Bednarski: Tutaj nie chodzi o pieniądze
W 2014 r. na wyjazd na mistrzostwa świata w Hiszpanii zbierali za pośrednictwem serwisu Polak Potrafi. W tym roku, w cieniu murów malborskiego zamku zdobyli w sumie sześć złotych medali. O kogo chodzi? O Rycerską Kadrę Polski. O tym ile waży zbroja, czy można bić się 5vs5 oraz o codzienności sportowych walk rycerskich rozmawiamy z członkiem mistrzowskiej kadry, Michałem Bednarskim.
Nie usłyszeliśmy o Was w głównych wydaniach wiadomości, nie znaleźliśmy na łamach „Przeglądu Sportowego”. Tymczasem Rycerska Kadra Polski zdobyła aż cztery drużynowe tytuły mistrzów świata w czasie tegorocznej imprezy w Malborku. Mimo tego w oczach opinii publicznej jesteście bardziej dużymi chłopcami w zbrojach (albo nie ma Was wcale) niż prawdziwymi sportowcami?
Z mediów jesteśmy obecni w Internecie, ale sama sieć nie wystarczy jeszcze do wypromowania danej dyscypliny na skalę kraju. Telewizja, gazety, władze lokalne- dla nich nasza aktywność nie jest sportem. Stąd też jesteśmy nieobecni na ich łamach czy w ramach ich budżetów. A szkoda, bo wydaje mi się, że ciekawym dodatkiem do wiadomości sportowych byłaby np. informacja o tym, że Robert Szatecki pierwszego dnia mistrzostw wywalczył brązowy medal w pojedynkach na broń drzewcową.
Zresztą problem „niewidzialności medialnej” dotyka także inne niszowe dyscypliny w naszym kraju. Niszowe, ale jednocześnie takie, w których osiągamy realne sukcesy. W przeciwieństwie choćby do piłki nożnej, która pomimo tego jest obecna w mediach nawet przy okazji „entej” zmiany trenera czy kolejnego transferu w Ekstraklasie.
Być może szansą na zmianę tego negatywnego trendu byłaby decyzja MKOL, aby sportowe walki rycerskie stały się dyscypliną olimpijską? Skoro nawet curling pojawił się na Igrzyskach…
Niestety nie jest to możliwe. W tym miejscu sięgnijmy do starożytnych korzeni Igrzysk- te zawody powstały przecież w celu przerwania działań wojennych, miały stać się odskocznią/substytutem krwawej rywalizacji militarnej. Tymczasem nasz sport nie ukrywa się ze swoimi nawiązaniami stricte wojennymi.
Jestem również ciekaw jak hipotetycznie rozwiązać by sprawę naszych strojów i kwestii sponsorskich z tym związanych. W końcu używamy wyłącznie replik średniowiecznego uzbrojenia. Nie wyobrażam sobie nosić kolczugi ze znaczkiem NIKE (śmiech).
Jak wygląda organizacja walk rycerskich pod kątem instytucjonalnym? Istnieje jeden duży międzynarodowy związek czy może raczej szereg niezależnych od siebie federacji?
Istnieją obok siebie dwie światowe federacje, obie organizujące własne mistrzostwa świata. I w obu tych imprezach bierzemy udział. Pierwszą z federacji była rosyjska HMB, która organizuje mistrzostwa świata pod nazwą „Bitwa Narodów”. Nie wszystkim jednak podobała się formuła imprez prowadzonych przez Rosjan, dlatego w 2013 r., powstała tzw. zachodnia federacja- International Medieval Combat Federation (IMCF), której Polska była jednym ze współzałożycieli. To właśnie na czempionacie IMCF zdobyliśmy w tym roku mistrzowskie tytuły.
A jak wygląda to na „polskim podwórku”?
W naszym kraju działa Polskie Stowarzyszenie Walk Rycerskich, które zajmuje się rozgrywkami ligowymi (Polska Liga Walk Rycerskich) oraz organizacją sporej ilości imprez w sezonie letnim. Liga to rozgrywki złożone z sześciu turniejów, rozgrywane w różnych regionach kraju od września do marca każdego roku. Sama rywalizacja odbywa się w trzech podstawowych formułach walki: 1vs1, 5vs5 oraz 16vs16. W rozgrywkach ligowych biorą udział zespoły z różnych części Polski: Kielc, Wrocławia, Warszawy czy Warmii i Mazur.
Co trzeba zrobić, aby dostać się do kadry narodowej?
Po pierwsze, trzeba wziąć udział w co najmniej trzech turniejach ligowych, a następnie liczyć, że wystąpiliśmy na tyle dobrze, aby zauważył nas kapitan i selekcjoner kadry. Powołania do 50-osobowej drużyny mają miejsce zawsze po zakończonym sezonie ligowym.
Jak wygląda codzienne życia zawodnika sportowych walk rycerskich? Traktujecie to jako hobby czy profesjonalny sposób na życie?
Wszystko zależy od konkretnego człowieka. Opowiem na własnym przykładzie. Pracuję zawodowo, aby utrzymać rodzinę, dlatego moje treningi odbywają się albo przed albo po pracy. W ich skład wchodzą ćwiczenia siłowe, biegowe i techniczne. Trening siłowy to crossfit, który ma zwiększyć moją siłę oraz wytrzymałość. W biegowym chodzi o poprawę szybkości oraz lepsze oddychanie podczas walki (zbroja waży 25-35 kg). Wreszcie jest trening techniczny, czyli trening w pełnym rynsztunku, często w grupie, aby wyrobić sobie pewne właściwe nawyki poruszania po polu walki, przyzwyczaić organizm do ciężaru zbroi, nauczyć się skutecznie „widzieć przez hełm”, nauczyć się współpracy i „podziału obowiązków” w przypadku walki 5vs5 i 16vs16. W sumie są to po dwa treningi każdego rodzaju, czyli sześć treningów w tygodniu.
W moim przypadku jest to więc podejście jak najbardziej profesjonalne, mimo tego, że walki rycerskie są dla mnie sportem amatorskim. Niektórzy jednak traktują je trochę mniej poważnie, bardziej jako pewien dodatek czy uzupełnienie rekonstrukcji historycznych jako takich.
Jak kosztowne jest to hobby? A może na walkach w Lidze da się już zarobić?
Gdyby jeździć na każdy możliwy turniej i każdy z nich wygrywać to byłaby szansa na „wyjście na plus” (śmiech). Ale jednocześnie ten „plus” nie byłby wystarczający, aby utrzymać siebie, a co dopiero rodzinę. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że w ostatecznym rozrachunku więcej się dokłada niż z tego wyciąga. Kolejne elementy uzbrojenia, konserwacja- to wszystko kosztuje. Ale przecież nie chodzi tutaj o zarabianie.
Od września do marca trwają rozgrywki ligowe. Wspomniałeś jednak także o sezonie letnim. Co się wtedy dzieje?
Wówczas można nas znaleźć pod murami różnych zamków w całej Polsce, gdzie sportową rywalizację zamieniamy na klasyczną rekonstrukcję historyczną, którą możecie zobaczyć czasami w telewizyjnych wiadomościach przy okazji choćby Bitwy pod Grunwaldem. To dla nas okazja, aby odpocząć, ale przede wszystkim pokazać czy spróbować zarazić innych ludzi naszą pasją.
Rozmawiał Bartosz Brzyski
Michał Bednarski
Bartosz Brzyski