Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
, Marcin Herman  20 grudnia 2014

Czekista, a jednak katechon

, Marcin Herman  20 grudnia 2014
przeczytanie zajmie 7 min

W Polsce mesjanizm doprowadził do koncepcji współudziału narodu w cierpieniu Chrystusa, w Rosji zaś do koncepcji prawosławnego imperium. Trudno o większy kontrast. Na początku XX wieku Nikołaj Bierdiajew nawoływał, by Rosjanie uczyli się od Polaków, jak naprawdę buduje się Królestwo Boże na ziemi.

Co to jest „Polska ejdetyczna”?

To słowo wymyśliliśmy w „Pressjach” na oznaczenie pewnego sposobu bycia Polakiem. Nie chodzi w nim o przynależność do polskiego etnosu ani nawet o przyjmowanie polskiego języka i polskich obyczajów, czyli polskiego etosu, lecz o akceptację polskiej idei. „Eidos” to właśnie mniej wyświechtany synonim słowa „idea”. Sądzimy, że tak właśnie rozumiana polskość łączyła rozmaite narody zamieszkujące Rzeczpospolitą.

Jaka więc jest ta polska idea?

Można jej szukać w jakiejś szczególnej polskiej koncepcji wolności, można się jej dopatrywać w polskim republikanizmie, ale tak naprawdę polską ideą jest mesjanizm, czyli budowa Królestwa Bożego na ziemi.

Polska teologia wyzwolenia?

Bez obaw, nie ma tu żadnej herezji. Teologia wyzwolenia też zresztą nie jest chyba z konieczności heretycka! W polskim mesjanizmie chodzi o wcielenie chrześcijaństwa nie tylko w sferze prywatnej, lecz także publicznej. O realizację zasad ewangelicznych w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym. Nie jest to oczywiście wyłączne zadanie Polaków, spoczywa ono na Kościele jako całości, jednak to właśnie Polacy dość wcześnie w ten właśnie sposób rozumieli swoje szczególne zadanie w dziejach. O to nam chodziło od sporów z fałszywym krzyżackim chrześcijaństwem, przez spory z nowoczesnym absolutyzmem, aż do sporów z ateistycznym komunizmem. Dziś tradycyjny polski mesjanizm na naszych oczach mierzy się z liberalną demokracją.

W przypadku Rosji, według semiotyków ze szkoły tartusko-moskiewskiej, centralne miejsce zajmuje idea Trzeciego Rzymu. Czym ona się różni od polskiego mesjanizmu?

Idea Moskwy – Trzeciego Rzymu – jest bardzo bliska polskiemu mesjanizmowi. Oto dwa mało znaczące młode narody na peryferiach Europy odkryły, że mogą podjąć najwznioślejsze zadanie chrześcijańskie, które zostało porzucone przez inne, starsze narody. Polacy od XV wieku zaczęli rozumieć, że mogą na swojej dzikiej północy zbudować wspólnotę polityczną, która będzie rzeczywiście wcielać w życie zasady chrześcijaństwa. Ta idea jest wyraźnie obecna już u Pawła Włodkowica czy Stanisława ze Skarbimierza. Negatywnym punktem odniesienia były wynaturzenia politycznego chrześcijaństwa widoczne w państwie krzyżackim.

Niespełna sto lat później Rosjanie zorientowali się, że po upadku Konstantynopola religia prawosławna nie ma już żadnego innego oparcia na ziemi poza ich dalekim wschodnim Księstwem Moskiewskim. Poczuli, że spoczywa na nich obowiązek obrony i realizacji chrześcijaństwa w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym. Widać to wyraźnie u metropolity Zosimy czy Filoteusza z Pskowa. W podobnym czasie pojawiła się więc w obu naszych narodach podobna świadomość mesjańska. My jednak trzymaliśmy z pierwszym Rzymem, czyli Stolicą Apostolską, a nie tworzyliśmy, jak Rosjanie, trzeciego, po upadłym Konstantynopolu.

Skoro są takie podobieństwa, to skąd ideowa konfrontacja? Nawet dziś oficjalna propaganda rosyjska przypisuje Polsce rolę większą, niż by to wynikało z naszego potencjału. Polacy też w ogromnej większości negatywnie reagują na współczesne rosyjskie idee.

Konfrontacja wcale nie była nieuchronna. Wielki Władimir Sołowjow wskazywał kiedyś, że są trzy narody mesjańskie – Żydzi, Polacy i Rosjanie. Wierzył, że nieprzypadkowo wszyscy spotkaliśmy się na terenie dawnej Rzeczypospolitej i zadanie budowy wolnej teokracji powinno połączyć nasze narody. Zamiast jednak współpracować, faktycznie w pewien sposób rywalizowaliśmy ze sobą. Wynikało to najpewniej przynajmniej po części z tego, że rosyjska prawosławna idea była o wiele bardziej ekskluzywna, a Polacy mieli oparcie w uniwersalistycznym katolicyzmie. Dlatego zresztą Sołowjow uważał, że budowa powszechnej teokracji wymaga akceptacji przez cara prymatu rzymskiego papieża. Na spory polsko-rosyjskie między w historii można rzeczywiście spojrzeć właśnie jako na konflikt między różnymi sposobami urzeczywistniania mesjańskiego posłannictwa. W inny sposób rozwijaliśmy swoje mesjańskie intuicje. W Polsce mesjanizm doprowadził do koncepcji współudziału narodu w cierpieniu Chrystusa, w Rosji natomiast do koncepcji prawosławnego imperium. Trudno o większy kontrast. Na początku XX wieku Nikołaj Bierdiajew nawoływał, by Rosjanie uczyli się od Polaków jak naprawdę buduje się Królestwo Boże na ziemi. Potem różnica ta ujawniła się jeszcze bardziej, gdy rosyjskie rzekomo chrześcijańskie imperium przekształciło się w jawnie ateistyczny Związek Radziecki. Konfrontacja polskiego katolicyzmu z rosyjskim komunizmem była częścią tej mesjańskiej rywalizacji. Dziś Rosjanie także wierzą, że realizują w swoim społeczeństwie alternatywny układ społeczny i kulturalny wobec Zachodu.

Nie tylko Rosjanie, wierzą w to również niektóre konserwatywne czy katolickie środowiska na Zachodzie, a nawet zdarzają się w Polsce.

Obecne rosyjskie pretensje do budowy chrześcijańskiego państwa są niestety dość groteskowe, bo przyjmowane oficjalnie prawosławie ukrywa katastrofalną sytuację duchową i społeczną. Nadzieje zachodniej prawicy, że Putin jest ostatnim strażnikiem tradycyjnych wartości, są śmiesznym nieporozumieniem. Prawdziwe żywe wspólnoty religijne pozostają w Rosji w cieniu tej oficjalnie promowanej formuły. Fałszywy wybór między liberalną Europą a konserwatywną Rosją wynika z tego, że nie dostrzega się żadnej innej alternatywy. Gdyby między zgniłym Zachodem a niezłomną Rosją istniało społeczeństwo, które faktycznie realizowałoby chrześcijaństwo w życiu społecznym, Rosjanie mieliby poważny problem z utrzymaniem swojej opowieści o sobie. Być może dlatego Polska pozostaje jeszcze jakimś punktem odniesienia. Jeśli bowiem nie w Polsce, to nigdzie. Jeśli w ojczyźnie św. Jana Pawła II nie udaje się zaproponować alternatywy dla świeckiej nowoczesności, to pozostaje nam tylko reżim Putina.

Czy zatem Trzeci Rzym jest z zasady zły, tak jak przedstawia tę ideę i w ogóle rosyjskie prawosławie Alain Besançon? W jego ujęciu Rosja to wręcz heretycka sekta, nawet chyba użył takiego pojęcia – sekta założona przez Iwana Groźnego.

Idea Moskwy – Trzeciego Rzymu – wcale nie musiała się rozwijać w kierunku Trzeciej Międzynarodówki. Pokazuję to w swojej najnowszej książce Przekleństwo imperium. Wyróżniam tam trzy idee: Nowego Konstantynopola, czyli prawdziwie chrześcijańskiego imperium w stylu Sołowjowa, Nowego Rzymu, czyli świeckiego imperium w stylu Piotra Wielkiego czy Lenina, i Nowego Jeruzalem, czyli chrześcijańskiego państwa bez imperialnych dążeń. Bardzo szybko pierwotna idea chrześcijańskiego imperium przekształciła się w Rosji najpierw w pustą formę za czasów carskich, a potem w swoje przeciwieństwo za czasów sowieckich. Komunizm radziecki był perwersyjnym przekształceniem prawosławnego mesjanizmu. Zawsze jednak istniała alternatywa dla tych nurtów, obecna na przykład u staroobrzędowców czy współcześnie w myśli Aleksandra Sołżenicyna. Alternatywa Rosji skupionej na sobie, pielęgnującej swoje wartości, ale nienarzucającej ich nikomu, Rosji chrześcijańskiej, nieulegającej pokusie podporządkowania religii polityce. Mam nadzieję, że doczekamy kiedyś tryumfu takiej Rosji. A Besançon, skądinąd wybitny znawca rosyjskiej kultury, opiera się w swojej krytyce jednak na bardzo konserwatywnej wizji chrześcijaństwa. Jakiekolwiek próby przemiany rzeczywistości społecznej i politycznej traktuje z góry jako niebezpieczną gnozę.

Skoro według semiotyków znaki, symbole mają ogromne znaczenie, jaki wniosek można wyciągnąć z tego, że nawet polska republika ma za symbol piastowskiego białego orła?

Chesterton zauważył kiedyś, że polski biały orzeł jest właśnie idealnym znakiem dla chrześcijańskiego narodu! Poczucie misji chrześcijańskiej było bardzo widoczne także w kulturze sarmackiej. Wierzyliśmy, że wolnościowy ustrój odpowiada lepiej zamysłowi Bożemu niż otaczające nas nowoczesne absolutyzmy. Ale pełną świadomość polski mesjanizm osiągnął oczywiście po upadku Polski. Ostatnim jego wielkim przejawem byli Solidarność i Jan Paweł II. Szykuję książkę na ten temat, roboczo zatytułowaną Społeczeństwo teologiczne, w której próbuję pokazać, na czym polegał papieski mesjanizm, spontanicznie realizowany przez Solidarność. To jest największe dziedzictwo ideowe, jakie posiadamy.

Mówimy jednak głównie o przeszłości, nawet jeśli to przeszłość niedawna – Solidarność, Jan Paweł II. Czy naprawdę te wszystkie rzeczy, o których pan mówi, wpływają tak bardzo również na dzisiejszych Polaków?

Kiedyś brałem udział w dyskusji w Centrum Myśli Jana Pawła II. Mówiłem o mesjanizmie. W dyskusji brał udział także Sławomir Sierakowski, który nieoczekiwanie powiedział, że jako polski inteligent podpisuje się pod hasłem budowy Królestwa Bożego na ziemi. Nawet jeśli tracimy żywy związek z chrześcijaństwem, pozostaje postulat przemiany rzeczywistości, poszukiwania porządku, który byłby bardziej ludzki. Ten postulat jest czymś bardzo charakterystycznym dla polskiej kultury. Nie sądzę, by na dłuższą metę projekt ten był możliwy bez religii, ale może ożywiać także ludzi, którzy nie mają z nią bezpośredniego związku. Polacy są rewolucjonistami świata. Dziś chyba o tym trochę zapominamy, ale jeszcze w pokoleniu naszych rodziców to było czymś oczywistym.

Nie uwierzę, że tylko Polacy, Rosjanie i Żydzi mają swoje idee mesjańskie czy quasi-mesjańskie.

Każdy z wielkich narodów historycznych jest ejdetyczny. To znaczy, każdy z tych narodów wytworzył pewien ideał, którego realizacji się poświęcał. Ideały te miały różną treść, ale wywoływały historyczne napięcie, które swoją drogą prowadziło do ogromnego rozwoju kulturalnego, politycznego i gospodarczego. Polska na tym tle wyróżnia się o wiele bardziej religijnym charakterem swojego eidosu. Nasz naród zdefiniował siebie jako naród służący Kościołowi. Wydaje mi się, że ze względu na misjonistyczny czy mesjanistyczny charakter kultury polskiej o wiele łatwiej znaleźć nam wspólny język z Amerykanami czy Rosjanami niż z Czechami, którzy uchodzą, chyba zresztą słusznie, za pozbawionych wszelkich złudzeń zwolenników ciepłej wody w kranie.

Trzeci Rzym to w dużym stopniu idea apokaliptyczna. A jak tam z Apokalipsą po polsku?

Tak, idea Trzeciego Rzymu miała wyraźnie apokaliptyczny charakter. Moskwa miała być nie tylko Nowym, lecz także Ostatnim Rzymem. Po starożytnym Rzymie nastał Konstantynopol, po Konstantynopolu nastała Moskwa, ale po Moskwie nie będzie już żadnego ziemskiego cesarstwa, tylko nastąpi koniec świata. Władca tego państwa pełni zarówno misję mesjanistycznego władcy, budującego chrześcijańskie królestwo na ziemi, jak i apokaliptycznego katechona, opóźniającego swoimi wysiłkami powtórne przyjście Chrystusa i dającego światu czas na nawrócenie.

No, tak. Putin – czekista, a jednak katechon…

Tak czasem się mówi! W polskim mesjanizmie było zaś chyba mniej apokaliptycznego napięcia. Polscy mesjaniści swoje zadanie widzieli w kontynuacji wielkiego zadania przemiany rzeczywistości, a nie w wypatrywaniu końca czasów. Na tym zresztą polega nieporozumienie związane z współczesnymi apokaliptykami z kręgu pisma „Czterdzieści i Cztery” którzy widzą swoich poprzedników w polskich mesjanistach. Nic bardziej mylnego! To nie nadzieja na koniec, lecz nadzieja na nowy początek ziemskiego świata rozpalała Mickiewicza, Słowackiego i Cieszkowskiego. Ponoć Jan Paweł II spytany, kiedy będzie koniec świata, odpowiedział ze zdziwieniem, że świat się dopiero rozpoczął!

Całość wywiadu do przeczytania w najnowszym numerze Frondy.