Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Władisław Surkow  31 grudnia 2014

Jak demokracja, to tylko suwerenna

Władisław Surkow  31 grudnia 2014
przeczytanie zajmie 8 min

Projekt suwerennej demokracji zakłada istnienie przyszłości, i to nie byle jakiej, ale właśnie narodowej. Naród nie scedował bowiem na współcześnie żyjące pokolenia prawa do zakończenia jego historii; obywatelom kraju, który zasłynął ze swoich wielkich dokonań cywilizacyjnych, uczciwie należy się godne miejsce w światowym podziale pracy i dochodów.

Ludzie pragną żyć w wolności, w społecznościach zorganizowanych na sprawiedliwych zasadach. Dla większości, w określonej skali społecznej, takimi społecznościami są narody. Nadrzędna, niezależna (suwerenna) władza ludu (demokracja) powołana jest do tego, aby sprostać tym dążeniom i oczekiwaniom na wszystkich poziomach aktywności obywatelskiej. Umacnia ona zasady rządu mas jako naturalne dla kultur masowych w epoce masowego dostępu do wiedzy (informacji) i środków komunikacji. Jest ona urzeczywistniana w warunkach złożonych i coraz bardziej komplikujących się interakcji wpływów państwowych, korporacyjnych i prywatnych.

Tutaj, w Rosji, czeka ją doświadczanie i wykorzystywanie z pożytkiem dla siebie potęgi globalizacji, walka z zakłócającymi obraz instytucjami stanowiącymi zaplecze korupcji, kryminalnej samowoli, rynku surogatów i podróbek, walka z reakcyjnymi atakami izolacjonizmu i oligarchii.

Czeka ją tworzenie nowego społeczeństwa, nowej gospodarki, nowej armii i nowej wiary.

Czekają ją dowiedzenie, że o wolności i sprawiedliwości można i trzeba myśleć i mówić po rosyjsku.

Rozważania o suwerennej demokracji w Rosji odpowiadają przepisom Konstytucji, zgodnie z którymi, po pierwsze, „podmiotem suwerenności i jedynym źródłem władzy w Federacji Rosyjskiej jest jej wielonarodowy lud”, a po drugie „nikt nie może uzurpować sobie władzy w Federacji Rosyjskiej”.

Zgodnie z powyższym, suwerenną demokrację można definiować jako sposób życia politycznego społeczeństwa, w którym władze, ich organy oraz działania są wybierane, kształtowane i ukierunkowywane wyłącznie przez naród rosyjski w całej jego różnorodności i integralności, w celu osiągnięcia dobrobytu materialnego, wolności i sprawiedliwości wszystkich obywateli, grup społecznych i narodowościowych, które go tworzą.

Poważniejsi krytycy wskazują, że demokracja nie wymaga dodatkowych określeń, bo albo jest, albo jej nie ma, każdy zaś doprecyzowujący ją przymiotnik albo zapowiada autorytarne zakusy albo jest czczą sofistyką. Dawno już ktoś jednak słusznie zauważył, że demokracja nie jest faktem, lecz procesem, który dotyczy najróżniejszych dziedzin ludzkiego życia. I proces ten nie rozpoczął się bynajmniej pięć minut temu. Liczne społeczeństwa uważały się swego czasu za demokratyczne, ograniczając jednocześnie prawa kobiet i mniejszości rasowych, a nawet – nieco wcześniej – handlując niewolnikami. Czy ich demokracja była taka sama jak dziś? Skoro nie, to w jaki sposób obejść się bez dodatkowych określeń? Na przykład, stosunkowo niedawno, pod koniec zeszłego wieku, niektórzy eksperci zaczęli odróżniać demokrację „pluralistyczną” (bardziej „współczesną”) od „większościowej”. Oceniając stopień sprawowania rządów przez lud, przenieśli więc akcent politologiczny z dominacji najbardziej liczebnej grupy wyborców (która, z całym szacunkiem, nie stanowi przecież całego narodu) na rywalizację o dostęp do sterów władzy wszystkich (nawet najmniejszych) grup mieszkańców. I dobrze zrobili. Szkoda tylko, że nie obeszli się przy tym bez przymiotników. Przeniesienie akcentu na poszczególne składowe procesu demokratycznego jest nieuniknione i konieczne w każdym nowym punkcie czasu i przestrzeni, w każdym nowym kontekście nieustannego współzawodnictwa ludzi i doktryn.

Zachowując demokratyczny porządek (jedność w różnorodności) w naszym kraju, jego obywatele, w imię obrony osobistych praw i dochodów, gotowi są brać udział w podtrzymywaniu równowagi różnorodności w świecie. Rozstawszy się raz na zawsze z marzeniem o hegemonii, nie wolno dopuścić do jej przejęcia przez kogokolwiek. Należy stanąć po stronie wspólnoty suwerennych demokracji (i wolnego rynku) przeciwko wszelkim globalnym monopolom. Należy uczynić narodową suwerenność wyznacznikiem sprawiedliwej globalizacji i demokratyzacji stosunków międzynarodowych. Czyn ten jest zarazem pragmatyczny i romantyczny. Nie zabraknie tu sprzymierzeńców i przeciwników. Może także zrodzić się misja.

Nasza demokracja jest faktycznie rówieśniczką nowego wieku, świeżym produktem dramatycznej transformacji wiodącej przez caryzm, socjalizm i oligarchię. Jest stanem, do którego nie wszyscy zdążyli się jeszcze przyzwyczaić, gdyż nigdy wcześniej nasze państwo nie cechowało się równie skrupulatnym podejściem do kwestii praw obywatelskich.

Zachowywać suwerenność bez szkody dla demokracji i być otwartym, nie tracąc swojej tożsamości– to niełatwe zadanie dla nowicjuszy.

Niektórzy herosi komercyjnej filozofii, zatrudnieni w specjalistycznych „pozarządowych” organizacjach typu „non-profit”, piszą, że w epoce integracji i współzależności trzymanie się suwerenności jest wyrazem głupoty.

Swoją drogą wątpliwe, czy wśród rządów sponsorujących ich pisaninę znalazłby się chociaż jeden gotowy we własnym kraju zlikwidować prawo państwowe, gospodarkę, armię i siebie samego.

W wypadku Rosji wyrzeczenie się dziś narodowej wolności w imię modnych hipotez byłoby równie nierozsądne, jak swego czasu oddanie jej w imię marksistowskich widm. Płacenie zaś wolnością za jedzenie i ubranie (a nawet za „sprzęt”) jest nierozsądne i poniżające. Suwerenność, będąca „pełnią i niezależnością władzy”, nie traci na znaczeniu, ale wraz ze zmianą sposobu sprawowania władzy zmienia się jej treść. Państwo, składające się nie z pałaców i fortów, lecz urzędów, okręgów wyborczych i ekranów telewizyjnych, coraz bardziej się demokratyzuje. Działania mas stają się w większym stopniu efektem wymiany poglądów, a nie przymusu. Symbolami potęgi coraz częściej stają się zaawansowana nauka, zalety moralne, dynamiczny przemysł, sprawiedliwe prawo, wolność osobista i komfort życia.

Głównym sposobem zapewnienia suwerenności staje się nie tylko zdolność do obrony, ale do kompleksowej konkurencyjności. Konkurencyjności, której można się nauczyć tylko w warunkach wolności i otwartego współzawodnictwa, nie zaś w schronie czy w cieplarni.

Ponadnarodowe czy ponadpaństwowe struktury bynajmniej nie rozwijają się ze szkodą dla „pełni i niezależności”. Tym, co się im deleguje, wbrew opinii wielu, nie jest władza, lecz pełnomocnictwa i funkcje. Prawo do delegowania (a więc także odwoływania), czyli właśnie władza, pozostaje w rękach narodu i państwa. Jeśli chodzi o Rosję, to trwałe usankcjonowanie w niej obcej władzy jest nie do pomyślenia. Marginalne sojusze byłych urzędników, aktywnych nazistów i oligarchów na uchodźctwie, wspierane przez obcych dyplomatów i otwarcie stawiające na pomoc z zagranicy, mogą próbować zniszczyć, ale nigdy nie podporządkują sobie społeczeństwa, dla którego suwerenność jest obywatelską wartością. Centrum zysków z międzynarodowych projektów wykorzystujących rosyjskie zasoby musi znajdować się w Rosji. Tak samo jak centrum władzy nad jej teraźniejszością i przyszłością.

Kruchość i niezakorzenienie naszych instytucji demokratycznych wzbudza tu i ówdzie nadzieje na powrót do oligarchicznego bądź quasi-sowieckiego modelu, na zagarnięcie władzy przez grupy reprezentujące finansowe interesy aparatu.

Po raz pierwszy w naszej historii mamy szansę na wyleczenie się z chronicznej przypadłości konwulsyjnego (rewolucyjno-reakcyjnego) rozwoju. Komplikacja rzeczywistości (wzrost jakości życia i towarzyszący mu wzrost jakości niezadowolenia z niego; coraz wyższe wymogi wobec liderów; przygotowywanie ogromnych i niebezpiecznych błędów; dojrzewanie nieoczekiwanych problemów gospodarczych) już w najbliższej przyszłości nieuchronnie doprowadzi nas do zaskakujących i bezprecedensowych kryzysów.

Czy Rosja opanuje chroniące naród technologie demokracji, aby przezwyciężyć te kryzysy? A może, zwykłą koleją rzeczy, zwróci się w stronę łupieżczego i bezlitosnego upaństwowienia? Skapituluje i rozpadnie się? Optymistyczny wariant odpowiedzi na te pytania zakłada narodową solidarność na podstawie wspólnych wartości wolności, sprawiedliwości i dobrobytu materialnego.

Ochrona narodu może stać się celem i środkiem jego odnowy, programem humanizacji systemu politycznego, stosunków społecznych, kultury życia codziennego. Nawykiem troskliwego traktowania godności, zdrowia, majątku i poglądów każdego człowieka.

Okres dotychczasowych obserwacji jest niewielki, za wcześnie na wyciąganie ostatecznych wniosków, jednak pierwsze kroki rosyjskiej wolności dają pewną nadzieję. Demokracja uporała się z ubóstwem, separatyzmem, depresją społeczną, dewastacją prawa, powstrzymała rozkład armii i aparatu państwowego. Wyparła oligarchię, przeszła do ofensywy w walce z międzynarodowym terroryzmem, wzmocniła gospodarkę… Działa…

Dla suwerennej demokracji, którą wyróżnia przywództwo intelektualne, zwarta elita, otwarta gospodarka o narodowej orientacji oraz zdolność samoobrony, absolutnymi priorytetami są:

(1) Obywatelska solidarność jako siła zapobiegająca walkom społecznym i wojskowym.

Wolne społeczeństwo nie może akceptować masowego ubóstwa (zwłaszcza na tle masowego unikania płacenia podatków), słabości ochrony socjalnej, niesprawiedliwej dystrybucji dochodów społecznych. Podobnie jak nie może podważać (w warunkach niejawnego wyścigu zbrojeń) konieczności rozumnego budżetu obronnego, mającego na celu zachowanie prestiżu i wyposażenie w nową technikę armii, floty i służb specjalnych. Za nadzieję na przyszły pokój trzeba płacić tu i teraz.

(2) Klasa kreatywna, przewodnia siła narodu, odnawiana w wyniku swobodnej rywalizacji obywateli oraz ich politycznych, gospodarczych i społecznych stowarzyszeń.

Synergia kreatywnych grup społecznych (biznesowych, naukowych, kulturalnych, politycznych) w ramach wspólnych (czyli narodowych) interesów może być pozytywną alternatywą dla samozwańczej arystokracji rajów podatkowych z jej defetystyczną mentalnością. Manipulacja i korupcja mogą utrzymywać iluzję istnienia państwa, jednak jego rzeczywista odbudowa jest zadaniem, z którym może poradzić sobie tylko twórcza klasa wolnych ludzi, zjednoczonych przez wartości, zdolnych do innowacji (a co za tym idzie – konkurencji), motywowanych osobistą korzyścią na drodze osiągnięcia narodowych celów.

(3) Kultura jako organizm tworzenia sensów i wywierania wpływu ideowego.

Rosja powinna mówić o tym, co robi, a nie robić, co jej mówią. Nie ma być szeregowym odbiorcą, lecz współautorem i współczynnikiem europejskiej cywilizacji. Produkcja znaczeń i symboli, interpretujących ogólnoeuropejskie wartości i określających rosyjskie cele pozwoli zjednoczyć nasz rozproszony mentalnie naród, zebrany na szybko (choć silną ręką) według arbitralnych, administracyjnych zasad. Rosyjskie komunikaty w walce kulturowej powinny być stanowcze i wyraźne, z natury swobodne, w istocie swej sprawiedliwe, w formie ciekawe, w tonie przekonywujące. Trzeba wzmocnić naszą pozycję w zachodnim dyskursie filozoficznym i społeczno-politologicznym. Dzięki wsparciu ze strony sztuki (przede wszystkim filmu i literatury) trzeba stopniowo przywrócić ujmujący urok narodowej kultury.

(4) Edukacja i nauka jako źródło konkurencyjności.

Atuty odziedziczone po ZSRS (oczywiste w dziedzinach energetyki, komunikacji, obrony oraz edukacji) należy wykorzystywać w celu zrównoważonego rozwoju gospodarki narodowej znaczącej w skali globalnej. Potężne mocarstwo energetyczne (do którego nam jeszcze daleko) powstanie nie w wyniku hipertrofii sektora surowcowego, lecz w walce o wysokie technologie łączności i przepływu informacji, wytwarzania i przechowywania energii oraz produkcji zupełnie nowych rodzajów paliwa. Intelektualna mobilizacja na rzecz rozwoju perspektywicznych branż, dostęp do zasobów naukowo-technicznych wielkich gospodarek, asymilacja współczesnej kultury badawczej i produkcyjnej powinny stać się priorytetami szkół, uniwersytetów, polityki zewnętrznej i międzynarodowej współpracy między nauką a przemysłem. System edukacji jest infrastrukturą przyszłej ekonomii opartej na wiedzy, tak jak rurociągi są infrastrukturą dzisiejszej gospodarki opartej na ropie. Wymaga on nie mniejszej uwagi i odpowiednich inwestycji.

Terroryzm wciąż jeszcze nie został pokonany. Nasza infrastruktura się zużywa. Szpitale i szkoły są biedne. Technologiczne zacofanie i złe warunki życia – przygnębiająco ogromne. Siły twórcze – nieliczne i rozproszone. Gdy dla przetrwania narodu trzeba pilnie nowej gospodarki, zmarnowany czas niszczy nam starą. Skromność i trzeźwość samooceny nie zaszkodzi ambicjom, wręcz przeciwnie, uczyni je bardziej realistycznymi i uczciwymi. Przypominają one, że najwyższa pora nauczyć się robić wynalazki, zarządzać i konkurować.

To, czy wielka historia Rosji doczeka się wielkiej kontynuacji, zależy tylko od nas, jej obywateli.

Jej dzisiejsza wielkość nie jest bezsporna, jutrzejsza – nie jest oczywista. Prezydent Putin ciągle przypomina, że w czeka nas nie wspólny odpoczynek umilany rozmowami o wspaniałym kraju, lecz czynna praca nad jego modernizacją. Na razie jednak wysokie są nie tyle osiągane cele czy deklarowane wartości, ale ceny surowców energetycznych. Może się wydawać, że gazowana gospodarka ma tonizujące i odświeżające działanie. Gdy jednak gaz wywietrzeje, zobaczymy ile warte były jej bąbelkowe ambicje, szampańska retoryka i musujący błogostan.

Stoi przed nami obowiązek zbudowania podstawy kultury innowacyjnej, systemu tworzenia unikalnej wiedzy, gdyż wiedza jest władzą i kapitałem chroniącym naród. Zarówno obecnie, jak i w epoce post-naftowej, której nadejście jest nieuniknione. Mamy obowiązek przekształcić gospodarkę surowcową w intelektualną, aby utorować Rosji drogę ku górze, w przyszłość, ku wspólnocie kreatywnych narodów kierujących historią.

Całość tekstu dostępna w 37. tece Pressji „Koniec imperium”.

Przełożyła z języka rosyjskiego Julia Żylina-Chudzik