Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Jan Owsiński  28 grudnia 2013

Owsiński: Zimowe Igrzyska szansą na modernizację Polski?

Jan Owsiński  28 grudnia 2013
przeczytanie zajmie 3 min

Jeszcze kilka lat temu marzenia o organizacji przez Polskę wielkich międzynarodowych zawodów można by włożyć między bajki. Jednakże zaskakująca decyzja o przyznaniu nam Euro 2012 pokazała, że nasze możliwości nie wykluczają nas z wyścigu o największe sportowe imprezy. W tym, wspólnie ze Słowakami, o Zimowe Igrzyska Olimpijskie w 2022 r.

Główny, jeśli nie jedyny zarzut stawiany przez przeciwników Igrzysk, dotyczy nadmiernych kosztów finansowych, które należałoby ponieść z powodu organizacji – czasem pojawiają się porównania do wydatków poniesionych przez Turyn i Vancouver. Argument oczywisty, chwytliwy i do każdego przemawiający. Demagogia ta połączyła prawicowych monetarystów i Krytykę Polityczną. Ile milionów czy miliardów złotych przyszłoby nam wydać? O to teraz głównie spierają się przeciwnicy. Każda podana suma jawi się jako równie prawdopodobna i nieprawdopodobna, a obawiam się, że dziś i tak nie da się powiedzieć na ten temat nic pewnego. Dlatego należy raczej uznać rozmowę o kosztach jako rzecz palcem po wodzie pisaną, tym bardziej, że na pewno samorząd Krakowa poniesie zaledwie niewielką część wydatków.

Z drugiej strony nie chcę też podnosić wizji promocji miasta, regionu czy Polski oraz marzeń o wielkości, jak przykładowo marzenia niegdysiejszego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego o Letnich Igrzyskach Olimpijskich w stolicy państwa. Paradoksalnie ważne w tej sprawie jest co innego: chciałbym zwrócić uwagę na rzecz niebywale istotną, a wykraczającą daleko poza rozmowę o organizacji jakichkolwiek wydarzeń sportowych na międzynarodową skalę; chciałbym ukazać organizację igrzysk jako modernizujący, pobudzający instrument w obecnej sytuacji uprawiania polityki jako procesu rządzenia skurczonego do zakresu administrowania krajem.

Znane jest powszechnie wyborcze hasło premiera Donalda Tuska: „nie róbmy polityki – budujmy drogi”. Zostało ono dawno wielokrotnie wyśmiane, ale trafnie ujawnia dominującą cechę wszystkich szczebli państwowych, samorządowych i resortów. Ogólny marazm, niewychodzenie przed szereg, gra na przeczekanie kryzysu, brak strategii rozwoju, strach przed innowacyjnością. Poza realizowaniem poleceń z Brukseli ewentualnie pojawiają się polskie pomysły o średniej użyteczności i skuteczności. Ale to już w połowie lat dziewięćdziesiątych premier Waldemar Pawlak forsował w rządzie szokujący pogląd o braku potrzeby programu politycznego, z którego jeszcze opozycja mogłaby rozliczyć władze. Dziś taka postawa nie budzi zdziwienia.

Co można więc w demokratycznym państwie uczynić w obliczu takiego upadku klasy politycznej? Obywatelom może przypaść rola prowadzenia idealistycznego, oddolnego ruchu zachęcającego partie do intensywniejszej pracy na rzecz Polski. Pośród przeciwników igrzysk w Małopolsce jest wielu obywateli podnoszących, że te pieniądze mogłyby zostać spożytkowane na coś innego, coś bardziej pożytecznego – i tego właśnie oczekują od polityków.

Czy jednak taka postawa nie jest zbyt naiwna? Choć przepełniona pięknymi wartościami obywatelskimi i demokratycznymi wydaje się, że nie prowadzi do celu. Trzeba odpowiedzieć sobie na parę przykładowych pytań. Czy do tej pory politycy rządzących partii usprawnili funkcjonowanie PKP? Czy przebudowano „zakopiankę”? Czy dokończono sieć autostrad? Czy przekopano Mierzeję Wiślaną dając polskim rybakom swobodny dostęp do morza? Wreszcie: jak często słychać o „zaoszczędzonych” pieniądzach, które można inaczej spożytkować i czy „zaoszczędzenia” dokonano świadomie czy przez zaniedbanie? Odpowiedź za każdym razem będzie niemal taka sama, bez względu na istotę i zakres poruszanych tematów.

Trzeba się tedy zastanowić z czego taka apatia i inercja wynika. Czy nie z tego właśnie, że politycy partyjni i urzędnicy nie byli zmuszeni jakąś koniecznością do przeprowadzenia reform, uchwalenia przepisów wykonawczych i innych czynności z tym związanych?

Przyda się w tych rozważaniach zastanowić nad sprawami tego typu: czy w Polsce rozpoczęto by budowę autostrad gdyby nie Euro 2012? Czy odnowiono by dworce, wybudowano stadiony? Czy gdyby do Krakowa nie przylatywał papież to wyremontowano by ul. Księcia Józefa prowadzącą z centrum na lotnisko, czy też wyglądałaby jak wiecznie dziurawa ul. Królowej Jadwigi? Czy gdyby I sekretarz Edward Gierek nie uparł się, to istniałaby od dawna droga ekspresowa z Warszawy na Śląsk?

Po takich rozmyślaniach chyba należy się skłonić ku innej postawie. Nie oczekiwać od władz, że jeśli zaoszczędzą pieniądze to je wydadzą sensownie. Należy raczej przyjąć do wiadomości obecne reguły gry i dostosować się do nich. W takich okolicznościach w interesie obywateli jest używanie instrumentów wymuszających na politykach sprawujących władzę określone działanie, jak również wspieranie bodźców, mających wywrzeć podobny skutek. Takimi instrumentami może być strajk, blokada drogi, realna groźba zaprzestania popierania partii przez zorganizowany elektorat itd. Takim instrumentem mogą być wielkie międzynarodowe wydarzenia sportowe, czy religijne.

Pytanie na koniec: czy Zimowe Igrzyska Olimpijskie wymuszają modernizację „zakopianki”?

Taki sposób myślenia już zrozumieli niektórzy urzędnicy i politycy – państwowcy. Dziś sami namawiają do poparcia organizacji igrzysk, zachęcając obywateli właśnie hasłami modernizacji, a nie pięknych występów sportowych. Warto by aktywni obywatele mający na sercu dobro lokalne wzięli ten punkt widzenia pod rozwagę.