Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Karol Wałachowski  30 listopada 2014

Innowacyjny jak paczka gwoździ

Karol Wałachowski  30 listopada 2014
przeczytanie zajmie 2 min

Po głośnym raporcie Jerzego Hausnera pt. „Konkurencyjna Polska. Jak awansować w światowej lidze gospodarczej?” w Polsce nastała moda na innowacyjność. Tak jak dla młodych hipsterów żywność musi mieć znaczek „light” lub „eco”, tak dla polityków każdego szczebla wszystkie działania muszą być innowacyjne.

Koniec końców okazuje się, że nawet przypływ europejskich pieniędzy i odmienianie słowa „innowacyjny” przez wszystkie przypadki nie poprawiło pozycji polskich wynalazków na świecie. W 2013 roku złożyliśmy 510 wniosków do Europejskiego Urzędu Patentowego. Nieźle, jednak nadal gramy w 4. lidze innowacji – Niemcy złożyli ich około 32 tysiące, a Francuzi 12 tysięcy. Porównanie z liderami ze Stanów Zjednoczonych czy Japonią nie ma większego sensu.

Nie liczba, a jakość nowych pomysłów jest kluczowa.

Na polskim podwórku za rzeczywiście odmienne  pomysły odpowiadają głównie uczelnie wyższe i instytuty naukowe, przedsiębiorstwa stanowią mniejszość. Dlatego większość przełomowych pomysłów nie posiada komercyjnego wykorzystania, nie stanowiąc tym samym realnej wartości dla naszej gospodarki.

Na świecie stosunek ten jest odwrotny – tylko 5% wynalazków pochodzi od instytucji naukowych, reszta to przedsiębiorstwa.

Sektor prywatny najbardziej efektywnie wykorzystuje zdobyte innowacje. Znakomite pomysły potrafi przekuć w komercyjny sukces, znajdując właściwe wykorzystanie. Jednak wydatki na badania i rozwój są bardzo wysokie, a stopa zwrotu niepewna – nie jesteśmy w stanie przewidzieć terminu zwrotu inwestycji. Duże ryzyko w połączeniu z powszechnym niedokapitalizowaniem polskiego biznesu skutkuje działalnością raczej odtwórczą i importem technologii niż poszukiwaniem własnych rozwiązań.

Pomimo jawnej porażki proinnowacyjnych funduszy unijnych, rola państwa nie powinna ograniczać się do „nocnego stróża”.

Powinno ono animować połączenia międzysektorowe i wykorzystywać wiedzę naukowców przy tworzeniu biznesu. Pozytywnym przykładem tego typu działań jest wrocławski program Mozart– który wymaga wspólnej pracy naukowców i przedsiębiorców w tworzeniu nowych produktów. Angażując małe zasoby (około miliona złotych), program przyniósł 30 nowych produktów, nowe miejsca pracy oraz wyższą konkurencyjność wrocławskich przedsiębiorstw.

Doświadczenia światowe wyraźnie pokazują, że dużo szybciej biznes nauczy się robić naukę niż naukowcy nauczą się robić biznes, dlatego w przyszłości ciężar pokonania „pułapki średniego dochodu” przypadać będzie na przedsiębiorstwa prywatne, które będą musiały lepiej nauczyć się współpracować ze światem akademickim i ponosić ryzyko tworzenia innowacji.

 

Artykuł powstał w ramach projektu „Przyszłość Europy zależy od młodzieży” finansowanego ze środków programu Erasmus Plus.