Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Gabriela Madej  9 kwietnia 2014

Madej: Parkingowy koszmar

Gabriela Madej  9 kwietnia 2014
przeczytanie zajmie 3 min

Dla miasta kierowca i jego samochód stanowią problem. Większość polskich miast rozwiązuje go podobnie, czyli poprzez płatne strefy parkowania. Czy to efektywne działanie, czy może zwykłe łatanie dziury budżetowej kosztem kierowców?

Kraków od dawna boryka się z zapełnionymi po brzegi ulicami, chodnikami, miejscami postojowymi, osiedlami, a także parkingami. Problem narasta. Statystycznie na jednego mieszkańca przypada ½ miejsca parkingowego, co dla miasta rozwijającego się, akademickiego i chętnie odwiedzanego przez turystów stanowi nie lada problem. A prognozy są zatrważające. Do 2020 roku aż 44% kierowców nie będzie miało gdzie zaparkować. Nasuwa się więc pytanie, czy Kraków posiada spójną, przemyślaną politykę w zakresie tworzenia miejsc parkingowych oraz zarządzania nimi?

Ostatnio poszerzono płatną strefę parkowania. Jedni upatrywali w decyzji „łap urzędników” sięgających do kieszeni podatników, drudzy zaakceptowali wprowadzone zmiany. W gronie zwolenników na pewno znaleźli się mieszkańcy, którzy przestali mieć problemy z zaparkowaniem pod domem. Według naukowców z Politechniki Krakowskiej bezpośrednio przyczyniła się do tego strefa płatnego parkowania. Wymieniają też jej pozostałe zalety, takie jakie wymuszenie rotacji aut, dzięki czemu nie tracimy czasu na kluczenie i szukanie wolnego miejsca parkingowego, na co wpływ ma także krótszy czas parkowania. Ponadto jest to niewątpliwy zysk dla budżetu miasta.

W wielu miejscach Krakowa da się dostrzec pozytywny wpływ płatnego parkowania, ale istnieją i minusy. Odczuwają je zwłaszcza mieszkańcy ulic graniczących ze strefą, które są oblegane przez zaparkowane auta. Dlatego radni kolejnych dzielnic starają się o włączenie swoich terenów do strefy. Jednak czy to nie błędne koło? W ten sposób w krótkim czasie parkowanie w całym mieście stałoby się płatne.

A może nawet wjazd do miasta nie obyłby się bez dodatkowej opłaty? Już teraz niektórzy uważają, że ceny za parkowanie są wysokie. Strach pomyśleć, co mówiliby, gdyby za sam wjazd do miasta trzeba było płacić. Nie tędy droga.

Miasto planuje wybudowanie 27 wielopoziomowych parkingów. Radny Sławomir Ptaszkiewicz nazywa je „utopijnymi”. Nie wystarczy dobudowanie kilkunastu czy nawet kilku tysięcy miejsc parkingowych, aby polepszyć bieżącą sytuację; centra miast nie są niestety z gumy, nie są więc w stanie przyjmować coraz większej liczby samochodów. Jeżeli już budować parkingi, to typu „parkuj i jedź”, powiązane z dogodnymi przesiadkami do autobusów czy tramwajów. Przyczyniają się one do usprawnienia ruchu, a także podnoszą wykorzystanie komunikacji miejskiej. Logiczne wydaje się zatrzymanie jak największej liczby aut poza centrum: na obrzeżach miasta czy przy obwodnicach. Aby tak się stało, miasto musi przygotować atrakcyjną ofertę dla kierowców. Należy poprawić komunikację z okolicznymi gminami. Jeżeli podróż komunikacją miejską będzie szybka i wygodna, na pewno skorzysta z niej więcej osób, co będzie też zyskiem dla miasta. Nie tylko finansowym, ale i jakościowym. Bo przecież mniej aut w mieście to mniej zanieczyszczeń.

Dlatego miasto powinno zejść na ziemię i zamiast bardzo kosztownych, wielopoziomowych parkingów skupić się na sieci parkingów „parkuj i jedź”.

System ten świetnie się sprawdza w wielu europejskich miastach, jak chociażby w Berlinie. W przypadku tego typu parkingów kluczowa jest lokalizacja. Mają być przesiadkowe, nie docelowe. Nie zapominajmy, że system ma usprawnić i spopularyzować komunikację zbiorową. Ona musi być więc wygodna, szybka i punktualna. Ponadto miasto powinno współpracować z prywatnymi inwestorami, a także umożliwić im inwestycje własne.

Niestety nasuwa się wniosek, że wprowadzone zmiany nie zostały do końca przemyślane.

Kraków nie ma spójnej, przemyślanej polityki parkingowej. Co więcej, ta istniejąca zdaje się nie pasować do realiów, w których auto to najbardziej powszechny środek komunikacji.

Kierowcy są potężną grupą, której miasto nic nie oferuje, a jedynie nakłada kolejne obostrzenia. Może następnym razem uda się podjąć bardziej zharmonizowane działania. Skoro ograniczono parkowanie w centrum miasta, należałoby zaproponować coś w zamian. Tym „czymś” mogłaby być komunikacja miejska. Wystarczyłoby trochę więcej dobrej woli i pomysłowości ze strony urzędników, a życie kierowców i także mieszkańców stałoby się łatwiejsze.