Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Maria Płudowska  5 marca 2014

Płudowska: Wojna o papier toaletowy i zamach stanu

Maria Płudowska  5 marca 2014
przeczytanie zajmie 5 min

Fatalna sytuacja na Ukrainie i wojna o Krym spędzają dzisiaj sen z powiek nie tylko mieszkańcom krajów uwikłanych w ten konflikt. W kierunku Moskwy i Kijowa zwrócone są oczy Wspólnoty Europejskiej i reszty świata. Bombardowani ogromną ilością informacji przeciętni odbiorcy pomijają równie niepokojące sygnały wysyłane z odleglejszych części świata.

Mowa tutaj o trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się Wenezuela. Obecne, narastające od niemal trzech dekad niezadowolenie społeczne osiąga dzisiaj apogeum. Zmęczeni wieloletnim chavizmem, jego spuścizną oraz nieudolnością sfer rządzących, Wenezuelczycy dają upust frustracji. Trwają krwawo tłumione zamieszki. Obywatele domagają się zmian, które zapewnią lepszą przyszłość. Zasięg demonstracji obejmuje już nie tylko Caracas z główną siedzibą rządu – pałacem Miraflores. Sceną wenezuelskich dążeń do obalenia władzy stają się największe miasta. Wenezuela pogrąża się w chaosie, a jej przyszłość staje pod znakiem zapytania.

Wysoki wskaźnik przemocy, najwyższa spośród wszystkich krajów Ameryki Łacińskiej inflacja (ponad 56%) oraz brak dostępności podstawowych produktów na rynku to główne przyczyny kryzysu w kraju. Wenezuelczycy obwiniają rząd prezydenta Nicolasa Maduro o zapaść ekonomiczną. Wychodzą tłumnie na ulice dużych miast, agresywnie wyrażając sprzeciw wobec zaistniałej sytuacji. Dochodzi do licznych aresztowań, wiele osób traci życie. Wenezuela zajmuje piąte miejsce w rankingu najniebezpieczniejszych państw świata. W 2013 r. odnotowano tam 179 zabójstw na 100 tys. mieszkańców (rząd utrzymuje, że liczba ta wynosi 39). Według statystyk, co 21 minut na terenie kraju dochodzi do morderstwa. Opozycyjni liderzy zagrzewają młodych ludzi do walki, a na ulicach dużych wenezuelskich miast pojawiają się już nie tylko studenci, lecz także przedstawiciele innych grup społecznych.

Polityka ekonomiczna rządu prowadzi do gospodarczego upadku kraju o ogromnym potencjale, bogatego w złoża ropy naftowej. W roku 2013 miała miejsce dewaluacja pieniądza. Przedsiębiorstwa wenezuelskie nie mogły pozwolić sobie na import podstawowych artykułów. W sierpniu rząd przejął największy zakład produkujący papier toaletowy, Manpa, tłumacząc tę decyzję potrzebą sprawdzenia procesów produkcyjnych. Prezydent Maduro nakazał wojsku przejąć kontrolę nad największymi sieciami sklepów wielobranżowych. Ścisła regulacja cen miała zapewnić równość pomiędzy kupującymi a sprzedającymi. Maduro nazywa obraną przez siebie taktykę wojną ekonomiczną. Zapewnia, że podejmowane działania pomogą dźwignąć kraj z kryzysu. Efekt jest jednak odwrotny. Brak poszanowania własności prywatnej, przejmowanie prywatnego kapitału przez państwo oraz próby wprowadzenia gospodarki centralnie planowanej szkodzą nie tylko przedsiębiorcom. Niedobór podstawowych artykułów na półkach sklepowych owocuje zdecydowaną reakcją społeczeństwa. Na ulicach dochodzi do licznych bójek i grabieży. Wenezuelczycy zmuszeni są do pozyskiwania podstawowych dóbr w sposób nielegalny. W lutym bieżącego roku zatrzymane zostało blisko 3,5 tony przemycanych produktów (żywności i paliw).

Rząd Wenezueli doprowadził do gigantycznego zadłużenia u zagranicznych inwestorów. Największe linie lotnicze, takie jak American Airlines czy Air Kanada wstrzymały świadczenie usług. Wenezuela winna jest im blisko 3,3 mld. dol. Wskutek zapaści ekonomicznej wstrzymano plany rozbudowy infrastruktury. Inwestorzy chińscy oczekują na zapłaty o łącznej sumie blisko 500 mld. dol. Inwestycje wycofały koncerny Forda i Toyoty. Skutkiem reform walutowych są spore kłopoty w sprowadzaniu lekarstw i niezbędnego wyposażenia szpitali. Specjaliści zauważają znaczny wzrost zagrożenia życia i zdrowia obywateli. W 2010 roku rząd Wenezueli ograniczył dotacje na usługi medyczne.

Tuż obok kryzysu ekonomicznego pojawia się problem masowego przekupstwa wśród najwyższych urzędników państwowych. Wenezuela, podobnie jak kraje ościenne, boryka się z wysokim wskaźnikiem korupcji. Wyniki badań TNI – międzynarodowej agencji walczącej z korupcją – ukazują, że Wenezuela i Haiti to najbardziej skorumpowane kraje w Ameryce Środkowej i Łacińskiej. Ich obywatele jednogłośnie twierdzą, że łapówkarstwo negatywnie oddziałuje na wiele dziedzin życia. Skorumpowane są m.in. policja, jednostki ustawodawcze i prawodawcze. System sądowy Wenezueli uznawany jest za najbardziej skorumpowany na świecie.

Incydentem, który zapoczątkował bunt, było morderstwo miss z 2004 r. Moniki Spear oraz jej męża 6 stycznia 2014 r. Kolejnym zajściem była próba gwałtu na studentce z San Cristobal. Studenci campusu, oburzeni znikomym poziomem bezpieczeństwa, wyszli na ulice. 8 stycznia rozpoczęto protesty na ulicach Caracas, początkowo w celu uczczenia pamięci zamordowanej piękności. Z czasem przerodziły się w zaciętą ideologiczną walkę. 1 lutego Leopoldo Lopez, lider opozycji, wzywał studentów do jawnej manifestacji sprzeciwu wobec ciężkiej sytuacji w kraju. Słowa padły na podatny grunt. Kilka dni później młodzież wyszła na ulice. Rozpoczęto brutalnie tłumione przez policję antyrządowe zamieszki. W stanach Tachira, Coro i Zulia miały miejsce pierwsze masowe aresztowania. Mniej więcej w połowie lutego protestowało 38 wenezuelskich miast, a wzmożona fala demonstracji zbiegła się w czasie z dwusetną rocznicą bitwy pod La Victoria oraz dniem młodzieży. 24 lutego protestanci postanowili zniszczyć pomnik byłego prezydenta, stojący w w miejscowości San Antonio del Tachira: ścięli głowę dyktatora Hugo Chaveza, a zdjęcie z akcji umieścili na Twitterze. W momencie, kiedy wojsko zaczęło używać siły, by rozganiać protestujących, sytuacja wymknęła się spod kontroli. Świat usłyszał o zamieszkach w Wenezueli, gdy pojawiły się informacje o ofiarach śmiertelnych. Opinia publiczna podzieliła uwagę pomiędzy Majdan a pałac Miraflores. Organizacja Human Rights Watch porównała posunięcia władzy Wenezueli do reżimu totalitarnego, wytykając liczne aresztowania, cenzurę mediów, zastraszanie społeczeństwa. W kraju panuje bezład, a obywatele opłakują poległych. Na znak solidarności z rodzinami ofiar na nadmorskich plażach ustawiane są krzyże. Z fontann tryska różowa woda – symbolizująca krew zamordowanych protestantów.

Rząd Wenezueli obawia się, że zbuntowany lud będzie za wszelką cenę dążył do przeprowadzenia zamachu stanu, podobnie jak w 2002 r. Nicolas Maduro oskarża Stany Zjednoczone oraz Panamę o szerzenie nastrojów antyrządowych wśród społeczeństwa wenezuelskiego. Według prezydenta, nawet niektóre agendy ONZ zamieszane są w działania mające na celu obalenie jego rządów. Decyzje podejmowane przez Maduro są jawnym pogwałceniem podstawowych praw człowieka. Boliwariańska armia, utworzona przez Chaveza, broni obecnej władzy, nie przebierając w środkach. Nikogo już nie dziwi otwieranie ognia do protestujących cywili. Skuteczną formą walki z demonstrantami okazują się być sankcje nakładane na mass media. Prezydent Maduro wprowadził cięcia w finansowaniu prasy, zakaz wjazdu dziennikarzy z zagranicy do miast, w których odbywają się manifestacje. Inter American Press Association protestuje przeciwko cenzurze, a Krajowy Związek Dziennikarzy Wenezueli informuje o 68 przypadkach aresztowań korespondentów. Stacje telewizyjne głoszące antyrządowe treści (Globalvision, RCTV) straciły licencje, a problemy w relacjonowaniu wydarzeń ma także amerykański CNN. Rząd Wenezueli blokuje Internet. Portal społecznościowy Twitter został zablokowany w niektórych miastach niedługo po tym, jak umieszczono na nim zdjęcia i filmy przedstawiające ofiary zamieszek. Cenzura mediów nie pozwala ukazywać rzeczywistego obrazu. Odbiorcy z odległych stron świata otrzymują zniekształcone i opóźnione informacje.

Sytuacja w Wenezueli powoli wymyka się spod kontroli. Społeczeństwo jest zdeterminowane. Na ulicach miast płoną stosy opon, demonstranci zaciekle walczą z policją. Przeprowadzenie udanego zamachu stanu wisi w powietrzu. Obywatele mają za sobą pełne poparcie światowych mocarstw demokratycznych i organizacji broniących praw człowieka. Obalenie rządów Maduro wydaje się być kwestią czasu. Kryzys ekonomiczny popycha jednak kraj w stronę bankructwa, przez co Wenezuelczycy potrzebują wsparcia ze strony państw wysoko rozwiniętych. Powinnością cywilizowanej, demokratycznej części świata jest pomoc cierpiącym cywilom. Należy dołożyć wszelkich starań, by uniknąć sytuacji z 2002 r., kiedy Hugo Chavez obronił zajmowaną pozycję, a zamach stanu się nie powiódł.