Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Marcin Pawlik  25 października 2014

Dzisiaj o 15.00 za garażami

Marcin Pawlik  25 października 2014
przeczytanie zajmie 3 min

Sam już nie wiem, jak to jest z tą męskością. Jedna część Polski (prawdopodobnie ta „A”) żyje w permanentnym strachu przed drugą, kipiącą chamstwem Polską „B”, zniżającą się nawet do disco polo. Wciąż – słysząc to hasło – mam przed oczami młodych „absolwentów wsi”, kręcących na parkiecie remizy koła ze swoimi partnerkami, odzianymi już niestety nie w kolorowe spódnice, ale w legginsy.

Ma to jednak tyle prawdy, co bajki o młodocianych mordercach znających osiem słów, w tym tylko trzy dłuższe niż dwusylabowe, zginającymi głowę wyłącznie przed hip-hopem.

Ta „mądra”, wyrosła wszak w dobrych liceach i uniwersytetach, część mężczyzn czuje się lepsza niż dowolny przedstawiciel dwóch przedstawionych powyżej grup. Nie brudzimy rąk przemocą, jak przeklinamy, to z fantazją. Kobiety, które znamy, śmieją się z białych kozaków. Jednym słowem wszystko jest na swoim, normalnym, europejskim miejscu. Jak ktoś jest w dresie i kapturze, to przecież nie złodziej. Biegacz. Wiem to dlatego, że jego dres nie szeleści, to jakiś nowy kosmiczny materiał, co każdą dziurką oddycha. Potem ów jogger zabierze syna na trening piłkarski, a jutro odbierze go ze szkoły punktualnie o 14, żeby młody nie czekał. To wcale nie musi być historia z dowolnego dobrego domu. Dzisiaj stara się tak działać spora część rodziców. Odkleja się dzieci od jakichkolwiek problemów. Większość kłótni, jakie dzisiaj toczą młodzi ludzie, nie są do końca poważnie; bronią jest ironia, demotywatory i kwejk.

Był czas, że za żarty o rodzicach można było dostać w twarz, dzisiaj można oberwać co najwyżej ciętym komentarzem.

Nie patrzę na przemoc jako środek rozwiązywania problemów, dostrzegam jednak problem tego, że twarze wielu facetów nigdy nie znalazły się na chodniku. Fajnie jest patrzeć w lustro, ale spojrzeć w oczy Kamilowi (to dobre imię dla oprawcy) z połyskującą głową to już średnie uczucie. Lepiej „dokicać” spokojnie do domu, a tam, jak się rozsiądę przy komputerze…

Właśnie ten nieszczęsny Internet winię najbardziej, trochę jak dziad, ale widzę po latach jakąś wartość w tym, że jak chciałem coś załatwić, trzeba było iść i pogadać. Zamienić te trzy zdania z Wojtkiem i Anitą. Powiedzieć w twarz, że Krystian jest głupi, a Karol to tragedia. Dzisiaj skomentuję mu wpis na Facebooku, ironicznie, ale z klasą. Tak, żeby Kaśka z 3C (liceum) wiedziała, że ma do czynienia z „gościem”. Staliśmy się absolutnymi mistrzami w sprawianiu wrażeń. 50-kilogramowy hipster założy skórzaną kurtkę i czarne spodnie, zmieniając się w ten sposób w twardziela, albo zrobi tatuaż, najlepiej niech będzie duża Polska Walcząca. Duża! Jestem przecież największym patriotą w okolicy.

Wszystko to prowadzi nas do stwierdzenia, że gdzieś zgubiła się męska dosłowność. Półsłowka, gierki, udawanie jeszcze lepszego, niż najlepszy w mieście Instagram, prężenie żelowego czuba albo takiego jak mój zaczesu na boczek.

Kanty i bruzdy czekają w tzw. mordowniach, ale nie nowoczesnych klubach dla zblazowanych studentów, jak otwierany właśnie w centrum Krakowa klub z muzyką disco polo. Chodzi o miejsce, do którego jak wejdziesz, to będą patrzeć. Nie na nowe buty, tylko jakąś taką zbyt gładką twarz. Miejsce gdzie twarz Tomasza Kammela to czysta kartka. Wiejska dyskoteka, żeby chociaż raz na czas dostrzec trochę prawdziwości. Nie wiem, ile w tym wszystkim mojej fascynacji prostotą (nie prostactwem), a ile zmęczenia do bólu poprawnymi pierdołami prosto z uniwersytetu. Sami sprawdźcie, ilu Waszym kumplom zaświecą się oczy na wspomnienie o „Podziemnym kręgu”.

Nie chciałbym, żebyśmy wszyscy nagle stali się drwalami z Kanady, ale jest taka część męskiego świata: proste wartości budowane na bójkach po szkole.

Honor, nieustępliwość, walka o swoje biorą się właśnie z owej „kwadratowej” rzeczywistości, która jest dziś tak bardzo pomijana.

Problem się pojawi, jeśli ktoś zostanie w niej na zawsze. Ale równie negatywne skutki ma całkowite wyparcie ze świadomości tego, co mężczyznę od zawsze budowało. Nie ma już czasów Rambo ani Terminatora, chyba że ktoś przywoła ich dla żartu. Czy jakiś młody człowiek powiesi sobie plakat Kojacka nad łóżkiem? Pójdzie na film o Stevie Jobsie, bo to jest jego heros. Wrażliwy i jednocześnie koszący wielkie pieniądze. Rocky z plastiku jako wzór odporności i męstwa śmieszy. To może chociaż ten Tyler Durden?