Zacznijmy od Obywatelskich Rad Dzielnic
Każda rewolucja zaczyna się głowie. Aczkolwiek rozsądek podpowiada, aby przy jej przeprowadzaniu kierować się cierpliwością. Rewolucyjne pomysły warto połączyć z ich ewolucyjną realizacją. Dlatego zamiast myśleć od razu o nowym podziale miasta i oddawaniu licznych kompetencji stowarzyszeniom mieszkańców, w pierwszym kroku skupmy się na tym, co można wprowadzić tu i teraz. Na przykład Obywatelskie Rady Dzielnicy, gdzie mieszkańcy mogliby nadzorować i opiniować działania swoich lokalnych radnych. I w ten sposób dbać o swoje chodniki, place zabaw i podstawówki.
„Korekta społeczna” w samorządzie powinna wykorzystać, jako swoje paliwo, obserwowany od jakiegoś czasu wzrost partycypacji mieszkańców w lokalnym życiu publicznym, a przynajmniej większe zainteresowanie istotnymi sprawami dla lokalnej wspólnoty. Propozycje „naprawy” systemu nie mogą także radykalnie abstrahować od ułomnego w wielu miejscach prawa. Opierając się na idei jednostek funkcjonalnych, należy poddać dyskusji utworzenia w jednostkach pomocniczych największych miast Obywatelskich Rad Dzielnic lub Osiedli.
Obywatelska Rada Dzielnicy/Osiedla miałaby pełnić w uproszczeniu taką rolę, jak Senat w strukturze władzy w Polsce. Nie chodzi jednak o to, aby dzielnicami zarządzało grono staruszków z demencją, żyjących w niedostępnych dla normalnego człowieka stanach umysłu. Obywatelskie Rady powinny być „miejscem refleksji” nad problemami i codzienną działalnością dzielnicy czy osiedla. Równolegle do nich funkcjonować będą dotychczasowe rady dzielnic/osiedli. W praktyce rolą „dzielnicowego senatu” byłaby kontrola uchwał, decyzji i innych formalnych działań podejmowanych przez radę dzielnicy pod kątem ich wpływu na życie społeczne mieszkańców w danej jednostce pomocniczej miasta.
Dla przykładu Obywatelska Rada Dzielnicy mogłaby opiniować budżet dzielnicy pod kątem kolejności planowanych inwestycji, wiedząc, gdzie takie inwestycje są najpilniejsze i realnie pomogą mieszkańcom. Obecnie o tym, gdzie i kiedy dzielnice będą realizować inwestycje decyduje często polityczny przetarg pomiędzy radnymi, który pozostaje poza jakąkolwiek kontrolą mieszkańców.
Okręgami wyborczymi do obywatelskich rad dzielnic lub osiedli byłyby jednostki funkcjonalne wchodzące w skład danej dzielnicy lub osiedla. To stowarzyszenie terytorialne działające w takie jednostce funkcjonalnej, poprzez głosowanie na walnym zgromadzeniu członków, wybierałoby jednego reprezentanta, który zasiadałby w obywatelskiej radzie danej dzielnicy lub osiedla. Aby zapewnić ciągłość wiedzy i prac w takiej radzie kadencja członków obywatelskiej rady powinna być całkowicie asymetryczna do kadencji rady dzielnicy. Na przykład 1/3 członków obywatelskiej rady wymieniana byłaby co dwa lata. W ten sposób uniknie się ryzyka naturalnego podporządkowania się „senatu dzielnicowego” interesom „dzielnicowego sejmu”.
W obecnym systemie rady dzielnic i osiedli posiadają formalną strukturę kontrolną w ramach urzędu miasta. Zatwierdza ona finanse i inwestycje dzielnic. Obywatelska Rada nie będzie podporządkowana żadnemu wydziałowi w urzędzie. Jedyną instytucją nadzorującą działalność tej rady pod względem skuteczności będą stowarzyszenia terytorialne w jednostkach funkcjonalnych, a więc faktycznie sami mieszkańcy.
Modele finansowania obywatelskich rad są różne. Najbardziej skrajne propozycje to takie, gdzie albo działa rada funkcjonuje pro publico bono, albo każdy z reprezentantów otrzymuje dietę. Z powodów, z których każdy zdaje sobie teraz sprawę czytając ten fragment, żadna z tych propozycje nie jest dobra. Najbardziej optymalnym rozwiązaniem byłoby stosowanie zasady: wynagrodzenie za zaangażowanie. Przewodniczący obywatelskiej rady oraz przewodniczący komisji dostawaliby diety na podobnych zasadach, na jakich otrzymują je obecnie radni dzielnicy lub osiedli.Naturalnie wymagałoby to od nich większego zaangażowania i egzekwowania odpowiedzialności, ale faktycznie byłoby to odwzorowanie zróżnicowanej aktywności ludzi w organizacjach społecznych, gdzie jedni pracując zawodowo nie są zaangażowani w takim stopniu, jak np. studenci czy emeryci.
Powstanie obywatelskich rad dzielnic i osiedli dawałoby obopólną korzyść. Radni dzielnicowi pochodzący z wyborów powszechnych mieliby oparcie w swoich decyzjach w zinstytucjonalizowanych wspólnotach sąsiedzkich. Z kolei radni obywatelskich rad, a za ich pomocą mieszkańcy, uzyskaliby pełny wgląd w procedury i decyzje podejmowane przez „polityczną” władze w jednostce pomocniczej.
Atutem tej propozycji jest to, że możliwe jest jej wprowadzenie decyzją władz gminy. Podobnie jak to jest w przypadku jednostek pomocniczych. Ustawa określa jedynie ich kategorie, natomiast dokładne kompetencje nadaje rada gminy w statutach. Dodatkowo, nawet jeżeli nie uda się rozszerzyć kompetencji dzielnic o takie dziedziny jak wspomniane w koncepcji jednostek funkcjonalnych, to z czasem rosnący społeczny nacisk wywierany przez działalność obywatelskich rad spowoduje rewizję poglądów władzy w mieście na ten temat.
dr Michał Dulak
Bartosz Brzyski