Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Wojciech Jakóbik  27 lutego 2014

Prometeizm energetyczny

Wojciech Jakóbik  27 lutego 2014
przeczytanie zajmie 8 min

Polskim prometeistom od dawna zarzuca się zbytni idealizm, który ma sprawiać, że pomysłu rozrywania byłego imperium rosyjskiego po szwach narodowościowych nie da się przełożyć na praktykę. Tymczasem Warszawa nie poddaje się i z małymi przerwami kontynuuje syzyfową pracę. Zwłaszcza w energetyce widać możliwość przekucia szczytnej idei prometejskiej na rzeczywistość.

Międzynarodowa Agencja Energii w swoim najnowszym przeglądzie energetycznym zapowiada wielką zmianę geopolityczną, jaką spowoduje rewolucja łupkowa w Stanach Zjednoczonych. Może mieć ona skutki podobne do rewolucji przemysłowej w XIX wieku. Zdaniem ekspertów MAE czeka nas era taniej energii. Będzie to miało konsekwencje dla geopolityki. Szczególnie mocno osłabi Rosję i Arabię Saudyjską, oba te kraje opierają bowiem swoją politykę na dochodach ze sprzedaży ropy i gazu ziemnego. Kiedy, dzięki zmianom w USA, które rozprzestrzenią się na cały świat, te surowce stracą swą wyjątkowość, runą filary polityki zagranicznej energetycznych mocarstw. Z polskiego punktu widzenia najbardziej interesujący będzie w tym kontekście los Rosji. Według agencji Deloitte masowy eksport amerykańskiego LNG do Europy poważnie uszczupli rosyjskie zyski ze sprzedaży tego surowca na Zachód. Tutaj właśnie otwiera się perspektywa dla polskiej polityki wschodniej dyktowanej ideami prometejskimi, by odsunąć granicę wpływów rosyjskich jak najdalej i uczynić nasz region jak najbardziej stabilnym. Za pomocą mądrej polityki energetycznej kraje naszego regionu, pod przewodnictwem Polski, mogą przeobrazić geopolitykę tej części świata, niosąc kaganek wolności na Wschód. Jej emanacją będzie poszerzenie wolnego rynku gazu. Podstawowym narzędziem, ku zaskoczeniu konserwatystów, stanie się prawo Unii Europejskiej.

(…)

Unia obroni przed Gazpromem

Gazociąg Nord Stream działa już od roku 2011. Doprowadza gaz z Rosji przez Morze Bałtyckie i gazociągi OPAL oraz (nadal budowany) NEL na terytorium Niemiec. OPAL ciągnie się wzdłuż polskiej granicy. Gdyby znalazł się pod kontrolą Gazpromu, mogłoby to utrudnić pozyskiwanie przez Polskę za pomocą niemieckiej infrastruktury gazu z zachodnich rynków spotowych. Komisja Europejska podjęła już działania zapobiegawcze, po raz kolejny broniąc interesu Polski i innych krajów regionu za pomocą regulacji wspólnotowych. Z kolei South Stream będzie przebiegał po dnie Morza Czarnego, przez Bułgarię, Serbię, Węgry do Austrii. Jeszcze na początku 2012 roku prezydent Władimir Putin zarządził przyspieszenie realizacji tej inwestycji. Możliwe jest utworzenie jego odnogi chorwackiej i drugiej, biegnącej do Bośni oraz Hercegowiny. Zarówno Nord Stream, jak i South Stream omijają tradycyjne kraje tranzytowe, czerpiące zyski z opłat za przesył rosyjskiego gazu. Tak się składa, że należą do nich państwa z prometejskiego obszaru zainteresowań Polski. Jeżeli Rosjanie zdołają zrealizować South Stream, będą mogli wstrzymać przesył gazu przez terytorium krajów Europy Środkowo-Wschodniej bez szkód dla klientów na Zachodzie. Groźba zakręcenia kurka daje poważne wpływy Rosjanom.

Barierą dla ich ekspansji jest jednak prawo antymonopolowe Unii Europejskiej. Europejski komisarz do spraw energii Gunther Oettinger zarządził, że do końca 2015 roku kraje Unii będą musiały zakończyć implementację zasad trzeciego pakietu energetycznego. Nakładają one obowiązek rozdziału właścicielskiego sektora wydobycia, przesyłu i dystrybucji gazu ziemnego. Te wolnorynkowe zasady uderzają w fundamenty siły Gazpromu – energetycznego ramienia Moskwy w Europie. Ich realizacja pozbawi firmę kontroli nad odcinkami gazociągów znajdującymi się na terenie krajów UE, ponieważ Gazprom nie będzie mógł jednocześnie zarządzać przesyłem i sprzedawać płynącego przez nie surowca. Taka zmiana zaszła już między innymi w Polsce, która za pomocą spółki Gaz-System przejęła kontrolę nad Gazociągiem Jamalskim. Prace nad wdrożeniem pakietu trwają również w krajach bałtyckich. Dlatego też Rosjanie walczą z tym pomysłem i próbują przeforsować własny, by ich główne, wspomniane wyżej inwestycje infrastrukturalne zostały wyłączone z obowiązywania trzeciego pakietu. Póki co Bruksela pozostaje na te próby niewzruszona. Oettinger stwierdził, że strony próbują dojść do porozumienia w sprawie wdrożenia unijnych regulacji antymonopolowych w ramach projektów. Sam komisarz twardo obstaje za sztywnym stanowiskiem wobec rosyjskich roszczeń.

Podczas szczytu Unii Europejskiej i Rosji 21 grudnia 2012 roku na szczęście dla krajów naszego regionu nie doszło do podpisania porozumienia o międzynarodowych gazociągach. Miało ono dotyczyć rur Nord Stream, OPAL, NEL i South Stream. Rosjanie chcieli w nim zawrzeć ustępstwa w zakresie obowiązywania trzeciego pakietu. Mimo przegranej bitwy, nadal walczą na tym odcinku. Gazprom skapitulował natomiast w obliczu śledztwa Komisji Europejskiej, która na koniec wakacji zafundowała Rosjanom sprawę sądową w sprawie nadużycia pozycji monopolisty w krajach Wspólnoty. Od konsekwencji finansowych uchronił firmę dekret prezydenta Władimira Putina, który nałożył obowiązek zatwierdzania umów Gazpromu na Kremlu. Dzięki niemu każdy problem z gigantem gazowym będzie rozwiązywany w drodze kontaktu politycznego z Putinem. Trudno sobie wyobrazić, że śledczy z Brukseli pojadą na audiencję u współczesnego cara i wystraszą go stosem kartek prawa unijnego na tyle, by ten zmienił umowy gazowe z poszczególnymi państwami Europejskiej Wspólnoty Energetycznej. To jednak odwlekanie nieuniknionego. Nawet Służba Antymonopolowa Federacji Rosyjskiej przyznała, że Gazprom działa anachronicznie i nie jest dostosowany do nowych realiów rynku. Służba stwierdziła, że Moskwa powinna pozostawić firmę samą sobie, by ta „posprzątała bałagan we własnym domu”.

(…)

Co możemy zrobić?

Abstrahując od oceny skuteczności obecnej ekipy w Warszawie w sektorze energetycznym, należy stwierdzić, że mamy na podorędziu skuteczne narzędzia realizacji idei prometejskiej w energetyce. Możemy eksportować wolność dzięki antymonopolowemu prawu UE. O własną swobodę działań zadbamy dzięki rozbudowie infrastruktury i angażowaniu się w kolejne projekty regionalne.

To pierwsze już realizujemy. Dokument Polska polityka energetyczna do 2030, opublikowany w kwietniu 2007 roku, zakłada między innymi zwiększenie bezpieczeństwa dostaw, do czego ma się przyczynić dywersyfikacja dostawców i dróg dostaw. Narzuca zatem na krajowego operatora obowiązek modernizacji i rozbudowy infrastruktury przesyłu gazu (Ministerstwo Gospodarki 2007). Jest to ważne także w perspektywie pojawienia się w Polsce nowych źródeł gazu. Gaz-System podjął szereg działań mających umożliwić w przyszłości dystrybucję surowca w Polsce i jego eksport poza granice kraju. W tym celu niezbędne będzie wzbogacenie polskiej infrastruktury przesyłowej rozbudowanej głównie na osi wschód-zachód o oś północ-południe i odpowiednie połączenia gazowe z krajami sąsiednimi. Gaz-System rozpoczął już budowę gazociągu łączącego rury z okolic Po-znania ze Świnoujściem, w którym powstaje Terminal LNG. W przyszłości umożliwi on import gazu z nowych źródeł, ale także eksport surowca wyprodukowanego w Polsce. Tworzone jest połączenie gazowe między siecią z terenów otaczających Świnoujście a siecią gdańską. Polski operator rozbudowuje już połączenie z interkonektorem w Lasowie, zamierza także podnieść jego przepustowość. Tamtą drogą również będzie mógł kiedyś popłynąć na zachód polski gaz (za pomocą niemieckiego OPAL-u). Inwestycje znajdujące się w fazie planowania to rozbudowa infrastruktury na linii Rzeszów – Warszawa i Rzeszów – Wrocław – Poznań, a więc w przybliżeniu na osi Północ– Południe. W fazie koncepcyjnej znajdują się projekty gazociągów łączących Polskę z krajami skandynawskimi (Baltic Pipe), Litwą i Słowacją. Rozbudowa infrastruktury ma silne uzasadnienie. Daje większy wybór odbiorcom hurtowym zgłaszającym zapotrzebowanie na gaz, ale umożliwia także transport gazu ze źródeł polskich do nowych dostawców.

Energetyczne Intermarium

Działania Gaz-Systemu należy jednak rozpatrywać również w szerszej perspektywie europejskiej polityki energetycznej i w wymiarze regionalnym. Komisja Europejska informuje, że inicjatywa tworzenia połączeń gazowych na linii północ-południe w regionie Europy Środkowo-Wschodniej w ramach tak zwanego Korytarza Północ – Południe ma na celu ,,promować integrację rynków za pomocą dywersyfikacji źródeł i szlaków dla połączenia ze źródłami gazu na Bałtyku, Adriatyku i Morzu Czarnym”. 23 listopada 2011 roku przedstawiciele Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Niemiec, Węgier, Polski, Rumunii, Słowacji, Słowenii oraz Komisarz ds. Energii Gunther Oettinger podpisali memorandum o porozumieniu, uwieńczone przyjęciem dokumentu ,,Action Plan for North-South energy interconnections in Central-Eastern Europe”. W dokumencie można znaleźć obszerną listę projektów infrastrukturalnych, z których dużą część ma zrealizować Gaz-System na czele z koronną inwestycją Korytarza Północ – Południe – Terminalem LNG w Świnoujściu – który razem z terminalem Adria w Slobodonicy na Chorwacji będą zakończeniami infrastruktury odpowiednio na północnym i południowym jej krańcu. Umożliwią eksport i import surowca do i z krajów niepołączonych z nią. Warto odnotować także inwestycję budowy terminala importowego LNG w Konstancji w Rumunii. Należy zauważyć, że projekt Korytarza można traktować jako uzupełnienie infrastrukturalne sieci dostosowanej dotychczas do importu z Rosji. Rozbudowa połączeń na osi północ – południe ostatecznie zintegruje rynek gazu krajów Unii Europejskiej i będzie podwaliną pod integrację z krajami spoza UE, które należą jednak do Europejskiej Wspólnoty Energetycznej. To także swoiste energetyczne Intermarium łączące Bałtyk z Adriatykiem.

(…)

Niezależnie od rozwoju wydarzeń w regionie, należy docenić działania Gaz-Systemu w zakresie rozbudowy połączeń gazowych i polskiej sieci. Spółka nieustannie ściga Gazprom, który może związać jej ręce za pomocą wpływów energetycznych, które rozszerzają się dzięki Nord Stream, a mogą się rozszerzyć jeszcze bardziej dzięki South Stream.

Walka o rewers

Gaz-System – operator polskiej sieci przesyłowej – podpisał z Niemcami z GASCADE Gastransport GmbH umowę o rozbudowie stacji pomiarowej Mallnow. Dzięki temu będzie możliwy import gazu za pomocą Gazociągu Jamalskiego z Niemiec do Polski na tak zwanym fizycznym rewersie. Obecnie operacja tego typu odbywa się na rewersie wirtualnym, to znaczy Polacy kupują gaz po cenach zachodnich, ale odbierają go ze wschodu. Taka operacja możliwa jest dzięki zamianom giełdowym. Realne dostawy z Niemiec przyczyniłyby się do zwiększenia bezpieczeństwa dostaw i obniżenia ceny surowca. Jan Chadam stojący na czele Gaz-Systemu liczy na uruchomienie rewersu fizycznego na Jamale jeszcze w 2013 roku. Tymczasem Rosjanie w tym samym okresie finalizują umowę o kupnie spółki Wingas od BASF. Jest ona właścicielem wspomnianego gazociągu OPAL łączącego Nord Stream z niemieckim systemem przesyłu gazu. Do niej należy także sieć gazociągów, którą płynie gaz z Gazociągu Jamalskiego do Niemiec. Jeśli Gazprom będzie właścicielem Wingasu, to on będzie decydować o możliwości prowadzenia handlu na rewersie fizycznym Jamału. Blokada rewersu z Niemcami oznaczałaby także odcięcie Polski od zachodniego rynku spotowego, z którego moglibyśmy w przyszłości czerpać bardzo tani surowiec, szczególnie w porównaniu z horrendalnymi cenami oferowanymi przez Rosjan. Ci indeksują je ze stale rosnącymi cenami ropy naftowej. To przeżytek, na który póki co jesteśmy skazani. Jeśli OPAL stanie wobec Polaków okoniem, pozostanie nam wąskie gardło terminalu LNG w Świnoujściu, który już teraz musi się zmagać z niepotrzebnym, bo drogim, kontraktem z Katarem. W obliczu ta-kiego scenariuszu ratunkiem będzie, po raz kolejny, unijne prawo energetyczne, które sankcjonuje równy dostęp do GTS-u wszystkim zainteresowanym podmiotom. Kolejny wolnościowy element prometeizmu energetycznego to rozwój regionalnych giełd gazu. Pierwsza z nich powinna powstać w Polsce. W projekcie Prawa gazowego pojawi się zobowiązanie, by PGNiG kierowało na tworzoną giełdę określoną ilość gazu. Urząd Regulacji Energetyki pragnie, by było to 70 procent surowca w dyspozycji polskiego giganta gazowego. Rząd, broniący interesu swojej spółki, chce zatrzymać się na poziomie 30 procent. Patrząc na sprawę długofalowo, interes PGNiG nie jest tu tożsamy z interesem konsumentów surowca, z którym powinien być zgodny interes rządu. Najlepszym gwarantem niskich cen jest oparcie ich na notowaniach spotowych. Im więcej gazu wycenionego na podstawie tego indeksu trafi na nasz rynek, tym nasza giełda gazowa będzie większą konkurencją dla drogich usług Gazpromu. Rosjanie uzależniają ceny swojego surowca od wysokiej ceny ropy naftowej. Jeżeli nasza giełda będzie się rozwijać, w 2022 roku, gdy skończy się umowa gazowa z Rosjanami, będziemy mieli szerokie pole manewru. Rozwój takiego ośrodka przysłuży się także naszym sąsiadom, którzy będą mogli sprowadzać tańszy surowiec dzięki powstającym i rozbudowywanym po-łączeniom gazowym. Z całym szacunkiem dla wielkiego dorobku PGNiG w dziedzinie obrony interesów polskich, to jest jednak najważniejsze w całej grze o polski sektor gazowy. Rząd powinien tutaj stać po stronie rynku, a nie naszego monopolisty. W wymiarze regionalnym polska giełda gazowa mogłaby w przyszłości dostarczać gaz łupkowy naszym sąsiadom lub ci mogliby słać na nią surowiec od wschodnich dostawców, na przykład z Baku.

(…)

Polska potrzebuje konsensusu politycznego wokół energetyki. Polski rząd nie może się uginać pod rosyjskim kijem ani dawać się kusić wschodnią marchewką. Idea prometeizmu jest nadal aktualna, co widać szczególnie w energetyce. Powinna ona spajać środowiska zainteresowane pomyślnością naszego kraju od prawej do lewej strony. Polska, a razem z nią państwa regionu, powinny nieść kaganek wolności na Wschód. Fascynującym wymiarem tych zmagań jest walka o wolny dostęp do surowców dla Europy Środkowo-Wschodniej. Ta geopolityczna rozgrywka toczy się nieprzerwanie od dziesiątków lat. Czas byśmy znów zaczęli wygrywać. Najlepszym orężem będzie dla nas prometeizm energetyczny.

Tekst w całości został opublikowany w XXII-XXIII tece Pressji pt. „Boże Ciało”.