Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Petros Tovmasyan  18 maja 2014

Tovmasyan: Mit wysokich podatków

Petros Tovmasyan  18 maja 2014
przeczytanie zajmie 2 min

Wybory to z reguły czas erupcji różnego rodzaju populizmów. Jednym z najbardziej sztampowych haseł dużej części sceny (od Narodowców po Ruch Palikota) jest mit zbyt wysokich podatków. Ich obniżanie to sztandarowa obietnica od prawa do lewa, bo podoba się ponad 90% potencjalnych wyborców. Populizm więc kwitnie, a prawda nie jest pośrodku, lecz zupełnie gdzie indziej.

Podatki w Polsce są zbyt niskie i niesprawiedliwe. Przychody budżetu są zżerane przez dużą grupę uprzywilejowanych darmozjadów, którymi niekoniecznie są „politycy i urzędnicy” ze snów populistów. Na samej szarej strefie paliwowej budżet stracił 4 mld zł, kilka razy więcej traci na fałszywych fakturach, które przedsiębiorcy wykorzystują do obniżania podatku dochodowego. Do tego jeszcze dochodzą „święte krowy” w postaci bardzo wczesnych emerytur mundurowych itd., można wymieniać bardzo długo.Radykalne zmniejszenie przychodów sektora publicznego to w tej chwili dla Polski nie tylko żadna odpowiedź, ale i absolutna katastrofa skutkująca jeszcze większą biedą i jeszcze większym rozwarstwieniem. Jeżeli chodzi o wysokość wpływów z podatku dochodowego w 2013 roku (proc. PKB), to Polska (6,7 %) znajduje się na samym końcu państw EOG, tuż obok takich potęg jak Rumunia czy Bułgaria. Na czele są Dania (27,5%) i Norwegia (20,4%). Także jeżeli chodzi o wysokość podatku VAT, Polska znajduje się na dole tabeli z 7,3% PKB. „Zduszona” podatkami Dania [w rankingu doing business] znajduje się na czwartej pozycji, a Norwegia na ósmej. Rumunii można szukać gdzieś w okolicy siedemdziesiątego miejsca, a Polski – czterdziestego piątego (spadek o 3 miejsca w porównaniu z 2013!).

Polityk, który obiecuje, że dzień po wyborach obniży radykalnie podatki, jest albo kłamcą, albo głupcem.

Z powodu deficytu strukturalnego w najbliższym roku musimy zaoszczędzić w budżecie około 50 mld zł. Z taką luką wykonawcy budżetu będą się mierzyć wtedy, gdy przychody zostaną na tym samym poziomie. W następnych latach deficyt będzie się oczywiście zwiększać, a ministrom finansów zabraknie „łatek” w postaci OFE czy Funduszu Rezerwy Demograficznej.

Gdyby politycy mówili prawdę, powiedzieliby, że na obniżenie podatków przez najbliższą dekadę nie ma szans.

A jeżeli nie dokonamy radykalnej poprawy efektywności wydatkowania pieniędzy publicznych (tak jak zrobiły to Dania czy Norwegia właśnie), podatki będą musiały być z roku na rok coraz wyższe. Inaczej czeka nas katastrofa socjalna, na której progu się znajdujemy.

Gdyby dziennikarze byli kompetentni, w debacie wyborczej zapytaliby polityków o to, w jakich obszarach będą dokonywali cięć, aby powstrzymać załamanie się budżetu. Oczywiście hasło „wzrostu efektywności” brzmi mało efektownie i pewnie doprowadziłoby każdego polityka do klęski wyborczej. Chciałbym jednak widzieć w gronach partyjnych „ekspertów” ludzi rozumiejących nawet pobieżnie zasady good governance. W największym skrócie – podstawowym zadaniem na dziś jest zwiększenie efektywności administracji poprzez stosowanie reguł rynkowych wobec usług publicznych i funkcjonowania biurokracji a także dekoncentracja administracji publicznej przez powołanie mniej zależnych politycznie, a przez to skuteczniejszych i tańszych podmiotów, realizujących jej zadania. To już temat na inny tekst, ważne jednak aby pamiętać, że naszym zadaniem na dziś nie jest zmniejszenie podatków, lecz radykalne zwiększenie efektywności wydawania tego co mamy.  Przedsiębiorczość i bogactwo narodów to przede wszystkim skuteczne i efektywne, a nie wyłącznie „tanie” państwo.