Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Tomasz Krawczyk  20 stycznia 2015

Ucieczka w utopię

Tomasz Krawczyk  20 stycznia 2015
przeczytanie zajmie 5 min

Za utopią często kryje się zrozumiała psychologicznie pokusa ucieczki od wyzwań, trudów i niepowodzeń w świecie rzeczywistym. Niestety także Marcin Kędzierski w swoim tekście „Czas na Międzymorze” nie uniknął tej pokusy, wzywającej do budowania unii środkowoeuropejskiej.

Punktem wyjścia jest diagnoza aktualnej polityki zagranicznej w wydaniu byłego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Kędzierski klasyfikuje ją jako neopiastowską. Moim zdaniem przecenia w tym przypadku podbudowę polityki prowadzonej przez Sikorskiego. Była ona w istocie rzeczy niezwykle reaktywna, okraszona endeckimi elementami realizmu, ale w istocie nie miała spajającej idei przewodniej. Nie można jej odmówić pewnych sukcesów na odcinku europejskim, jak chociażby wysokość i struktura środków dla Polski w perspektywie finansowej 2014-2020. Jednak w tej dziedzinie Sikorski był kompletnie pozbawiony wpływów, a realnym kreatorem rzeczonej polityki był ówczesny sekretarz stanu ds. europejskich Piotr Serafin, którego pracę merytoryczną jako urzędnika należy ocenić niezwykle wysoko.

Cudownym lekiem dla polskiej polityki zagranicznej ma być powrót do idei neojagiellońskiej i budowa przez Polskę silnego regionu Europy Środkowo-(Wschodniej). Lek Kędzierskiego jest może i cudowny, ale wynika z błędnej diagnozy i leczy niewłaściwą chorobę.

Hipoteza dzisiejszego istnienia potencjału politycznego i gospodarczo-ekonomicznego do budowania silnego regionu pomija rzeczywisty stan tego regionu. Regionu, którego w sensie politycznym po prostu, poza doraźnymi konsultacjami i sojuszami, nie ma. A obarczanie winą np. Niemców jest najzwyczajniej ucieczką od odpowiedzialności. Nikt siłą Orbàna nie wpychał ani w cichy sojusz z Berlinem, ani w ramiona Putina. Była to świadoma kalkulacja polityczna i gospodarcza, która odpowiada mniej lub bardziej krótkoterminowym interesom Węgier. Niewątpliwie działania Niemiec oraz polityka Rosji, a szczególnie agresja wobec Ukrainy, spowodowały, że cienka nić łącząca region się zerwała.

Do budowy regionu konieczny jest lider posiadający zdolność tworzenia warunków, w których dla pozostałych państw większa integracja polityczna i ekonomiczna staje się atrakcyjna. Polska jako jedyne większe państwo powinna być tego rodzaju liderem. Właśnie: powinna, ale nim nie jest i jeszcze długo nie będzie. Zdolność tworzenia wymaga zasobów finansowych i gospodarczych, które dzisiaj posiadamy w wymiarze potencjalnym, a nie realnym. W starciu z Niemcami – którzy prowadzą, za co ich obwiniać nie należy, ekspansywną politykę inwestycyjną i handlową – Polska na tym etapie zawsze przegra. I dlatego też utopia, w której odbudowujemy region, jest nie tylko nierealna, ale wręcz niebezpieczna. Pozwala nam bowiem uciec od rzeczywistych problemów, z jakimi boryka się kraj. W jaki sposób mamy budować strategię dla regionu, kiedy nie mamy strategii dla siebie?

Polska podlega rosnącej presji zewnętrznej ze względu na dwa kryzysy: instytucjonalno-finansowy Unii Europejskiej oraz geopolityczny na Wschodzie. Co więcej, kończymy etap rozwoju, na którym mogliśmy sobie pozwolić na kupowanie czasu. Obecna perspektywa finansowa zapewne będzie ostatnim wieloletnim planem finansowym tak korzystnym dla Polski. Ponadto w tym samym momencie (2020 r.) na horyzoncie pojawią się ogromne wyzwania, jakie niesie ze sobą polityka klimatyczno-energetyczna. Całość należy potraktować jako podstawę dla nowej strategii bezpiecznego rozwoju Polski. Nie kolejnej cząstkowej, sektorowej czy takiej, która nie uwzględnia żywotnych interesów państwa ani potrzeb obywateli oraz interesów gospodarki.

Nowa strategia dla Polski, funkcjonująca w trójkącie pomiędzy państwem, gospodarką a obywatelami, musi zagwarantować elementarne dobra publiczne w postaci rozwoju i bezpieczeństwa w kluczowych obszarach: energetyki, polityki obronnej, rynków finansowych, demografii i edukacji-innowacyjności.

Dopiero taka strategia, która sama w sobie jest całością i doprowadzi do funkcjonowania społeczeństwa jako całości, pozwoli na skok rozwojowy, konieczny do wytworzenia zasobów, które mogą być podstawą do prowadzenia ambitnej polityki regionalnej i europejskiej.

To jest prawdziwe wyzwanie, przed jakim stoi Polska. Przy obecnym stanie państwa i gospodarki opieranie polityki na jakiejkolwiek utopii, niezależnie jak ambitnej lub wygodnej psychologicznie, byłoby niewłaściwe. Co więcej należy wreszcie zaprzestać dychotomiczności polskiej polityki, ponieważ albo utyskujemy na Brukselę lub Berlin, albo jesteśmy ich ślepym sojusznikiem. W obu przypadkach pokazujemy słabość i peryferyjność. W pierwszym dlatego, że nie mamy zdolności i zasobów do zaproponowania alternatywnej polityki, a w drugim w sposób niepodmiotowy funkcjonalizujemy swoją politykę kosztem własnych interesów. Wyrwiemy się z tej sytuacji tylko wówczas, kiedy zagwarantujemy sobie bezpieczny rozwój, a do tego musimy się przede wszystkim skupić na wewnętrznych czynnikach i profesjonalnym kształtowaniu polityki europejskiej w Brukseli.

Jeśli to nam się uda osiągnąć, możemy stanąć na czele inicjatyw reintegrujących region Europy Środkowo-Wschodniej. Pamiętajmy, że skuteczność każdej polityki zagranicznej jest wypadkową akumulowanych zasobów i zdolności danego państwa.

Ciekawe projekty zaproponowane przez Marcina Kędzierskiego będzie w stanie zrealizować tylko atrakcyjny i silny lider, a nie państwo, które swoją „atrakcyjność” opiera na niskich kosztach pracy i względnie wysokim popycie na średniej jakości dobra konsumpcyjne.

Silny lider prowadzi ponadto racjonalną i przewidywalną politykę zagraniczną, która zachowuje – nie wykluczając oczywistych korekt – pewną stałość oraz stara się raczej wzmacniać dobre instytucje, niż tworzyć nowe byty ponad potrzebę. Nie zmieniajmy nieustannie agendy naszej polityki zagranicznej i europejskiej, ale skupmy się na tym, by wykorzystać istniejące struktury takie jak np. unię bankową do budowania pozycji i rozwoju. Mam wrażenie, że pomysł przystąpienia do unii bankowej został przez prawicę odrzucony w sposób odruchowy jako etap wejścia do strefy euro. Reakcja ta nie przeszła przez proces racjonalizacji, bo wówczas zauważylibyśmy, że unia bankowa pozwala nam, ze względu na swoją hybrydową konstrukcję, zarazem wpływać na kształtowanie polityki wewnątrz Unii Gospodarczej i Walutowej, jak i czyni z nas atrakcyjnego i podmiotowego sojusznika dla Niemiec. Co z kolei może być korzystne dla zabezpieczenia naszych interesów w Brukseli lub w bilateralnej polityce gospodarczej.

Jeśli z kolei chodzi o instytucje, nie sposób zrozumieć pomysłu powołania nowej instytucji akademickiej dla Europy Środkowo-Wschodniej. Tym bardziej, że miałaby ona być kontrpropozycją dla Central European University, finansowanego przez George’a Sorosa. Już samo ustawienie w kontrze nie wróży jej dobrze. Nade wszystko jednak istnieje już podobna uczelnia i to o dużo bardziej ambitnych celach niż te zaproponowane przez Kędzierskiego, a mianowicie kampus natoliński College of Europe. Kieruje on swoją ofertę edukacyjną nie tylko do studentów z Europy Środkowo-Wschodniej, ale z całego kontynentu i z państw Europejskiej Polityki Sąsiedztwa (w szczególności do krajów Partnerstwa Wschodniego). Kampus powstał także dzięki dużemu zaangażowaniu finansowemu Polski – stworzenie nowej instytucji jest pozbawione sensu. Z jednej strony byłoby to marnotrawstwo środków publicznych, a z drugiej wytworzyłoby niepotrzebną rywalizację, która nie pozwoli żadnej z nich się dobrze rozwinąć. Należy raczej wspomóc kampus natoliński w wysiłkach kształtowania regionalnych elit.

Na koniec należy podkreślić, że niektóre pomysły zaprezentowane przez Marcina Kędzierskiego wydają się naprawdę ciekawe i ważne, ale są w tym momencie tylko wygodną ucieczką od realnych problemów i wyzwań, przed którymi stoi Polska. Nie czas na utopię! Tu i teraz zajmijmy się budowaniem rozwoju Polski i jej skoku cywilizacyjnego, tak abyśmy mogli w niedługiej przyszłości być podmiotowym liderem regionu.

 

Spodobał Ci się ten artykuł? Przekaż nam choćby symboliczną darowiznę w wysokości 4 złotych. To mniej, niż kosztuje najtańszy z tygodników opinii, a nasze teksty możesz czytać bez żadnych limitów i ograniczeń.

Klub Jagielloński
Nr konta: 16 2130 0004 2001 0404 9144 0001
W tytule: „darowizna na cele statutowe: jagiellonski24”
Dziękujemy!