Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Tomasz Kurzydło  22 lutego 2014

Nowoczesny naród Kolberga

Tomasz Kurzydło  22 lutego 2014
przeczytanie zajmie 5 min

22 lutego mija dwieście lat od urodzin Oskara Kolberga. Z tego powodu Sejm ogłosił, że bieżący rok będzie poświęcony jego osobie. W powszechnej świadomości Kolberg jest głównym twórcą i pionierem polskiej etnografii. Był on też jedną z najważniejszych osób, które przyczyniły się do odkrycia i utrwalenia naszej tradycji, przechowywanej przez wieki na wsiach, co w dużej mierze ukształtowało naszą obecną tożsamość narodową.

Niedawno w radiowej Dwójce nadawano audycję poświęconą dziedzictwu polskiego etnografa. Dr Ewa Klekot przedstawiła tam pogląd, zgodnie z którym jego działalność miała głównie aspekt polityczny; kultura ludowa – sztucznie wymyślona przez inteligencję w XIX wieku – miała stanowić podstawę dla stworzenia nowoczesnego państwa narodowego.Kolberg niejednokrotnie pomijał niektóre elementy życia ówczesnej wsi, przez co jego badania nie przedstawiały rzeczywistego obrazu życia ówczesnej wsi, lecz wybrane jej aspekty; można powiedzieć, że stronę kulturalną w wąskim sensie. Już sam tytuł jego głównego dzieła „Lud” mówi o tym, co go interesowało: Sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce. Jednym słowem chciał opisać swoiście rozumianą kulturę i w tym sensie dr Klekot ma rację, twierdząc, że to inteligencja stworzyła kulturę ludową, ponieważ narzuciła na warstwę wiejską własne ramy i kategorie. Miało to swój cel polityczny, który jednak musi być rozumiany w szerszym kontekście.

Wszystko to, co przedstawiła antropolog, było wyrazem silnego w XIX wieku nurtu zmierzającego do upodmiotowienia politycznego wszystkich warstw społecznych, w tym także tych najniższych.

Pierwotnie bowiem to warstwa szlachecka była tożsama z narodem rozumianym politycznie. Z czasem – w okresie Oświecenia – zaczęto uwzględniać także mieszczan. Na końcu przyszła kolej na mieszkańców wsi; właśnie w czasach Kolberga zaczęto ich postrzegać jako integralną część narodu. Przyczyniły się do tego przemiany zachodzące w ówczesnej Europie – od urbanizacji i rozwoju przemysłu po rozbiory, które miały niemałe znaczenie dla kształtowania świadomości narodowej. Jednym z elementów tego nurtu, w którym znajduje się też romantyzm, było odkrywanie obecnej na wsiach kultury i włączanie jej do całości kultury narodu. Jeśli ludność wiejska miała być częścią tego samego narodu co arystokracja i mieszczanie, musiała przede wszystkim zacząć funkcjonować w tych samych ramach. Mieszkańcy wsi zostali równoprawnie włączeni do wspólnoty narodowej, jednak z poszanowaniem ich swoistej odrębności kulturowej.

Budowanie nowoczesnego państwa narodowego w oparciu o kulturę ludową zostało jednak doprowadzone w pewnym momencie do absurdu: w PRL. Wtedy jedyną kulturą tworzącą wspólnotę miała być ta ludowa. Między innymi w imię walki z „pańską Polską” zaczęto dyskredytować wszelką kulturę, która nie mieściła się w ramach tego, co narzucała władza.Z niechęcią spotykała się też kultura innych grup etnicznych. W czasach komunizmu problemy z kultywowaniem swoich tradycji czy chociażby języka mieli Kaszubi czy Wilamowiczanie. Nie mieścili się oni w rozumieniu narodu, opartym na ustalonej ideologicznie kulturze. PRL zrywała z tradycją Polski wieloetnicznej i wielokulturowej również pod względem społecznym.

Można teraz zapytać, czy dzisiaj wyzwoliliśmy się już z tak skrzywionego postrzegania kultury polskiej i odpowiedź wydaje się – o dziwo – przecząca.Od jakiegoś czasu da się zauważyć pewne ożywienie świadomości narodowej oraz poczucia własnej tożsamości i odrębności. Co ciekawe, ma to miejsce – moim zdaniem na szczęście – w kulturze popularnej. Wystarczy popatrzeć, jakie komentarze zaczęły się pojawiać po sukcesie Donatana. Pomijając te (słusznie negatywne) odnoszące się do artystycznej strony piosenki „My Słowianie”, wielu ludzi cieszyło się, że wykorzystuje się w muzyce popularnej elementy rodzime, że w popkulturze potrafimy odwołać się do własnych wzorców czy nawet stereotypów. Z czymś podobnym mogliśmy się spotkać jednak już wcześniej. Wystarczy przypomnieć głosy podnoszone podczas organizowanego w Polsce Euro 2012 i promującej je piosenki Jarzębiny „Koko Euro Spoko”. Po pierwszej fali krytyki i oburzenia, jak taka piosenka może promować nasz kraj, pojawiły się głosy, że to przecież jest nasza tradycja i powinniśmy być z niej dumni, zamiast się wstydzić; zwłaszcza gdy okazało się, że wykorzystana melodia nie jest plagiatem utworu zespołu Śląsk, a anonimową melodią ludową.

Z jednej strony to dobrze, że wśród ludzi młodych pojawia się poczucie tożsamości oraz odrębności i dobrze, że dzieje się to na obszarze popkultury, bo to gwarantuje, że tradycja nie jest odbierana w sposób muzealny, ale jest żywa. Z drugiej jednak strony wydaje się to ciągle jednostronne. Nieustannie tworzy się obraz, w którym przeciwstawia się bezkształtnemu kosmopolityzmowi kulturę polskiej wsi. Głównie prawicy można zarzucić, że kreuje obraz wsi jako prawdziwej Polski, a kultura ludowa ma być tą prawdziwą polską kulturą.

Jakby zapomina się, że można być w pełni Polakiem bez poczuwania się do kultury ludowej, można być wychowanym w innej tradycji, ale nie musi to być tożsame z odrzucaniem kultury polskiej.

Szokujące, że dla wielu ludzi takie podejście wciąż jest dzisiaj czymś dziwnym. Mogę dodać, że chyba zbyt często zapominamy na prawicy, że można być w zupełnie pozytywnym sensie młodym wykształconym, z wielkiego miasta. I w dodatku żyć polską kulturą!

Obecna sytuacja zaczyna trochę przypominać to, co było obserwowane przed upodmiotowieniem warstw niearystokratycznych; w dyskursie politycznym to lud staje się nową arystokracją, a kultura ludowa jest absolutyzowana i w pewnej mierze narzucana społeczeństwu. Jeśli ktoś nie poczuwa się do kultury ludowej, jest traktowany tak, jakby odrzucał kulturę polską. To zupełne odwrócenie sytuacji z czasów Kolberga. W dużej mierze pozostajemy w okresie etnicznego określania polskości i budowania państwa narodowego na zasadach odgórnej ideologii, co widać, gdy politycy starają się definiować polskość. Problem ten najwyraźniej widać w kwestii Śląska i jego tożsamości. Jednak Polska zawsze była krajem wieloetnicznym i jeśli chcemy mówić o czymś takim jak kultura polska, musimy w tym pojęciu uwzględnić o wiele więcej niż to, co rozumiemy przez kulturę narodową. What. Ponadto, aby budować nowoczesne państwo, trzeba ciągle pamiętać, że nie da się opierać na kulturze jednej warstwy społecznej. Naród nigdy nie ma jednolitego pochodzenia i dla zachowania osobistej tożsamości trzeba – bez mieszania ich – odwoływać się do różnych tradycji i kultur, nawet (lub zwłaszcza) niezależnie od własnego pochodzenia.

Oskar Kolberg prowadził badania w czasach, gdy kultura wsi wymagała poznania i włączenia do ogólnej świadomości narodowej. Jeśli obecnie chcemy kontynuować jego prace, musimy skierować się ku tym nurtom, które dzisiaj są zapomniane lub nawet wypierane ze świadomości. Wydaje mi się, że obecnie to kultura i tradycja sarmacka oraz mieszczańska wymagają odkrywania, prawdziwego odkrywania wolnego od stereotypów. Chciałoby się wręcz powiedzieć, że powinno to być uczciwe odkrywanie etnograficzne. Ale też trzeba uświadomić sobie, że jakkolwiek jest to nasza własna tradycja, jest ona odrębna od kultury ludowej, chociaż w tym samym stopniu polska.

Musimy pamiętać, że kultura polska to nie jest wyłącznie kultura ludowa, szlachecka, czy też kultura różnych grup etnicznych, tak samo jak Polakami są w takim samym stopniu ludzie różnego pochodzenia i kultur.

Jeśli Oskar Kolberg miał jakiś cel polityczny, to polegał on na uświadomieniu różnorodności kulturowej Polski i upodmiotowieniu całego społeczeństwa. Tak samo jak w Kościele potrzebna jest zarówno pobożność ludowa i pobożność inteligencka, i często się one nie pokrywają, tak też musimy sobie zdawać sprawę, że taka różnorodność jest konieczna na poziomie kultury narodowej. Najlepiej odpowiemy na pytanie o polityczną aktualność Oskara Kolberga i uszanujemy jego pamięć, jeśli nie będziemy absolutyzować żadnej partykularnej kultury i utożsamiać jej w całości z kulturą polską, która tak naprawdę opiera się na różnorodności – etnicznej i społecznej.