Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Alicja Kowalczewska  5 sierpnia 2014

Kowalczewska: Nie tylko polskie Powstanie

Alicja Kowalczewska  5 sierpnia 2014
przeczytanie zajmie 3 min

Powstanie Warszawskie do dziś pozostaje jednym z najbardziej prowokujących tematów w Polsce. Nie ustają dyskusje na temat tego, czy było potrzebne, czy nie, przetykane głosami oburzenia przypominającymi o tragicznie poległych. Na tym tle szczególnie zaskakujący wydaje się wybór dokonany przez Narodowe Centrum Kultury, aby do współpracy nad albumem wydanym z okazji 70. rocznicy wybuchu powstania zaprosić słoweński zespół Laibach. Równie zaskakujące są efekty tej współpracy.

Laibach został założony na początku lat 80-tych. Działalność zespołu od początku wywoływała spore kontrowersje.

Wiążą się one w dużej mierze z totalitarną estetyką przyjętą przez Słoweńców.

Istotne są także tematy przez nich podejmowane – od rządów Tito, przez II wojnę światową, po współczesne problemy zachodniego świata (jak na ich ostatniej płycie, „Spectre”, wydanej w marcu 2014 r.). Laibach nie daje się jednak zaszufladkować wyłącznie do tematów politycznych – w końcu największą popularność przyniosły industrialowemu zespołowi covery tak znanych hitów jak „Live is Life” czy „Sympathy for the Devil”.

Usłyszawszy o decyzji NCK, by do współpracy nad płytą o Powstaniu Warszawskim zaprosić Laibach, miałam pewne wątpliwości. Powstanie od dłuższego czasu obecne jest w kulturze popularnej. Zaczęło się od Lao Che i albumu „Powstanie Warszawskie” z 2005 r. Potem był choćby powermetalowy Sabaton i „Warszawo walcz”. Istnieje jednak spora różnica między patriotyczną gloryfikacją powstania i zwykłym zaakceptowaniem mniej mainstreamowych gatunków muzycznych, a zdecydowaniem się na współpracę z zespołem, który znany jest z dość krytycznego i satyrycznego podejścia do pamięci historycznej. Tym większe było moje zaskoczenie po wysłuchaniu albumu.

Pierwszym utworem z płyty „1 VIII 1944. Warszawa” są „Warszawskie dzieci”, odświeżona wersja jednej z najpopularniejszych piosenek powstańczych. Niewiele tu pozostało z oryginału. „Warszawskie dzieci” ze słowami Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego i muzyką Andrzeja Panufnika zostały skomponowane i nagrane tuż przed wybuchem Powstania. Piosenka nawoływać miała do walki, utrzymana jest w niezwykle optymistycznym tonie. Laibach prezentuje wersję zupełnie inną. Wciąż pełną podniosłości i niepozbawioną ducha walki, jednak w dużo większym stopniu melancholijną. Bo też zupełnie inna jest już perspektywa, z jakiej utwór ten jest nagrywany.

Co pozostało po latach? Do jakiej walki nawoływani mielibyśmy być dziś?

Laibach wydaje się raczej wspominać walczących i zmarłych, wywoływać duchy. Umiarkowanie energiczny nastrój utrzymuje linia basu, w nastrój wspomnień wprowadza zaś nas fragment preludium op. 28, no. 15 Chopina, znanego jako „deszczowe”. Chopin nie jest może szczególnie oryginalnym wyborem, w tym przypadku sprawdza się jednak znakomicie.

Na „Warszawskich dzieciach” kończą się bezpośrednie nawiązania do Powstania 1944. Drugim utworem z płyty jest „Zog nit keyn mol”, napisany oryginalnie w jidysz przez Hirsha Glicka na wieść o wybuchu powstania w getcie warszawskim. Jednak prawdopodobnie najbardziej niespodziewanym wyborem jest cover „Mach dir nichts Daraus”, niemieckiego przeboju pochodzącego z filmuDie Frau meiner Träume”, który ukazał się ledwie kilka tygodni po wybuchu Powstania. Wbrew pozorom nie jest to jednak tania prowokacja. Musical ten był jednym z niewielu niemieckich filmów z tego okresu, które pozbawione były nazistowskiej propagandy.

Trzy utwory z minialbumu Laibach przepełnione są melancholią, a także swoistym poczuciem straty i upływu czasu.

„Warszawskie dzieci ”stały się hymnem dla poległych powstańców. „Mach dir nichts Daraus”, śpiewane wcześniej radośnie przez Marikę Rökk, również wywołuje raczej uczucie nostalgii. Niewiele się tu też ostało z charakterystycznego dla Laibach martial industrialu. Album muzycznie może odrobinę przypominać jedynie płytę „Volk” z 2006 r. Fani zespołu mogą zapewne odczuwać w związku z tym pewne rozczarowanie. Biorąc jednak pod uwagę temat EPki, wybory muzyczne na niej dokonane są w pełni zrozumiałe.

Najbardziej zaś godne uwagi jest samo przesłanie, jakie z niej płynie – powstanie nie było czymś należącym tylko do Polaków. Jest tak samo obecne w historii zarówno żydowskiej, jak i niemieckiej.

Nawet jeśli ten ostatni element może wzbudzać w niektórych oburzenie.

Płyta „1 VIII 1944. Warszawa” ukazała się w lipcu 2014r. nakładem NCK. Piosenki składające się na nią zostaną zagrane na żywo 24 października 2014 r. podczas koncertu Laibach na łódzkim festiwalu Soundedit.