Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Petros Tovmasyan  4 czerwca 2014

Tovmasyan: 25 lat bez państwa

Petros Tovmasyan  4 czerwca 2014
przeczytanie zajmie 4 min

W Polsce nie da się budować kapitału społecznego bez ryzyka oskarżenia o „lewactwo”, a jak jesteś lewakiem, to pewnie i komunistą. Jeżeli dodatkowo jesteś katolikiem, to tym gorzej dla ciebie, bo „zasłaniasz Bogiem swój etatyzm”.

Polski neoliberalizm w pewnym momencie transformacji mógł być zapewne jakąś odpowiedzią – nie mnie to oceniać. Jednak dziś, 25 lat później, indywidualizm i polska zaradność w myśl maksymy „umiesz liczyć, licz na siebie” są najważniejszymi hamulcowymi zmiany. Nasze (działaczy społecznych) zadanie na najbliższe dziesięciolecia – czyli budowanie kapitału społecznego – nie zostanie wykonane, jeżeli liberałowie nie podejmą radykalnej próby zmiany paradygmatu. 25 lat wolności obchodzimy reklamówką wykonaną na zlecenie Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, w której uśmiechnięta pani ze słuchawką telemarketera w uszach mówi: „Produktywność siły roboczej rośnie w Polsce szybciej niż wysokość wynagrodzeń – w rezultacie koszt pracy należy do najniższych w Europie”.

Nie mogę się nadziwić temu, jak ogromna liczba biednych, polskich korwinistów całymi dniami zajmuje się „oraniem” socjalizmu w kraju do cna neoliberalnym.

Dwudziestoletni wyznawca wolnego rynku, studiujący filozofię na darmowej państwowej uczelni, siedzi przed komputerem kupionym przez rodziców w wynajętym za 800 zł pokoju, w którymś z bloków na obrzeżach jednego z kilku dużych miast. W dniu wolnym od pracy, wykonywanej na pół etatu w międzynarodowej korporacji, cały czas wolny potrafi poświęcić na „masakrowanie” internetowych lewaków. Bez związku z otaczającą  rzeczywistością, bez związku z dotykającą go osobiście nierównością. Student nienawidzi komunitaryzmu, jako obywatel-konsument nie toleruje przestrzeni wspólnych, nigdy nie zaakceptuje żadnej własności wspólnej ani poświęcenia na rzecz wspólnoty. Społeczne znaczy socjalne, a socjalne jest z definicji złe. To jest materia, z którą przychodzi nam pracować, którą trzeba zachęcić do oddania z siebie na rzecz Wspólnoty.

Student dorasta, kupuje mieszkanie na kredyt, znajduje pracę za dwa tysiące, ale jego myślenie się nie zmienia. To myślenie, które nigdy nie pozwoli nam zbudować kapitału społecznego. Wolnorynkowy indywidualizm skutkuje permanentnym deficytem wspólnoty. On zaś jest gwarantem utrzymania się systemu III RP, w którym wąska klasa uprzywilejowanych może realizować interesy w otoczeniu większości indywidualistów. Tak jest zarówno w samorządach, gdzie indywidualizm nie daje szansy na zbudowanie silnych ruchów społecznych, jak i w biznesie, gdzie kilka procent najsilniejszych przedsiębiorców potrafi podporządkować sobie najważniejszych graczy społecznych, od legislacji po media.

Siła tzw. sektora MŚP mogłaby być nieporównywalnie większa od nielicznych polskich gigantów; jednocześnie od lat niemal wszyscy rządzący chronią interesy największych kosztem MŚP.

Bo także w MŚP panuje paradygmat neoliberalnego indywidualisty, który swoje powinności wobec wspólnoty bardzo często zaczyna i kończy na poziomie wpłaty przymusowej daniny. Ale czemu się dziwić, przecież to ten sam student z wielkiego miasta, jest właścicielem tej strony.

W Polsce nie ma i nigdy nie było socjalizmu. Oligarchia aparatu PZPR zastąpiona została oligarchią uwłaszczonej nomenklatury III RP, która najlepiej odnajduje się w neoliberalizmie. Przecież – ludzie którzy wywalczyli naszą wolność, nigdy nie walczyli o taki ustrój. Przypomnijmy, czego domagał się Międzyzakładowy Komitet Strajkowy w sierpniu 1980 r.: Wprowadzić wszystkie soboty wolne od pracy; Zapewnić odpowiednią liczbę miejsc w żłobkach; Podnieść wynagrodzenie zasadnicze; Obniżyć wiek emerytalny. Trzydzieści lat walki o lepszą Polskę, a te same postulaty mógłby dziś powtórzyć każdy wolny obywatel III RP, zarabiający netto 1450 zł (tyle wynosi najczęstsze miesięczne wynagrodzenie). To mniej więcej tyle, ile potrzebuje do wynajęcia dwupokojowego mieszkania w średnim mieście. Coś tu nie zadziałało – wolny rynek nie uregulował. Coś spowodowało, że polski właściciel nieruchomości zarabia na niej stosunkowo najwięcej w Europie. Na „wolnym” rynku mieszkania do wynajęcia w Krakowie stały się droższe niż w Wiedniu czy Barcelonie. Bo przecież państwowe programy budowy mieszkań to „socjalizm” i „szwindel”; deweloperzy zbudują, a rynek ureguluje.

Nie trzeba być „lewakiem”, aby widzieć rażące nierówności społeczne w 25-lecie wolności: Żyjemy w naprawdę biednym kraju, w którym spotykanie skrajnej biedy jest codziennością, a każdy, kto próbuje się nią zajmować, jest szantażowany „lewactwem”.

Od czterech lat mimo wzrostu mitycznego PKB nie zmieniła się liczba osób żyjących poniżej minimum egzystencji; co czwarty Polak jest zagrożony ubóstwem. Dożywiania wymaga w Polsce ponad 130 tysięcy dzieci. Prawie 40% polskich rencistów żyje za 800 zł miesięcznie, a jednocześnie czynsz za mieszkanie komunalne może wynosić nawet 500 zł. Ci ludzie nie kwalifikują się do opieki socjalnej w naszym, podobno socjalistycznym, kraju. Mogą wydać 10 zł dziennie: na lekarstwa, ubrania, jedzenie. To wszystko dzieje się w kraju, w którym oś dyskusji toczy się wokół tematu, kto jest prawdziwym liberałem i kto najbardziej skróci proces „zakładania firmy”.

Gdyby spojrzeć na badania OECD dotyczące nierówności społecznej, głodu, sytuacji mieszkaniowej, warunków pracy – zobaczy się kraj popadający w społeczną ruinę.

U dołu wszystkich rankingów powtarzają się na przemian Rumunia, Bułgaria, Słowacja i Polska. 25 lat po odzyskaniu niepodległości, w najważniejszych społecznie dziedzinach jesteśmy niewiele dalej od Rumunii czy Bułgarii. Odpowiedzią na te problemy nie może być ani „większa wolność gospodarcza”, ani „wywalenie wszystkich urzędasów”. No i najważniejsze: jeżeli naszą młodzież będziemy karmić zarazą indywidualizmu – nigdy nie zbudujemy Państwa z prawdziwego zdarzenia. Bo Państwo to nie tylko płaszczyzna do zarabiania szybkich i łatwych pieniędzy, gdzie każdy „żyje za swoje”. Państwo to przede wszystkim Wspólnota – od której wszystko się zaczyna. W 25. rocznicę wolnej Polski, nie mamy prawa chować tej wspólnoty jaką była Solidarność, do szuflady z historią, bo rynek może zbudować nam mieszkania, ale Państwa – nie zbuduje.