Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Tomasz Kurzydło  25 czerwca 2014

Kurzydło: Zachęta do małżeństwa

Tomasz Kurzydło  25 czerwca 2014
przeczytanie zajmie 3 min

Do lektury książki Ewy Kiedio Osobliwe skutki małżeństwa podszedłem jeśli nie z brakiem obiektywizmu, to na pewno z pewnym dystansem czy rezerwą. Przede wszystkim dlatego, że małżeństwo ciągle jest dla mnie osobiście tematem dość odległym i czytałem tę książkę z perspektywy kogoś, kto zastanawia się co jest w nim takiego, że „opuści mężczyzna swego ojca i swoją matkę, a złączy się ze swoją żoną, tak że staną się jednym ciałem” (Rdz 2, 24).

Ewa Kiedio pisze, iż spotyka się właśnie z takim pytaniem: „Dlaczego tak ekscytujesz się małżeństwem?” Chyba każdy, kto tego doświadczył ma własne zdanie na ten temat, a ponadto wydaje się, że niezliczone książki przedstawiły każdy możliwy punkt widzenia. Co zatem ma do powiedzenia ta książka i dlaczego potrafi zwrócić na siebie uwagę oraz zafascynować? Bo trzeba powiedzieć, że fascynuje.

Pierwszą rzeczą, która zwraca uwagę czytelnika jest forma, w jakiej książka została napisana.

Z przedmowy Zbigniewa Nosowskiego można się dowiedzieć, że spotykają się tutaj obok siebie zarówno Kabaret Starszych Panów, jak i rockowy Frühstück, Shrek Ranczo, Dostojewski i Sołowjow, eros agape. Trzeba przyznać, że rozstrzał tematyczny i ilościowy jest spory. Szczególnie to zaskakuje, gdy weźmie się pod uwagę rozmiar książki – niecałe sto stron! Widać, że nie ma tu miejsca na zbędne rozciągnie i nudne wywody; autorka cały czas zaskakuje celnymi oraz dającymi do myślenia uwagami.

Wspomniana różnorodność inspiracji i odniesień dobrze oddaje charakter podejścia prezentowanego przez autorkę. Z jednej strony małżeństwo jest czymś tak fascynującym, że prawie każdy ma coś do dodania w tym zagadnieniu i wszędzie można znaleźć jakąś prawdę na jego temat. Natomiast patrząc z drugiej strony jest ono czymś dotyczącym całości ludzkiego życia, obejmującym każdy element codzienności i nie tylko; niejednokrotnie potrafi łączyć przeciwności, zaczynając od dwójki zupełnie różnych ludzi.

W książce Ewy Kiedio szczególnie zwraca uwagę połączenie myśli Wschodu i Zachodu, prawosławia i katolicyzmu.

Jakkolwiek pojawia się tutaj Jan Paweł II ze swoją teologią ciała oraz Benedykt XVI, osobiście miałem wrażenie przeważającego wpływu myśli wschodniej. Obok wspomnianego Sołowjowa oraz – potraktowanego krytycznie – Dostojewskiego jest tu też chociażby Paul Evdokimov czy szczególnie ważna teologia ikony. Jest to o tyle ciekawe, że pozwala zobaczyć pewne obszary i sposoby myślenia o małżeństwie, które być może są trochę zapominane w myśli katolickiej.

O ile chrześcijaństwo już w swych początkach potępiło negowanie sensu życia małżeńskiego, tak wydaje się, że jego rola była w większym stopniu podkreślana właśnie na Wschodzie, podczas gdy u nas podkreślano znaczenie życia konsekrowanego. Nie trzeba przypominać, że to po Soborze Watykańskim II nastąpiło dowartościowanie roli osób świeckich.

Nie są mi znane żadne oficjalne wypowiedzi na temat powołania do samotności, jednak z książki Ewy Kiedio wyraźnie widać, że to w małżeństwie realizuje się istota człowieka świeckiego. Człowiek, jako stworzony na obraz Boga, powinien starać się wprowadzać w swoje życie ideał zachodzący w Trójcy Świętej, gdzie różne Osoby tworzą idealną jedność. Oczywiście uwzględniając to, że człowiek nie jest w stanie osiągnąć boskiego ideału.

Mężczyzna i kobieta są powołani, aby na wzór Boga stanowić jedno. Co więcej – mają się stać „jednym ciałem” (Rdz 2, 24). Jedność małżonków musi obejmować tak zjednoczenie duszy, jak i ciała; prawdziwa miłość wymaga zarówno agape jak i erosa. Zdaniem autorki małżeństwo wyraża się w akcie seksualnym, który jest „kulminacją naszej fizyczności, najwyższym punktem, na który możemy wspiąć się w zewnętrznym przejawie naszego człowieczeństwa”; gdzie to, co wewnętrzne przybiera zewnętrzny wyraz.

W tym miejscu przychodzi mi na myśl ekstaza św. Teresy Berniniego, kontrowersyjna z powodu przedstawienia świętej tak przypominającego rozkosz czysto cielesną. Można zapytać, czy nie jest to próba wyrażenia jakiejś analogii między dwiema formami powołania i miłości, obecna również w poezji św. Jana od Krzyża oraz w Pieśni nad Pieśniami, równie kontrowersyjnej ze względu na swą erotykę. Jej właśnie poświęcony jest pierwszy rozdział opisywanej książki. Jednym z największych problemów dotyczących Pieśni nad Pieśniami staje się pytanie, czy dotyczy ona miłości między mężczyzną i kobietą, czy też między Bogiem i ludem. Jak widać nie jest łatwo to odróżnić. Ewie Kiedio można ewentualnie zarzucić, że zbyt marginalizuje interpretację alegoryczną, jakkolwiek w książce poświęconej przede wszystkim relacji kobiety z mężczyzną można to usprawiedliwiać.

Kiedyś usłyszałem powiedzenie, że nie należy psuć kawy mlekiem, herbaty cukrem, a związku małżeństwem.

Co do kawy i herbaty zgadzam się w stu procentach. Jednak w kwestii małżeństwa to powiedzenie niestety odzwierciedla popularne wśród wielu ludzi przekonanie, że ślub jest celem, po osiągnięciu którego wszystko zaczyna się psuć i niejednokrotnie rozpadać. Osobliwe skutki małżeństwa to książka, która pokazuje jak błędne jest takie podejście i to nie tylko opisując, że małżeństwo to głównie szara codzienność dzielona z drugą osobą, lecz raczej poprzez to, że kilka lat po ślubie mogła ona powstać; i to pomimo owej szarej codzienności.

Co może powiedzieć po przeczytaniu tej książki ktoś, kto patrzy na małżeństwo „z zewnątrz”? Myślę, że ludzie mający wątpliwości, czy rozpocząć życie małżeńskie, mają w Osobliwych skutkach małżeństwa żywą zachętę do wejścia na nowy etapu, który pogłębia jedność między kobietą i mężczyzną.