Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Redakcja  6 sierpnia 2015

Przed nami jeszcze długa droga

Redakcja  6 sierpnia 2015
przeczytanie zajmie 3 min

Czy Andrzej Duda będzie dobrym prezydentem? Nie wiemy. Czy składane przez niego obietnice są warte realizacji? Poczekajmy na konkretne projekty ustaw. Jedno jest pewne. Na zaprzysiężeniu nowego prezydenta może wygrać polskie państwo. Zwycięstwo Andrzeja Dudy wyrwało nas wreszcie z postpolitycznej drzemki na jaką zapadliśmy osiem lat temu. Co nie zmienia zasadniczego faktu: przed nami jeszcze długa droga.

Zestawmy ze sobą dwa przemówienia: pożegnalne odchodzącej głowy państwa i inauguracyjne nowego prezydenta. Czego dowiedzieliśmy się o prezydenturze Bronisława Komorowskiego z jego własnych ust? Okazało się, że prezydent-emeryt nie jest w stanie wymienić jednego konkretnego osiągnięcia pięciu lat swojej pracy. Za takie nie traktujemy opowieści o prezydenturze „dialogu i zgody” czy deklaracje o sprawowaniu pieczy nad wojskiem. Pierwsze przemówienie Andrzeja Dudy? Dwie konkretne zapowiedzi projektów ustaw dotyczące kwoty wolnej od podatku i obniżenia wieku emerytalnego, z jasno zarysowanym czasem ich złożenia w Sejmie.

Nie chodzi tutaj o pozytywną bądź negatywną ocenę tych pomysłów. Na to przyjdzie jeszcze pora. Andrzej Duda wygrał wybory, bo zdał sobie sprawę z dwóch zasadniczych kwestii. Po pierwsze, Polacy oczekują od prezydenta wybieranego w wyborach powszechnych prowadzenia aktywnej i samodzielnej polityki. Opowieści o głowie państwa, który jest figurantem i pełni wyłącznie rolę „strażnika żyrandola” są kłamstwem albo wygodną wymówką. Konstytucja RP dostarcza mu bowiem czterech zasadniczych narzędzi realizacji własnej wizji: inicjatywę ustawodawczą, możliwość kierowania ustaw do Trybunału Konstytucyjnego bądź ich wetowania, mianowanie i odwoływanie pełnomocnych przedstawicieli RP w innych państwach i przy organizacjach międzynarodowych, ratyfikację i podpisywanie umów międzynarodowych, stanowiących przecież znaczną część naszego porządku prawnego. Model prezydentury, jaki wyłonił się z przemówienia Andrzeja Dudy przez Zgromadzeniem Narodowym wskazuje, że nowa głowa państwa zdaje sobie sprawę z oczekiwań obywateli wobec roli jaką prezydent ma pełnić w polskim systemie politycznym.

Po drugie, chodzi o ambicję. Mówiąc kolokwialnie, Polacy chcą więcej. Więcej niż pompatyczne powroty do rocznicy wyborów 4 czerwca. Więcej niż odwoływanie się do uzyskania członkostwa w NATO i UE. Porażka Bronisława Komorowskiego to żółta kartka, jaką wyborcy dali Platformie Obywatelskiej, która jest partią status quo, partią dryfu i postpolitycznego administrowania krajem. I na tych właśnie emocjach zwyciężył Andrzej Duda. Na naszych oczach znika duopol PO-PiS, który zamroził dyskusję o polskim państwie na długie osiem lat. Nie chodzi tutaj o rozbicie obu tych partii, lecz fakt, że sama emocja anty- nie jest już wystarczająca do podtrzymania rządów PO. Porażka Bronisława Komorowskiego to porażka Platformy Obywatelskiej i jej opowieści o Polsce w krótkich spodenkach.

I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Pałac prezydencki to nie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Skala wyzwań, jakie stoją przed naszym państwem jest imponująca, a Andrzej Duda może być co najwyżej kamyczkiem, który wcale nie musi spowodować reformatorskiej lawiny.

Pytania o podmiotowe kreowanie własnej polityki w Europie Środkowo-Wschodniej; ambicję realizacji własnych interesów na forum UE. Podmiotowość polityczną, która rozbija dzisiejszą partiokracjęwykracza poza kieszonkowe jakim są tak naprawdę budżety obywatelskie; podmiotowość gospodarczą, która zrywa z neokolonialnym modelem jakim podążamy od czasów transformacji ustrojowej suflowanej przez Jeffreya Sachsa i realizowanej z drugoobiegowych bibuł Hayeka i innych liberałów. Kwestie ustrojowe, nowy model zrównoważonego rozwoju kraju, uwzględniający potrzeby „Polski powiatowej”, demografia, polityka prorodzinna, nowy model transportu publicznego, prawdziwy spór o właściwy model systemu ubezpieczeń społecznych, polityka mieszkaniowa, dyskusje o pożądanym kształcie uniwersytetu, pytanie co dalej, kiedy w 2020 r. skończą się fundusze unijne.

Z uwagą i krytycznie będziemy śledzili, oceniali oraz wchodzili w polemikę z propozycjami nowego prezydenta. I właśnie to, że będzie z czym się spierać, jest pierwszą dużą wartością nowej prezydentury. I pierwszym zwycięstwem naszej państwowości. Ale i tak przed nami cholernie długa droga.