Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Kamil Sikora  13 lipca 2014

Sikora: Müller nie bombardował nam Warszawy

Kamil Sikora  13 lipca 2014
przeczytanie zajmie 4 min

W miniony wtorek reprezentacja Niemiec zdemolowała w półfinale mistrzostw świata reprezentację gospodarzy tego turnieju, Brazylię, aż 7:1. Wynik niespotykany na tym poziomie, jednak zszedł na drugi plan. Po tym pogromie Internet, jednym słowem, oszalał. Po raz kolejny część Polaków pokazała, jaką nienawiść i pamiętliwość żywi w stosunku do Niemiec.

Wyraz swojej dezaprobaty i niechęci wobec naszych zachodnich sąsiadów najdobitniej przedstawił dziennikarz Krzysztof Stanowski w swoim felietonie, pod wielce mówiącym tytułem: Dlaczego życzę Niemcom wszystkiego najgorszego na mundialu. A zaczęło się od niewinnego wpisu na Facebooku:

Dobra, nie ma co się bawić w niedomówienia. Jak byłem mały i chodziłem do szkoły, to wydawało mi się, że II Wojna Światowa była dawno, dawno temu, mniej więcej w czasach króla Popiela, którego zjadły myszy. Teraz mam 32 lata i widzę, że była wczoraj. Wczoraj. Dlatego sorry – nie kibicuję Niemcom. Mam w poważaniu poprawność polityczną. Nie kibicuję im. Im dłużej żyję, tym bardziej dociera do mnie, jak niewiele czasu minęło od tych zbrodni, od ludobójstwa. Możecie mi tłumaczyć, że to już inni ludzie – i OK, może tak. Może inni. Ale mam to w dupie. Niech sobie będą inni daleko ode mnie i od mojej rodziny. Gdy oglądam futbol to mam nadzieję, że Niemcy dostaną łomot, jaki im się nie śnił. Tyle. Wszystkiego najgorszego w mundialu.

Polacy żyją historią swojego państwa. Nie znają jej dokładnie – spora część społeczeństwa nie wie, kiedy wybuchła I czy II wojna światowa. Wszyscy jednak pamiętają kto był tym złym – Niemcy, fryce, szwaby. 1 września będziemy obchodzili 75. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Nie wiem czy to okres długi czy krótki. Jedno jest pewne – Polacy pamiętają kto nas zaatakował, kto nas katował, kto nas mordował. I to jest pozytyw, w końcu jak pisał św. Jan Paweł II:

„Naród, który nie zna swojej przeszłości, umiera i nie buduje przyszłości”.

Jednak czy Polacy nie idą o krok za daleko? Nie zmienimy historii, nie zapomnimy kto w ’39 pierwszy wystrzelił. Pytanie brzmi: czy przenoszenie tego motywu na boiska piłkarskie i na każdą inną rzeczywistość (gospodarka, kultura, polityka, etc.) ma sens? Życzenie Niemcom wszystkiego najgorszego na mundialu dosłownie zabija ducha sportu i rywalizacji. Wtedy nie kibicujemy dlatego, że ktoś gra pięknie, z polotem, finezyjnie i kreatywnie, ale dlatego, że kiedyś mieliśmy z nim na pieńku, jak Polska z Niemcami czy z Związkiem Radzieckim w ’39. Wtedy mecz przeradza się w kolejne starcie, którego celem jest zwycięstwo nie tylko na boisku, ale i poza nim – pewna próba rewanżu za przeszłość.

W związku z tym powstaje kolejna kwestia: czy Polacy, jako kibice, powinni źle życzyć wszystkim innym reprezentacjom, z którymi w przeszłości Polska była w konflikcie zbrojnym? Trochę by się tego uzbierało: Szwecja, Rosja, Czechosłowacja, Turcja, Ukraina Litwa, itd.

Łączenie sportu z historią jest fantastyczną rzeczą. Jednak pewnych granic przekraczać nie można. Lubimy wracać do sukcesów Orłów Górskiego; wszyscy pamiętamy jaką radość sprawiła nam bramka Jakuba Błaszczykowskiego podczas meczu z Rosją na EURO 2012. Z niecierpliwością czeka się na mecze pomiędzy Niemcami i Francją, czy Brazylią i Argentyną.

Protesty o charakterze polityczno-historycznym mają miejsce bardzo często przy okazji wielkich imprez sportowych. Żeby nie być gołosłownym: zamieszki w Tybecie przy okazji Igrzysk w Pekinie w 2008 r., to przykład protestu, który miał podstawy, ponieważ Tybetańczycy faktycznie o coś walczyli. Wszyscy dobrze pamiętamy gest Kozakiewicza podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w Moskwie w 1980 r., który był jasnym przekazem w kierunku całego Związku Radzieckiego, jaki stosunek do Wielkiego Brata ma społeczeństwo polskie.

Wpis Stanowskiego nie ma żadnej wartości pod tym względem – jest niczym więcej, jak tylko rozgrzebywaniem starych ran; ran, których znaczenia pan Stanowski nie rozumie, albo zrozumieć nie chce. W sporcie priorytetem powinien być sport i nic innego.

Do historii swojego państwa trzeba dojrzeć. Szczególnie do historii Polski, która naznaczona jest ogromem wielkich i licznych tragedii całego narodu. Warto przytoczyć fragment Kartoteki Tadeusza Różewicza:

BOHATER: Wy młodzi nie zdajecie sobie sprawy… ile pani ma lat?

DZIEWCZYNA: Osiemnaście… ale tu było otwarte… widziałam różnych panów, panie; rozmawiali, pili kawę…

BOHATER siada przy stole obok Dziewczyny, bierze ją za ręce. Patrzy długo w jej twarz. Dziewczyna uśmiecha się do niego Bardzo proszę.

Wy młodzi wszystko potraficie wyśmiać… może zresztą tylko tak was przedstawiają skretyniali żurnaliści… ja mam do was zaufanie… proszę się nie śmiać. Mam do pani prośbę. Proszę o kilka minut… Chcę pani powiedzieć… Słyszałem, że pani mówiła po niemiecku. Czy pani jest Niemką?

Tak.

Właściwie nic ciekawego nie mam do powiedzenia. Proszę nie myśleć, że chcę panią uwieść, wpakować do łóżka…

DZIEWCZYNA Rzeczywiście tu stoi łóżko, naprawdę przepraszam, nie zauważyłam.

BOHATER Boże! Żeby tylko pani mnie zrozumiała. To wszystko jest takie proste. Zabiorę pani kilka minut i odejdę, ale mam obowiązek coś pani powiedzieć, a pani ma obowiązek mnie wysłuchać. Chcę powiedzieć, że to dobrze, że pani jest. Że pani jest na tym naszym świecie, taka właśnie, że ma pani osiemnaście lat, takie oczy, usta, włosy i że pani się uśmiecha. Tak powinno być. Tak właśnie powinno być. Młoda z czystą, jasną twarzą, z oczyma, które nie widziały… nie widziały. Chcę tylko jedno powiedzieć: nie czuję do pani nienawiści i życzę szczęścia. Życzę, aby pani tak się uśmiechała i była szczęśliwa. Widzi pani, ja jestem uwalany w błocie, we krwi… pani ojciec i ja polowaliśmy w lasach.

DZIEWCZYNA Polowali? Na co?…

BOHATER Na siebie. Z karabinami, ze strzelbami.., nie, nie będę opowiadał… teraz lasy stoją ciche, prawda? Cicho jest w lasach. Proszę, niech pani się uśmiechnie… W tobie jest cała nadzieja i radość świata. Musisz być dobra, czysta, wesoła. Musisz nas kochać. My wszyscy byliśmy w strasznej ciemności pod ziemią. Chciałem jeszcze raz powiedzieć, ja, dawny polski partyzant, życzę pani szczęścia. Życzę szczęścia waszej młodzieży, tak jak naszej. Proszę się ze mną pożegnać. Już się nie zobaczymy. Wszystko to wyszło jakoś śmiesznie, Jak głupio, jak strasznie głupio. Czy nie można nic powiedzieć, wyjaśnić drugiemu człowiekowi. Nie można przekazać tego, co jest najważniejsze… o Boże!

Jest chwila ciszy. Znów cisza. Z megafonu wydobywa się nieartykułowany krzyk. Potem wyraźniej słowa: Aufstehen! Aufstehen! Bohater wstaje. Stoi przy krześle ,,na baczność”. Dziewczyna jakby nie słyszała tego wrzasku, patrzy ze zdziwieniem na Bohatera Raus! Alles raus! Maul halten, Klappe zu, Schnabel halten! Willst du noch ąuatschen? Du hast aber Mist gemacht! Du Arschloch, Schweinehund, du Drecksack!

Pamiętajmy o historii naszego państwa, ale nie bądźmy pamiętliwi. Nikt nie mówi o tym, że mamy zapomnieć o wydarzeniach sprzed 75 lat, jednak przenoszenie minionych zdarzeń na boiska piłkarskie nie zmieni toru historii.