Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Piotr Gil  8 kwietnia 2014

P. Gil: Naddniestrze nowym Krymem?

Piotr Gil  8 kwietnia 2014
przeczytanie zajmie 5 min

Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę! Byliśmy głęboko przekonani, że przynależność do NATO i Unii zakończy okres rosyjskich apetytów. Okazało się, że nie, że to błąd – jakże proroczymi okazały się słowa śp. Lecha Kaczyńskiego wypowiedziane podczas wiecu w Tbilisi w 2008 r.  

Kto następny?

To jednak nie kraje bałtyckie, ale sąsiadująca z Ukrainą Republika Mołdawii typowana jest jako kolejny cel Władimira Putina. Mieszkający w Pribałtyce tzw. ruskogawarjaszczije (tzn. ludzie uznający język rosyjski za ojczysty), legitymujący się rosyjskimi paszportami, bynajmniej nie przebierają nogami, żeby ponownie wrócić w objęcia „Matuszki Rassiji”. Posiadając możliwość zarobkowania i życia na obszarze UE, z pewnością nie uważają rosyjskiego poziomu życia za atrakcyjny.

Zupełnie inaczej jest w Mołdawii. Ten niewielki, nisko-uprzemysłowiony kraj ma poważne problemy w zapewnieniu obywatelom egzystencjonalnego minimum. Nic dziwnego, że sentyment za sowiecką stabilnością, szczególnie wśród starszego pokolenia, jest znaczny. Nie tyczy się to tylko rosyjskojęzycznej ludności, ale też etnicznych Mołdawian.

Drugim, znacznie cięższym geopolitycznie argumentem przemawiającym za ekspansją rosyjską na tym obszarze jest kwestia tzw. Naddniestrza. Niewielkie terytorium na lewym brzegu Dniestru, zamieszkałe przez blisko 400 000 silnie zrusyfikowanej ludności, tworzy tzw. Naddniestrzańską Mołdawską Republikę, nieuznawaną przez żaden kraj, ale wspieraną przez Rosję, ze stolicą w Tyraspolu.

Mołdawianka jedzie do Brukseli

Rządząca od 2009 r. w Kiszyniowie Koalicja na rzecz Integracji Europejskiej (rum. Alianta pentru Integrare Europeana) konsekwentnie – choć nie ustrzegając się potknięć, jak np. sprawa byłego premiera Vlada Filata oskarżonego o korupcję – zbliża kraj ze strukturami europejskimi. Działania rządu przyniosły wymierny skutek m.in. w postaci rozwoju infrastruktury czy inwestycji w rolnictwo.

Niemniej dekoniunktura w Europie (a co za tym idzie, zmniejszenie dochodów z emigracji zarobkowej, głównego źródła PKB Mołdawii) i idące za tym zubożenie społeczeństwa spowodowały spadek społecznego poparcia dla idei eurointegracji. Dodatkowym czynnikiem destabilizującym proeuropejski kurs Kiszyniowa są ograniczenia w imporcie produkcji spożywczej (m.in. wina i owoców) nakładane w odpowiedzi przez Rosję.

Mimo powyższych kłopotów, rządowi Republiki Mołdawii udało się parafować w listopadzie 2013 r. umowę o stowarzyszeniu z UE. Determinacja Kiszyniowa do jak najszybszej integracji wspierana jest przez przywódców struktur i państw Unii.

Powody do pośpiechu są dwa:

– zaplanowane na koniec 2014 r. wybory parlamentarne, których faworytem jest popierająca integrację z Unią Celną Partia Komunistów Republiki Mołdawii;

– wysoka „stopa zwrotu” unijnego zaangażowania w Mołdawii: relatywnie szybko można zobaczyć efekty grantów płynących z Brukseli.

Naddniestrzański hamulec

Proeuropejski wektor rządu Iurie Leanca nie jest na rękę planom Moskwy na tym obszarze. Oprócz wywierania presji na władze w Kiszyniowie (np. poprzez deportacje Mołdawian) Rosja wykorzystuje uzależnione od siebie władze w Tyraspolu. Wiele działań Naddniestrzańskiej Mołdawskiej Republiki powoduje, że Mołdawia, na której terenie znajduje się to quasi-państwo, odbierana jest jako kraj niestabilny. NMR jest de facto bytem posiadającym wszelkie cechy niezależnego państwa. Istnieją parlament (Wierchownyj Sowiet – Rada Najwyższa), waluta (rubel naddniestrzański), administracja państwowa czy miejscowe KGB. Republika otrzymuje stałe wsparcie finansowe od Rosji, stacjonuje tu również rosyjska 14. Armia.

Nieprawdziwym jest jednak stwierdzenie, iż NMR jest w pełni uzależniona od Rosji. Blisko 60% eksportu (gł. przemysł ciężki) kierowane jest do krajów UE, skąd pochodzi znaczna część importu (np. materiały budowlane). Oczywiście Rosja prowadzi na terenie Naddniestrza intensywną akcję rusyfikacyjną. Polega ona na masowym przyznawaniu rosyjskiego obywatelstwa, propagandzie czy wspieraniu prorosyjskich organizacji pozarządowych (jak np. szkoły liderów politycznych im. Ernesto Che Guevary). Federacja Rosyjska wypłaca zapomogi miejscowym emerytom. Większość mieszkańców Naddniestrza wypowiada się za ścisłą integracją z FR i za pełną niezależnością od Mołdawii.

Obecnie to wariant o tyle atrakcyjny, że poziom życia mieszkańców Naddniestrza jest nieco wyższy niż w pozostałych częściach Mołdawii. Niemniej jednak powiązany z integracją Kiszyniowa z UE wzrost gospodarczy może odwrócić tę tendencję. Pierwszą „jaskółką” zmian jest zniesienie obowiązku wizowego dla obywateli Mołdawii podróżujących do UE (od 28 kwietnia br.).

Decyzja obejmie również mieszkańców Naddniestrza, posiadających obywatelstwo mołdawskie i odpowiedni biometryczny paszport. Z pewnością ostudzi to zapał wielu z nich do rezygnacji z obywatelstwa mołdawskiego na rzecz ukraińskiego czy rosyjskiego.

Władze w Tyraspolu zrobią wszystko, żeby utrzymać odrębność regionu. Wspierać będzie ich Rosja. Pamiętajmy jednak, że nie będzie to wsparcie bezwarunkowe. W konflikcie na linii Tyraspol-Kiszyniów Moskwa nie dąży do opracowania rozwiązania wspierającego jednoznacznie jedną ze stron, lecz do utrzymania status quo. Nie zapominajmy, że w samym Kiszyniowie mieszka więcej ruskogoworjaszczich niż w całej populacji NMR.

Cypr nad Dniestrem

Jednym z możliwych kierunków rozwoju sytuacji jest ,,wariant cypryjski’’ (popierany m.in. przez polityków z Partii Liberalnej – zwolenników zbliżenia z Rumunią).

Przewiduje on integrację ze strukturami europejskimi wyłącznie terenów znajdujących się pod kontrolą Kiszyniowa.

Jako krok w tym kierunku odebrano decyzję rządu Iurie Leanca o wzmocnieniu posterunków na granicy między Mołdawią a Naddniestrzem. W odpowiedzi prezydent Naddniestrza Jewgenij Szewczuk wydał dekret o nienaruszalności granic republiki. Wielu ekspertów odebrało to jako rezygnację Kiszyniowa z terenów na lewym brzegu Dniestru.

Wbrew pozorom powyższy wariant nie jest korzystny ani dla Naddniestrza, ani dla Rosji. Dla NMR oznaczałoby to przede wszystkim izolację fizyczną (brak możliwości swobodnych podróży, wzmocnione kontrole graniczne) i ekonomiczną. Dla Moskwy wiązałoby się to z koniecznością utrzymywania regionu izolowanego zarówno przez Mołdawię, jak i coraz bliższą UE Ukrainę. Już dzisiaj Mołdawia i Ukraina blokują wojskowe połączenia z Rosji do Tyraspola. Sprawia to, iż cały transport do baz rosyjskich w Naddniestrzu przechodzi przez lotnisko w Kiszyniowie, co ułatwia kontrole. Musimy pamiętać, że zachowanie przez Rosję wpływów w Mołdawii jest dla niej kluczowe. Wsparcie reżimu w Tyraspolu jest środkiem, a nie celem samym w sobie.

Kto wypije mołdawskie wino?

Przykład Ukrainy dowodzi, że fizyczna aneksja często odnosi skutek odwrotny do zamierzonego. Krym wydaje się dziś dla Kijowa praktycznie utracony. Jego aneksja zwiększyła jednak determinacje nowych władz i większości społeczeństwa do integracji z Unią Europejską. Podobna sytuacja ma miejsce w Mołdawii, choć na razie istnieje tylko potencjalne zagrożenie utraty części terytorium tego kraju. Wystarczyło to jednak do zwiększenia wysiłków Kiszyniowa na rzecz eurointegracji. Pamiętajmy, że europejskie aspiracje Mołdawii cieszą się większym poparciem Brukseli niż  europejskie aspiracje Ukrainy.

Powtórzenie wariantu krymskiego w Mołdawii jest dziś bardzo mało prawdopodobne, przynajmniej z racjonalnego punktu widzenia.

Jednak polityka nie zawsze bywa racjonalna. Świadczy o tym zachowanie prezydenta Rumunii – Traiana Băsescu. Uparcie lansuje on bowiem ideę zjednoczenia Rumunii z sąsiadami z drugiej strony Prutu. Budzi to sprzeciw zarówno społeczeństw obu tych krajów, jak i środowiska międzynarodowego. Może stanowić również pretekst do bardziej agresywnych działań Rosji w regionie. Na szczęście prezydent Băsescu nie otrzymał poparcia ani od rządu w Bukareszcie (premier Victor Ponta jest otwartym wrogiem Băsescu), ani od partnerów zagranicznych.

Naturalna nieprzewidywalność stosunków politycznych oraz indywidualne ambicje polityków mogą poważnie zagrozić stabilności Mołdawii. Bardzo ważnym jest zatem, aby dyplomacja krajów UE bacznie wspierała proeuropejski kurs tego kraju. Szczególnie ważna jest tutaj rola Polski. Przez wschodnich sąsiadów jesteśmy traktowani jako starszy brat, który mimo podobnego bagażu komunistycznych doświadczeń dołączył do europejskiej rodziny.

Jest to dla nas niepowtarzalna szansa, aby umocnić pozycję Rzeczypospolitej w regionie. Miejmy nadzieje, że dostrzegą to również rządzący.