Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Petros Tovmasyan  3 marca 2014

Tovmasyan: A więc wojna!

Petros Tovmasyan  3 marca 2014
przeczytanie zajmie 3 min

Jedno nie przestaje mnie zadziwiać. Już trzeci dzień Rosja bezprawnie zajmuje spory kawałek Ukrainy i mimo tego, jak bardzo oczywistym jest, że komandosi bez emblematów to wojska rosyjskie, media zachodnie cały czas próbują mówić o wojnie w czasie przyszłym.

Przecież Putin wcale nie ukrywa, że na Krymie odbywa się całkiem zwyczajna interwencja zbrojna – czyli inwazja wojsk jednego państwa na terytorium innego państwa, a mówiąc jeszcze prościej, najzwyczajniejsza na świecie wojna. I żeby było jasne, siły rosyjskie na Krymie są tak duże i tak zorganizowane, że Ukraina nie jest w stanie bez pomocy zewnętrznej półwyspu odbić. Zatem, i trzeba to powiedzieć z całą stanowczością, bez wojny o skali światowej Krym nie zostanie odzyskany.

Wbrew temu, co się powszechnie mówi, to nie Tusk z Sikorskim odgrywają najważniejszą rolę negocjacyjną po stronie Unii Europejskiej. Wydaje się, że wielka wstrzemięźliwość, z jaką europejscy politycy – a szczególnie Angela Merkel – wyrażają się o działaniach Rosji, wskazuje na to, że europejskie elity zgodziły się na rozczłonkowanie Ukrainy. Słynny artykuł 4. Traktatu Północnoatlantyckiego, który brzmi

Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron,

nie zostanie zastosowany w wypadku Ukrainy, która, co jest oczywistością, nie jest stroną Traktatu z własnej woli. Nie podejmie działań także ONZ, gdzie Rosja jako członek stały Rady Bezpieczeństwa może zablokować każdą rezolucję. Dla administracji Obamy Ukraina jest dziś obszarem trzeciego znaczenia, a Rosja dawno nie jest najważniejszym konkurentem. Najbardziej zainteresowanymi stronami w tym konflikcie są Polska, kraje nadbałtyckie i Turcja. Niestety tylko trzecie z tych państw jest programowo zdolne do jakichkolwiek działań militarnych, czekam zatem z niecierpliwością na ruch Erdogana.

Nie wydaje mi się, żeby Rosja dążyła do dalszego siłowego zajmowania Ukrainy. To, na czym zależy Putinowi, to uczynienie z Ukrainy państwa upadłego – całkowity upadek infrastruktury społecznej i struktur władzy. Biorąc pod uwagę to, że Ukraina jest bankrutem, utrzymujący się dłużej stan napięcia wojennego i koszty z tym związane mogą rzeczywiście doprowadzić do upadku państwa i nie jest to perspektywa zbyt odległa. Obliczono, że jeszcze przed rosyjską interwencją na domknięcie tegorocznego budżetu Ukraina potrzebowała 17 mld dol. Szeroko pojęty Zachód może zaproponować w najlepszym wypadku od 5 do 7 mld dolarów. Do tego jednak trzeba będzie doliczyć koszty mobilizacji, zakupu broni itd. Kiedy to podsumujemy, zrozumiemy, na co zagrał Putin.

Myślę, że może ta wojna obejdzie się bez rozlewu krwi (i na szczęście), bo Rosji zależy w tej chwili na finansowym wykończeniu naszego wschodniego sąsiada.

Co z tym wszystkim może zrobić Zachód? Wszystko, co zechce, bo Zachód ma wiele narzędzi dyscyplinowania Putina. Pytanie, czy chce. Nie wydaje mi się, aby Angela Merkel była w stanie zaryzykować zbliżające się wybory w trosce o los Ukraińców. W maju cała Unia walczy o miejsca w Europarlamencie, a wiadomo, że europejska opinia publiczna opowiada się przeciw każdej wojnie. Nie przeceniajmy znów Rosji; co prawda ma dziś drugą największą armię świata, ale jest to armia bardzo zacofana technologicznie, a kraj pozostaje biedny i zadłużony, który przy determinacji Zachodu może zostać zniszczony gospodarczo w bardzo krótkim czasie. To się jednak nie stanie, bo nikt nie będzie dziś niczego dla Ukrainy ryzykować. W tym sensie Putin wybrał doskonały moment. Nie lubię analogii historycznych, ale dzisiejsza sytuacja Ukrainy bardzo przypomina tę Polski z 1939 roku. Stara ciotka Europa jest dziś równie zmęczona i schorowana. Różnica jednak w tym, że Rosja Putina to nie hitlerowskie Niemcy, a biedne państwo z problemami i na razie możemy się czuć bezpieczni.

Na koniec przytoczę bardzo zabawny dowcip opisujący dzisiejsze relacja Europa-Ukraina: Rosenberg wzywa swojego księgowego, Cukermana. Panie Cukerman, ja pana ostrzegam! Nic nie mówiłem, chociaż od 15 lat pan podkradasz pieniędzy z kasy. Nic nie mówiłem, chociaż o firmowych sekretach od 10 lat opowiadasz pan naszej konkurencji, Goldbergowi. Nic nie mówiłem, chociaż od 5 lat pan sypiasz z moją żoną. Ale teraz, panie Cukerman, pan zrobiłeś dziecko mojej córce Róży. Panie Cukerman, ja pana ostrzegam, ja mogę stracić cierpliwość!