychiczne, patrzą stereotypowo, sprowadzając osobę z takimi problemami do roli „wariata z siekierą w ręku”. Wszystkie mniej ,,efektowne” zaburzenia zadające ból psychiczny są lekceważone, bo ci ludzie często milczą i nie ubiegają się o swoje prawa. Planując wszystkie działania trzeba też pamiętać o tym, że jeśli będziemy mieli coraz lepszą opiekę psychiatryczną, to odsetek problemów natury psychiatrycznej nie będzie maleć a przyrastać. Raz, ludzie chętniej będą je ujawniali licząc na godną pomoc, a dwa, ujawnią się również te zapomniane i zlekceważone problemy. Oczywiście w miarę jak te finansowanie będzie rosło, istotną kwestią będzie również przeznaczanie większych środki na promocję zdrowia psychicznego przede wszystkim w szkołach. Anglicy przeprowadzili badania, które pokazują, że wykrycie choroby w pierwszym stadium to oszczędność 1:7 na późniejszym leczeniu, ale także na służbach policyjnych czy specjalnych ośrodkach poprawczych, które często wcale nie oferują odpowiedniej pomocy.

Obecnie ludzie traktują problemy natury psychicznej jak coś co ich nie dotyczy. W momencie, gdy problem jest już tak duży, że nie da się go lekceważyć, spada na rodziny z całym piętnem stygmatu choroby psychicznej.

Są miejsca w Polsce, gdzie w realizacje NPOZP bardzo aktywnie włączyły się samorządy. Jak to działa?

Program zakładał trzy poziomy koordynacji działań na poziomie lokalnym: powiaty, gminy i miasta – to tam miały powstać rady zdrowia psychicznego, których zadaniem byłoby kontrolowanie powstawania centrów zdrowia psychicznego. Niektóre samorządy bardzo poważnie potraktowały propozycje stworzenia rad np. Warszawa, Kraków, Lublin czy Koszalin. Niestety z braku odpowiednich przepisów rady nie miały wystarczającej siły sprawczej by doprowadzać do powstawania centrów na swoim terenie.

Innym aspektem jest finansowanie. Pochodzi ono z kilku źródeł. Jak powszechnie wiadomo, leki są refundowane z NFZ, który dodatkowo płaci za świadczenia, wizyty, oraz łóżka. Nie płaci za to, że dany człowiek gdzieś się leczy i przychodzi do zdrowia. Z tego powodu szpital jest zainteresowany przede wszystkim tym, aby pacjent jak najwięcej czasu spędził w szpitalnej sali. Limitem jest 70 dni, bo powyżej tej liczby nakładane są kary. Drugim źródłem finansowania są środki własne samorządów, większość raczej może pozwolić sobie tylko na skromne wsparcie tych instytucji. Na Mazowszu samorządy dopłacają niemal wszędzie do szpitali, bo niestety nie są one w stanie samodzielnie utrzymać się z tego, co dostają z NFZ.

A jak wygląda kwestia zaangażowania organizacji pozarządowych oraz prywatnych darczyńców w ochronę zdrowia psychicznego?

Na szczęście siła przebicia obu tych grup jest coraz większa. Na szczęście, bo głosy lekarzy oraz ekspertów traktowane są nieufnie, jak głosy lobbystów czy „roszczeniowców”, walczących o własne interesy. Organizacje pozarządowe tworzą głównie rodziny osób doświadczonych chorobami psychicznymi, ale także sami pacjenci, którzy przeszli już leczenie. Wciąż jeszcze głos tych stowarzyszeń nie uległ instytucjonalnej konsolidacji w skali kraju, ale w wielu miejscach w Polsce słychać go bardzo wyraźnie. To wspaniałe, że ci ludzie nie są skrępowani tym, co przeszli i są gotowi mówić otwarcie o swoich doświadczeniach i walczyć o lepsze standardy leczenia dla innych.

Polska jako społeczeństwo starzejące, musi liczyć się z tym, że problem będzie narastał, bo opieka psychiatryczna bardzo często związana jest z osobami starszymi. Czy reforma i Program przewiduje ten proces i proponuje adekwatne rozwiązania?

Zakładany projekt reformy jest projektem kompleksowym, obejmującym wszystkie etapy życia. Tak więc dotyczy zarówno psychiatrii dzieci i młodzieży (w Polsce mocno zaniedbanej), jak i leczenia osób starszych. Kluczem jest elastyczność, bo nie istnieje jedno remedium dla wszystkich przypadków. Stąd pomysł dostosowywania placówek do potrzeb lokalnych, o którym mówiłem wcześniej. W przypadku osób starszych chodzi przede wszystkim o placówki wspierające rodziny, zabierające osoby starsze na jakiś czas, opiekujące się nimi tak żeby również rodzinie pomóc w normalnym funkcjonowaniu i trochę je odciążyć. Tego w Polsce teraz nie ma.

Cały problem zaczyna się w głowie i wynika w pierwszej kolejności z nieznajomości zagadnienia. Jak w takim razie wygląda edukacja w zakresie zdrowia psychicznego w polskich szkołach?

Nie najlepiej. Większość inicjatyw wynika raczej z dobrej woli i zaangażowania lekarzy czy ekspertów, niż z rozwiązań systemowych. Na szczęście sami młodzi ludzie charakteryzują się dużą otwartością i wrażliwością na te zagadnienia i z łatwością przyswajają informacje przełamujące negatywne stereotypy na temat zdrowia psychicznego. W Polsce są dwie strony medalu. Z jednej strony wskaźniki zdrowia psychicznego wskazują, że na tle europejskim wypadamy nieźle. Z drugiej, proponuje spróbować uzyskać pomoc od różnych poradni czy umówić się na wizytę. Tutaj już niestety nawet najlepsze wskaźniki nie pomogą.

Rozmawiała Karolina Olejak