Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Marcin Pawlik  18 grudnia 2013

Czarna Biała Magia

Marcin Pawlik  18 grudnia 2013
przeczytanie zajmie 3 min

Pierwszy album duetu, który tworzą Sokół i Marysia Starosta, „Czysta Brudna Prawda” był wielkim sukcesem artystycznym i komercyjnym (platyna), wobec tego poprzeczka dla kolejnej płyty była ustawiona bardzo wysoko. Ciekawość podsycał całkowity brak informacji. Przed wydaniem nie pojawił się żaden singiel, do momentu premiery wiadomo było tylko, że będzie mrocznie. Jaka jest więc „Czarna Biała Magia”?

Trudno jest pisać o tej płycie. Wszelkie zarzuty wobec niej mogą być odbierane jako część zaściankowego myślenia, pewnej „polaczkowatości”. Wydanie jest fantastyczne, wszystkie ilustracje tworzyli najlepsi polscy rysownicy, jak choćby Swanski czy Forin. Każda część składowa „fizycznej” części płyty zdaje się być od początku do końca zaplanowana, wszystko jest na swoim miejscu. Najmniejsze detale dopięte na ostatni guzik, przez co słuchacz dostaje informację, że obcuje z czymś więcej niż „produktem” z marketu. Nadchodzi jednak czas włożenia dysku do odtwarzacza…

Ogromne wrażenie muszą robić podkłady, które wykraczają bardzo daleko poza hip-hop. Dość powiedzieć, że na płycie znajdziemy jeden stricte oparty na samplach bit autorstwa legendarnego DJ Premiera. Cała reszta to mieszanka paranoicznych dźwięków, ze szczyptą rocka, domieszką muzyki elektronicznej, industrialnych bębnów mieszających się z minimalistycznym podkładem i Bóg jeden wie, czego jeszcze. Wydaje mi się, że wcale nie na wyrost będą porównania do „Yeezusa” Kanye Westa, oczywiście znając skalę – ale dla tych, którzy wiedzą, czym jest ostatnie dziecko Westa, może to być wiele mówiący opis. Oprócz wspomnianego powyżej Premiera, za brzmienie odpowiadają producenci z Czech, Niemiec, Kanady, ale też przez wielu uważany za najlepszego bitmakera w Polsce SoDrumatic. Zachowano przy tym wszystkim niebywałą spójność, co paradoksalnie jest wadą płyty. Trudne może być obcowanie z pojedynczymi utworami, zdecydowanie wskazane jest słuchanie jej od początku do końca. Jest jak opowiadanie. Być może mówienie o drugiej połowie duetu, czyli Marysi Staroście, w wątku brzmieniowym jest nie na miejscu, ale jej rolę widzę jako dopełnienie. Głos jest tu niemal w 100% instrumentem, jego lekki ton, często niosący nieparlamentarne treści, jak choćby w „Spierdalaj”, znakomicie dopełnia całości i choć jest Marysi zauważalnie mniej w stosunku do poprzedniego albumu, to waga jej roli pozostała niezmieniona.

Część recenzentów porównała tę płytę do filmów Smarzowskiego. Rzeczywiście; gdyby jego artystycznym środkiem wyrazu była muzyka, to pewnie brzmiałaby właśnie jak „Czarna Biała Magia”. Ilość brudu, jaki znalazł swoje miejsce na płycie, jest absolutnym ewenementem. Sople rzygów zwisające z klamki Żuka, narkotyki, Jezus, Justin Bieber, AIDS oraz  Jean Claude Van-Damme. Dla części osób może być to nie do przeskoczenia, ale Smarzowskiego oglądamy po części po to, aby się pobrudzić – ta płyta chyba też jest właśnie po to. Pisarz Jakub Żulczyk napisał: To najbardziej poetycka oraz literacka, a zarazem najbardziej chamska i bezpośrednia płyta, jaką nagrał Sokół – i jest to stwierdzenie bardzo prawdziwe. Brzydota, chamstwo i przekleństwa ciągnące się przez cały projekt nie zabijają poetyckości tej płyty. To one torują drogę słuchaczowi do sedna treści, którym paradoksalnie jest motywacja do działania. Nie usłyszymy tego wprost, musimy w tym wszystkim brodzić pewnie i po szyję, nie dostaniemy odpowiedzi którędy wyjść; raczej komunikat, że wyjście istnieje.

Nie grożą utworom z „Magii” pierwsze miejsca na listach przebojów, nie uświadczymy ich w radiach, a mimo to dotrą one do setek tysięcy ludzi. Abstrahując od zalet i wad płyty, Sokół i Marysia Starosta dali jasny przekaz, że muzyką wciąż można mówić coś ważnego, a najlepiej w Polsce mówi to hip-hop.