Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Karim Boudjouher  29 lipca 2015

A może nalewki z pigwy? Produkcja domowych alkoholi w Polsce

Karim Boudjouher  29 lipca 2015
przeczytanie zajmie 3 min

Od średniowiecznych piwnic alchemików przez klasztory i apteki, nalewki dotarły na szlacheckie stoły, trwale stając się elementem polskiej kultury alkoholowej. Wraz z nastaniem realnego socjalizmu nalewki, a przede wszystkim ich produkcja, odeszły w zapomnienie. Dziś ta tradycja się odradza – niemniej pozostaje spętana biurokratycznym gąszczem.

W 2013 wpływy do budżetu z akcyzy ze sprzedaży alkoholu i tytoniu wyniosły 29 mld złotych i były wyższe niż wpływy z podatku dochodowego od osób prawnych (!). Ta krótka informacja pokazuje, że mają one niebagatelne znaczenie dla  budżetu państwa. Nic dziwnego, że regulacje prawne dotyczące produkcji i sprzedaży alkoholu zdecydowanie bardziej koncentrują się na interesie państwa niż obywatela chcącego łatwo spieniężyć owoc swojego hobby, jakim jest produkcja domowych nalewek. Nie da się ukryć, że jest to także relikt komunistycznej rzeczywistości, zakładającej całkowity monopol państwa na produkcję i sprzedaż alkoholu.

Ustawa o wyrobie napojów spirytusowych w art. 1 ust. 2 daje obywatelom możliwość zajęcia się wytwarzaniem nalewek – zakres tego prawa oczywiście absolutny nie jest: chodzi o produkcję alkoholu domowymi sposobami, na własny użytek i nieprzeznaczonego do obrotu. Mowa więc o wyrobie alkoholu w skali mniejszej niż przemysłowa – brak dookreślenia ilości powoduje, że przykładowy wujek Marek i jego nalewki są bezpieczni, dopóki nie zechce wyjść z produktami poza rodzinne spotkania i nie zacznie ich sprzedawać. Warto zwrócić także uwagę na kolejny ustęp: spirytus, niezbędny składnik nalewki, musi pochodzić z legalnego źródła, śmiało można więc stwierdzić, że charakter tego domowego wytwarzania znacząco na tym cierpi.

Schody zaczynają się, gdy miłośnik nalewek chciałby czerpać zysk z, trzeba to uczciwie przyznać, absorbującego czasowo i finansowo hobby. Produkcja alkoholi w oparciu o tradycyjne metody jest zwykle czynnikiem stymulującym lokalne gospodarki i ruch turystyczny, co zdaje się umknęło polskiemu ustawodawcy.

W tym świetle nakładane przez prawo obowiązki założenia działalności gospodarczej, wpisu do rejestru prowadzonego w Ministerstwie Rolnictwa, wreszcie uzyskanie pozwolenia na prowadzenie składu podatkowego, czyli miejsca, w którym alkohol jest wytwarzany i pobierana jest akcyza, raczej nie świadczą o zwróceniu się w stronę obywatela. Pomijam szczegółowe wyliczenie niezbędnych do dokonania tych czynności dokumentów – nie chcąc zanudzać i przerażać jednocześnie.

Nie dziwi więc wracający do debaty publicznej temat uproszczenia zasad obrotu domowymi alkoholami. Wypracowanie optymalnego modelu wymaga wzięcia pod uwagę różnych ścierających się ze sobą czynników – począwszy od ochrony konsumenta, wszak mamy do czynienia z produktami spożywczymi, a kończąc na znacznie bardziej dyskusyjnym interesie fiskalnym państwa. Sytuację komplikuje fakt, że przepisy dotyczące podatku akcyzowego podlegają regulacjom unijnym.

Rozwiązaniem tego problemu może być wprowadzenie do cytowanej na początku ustawy definicji małego wytwórcy. Nie jest to, niestety, mój autorski pomysł; pojawił się on w trakcie prac nad nowelizacją omawianego aktu prawnego.

Wprowadzenie tego pojęcia umożliwi drobnym producentom nalewek bezproblemowe rozwinięcie działalności w skali przekraczającej zaspokajanie alkoholowych potrzeb najbliższej rodziny. Trzeba wziąć pod uwagę, że taka nowelizacja nieco przebuduje system z racji tego, że materia dotycząca alkoholu krzyżuje się w kilku ustawach – takich jak np. ustawa o podatku akcyzowym i ustawa o wychowaniu w trzeźwości. Za małego wytwórcę można by więc uznać osobę produkującą w domu na przykład mniej niż tysiąc litrów napojów spirytusowych. Taka osoba byłaby zwolniona z obowiązku wpisu do rejestru prowadzonego przez Ministerstwo Rolnictwa, dostarczania przemilczanych przeze mnie zaświadczeń, które można zastąpić oświadczeniami i co najważniejsze taki producent byłby zwolniony z obowiązku zakładania składu podatkowego.

Odrębną kwestią jest uregulowanie spraw dotyczących pozwolenia na sprzedaż i nadzoru nad tą sprzedażą – dobrym krokiem byłoby zwolnienie małego wytwórcy z opłaty za korzystanie z zezwoleń, zastępując ją opłatą ryczałtową, niemniej uważam, że sam nadzór powinien pozostać w gestii władz gminy.

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby definicją tą objąć producentów domowych win bądź miłośników wciąż zakazanego bimbru.

Jak widać, istnieje rozwiązanie kwestii dotyczącej zasad obrotu domowymi alkoholami. Wprawdzie może to być trochę skomplikowane, niemniej to w interesie państwa powinno leżeć wspieranie drobnych polskich przedsiębiorców.