Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Piotr Kaszczyszyn  28 listopada 2014

Zrób się studentem

Piotr Kaszczyszyn  28 listopada 2014
przeczytanie zajmie 5 min

Na poziomie systemowym diagnoza o rozlicznych słabościach polskiej edukacji wyższej jest bezdyskusyjna. Inaczej jednak ma się rzecz z poziomem pojedynczego studenta. Jeśli tylko nam się zachce, polski uniwersytet wciąż dostarczy nam narzędzi potrzebnych do uzyskania wartościowego wykształcenia.

Śmieciowe dyplomy, pseudowykształcenie zdobyte dzięki krzywo wydrukowanym skryptom, korytarze zapełnione studentami oraz wykładowcami, którzy nigdy nie powinni przekroczyć murów uniwersytetu. Listę grzechów współczesnej akademii może uzupełnić każdy z nas, ale nie chodzi tutaj o to, aby fiksować się na słusznej skądinąd krytyce.

Dlaczego? Bo każdy z tych mankamentów jest łatwo rozwiązywalny na poziomie studenta, który chce być studentem na poważnie. Czym wypełnimy dyplom, zależy tak naprawdę od naszego wysiłku. Skrypty możemy uzupełnić wartościowymi lekturami. A przypadkowi studenci i wykładowcy? Traktowanie ich jako wymówki i usprawiedliwienia własnego lenistwa ma mało wspólnego z dojrzałością.

Kluczem do zwiększenia jakości studiowania jest zmiana myślenia. Uniwersytet nie jest osiedlowym warzywniakiem, a wykształcenie ulubionym piwem, które nam się należy, bo rodzice płacą podatki. Studia to nie przedłużenie liceum, gdzie odhaczamy kolejne wykłady jak nudne lekcje z matmy i polskiego, a kolokwia nie są odpowiednikami kartkówek, które staramy się przełożyć na kolejny i kolejny termin. Kiedy porzucimy wreszcie Facebooka i dziesiątki seriali ściągniętych z Pirate Bay’a, będziemy mogli spróbować zrobić z byłego licealisty faktycznego studenta. Jakby to miało wyglądać w praktyce?

Krok pierwszy. Wśród dziesiątek zajęć, jakie zostaną nam zaoferowane przez 5 lat studiów, zidentyfikujmy te najbardziej wartościowe i potraktujmy je poważnie. Chodźmy regularnie na wykłady, czytajmy książki proponowane przez prowadzących. Jeśli temat danego wykładu szczególnie nas zainteresuje, zgłośmy się do prowadzącego po zajęciach, aby uzupełnić listę lektur, dowiedzieć się o wartościowych konferencjach organizowanych w temacie. Przygotowujmy się również wyczerpująco do ćwiczeń, wchodźmy w dyskusje, rozwijając umiejętności retoryczne, ucząc się skutecznego argumentowania własnego zdania.

Krok drugi. Po skończonym semestrze, prócz samych zajęć, potraktujmy poważnie sam egzamin. Zamiast wrzucać skrypt do komórki, postarajmy się jak najwięcej materiału przyswoić „tradycyjnymi metodami”. Tym bardziej, że po całym semestrze mamy już porządny fundament w postaci przeczytanych książek.

Krok trzeci. Jeśli zależy nam za rozwijaniu zainteresowań w konkretnym temacie, poszukajmy wartościowych (jest ich niewiele, ale to nie znaczy, że nie istnieją w ogóle) kół naukowych albo organizacji studenckich, które oprócz wiedzy dostarczą nam umiejętności organizacyjnych, nauczą pozyskiwania środków finansowych na własną działalność, zbudują siatkę znajomości, która może zaowocować w późniejszym życiu zawodowym. Jeden z wykładowców opowiadał mi, jak w czasie studiów pomagał jednemu z „wstawionych” kolegów wrócić do mieszkania. Dzisiaj współpracują w ramach jednego z ośrodków analitycznych zajmujących się energetyką. Przykład dosyć nietypowy, ale, jak zaznaczył wykładowca, również takie stricte towarzyskie relacje mogą mieć później zasadnicze znaczenie. Bo skoro mogliśmy liczyć na kogoś o 3. w nocy, to czemu nie zaufać mu w pracy zawodowej?

Krok czwarty. Obok kół naukowych i organizacji studenckich ważną rolę do odegrania mogą mieć konferencje naukowe. Zarówno te, w których weźmiemy udział jako prelegenci, jak i te odbierane pasywnie. Warto potraktować je jako bodziec do dalszej pracy i rozwijania zainteresowań, które akurat w danym momencie uważamy za istotne dla swojego rozwoju intelektualnego. Oczywiście nie chodzi tutaj o radosną „twórczość” konferencyjną, kiedy z jednym referatem objeżdżamy pół Polski, troszcząc się tylko o to, aby „zgadzały nam się” punkty do stypendium.

Krok piąty. Kiedy już dojdziemy do pisania pracy licencjackiej albo magisterskiej, potraktujmy je poważnie. I tak jak w czasie egzaminów nie korzystaliśmy ze skryptów, tak teraz nie kupujmy gotowej pracy w Internecie albo nie sprowadzajmy jej do kompilacji przypisów z nudnych podręczników akademickich. Praca dyplomowa traktowana serio może okazać się naszym kamieniem milowym, sprawić, że staniemy się ekspertami w danej dziedzinie, nauczyć nas systematyzacji zdobywanej wiedzy, dostarczyć umiejętności efektywnego pozyskiwania informacji, wreszcie wskazać kierunek, w którym udamy się w życiu zawodowym.

Krok szósty. Istotnym elementem wykształcenia mogą stać się nowe narzędzia zdobywania wiedzy. Otwarte wykłady udostępniane w Internecie przez najbardziej prestiżowe uczelnie na świecie pozwolą nie tylko zdobyć wiedzę, ale również podszkolić języki obce. Obok wykładów istnieją również różnego rodzaju szkoły wyjazdowe, jak Polsko-Amerykańska Szkoła Liderów czy Akademia Dobrego Państwa, gdzie mamy okazję poznać nowych ludzi, wziąć udział w warsztatach, wykładach i seminariach. Wreszcie istnieje system tutoringu, gdzie możemy rozwijać się intelektualnie w oparciu o klasyczną relację mistrz-uczeń. Tutaj z pomocą przychodzi nam przede wszystkim Collegium Invisibile

Krok siódmy. Dzisiejsze życie intelektualne toczy się w dużej mierze poza murami uniwersytetu. Dlatego sięgajmy po „Pressje”, „Rzeczy Wspólne”, „Teologię Polityczną”, „Frondę”, „Christianitas”, „Czterdzieści i cztery”, „Nowego Obywatela”, „Kontakt”, „Kulturę Liberalną”, „Nową Konfederację” czy „Nową Europę Wschodnią”. To na łamach tych czasopism toczą się prawdziwie frapujące dyskusje, podejmuje się tematy istotne dla Polski i polskości, wykuwa się idee, które będą wyznaczały lub już wyznaczają ramy naszego życia intelektualnego. Potrzebujemy bardziej szczegółowej i analitycznej wiedzy? Od tego są raporty Instytutu Sobieskiego, Centrum Analiz Fundacji Republikańskiej, Ośrodka Studiów Wschodnich czy Instytutu Obywatelskiego.

Krok ósmy. Obok celów edukacyjnych najważniejszym wymiarem akademii powinien być komponent wychowawczy. Budowanie wspólnoty opartej na określonym etosie, kształtowanie postaw, wypracowywanie wartości, wyznaczanie horyzontów sięgających dalej niż czubek własnego nosa. Tak wyznaczone zadania są oczywiście tylko pewnym ideałem, któremu rzeczywistość nigdy nie sprosta, co nie oznacza jednak, że nie mamy próbować dążyć do jego realizacji. Dlatego angażujmy się w działania różnych organizacji i wkraczajmy w środowiska stawiające sobie podobnie ambitne cele. Studiujemy w Warszawie? Zakręćmy się wokół Klubu Jagiellońskiego lub „Teologii Politycznej”. Mieszkamy w Krakowie? Udajmy się do miejscowej siedziby Klubu Jagiellońskiego przy Rynku Głównym 34 bądź Instytutu Tertio Millenio. Los rzucił nas do Poznania, Wrocławia, Katowic? Zgłośmy się do lokalnych oddziałów Stowarzyszenia KoLiber.

Wartościowa wiedza, umiejętności retoryczne i organizacyjne, sieć znajomości i przyjaźni, gotowość do wzięcia odpowiedzialności za realizowane projekty, a przede wszystkim wypracowanie własnej podmiotowości – zdolności do tworzenia odważnych wizji, gromadzenia wokół nich ludzi i jak najefektywniejszej ich realizacji. Polski uniwersytet – pełen mankamentów na poziomie systemowym – na poziomie każdego gotowego do pracy studenta wciąż umożliwia zdobycie wartościowego wykształcenia. Trzeba tylko poważnie potraktować rolę jaką na siebie przyjeliśmy.

Artykuł powstał w ramach projektu „Przyszłość Europy zależy od młodzieży” finansowanego ze środków programu Erasmus Plus.