Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Bartosz Paszcza, Krzysztof Bar  9 października 2014

Bar: A czemu nie w Polsce?

Bartosz Paszcza, Krzysztof Bar  9 października 2014
przeczytanie zajmie 7 min

Jeśli już wyemigrujemy na Wyspy studiować, to warto zastanowić czy się czy cały ten okres spędzić samotnie. O sposobach organizacji polskich studentów, specyfice angielskich uczelni w Wielkiej Brytanii i o tym ilu studentów decyduje się na powrót do Polski rozmawiamy z Krzysztofem Barem, prezydentem Federacji Polskich Stowarzyszeń Studenckich w Wielkiej Brytanii.

Zawsze, kiedy próbuję znajomym w Polsce wytłumaczyć, czym jest Federacja i czym są stowarzyszenia studenckie w Wielkiej Brytanii, spotykam się z trudnościami, ponieważ nie odpowiada to wzorcom podobnej działalności w kraju. Czy potrafisz w paru słowach wytłumaczyć sens działania takiej organizacji?

Powiedziałbym, że sens istnienia polskich stowarzyszeń na uniwersytetach powinien być rozpatrywany w kontekście historycznym. Na początku były one grupami towarzyskimi, w których młodzi różnych narodowości regularnie się spotykali. Następnym krokiem była chęć przekazania innym studentom informacji o naszym kraju i kulturze. Sytuacja zmieniła się po raz kolejny po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku. Wówczas studiowanie za granicą stało się o wiele bardziej dostępne, szczególnie pod względem finansowym, gdyż zaczęliśmy podlegać tym samym zasadom przydzielania pożyczki studenckiej co Brytyjczycy. W związku z tym zaczęła się znacząco zwiększać liczba polskich studentów na tutejszych uniwersytetach, z liczby około 1000 przed 2004 rokiem do ponad 6000 w ciągu pierwszych pięciu lat członkostwa. Osiągnięta została masa krytyczna, która wywołała chęć dalszego rozwoju działalności, wykraczającej poza organizowanie obchodów polskich świąt, wspólne oglądanie rodzimych filmów i spotkania towarzyskie. Zaczęto wykorzystywać nabywane umiejętności w celu organizowania czegoś na szczeblu ogólnokrajowym.

Chciałbym, żebyś poruszył także kwestię podziału odpowiedzialności pomiędzy Federacją a konkretnymi Stowarzyszeniami.

Tutaj z przyjemnością będę kontynuować moje opowiadanie, gdyż zadania Federacji i Stowarzyszeń są konsekwencją procesu ich powstawania. Gdy gwałtownie wzrosła liczba studentów, zaczęli oni podejmować coraz odważniejsze inicjatywy. W pewnym momencie uświadomiono sobie, że do skutecznej działalności na naprawdę dużą skalę nie wystarczą stu- czy dwustuosobowe grupy działające na macierzystych uniwersytetach. Taka liczba jest zbyt mała do znalezienia sponsorów czy podjęcia współpracy z dużymi partnerami. W związku z tym nastała potrzeba współpracy międzyuniwersyteckiej. Oddolny proces postępował, pojawiały się coraz ściślejsze kontakty stowarzyszeń. Najwcześniejszym tego wyrazem był Pierwszy Kongres Polskich Stowarzyszeń Studenckich zorganizowany w marcu 2008 roku w Oksfordzie, z inicjatywy profesora Zbigniewa Pełczyńskiego, patrona naszej społeczności. Profesor Pełczyński przez czterdzieści lat nauczał filozofii politycznej w Pembroke College w Oxfordzie, był między innymi nauczycielem Radosława Sikorskiego i Billa Clintona. Spotykając się na Kongresach, które stały się coroczną tradycją, nastała potrzeba stworzenia ram ciągłej współpracy. Tak powstała idea Federacji – ciała, które zrzesza wszystkie polskie Stowarzyszenia w Wielkiej Brytanii, pośrednicząc pomiędzy nimi. Jest depozytariuszem wspólnych kontaktów, doświadczeń i wiedzy. To znaczy, że jeżeli któreś stowarzyszenie mierzy się z jakimś problemem, jest duża szansa, że koledzy i koleżanki z innego uniwersytetu także go napotkali. Wiedzę na temat sprawdzonego rozwiązania posiada Federacja: przez to nie musimy wymyślać koła na nowo. Poza tym jesteśmy także koordynatorem. Jeżeli dwa stowarzyszenia wychodzą z podobną inicjatywą, możemy je ze sobą skontaktować i pomóc nawiązać współpracę. Wreszcie staramy się być inspiracją, podsuwając stowarzyszeniom pomysły na projekty.

Powiedziałbym, że jest to organizacja parasolowa, która ułatwia działalność organizacji na szczeblu lokalnym i reprezentuje całą społeczność w kontaktach zewnętrznych. Ważne jest wykorzystanie faktu, ze jest nas tak wielu, aby być poważnie traktowanym.

Wracając do corocznych Kongresów, o których wspomniałeś – jaki jest ich cel, na czym to polega?

Kongres jest coroczną konferencją dwu- lub trzydniową, w trakcie której polscy studenci z całej Wielkiej Brytanii spotykają się, aby przedyskutować problemy i perspektywy polskiej społeczności studenckiej. Formułą takiej konferencji są wykłady i dyskusje panelowe z wybitnymi gośćmi ze świata polityki, kultury czy biznesu. Poruszamy bardzo szerokie spektrum tematów dotyczących Polski i Polaków. Tegoroczny kongres zajmował się dziesiątą rocznicą wstąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej. Rozmawialiśmy o sukcesach, czekających nas wyzwaniach i roli Polski w zjednoczonej Europie. Jest to szczególnie istotne w kontekście obecnej tendencji izolacjonistycznej w Wielkiej Brytanii. Dyskutowaliśmy o możliwym sojuszu naszych państw w kwestii reformy UE w pożądanym kierunku. Staraliśmy się podkreślić, że mamy wiele wspólnych interesów w Europie, na sporo spraw mamy podobny pogląd. Studenci otrzymują więc szansę wysłuchania wykładów, uczestnictwa w dyskusjach panelowych, a podczas nieformalnych spotkań mogą wymienić myśli, poglądy i doświadczenia.

Krótkie pytanie: ilu uczestników zjeżdża się na taki Kongres?

Obserwujemy znaczący rozwój w ciągu ostatnich lat. Pierwsze wydarzenie zgromadziło 50 osób, w tym roku udało nam się przekroczyć liczbę 400 uczestników z ponad trzydziestu uniwersytetów z całej Wielkiej Brytanii.

Rozwińmy temat pozostałych wydarzeń organizowanych przez polskich studentów. Kongres jest na pewno największym z nich, ale w ostatnich czasach powstały ciekawe inicjatywy o wyspecjalizowanej tematyce.

Osią, wokół której toczy się życie naszej społeczności, są konferencje. Potrzeba ich organizacji zrodziła się z faktu, że rozrzuceni po całej wyspie studenci potrzebowali przestrzeni spotkań. W tym momencie mamy trzy takie coroczne wydarzenia. Chronologicznie jako pierwsze postało Polskie Forum Ekonomiczne, organizowane przez Polskie Stowarzyszenie Biznesowe na London School of Economics. Drugim wydarzeniem jest konferencja Nauka: Polskie perspektywy (Science Polish Perspectives) organizowana na przemian w Oxfordzie i Cambridge. Trzecim jest szczyt Education, Employability, Empowerment organizowany przez stowarzyszenia na północy Anglii, a w tym roku w Szkocji. Zajmują się one kwestiami gospodarczymi i tematyką nauki, między innymi kwestią szkolnictwa.

W tym momencie nasuwa się refleksja. Dlaczego za granicą Polacy potrafią zorganizować duże, ogólnokrajowe wydarzenia, w których uczestniczy kilkaset osób, natomiast w kraju studenci nie spotykają się w tak dużym gronie na poziomie międzyuniwersyteckim? Co według Ciebie jest tego przyczyną?

Powiem o dwóch głównych czynnikach, według mnie – decydujących. Pierwszym jest bardzo obecna w anglosaskim systemie edukacji zachęta do rozwoju obywatelskiego. Zachęta, aby rozwijać zdolności niezwiązane z kierunkiem studiów, ale z funkcjonowaniem w społeczeństwie. Po przyjeździe na brytyjską uczelnię polski student widzi dookoła kilkaset stowarzyszeń zrzeszających narodowości, sportowców czy wielbicieli jakiejś aktywności. Może zaobserwować, jak ważną częścią życia akademickiego są takie organizacje. Wielu decyduje się na uczestnictwo między innymi w spotkaniach lokalnego stowarzyszenia polskich studentów. To jest pierwszy aspekt, wszechobecność aktywności pozanaukowej.

Drugim czynnikiem jest specyficzny zestaw cech charakteru i umiejętności. W działalności takich stowarzyszeń potrzebny jest otwarty sposób myślenia, umiejętność komunikacji i chęć pokonywania przeszkód. Tak się składa, że na te cechy brytyjskie uniwersytety zwracają szczególną uwagę w procesie rekrutacyjnym. Mieszanka odwagi i umiejętności, wiążąca się z samym pomysłem i dostaniem się na studia zagraniczne, procentuje także w działalności polonijnej.

Mamy więc grupę ludzi o wspomnianych cechach, której stosunkowo łatwo się poznać i zorganizować, ponieważ nie są rozmyci w wielkiej rzeszy studentów.

Tak. Chociaż jestem przekonany, że na polskich uczelniach liczba utalentowanych osób jest zapewne większa, nam jest dużo łatwiej odnaleźć osoby chcące aktywnie tworzyć społeczności studenckie. Liczba paru tysięcy studentów robi wrażenie, ale jest jednocześnie na tyle nieduża, że można dotrzeć więzami towarzyskimi do prawie każdej osoby. Dlatego osoby zdradzające chęć działania mogą łatwo spotkać odpowiednich ludzi i rozwinąć skrzydła.

Wspominałeś o kulturze aktywności społecznej na brytyjskich uniwersytetach, o specyficznych cechach Polaków studiujących tutaj. Jakie wsparcie otrzymujecie od samych uniwersytetów?

Poziom wsparcia różni się w zależności od uniwersytetu. Typowa uczelnia pomaga w kwestiach prawnych czy przy prowadzeniu budżetu. Tak prozaiczne rzeczy, jak miejsce do spotkań, jest udostępniane nieodpłatnie. Uniwersytety są pomocne nie tylko w codziennej działalności, ale także przy organizacji dużych wydarzeń. Łatwo jest nawiązać kontakt z profesorami, którzy są zawsze chętni do podzielenia się wiedzą, abyśmy głębiej zrozumieli niektóre sprawy.

Przykładem jest fakt, że często moderatorami dyskusji na naszych konferencjach są angielscy profesorowie.

Wspomniałeś o sponsorach. Ciekawi mnie, jak wygląda budżet Kongresu i kim są sponsorzy. To firmy prywatne, fundacje czy organizacje rządowe?

Pierwszą kategorią sponsorów są firmy działające w Polsce, z rodzimym kapitałem, oraz międzynarodowe korporacje. Są to często największe firmy z sektora finansowego czy doradztwa strategicznego, ale także spółki skarbu państwa. Współpraca przynosi obopólne korzyści. Studenci otrzymują wsparcie finansowe i merytoryczne, przedsiębiorstwa dostęp do grupy utalentowanych i dobrze wykształconych potencjalnych pracowników. W kwestii budżetu mogę powiedzieć, że w przypadku naszych konferencji to kwoty rzędu kilkunastu tysięcy funtów. Główne pozycje w budżecie to wynajem dodatkowych pomieszczeń, pokrycie kosztu przelotu i zakwaterowania mówców oraz catering.

Pytanie osobiste – chcesz wrócić do Polski?

Tak, oczywiście. Jestem już w Wielkiej Brytanii od sześciu lat. Nie jestem pewien, czy wrócę od razu po zakończeniu studiów doktoranckich, ale jestem przekonany, że ustatkuję się już w Polsce.

Wielu studentów w Wielkiej Brytanii ma podobny pogląd na kwestię powrotu: niekoniecznie od razu po studiach, ale kiedyś na pewno. Biorąc udział w konferencjach i spotkaniach zauważam, że temat ten przewija się nieustannie. Bardzo wielu gości zachęca do podobnej decyzji, wtórują im zresztą głosy samych studentów. Czy potraficie oszacować, jaki procent myśli o powrocie?

Myślę, że dziewięciu na dziesięciu uczestników naszych wydarzeń powiedziałoby, że poważnie myśli o powrocie. Staram się być realistą i doskonale zdaję sobie sprawę, że nie każdy z tej dziewiątki wróci. Istotne jest także, że osoby wybierające pozostanie poza granicami będą mogły zrobić dla Polski bardzo dużo. Wcale nie trzeba być fizycznie w Polsce, żeby pozytywnie wpływać na sytuację naszego kraju. Przykładem jest profesor Pełczyński, który żyje w Wielkiej Brytanii od zakończenia drugiej wojny światowej, a wychował całą generację polskich polityków i działaczy społecznych.

Cieszę się, że zwróciłeś uwagę na istotną rolę Polonii, która nawet pozostając na obczyźnie może Polsce pomóc. Na zakończenie: natknąłem się na tekst, który stawiał tezę, że około pięciu lat to okres, po którym chęć powrotu do ojczyzny zaczyna drastycznie maleć. Odczuwasz taki efekt?

Nie, absolutnie. Powiedziałbym, że takie uczucia zwiększają się wraz z długością pobytu w Wielkiej Brytanii. Chciałbym też powiedzieć, a podobnie jest w wypadku innych osób, że działalność w społeczności polskich studentów jedynie zwiększa chęć powrotu.