Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Prof. Antoni Dudek, Marcin Pawlik  10 grudnia 2013

Dudek: Walka o 5%

Prof. Antoni Dudek, Marcin Pawlik  10 grudnia 2013
przeczytanie zajmie 4 min

Polska Razem Jarosława Gowina nie jest pierwszym projektem powstającym na prawicy, który ma na celu wcisnąć się pomiędzy PiS i PO.  Jak na tle innych prób ocenia Pan szansę nowego ugrupowania?

Dobrze, że na rynku politycznym pojawia się coś nowego. Myślę, że jest to interesująca oferta dla tych, którzy mają poglądy centroprawicowe, a z jakichś powodów nie odpowiada im ani PiS, ani PO. Jest część wyborców, która jest nimi rozczarowana, jak wynika z badań; gdy pojawia się opcja, w której respondent ma możliwość wyboru partii spoza parlamentu, dość duży odsetek się na nią decyduje. Czasem nawet około 30 procent. Oczywiście nie wszyscy chcą poprzeć Gowina, często mają zupełnie inne poglądy, natomiast dobrze, że taka oferta się pojawiła. Pytanie, jak odróżni się od kilku innych, które w przeszłości miały być alternatywami dla PO i PiS i nie bardzo im się to udało. Przypomnijmy choćby Solidarną Polskę, PJN, które znalazło się w ugrupowaniu Gowina, Prawicę Rzeczpospolitej Marka Jurka czy już kompletnie zapomnianą Polskę 21 Dutkiewicza i Ujazdowskiego. Sporo było tych prób rzucenia rękawicy obu dominującym partiom i nikomu do tej pory się nie udało.

Czy pomysł Gowina na przyznanie rodzinom większej liczby głosów w wyborach w zależności od tego, ile mają dzieci, może być lekiem na demograficzne problemy Polski? Wiele osób krytykuje ten pomysł, a część publicystów otwarcie go wyśmiewa. Czy wobec tego ta partia powinna być traktowany poważnie?

Myślę, że powinna być traktowana poważnie, ale akurat ten postulat mnie nie przekonuje. Choćby, dlatego, że abstrahując od tego, czy jest dobry, czy zły, wymagałby zmiany konstytucji. Powiedzmy sobie szczerze, że partia, która będzie walczyła o przekroczenie progu wyborczego, nie powinna od razu uderzać w sprawy, które będą wymagać zmiany ustawy zasadniczej, której jak wiadomo od wielu lat nie udaje się zmienić, bo nie ma zgody głównych graczy. Poza tym nie wiem, czy ktoś się zdecyduje na posiadanie dziecka tylko, dlatego, żeby mieć większy udział w wyborach w sytuacji, w których około połowa Polaków nie chodzi na wybory. Zgadzam się jednak z tym ugrupowaniem, kiedy podnosi politykę prorodzinną, jako jedno ze swoich głównych zadań, bo to, z czym mamy do czynienia, jak dotąd nie przyniosło spodziewanych efektów. W Polsce nie jest prowadzona spójna polityka prorodzinna, więc demograficzna zapaść pogarsza się z każdym rokiem. To, co rządy zaproponowały do tej pory, jest dalece niewystarczające.

Odchodząc od samej sensowności tego pomysłu, warto się zastanowić czy był sens ogłaszania takiego postulatu w dniu prezentacji nowej partii? Wydaje się, że przykrył on wszystkie pozostałe i w wyniku tego najwięksi gracze nie czują potrzeby zauważenia nowego rywala, bo Polska Razem sama się trochę na starcie dyskredytuje.

Słowo „dyskredytuje” wydaje się być zbyt mocne. Natomiast rzeczywiście Jarosław Gowin mógłby się zastanowić, który postulat należy promować, bo zazwyczaj tak jest, że gdy powstaje nowy ruch polityczny, to choćby on mówił tylko o trzech priorytetach, to tylko jedno hasło przebije się do mediów i zawsze będzie to hasło najbardziej niecodzienne, takie, które najbardziej zainteresuje opinię publiczną. Łatwo, więc było zgadnąć, że to właśnie kwestia poszerzenia praw wyborczych dla rodziców zyska zainteresowanie mediów. Myślę, że nie było to dobrze przemyślane. Doradzałbym wybór czegoś innego, co powinno było być taką lokomotywą mająca identyfikować w mediach tę partię, a nie akurat kwestię poszerzenia praw wyborczych dla rodzin.

Jarosław Gowin twierdzi, że może liczyć wyborach na dwudziestoprocentowe poparcie, bo tylu według niego jest wyborców, którzy „łączą przywiązanie do wolności gospodarczej z przywiązaniem do tradycyjnych wartości”. Są podstawy do takich przewidywań?  

Myślę, że wyborców łączących te dwa czynniki jest nawet więcej niż dwadzieścia procent, ale spora część z nich jest zagospodarowana przez obecne partie. Rozumiem, że liczy on na ludzi odchodzących od PO, bo PiS jest raczej w fazie wznoszącej. Może nie jest to jakieś spektakularne, bo więcej wyborców od Platformy odchodzi, niż przechodzi do PiS, ale myślę, że raczej Gowin liczy na przejęcie tych rozczarowanych PO, którzy nie chcą przechodzić do SLD. Dla byłych wyborców PO, którzy nie chcą iść na lewo, ale nie chcą także oddać głosu na PiS, partia Gowina może być atrakcyjna. Czy jest to dwadzieścia procent, śmiem wątpić. Gowin póki, co walczy o pięć procent, taka jest prawda.

Mówi się, że Gowin namawia do powrotu do polityki Jana Marię Rokitę. Czy „premier z Krakowa” może mieć coś do zaoferowania nowemu ugrupowaniu, czy obaj mogą na tym powrocie zyskać?

Jan Rokita jest oczywiście człowiekiem rozpoznawalnym i powiedziałbym o dużym formacie intelektualnym, ale czy jego przystąpienie do partii jakoś specjalnie by pomogło? Nie sądzę. Na pewno byłby wzmocnieniem personalnym, programowym, ale nie uważam, żeby Rokita był w stanie wystąpić w roli lokomotywy wyborczej. Przystąpienie Jerzego Buzka, w kontekście jego bardzo wysokich wyników w skali kraju, to byłoby wydarzenie. Rokita nie wzmocni Polski Razem w wymiarze wyborczym, a dla tej partii najważniejszym egzaminem będą wybory do europarlamentu – trudne ze względu na niską frekwencję, co znaczy, że chodzą tam zdyscyplinowane elektoraty partii głównych, maluchom jest ciężko o sukces. O ile przejęcie Buzka byłoby wielkim osiągnięciem Gowina, to co do Rokity nie przeceniałbym znaczenia jego ewentualnego powrotu.

Ostatnia wypowiedź Jarosława Gowina na temat posła Wiplera, że jeśli potwierdzi się wersja policji, to „Wipler jak człowiek honoru będzie wiedział, co zrobić”, wydaje się być pokazem tego, że Polska Razem zamierza jasno mówić członkom, co jest akceptowalne, a co nie. Wysokie standardy zachowań mogą być kluczową kwestią odróżniającą partię Gowina od przeciwników? To jest to, co rzeczywiście może być jego siłą?

Nie wiem, czy to ich będzie odróżniać, natomiast to jest jeden z papierków lakmusowych: jeśli by się okazało, że przebieg wydarzeń jest bliższy wersji policji, a nie tego, co mówi poseł, to oczywiście nie nadaje się on do bycia twarzą nowego ugrupowania. Może być tylko potężnym obciążeniem. Oczywiste jest, że od takiej startującej partii wymaga się znacznie więcej. Ona nie może sobie pozwolić na afery związane z czołowymi działaczami, tak jak duże partie, które są silne zakorzenione na scenie politycznej i łatwiej się im wybacza. Poza tym mają inny potencjał. Afera z Wiplerem nie zatrzęsłaby poparciem dla PiS, nie sądzę, że gdyby Wipler został w PiS, to ta partia mogłaby na tej aferze stracić. Kiedy jednak jest jedną z twarzy startującej partii, to rozwój tej sprawy jest dla całego ugrupowania ważny. Tu zgadzam się, mówiąc krótko, że partia Gowina musi bezwzględnie egzekwować od swoich działaczy pewne zasady etyczno-moralne. Znacznie mniej jej wolno. Jej i innym ugrupowaniom, które dopiero startują.

Rozmawiał Marcin Pawlik