Ilu polityków kłamie? Watchdog i nowe media publiczne
Na przestrzeni ostatnich lat coraz większa część aktywności polityków przenosi się do Internetu. W tych okolicznościach warto czasami wyłączyć telewizor i zerknąć, co ciekawego piszą nasi ulubieńcy na łamach Twittera. Nowe media publiczne to nie tylko budowanie alternatywnej narracji o kondycji polskiego państwa. To także sprawdzanie, na ile te opowieści mają pokrycie w faktach. Tym stara się zajmować watchdogowy portal Demagog.pl.
Oficjalną działalność serwis rozpoczął w kwietniu 2014 r. Cel od początku istnienia był jasny i bardzo ambitny – weryfikacja wypowiedzi szeroko rozumianych osób publicznych (począwszy od polityków, na dziennikarzach i blogerach politycznych kończąc), które swoją aktywnością na scenie politycznej i medialnej wpływają na kształtowanie się opinii i poglądów społeczeństwa.
Łatwo stwierdzić, że nie ma sensu się tym zajmować.
Problem pojawia się wtedy, kiedy adresaci wypowiedzi w sposób często świadomy manipulują danymi i informacjami w celu uzyskania dla siebie odpowiednich korzyści, czyli dyskredytacji strony przeciwnej i zapunktowania u swojego elektoratu.
Prawda – rzetelna informacja, oparta na zweryfikowanych źródłach – nie stała się celem samym w sobie, ale narzędziem do osiągnięcia innych, wymiernych efektów.
Wypowiedzi polityków pochodzą głównie z Twittera. Na tym polega innowacyjność Demagoga, który w małym stopniu odwołuje się do mediów tradycyjnych (prasa, telewizja, radio), a skupia się przede wszystkim na tych nowych (portale społecznościowe), w których przekaz informacji jest bardzo dynamiczny i szeroko dostępny dla tysięcy użytkowników Internetu.
Istnieją cztery kategorie, do których przydziela się konkretną wypowiedź: prawda, fałsz, nieweryfikowalne, manipulacja. Politycy mają to do siebie, że wykorzystują niewiedzę społeczeństwa, choć nierzadko sami mylą się okrutnie. Przykłady? Paweł Kukiz podaje, że z tego, co pamięta, mamy 200 generałów, kiedy tak naprawdę jest ich 86. Andrzej Duda podczas kampanii prezydenckiej zarzucił ówczesnemu prezydentowi, że w trakcie trwania 4-letniej kadencji nie poparł żadnej obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej, podczas gdy znalazła się takowa – chodzi o podpisanie ustawy o Rodzinnych Ogrodach Działkowych, złożonej przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej Projektu Ustawy o Rodzinnych Ogrodach Działkowych. Z kolei Marian Kowalski myli się nawet co do swojej przynależności politycznej. Przykłady można mnożyć.
Pierwszy poważny egzamin odbył się podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. Również w tym roku weryfikacji poddane zostały wypowiedzi podczas jesiennej kampanii do wyborów samorządowych. W 2015 miały już miejsce wybory prezydenckie i towarzysząca im kampania wyborcza, z kolei jesienią wybory do parlamentu zamkną cykl wyborczy. W ubiegłym roku portal sprawdził ponad 200 polityków wszystkich opcji politycznych oraz kilku dziennikarzy i blogerów politycznych.
Statystyki są nieubłagane.
Prawie 60% wypowiedzi merytorycznych – czyli takich, które można zweryfikować – jest prawdziwych. Z drugiej strony pozostałych 40% kwalifikuje się jako fałszywe, zmanipulowane, czy nie dające się sprawdzić na podstawie dostępnych źródeł.
Ciekawy jest fakt, że w jednym z analizowanych wywiadów tylko 2% treści można było sprawdzić pod kątem merytorycznym. W kwietniowym podsumowaniu statystyki indywidualne przedstawiały się następująco:
- Najwięcej sprawdzonych wypowiedzi padło z ust Łukasza Gibały (52).
- Najwięcej prawdziwych wypowiedzi ma na swoim koncie Łukasz Gibała (30).
- Najwięcej wypowiedzi fałszywych miał Janusz Palikot (18).
- Najwięcej manipulacji dokonał Andrzej Duda (8).
- Najwięcej wypowiedzi nieweryfikowalnych należy do Jacka Majchrowskiego (5).
Demagog to tylko jedna z organizacji typu watchdog działająca w Polsce. Obok niego mamy m.in. portal MamPrawoWiedzieć, Sieć Obywatelską Watchdog Polska, a poza granicami kraju FactCheckEU.org czy Factcheck.org.
W jednym z odcinków „House of Cards” pada zdanie W czasach, kiedy rozmawiasz z jedną osobą, mówisz do tysięcy. Wydaje się, że polscy politycy zapomnieli, że mandat polityczny i legitymizacja wynikają wyłącznie ze zdobytych podczas wyborów głosów. Są oni przedstawicielami narodu jako całości, a nie poszczególnych grup interesów. To sprawia, że obywatel jest niemalże zobligowany do tego, aby stać na straży prawdy. Odpowiedzialność leży po obu stronach – mówiącego i słuchającego.