Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Bartłomiej Malik  22 stycznia 2014

B. Malik: Obudzenie narodowego ducha

Bartłomiej Malik  22 stycznia 2014
przeczytanie zajmie 5 min

Obok Orła znak Pogoni,

Poszli nasi w bój bez broni.

Ten fragment utworu Wincentego Pohla najlepiej oddaje stosunek większości patriotycznie nastawionych Polaków do powstań narodowych. Doceniają szczytność intencji, ale wobec przewagi materialnej zaborców akt zbrojnego powstania uważają za polityczne szaleństwo. Pytania o szanse powodzenia i sposoby realizacji są niewątpliwie potrzebne i jak najbardziej należy je zadawać, nie można jedna ulec pokusie zbyt kategorycznych ocen, zwłaszcza, że nowe próby spojrzenia na to zagadnienie, szczególnie na powstanie styczniowe, zadają kłam wielu stereotypom. Niestety cały czas są one umacniane w powszechnej świadomości, gdyż już w szkole nauczyciele historii pozytywnie przedstawiają powstanie listopadowe jako niepozbawione realnych szans powodzenia, za to powstanie styczniowe rozpatruje się  bardziej ku przestrodze, jako wyraz narodowej nieodpowiedzialności. Trudno się zatem dziwić, że powstanie styczniowe jest prawie nieobecne w pamięci narodowej, a młodzi ludzie o wiele chętniej nawiązują do tradycji powstania warszawskiego czy doświadczenia Solidarności i stanu wojennego. Obchodzona w ubiegłym roku 150. rocznica powstania styczniowego tylko to potwierdziła.

Krytyka tradycji insurekcyjnej streszcza się często w terminie „bohaterszczyzna”,  zwracającym uwagę na niepotrzebne szafowanie krwią i brawurę. Nie można jednak zapomnieć, że został on wprowadzony przez propagandę historyczną PRL, która chciała stłumić wolnościowe dążenia Polaków. Odnoszę wrażenie, że wiele osób podważających sens powstań z patriotycznych pobudek – troski o los i przyszłość narodu – niebezpiecznie zbliża się do tej antypolskiej narracji. Tymczasem  gdyby nie wielkie, a krwawo stłumione, XIX-wieczne powstania narodowe, Polska mogłaby nigdy nie odzyskać niepodległości. „Zachowanie biologicznej substancji narodu” staje się hasłem niebezpiecznie absolutyzowanym, ignorującym fakt, że naród istnieje także, a może przede wszystkim, w przestrzeni duchowej.

Doktor Adam Pomorski w wykładzie „Rok 1863. Mity i kontrowersje” wygłoszonym na Uniwersytecie Warszawskim zwraca uwagę, że powstanie styczniowe poprzedziła istna rewolucja moralna w Królestwie Polskim. W tym czasie powstaje m. in. ruch trzeźwości na ziemiach polskich, niezmiernie ważny, gdyż nadmierne spożycie alkoholu było wcześniej istną plagą społeczną, destrukcyjnie wpływającą zwłaszcza na sytuację na wsi. Wzmożona aktywność obywatelska, przejawiająca się przede wszystkim w wielkich, zbiorowych manifestacjach patriotycznych, obudziła ducha wspólnoty wśród tracących nadzieję Polaków. W tym miejscu dotykamy rzeczywistej istoty powstania styczniowego.

W połowie XIX wieku Polacy, poddawani presji państw zaborczych, ulegali coraz dalej posuniętej demoralizacji. Po tylu nieudanych próbach odzyskania wolności nie tylko wybicie się na całkowitą niepodległość wydawało się nierealne. Polacy co najmniej od początku XVIII wieku doświadczali prawie samych klęsk. Świadomość przynależności do grupy, która politycznie przegrywała wszystko, musiała działać destruktywnie. Jednocześnie trzeba było normalnie żyć, utrzymywać rodziny, a będące u szczytu swojej potęgi imperia zaborcze oferowały wielkie możliwości i szanse kariery – ale dla tych, którzy zgodzą się zrezygnować  z polskości.

Dziejową rolę powstania styczniowego trafnie opisał prymas Stefan Wyszyński w kazaniu wygłoszonym w 1963 roku kościele Św. Anny z okazji setnej rocznicy insurekcji. Podkreślił w nim, że dzięki temu zrywowi, dzięki powszechnemu obudzeniu ducha narodowego, Polska wróciła później na mapy Europy. Powstanie styczniowe uświadomiło bowiem Polakom, że tworzą wspólnotę i należą do wielkiego i bohaterskiego narodu. Jasno wskazało wrogi polskości charakter państw zaborczych. Nie pozwoliło rozpuścić się w ich żywiole i uwierzyć, że służba obcym jest pracą dla ojczyzny.

Wpływ powstań na wykształcenie się nowoczesnego narodu polskiego wydaje się być problemem nie do końca zbadanym. W różnych aspektach był on omawiany w wielkich historycznych syntezach poświęconych powstaniom, lecz nie natrafiłem na odrębną pracę, podejmującą ten problem pod kątem socjologicznym. Tymczasem coraz więcej się mówi o narodzie jako o wspólnym projekcie politycznym. W II połowie XIX wieku naród niemiecki powstał wokół projektu stworzenia cesarskiej floty, podjętego przez kanclerza Bismarcka.  Jego kontrowersyjne słowa (Wojna jest najistotniejszym elementem Bożego planu urządzenia świata) okazały się trafne o tyle, że działania militarne miały w historii decydujące znaczenie dla funkcjonowania i powstawania wspólnot politycznych.

Powstania narodowe były wielkim problemem zarówno politycznym i militarnym, jak i organizacyjnym i logistycznym, wymagającym dla skutecznego przeprowadzenia wspólnego wysiłku całego narodu. Uświadamiały problemy społeczne i fatalny stan podzielonego społeczeństwa, które bardzo powoli wychodziło z opóźnień cywilizacyjnych. Były głównym punktem ogniskowania się działalności politycznej i społecznej najbardziej twórczych i energicznych jednostek. Musiały zatem odebrać odegrać bez wątpienia niebagatelną rolę w procesie powstawania nowoczesnego narodu polskiego.

Po nieudanym powstaniu w 1863 roku, w którym chłopi nie tylko nie poparli powstania, ale wielokrotnie stawali po stronie carskiej, podjęto wielki wysiłek pracy u podstaw nad uświadomieniem ludu. Wpłynęło to także na poziom cywilizacyjny i oświatowy wsi, dzięki czemu mogły później postać pierwsze partie ludowe. Gdyby nie ten wysiłek, którego impulsem było smutne doświadczenie nieudanego powstania, chłopi nie wstępowaliby masowo do ochotniczej armii polskiej w czasie bitwy warszawskiej 1920 roku i nie udałoby się obronić świeżo odzyskanej niepodległości.

Powstania zwracały uwagę na potrzebę posiadania własnego, sprawnie zorganizowanego państwa. Nieprzypadkowo działacze niepodległościowi byli po odzyskaniu suwerenności w większości państwowcami, jak Józef Piłsudski. Powstania stanowiły także w XIX wieku jedyną okazję do prowadzenia polskiej refleksji ustrojowej, gdy dyskutowano problem urządzenia państwa po udanej resurekcji.

Nie sposób nie podkreślić także tych zasług powstania styczniowego, które doprowadziły do powstania prawdziwego państwa podziemnego z własnymi instytucjami: sądownictwem, skarbem czy pocztą. Co niezwykłe, Polacy wykazali się wtedy prawdziwym instynktem państwowotwórczym. Doświadczenia te wykorzystano w czasie II wojny światowej przy organizowaniu państwa podziemnego na terenie okupacji niemieckiej.

Współcześnie sama forma powstania jako czynu zbrojnego całego narodu, często w formie wojny ludowej bez regularnych oddziałów wojskowych, musi budzić u nas dystans i powątpiewanie w szanse powodzenia. Jednak XVIII i XIX wiek obfitowały w wydarzenia, w których spontanicznie tworzone, obywatelskie oddziały pokonywały silniejsze, regularne armie. Zdeterminowana, sprawnie zorganizowana i dowodzona wspólnota wielokrotnie pokonywała siły zbrojne ówczesnych mocarstw. Wiara w czyn zbrojny całego narodu oparta była na konkretnych militarnych doświadczeniach wcześniejszej epoki, takich jak wojna o niepodległość Stanów Zjednoczonych Ameryki, wojny rewolucyjnej Francji czy walki o niepodległość w Ameryce Południowej.

Jednym z ciekawszych spojrzeń na powstanie styczniowe jest film Juliusza Machulskiego „Szwadron”, w którym historia wyzwoleńczego zrywu opowiedziana jest z punktu widzenia młodego rosyjskiego oficera, biorącego udział w jego pacyfikacji. Myślę, że ostatnie słowa  porucznika Fiodora Jeremina są znaczące i nieprzypadkowe, a wypowiedziane nie tylko z powodu osobistej klęski: Wracałem jako zwycięzca, ale nigdy nie czułem się bardziej pokonanym.