Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Paulina Skurko  2 grudnia 2013

Skurko: Bibliofile Wschodu

Paulina Skurko  2 grudnia 2013
przeczytanie zajmie 7 min

XVI wiek to rewolucyjny okres w naszej historii: diametralnie zmienia się życie kulturalne, społeczne czy religijne. Coraz prężniej rozwija się druk książek. Dzieci szlachty wyjeżdżają na studia za granicę i przywożą stamtąd nie żony, a… książki!

W ten sposób przywędrowała do nas z zachodniej Europy moda na wiedzę i czytanie. Jeszcze niedawno książka była rzadkością, a tu nagle dla każdego szlachcica sprawą honoru stało się posia­danie w domu kufra wypełnionego księ­gami. Z racji tego, że książka w XVI wieku była droga, rozmiar domowej biblioteki świadczył nie tylko o wykształceniu, ale też o majętności jej właściciela.

Pierwszym ze znanych nam domowych księgozbio­rów była biblioteczka rodu Gasztołdów w Gieranionach – w pierwszej połowie XVI wieku najbogatszej w Księstwie rodzi­ny szlacheckiej. Gasztołdowie wystawiali w wojsku Wielkiego Księstwa najwięcej jeźdźców konnych. Ostatecznym dowo­dem ich zamożności było wydane przez Wielkiego Księcia w 1522 roku pozwolenie na to, by swoje dokumenty Gasztołodo­wie pieczętowali woskiem nie zielonym, a czerwonym – przeznaczonym dla rodu królewskiego. Wiemy, że księgozbiór Gasztołdów w roku 1510 liczył sobie 71 wo­luminów. Dwie trzecie stanowiły traktaty naukowe, zielniki, bajki Ezopa, historia Troi i Aleksandra Macedońskiego, „Dzieje wojny żydowskiej” Józefa Flawiusza – po łacinie. Pozostałe książki to rękopisy pi­sane cyrylicą.

Gusta literackie zawsze jednają ludzi. Jako przykład można wymienić podaru­nek Albrechta Gasztołda dla króla Zyg­munta Starego – modlitewnik iluminowa­ny przez genialnego krakowskiego artystę Stanisława Samostrzelnika. W postaci jednego z królów, którzy przyszli powitać Maryję i Jezusa, rozpoznać można Zyg­munta Starego, w innej scenie biblijnej „występuje” sam zleceniodawca ilumina­cji – kanclerz Gasztołd.

Albrecht Gasztołd zmarł w 1539 roku, jednak dwa lata wcześniej zdążył ożenić syna Sta­nisława z Barbarą Radziwiłłówną. Stani­sław zmarł po pięciu latach od zawarcia małżeństwa. Zgodnie z prawem majątek, pozostawiony przez wygaszony ród, prze­chodził na własność Wielkiego Księcia. W ten sposów Gieraniony i Trąby, a wraz z nimi i biblioteka, stały się własnością Zygmunta Starego, który następnie prze­kazał je synowi.

Biblioteki Radziwiłłów

To właśnie ród Barbary, po wygaśnię­ciu linii Gasztołdów, stał się najwięcej znaczącym i najzamożniejszym w Wiel­kim Księstwie. Książęta traktowali książki z równą powagą, jak i inne części majątku – w 1651 roku katalog biblioteki nieświe­skiej liczył już 743 tytuły. Najwięcej było wydawnictw religijnych: kuzyn Barbary Radziwiłłówny, Mikołaj Radziwiłł Czarny, był oddanym kalwinistą; to on ufundował dwie drukarnie, w Brześciu i Nieświeżu. Syn Czarnego, Mikołaj Radziwiłł Sierotka, nie podzielał protestanckich zapatrywań ojca i został zaciętym katolikiem, odzie­dziczył jednak zainteresowanie książkami i kontynuował, już w Wilnie, drukarskie tradycje. Sierotka nazy­wał książki „swoją miłością”, a bibliotekę „jedyną ozdobą”. W księgozbiorze tak różniących się między sobą ojca i syna znalazło się też miejsce dla świeckich książek: z dziedziny architektury, histo­rii, matematyki, astrologii i astronomii, geografii. To właśnie Radziwiłł Sierotka był inicjatorem i fundatorem tworzonej w Nieświeżu pierwszej mapy Wielkiego Księstwa, wydanej ostatecznie w 1603 roku.

O nowych zainteresowaniach bibliofi­lów z Wielkiego Księstwa świadczy księ­gozbiór kasztelana wileńskiego Janusza Radziwiłła. Zbiór przechowywano w Słuc­ku, który kasztelan otrzymał w posagu po ślubie z ostatnią przedstawicielką rodu Olelkowiczów. Janusz zmarł w wieku 41 lat, w 1620 roku, pozostawiwszy po sobie „skrzynię ze starymi pisanymi księgami”, dwie wiel­kie szuflady „z biblioteką” oraz skrzynię z „cennościami”: kryształową szklanką, dwoma kielichami i trzema książkami (jedną z nich była Biblia kalwińska). Oko­ło 70 ksiąg tego litewskiego magnata to rzadkie dla WKL utwory po hiszpańsku i francusku na temat wojskowości, histo­rii Francji czy biografie królów francuskich, a także angielskie książki z dziedziny prawa, medycyny, historii, logiki, teologii. Takie szerokie horyzonty Janusza były wynikiem jego wychowania – wyrósł w Birżach, głównym majątku swego ojca, Krzyszofa Radziwiłła Pioruna, i wy­chowywany był w tradycji kalwińskiej, następnie pobierał nauki na niemieckich protestanckich uniwersytetach. Jednocze­śnie Janusz był ukochanym wnukiem Wa­syla Konstantyna Ostrogskiego, głównego apologety prawosławia w Rzeczypospolitej. Odebrawszy od ojca i dziadka protestanc­ko-prawosławne wychowanie, Janusz, po­dróżując po Europie, przypadł sercem do… katolickiej Francji, co i odzwierciedla jego księgozbiór.

Drugą co do wielkości biblioteką ma­gnacką w Księstwie była biblioteka Sapiehów w Rużanach. Zbieranie woluminów za­początkował twórca Statutu WKL z 1588 roku, Lew Sapieha. Zdaje się, że przy pracach nad Statutem opierał się na pra­cach Arystotelesa, Cycerona, Wergiliusza – sama tylko biblioteka w Rużanie liczyła w czasach kanclerza Sapiehy 3 tysiące to­mów. W przeciwieństwie do Radziwiłła Sierotki, Sapieha miał bardziej praktyczny stosunek do swego księgozbioru – podzie­lił księgi po równo między swoje dzieci. Wielkie księgozbiory posiadali też ma­gnaci związani z ruchem wydawniczym. Wiadomo o istnieniu biblioteki Jana Abramowicza, wojewody wileńskiego, sponsora wielu wydań, w tym Katechi­zmu Sudrowiusza z 1598 roku. Bibliotekę mieli też Chodkiewiczowie – fundatorzy drukarni w Zabłudowie. W XVI wieku powstały biblioteki Tyszkiewiczów: roz­rzucone między Łagojskiem, Czerwonym Dworem (powiat kowieński), Świsłoczą i Birżami, liczyły razem kilka tysięcy tomów.

Niektórzy magnaci nie mieli czasu ani możliwości, by dużo czytać. Jednak przy odrobinie chęci mogli zapoznawać się z książkami poprzez swoich „biblioteka­rzy” – literatów, wydawców czy też innych intelektualistów, którzy mieli prawa ko­rzystać z książek i pracować w magnackiej bibliotece. Działalność Salomona Rysiń­skiego, autora zbioru przysłów i powie­dzeń, była, na przykład, powiązana z ro­dem lubczańskich Radziwiłłów. Zachował się spis zbiorów bibliotecznych, z których korzystał Rysiński na dworze magnatów: były to 822 tomy, z czego 76% to literatura świecka, a literatura antyczna obejmowała jedną piątą biblioteki. Podręczniki, pomo­ce gramatyczne, książki do nauki łaciny, greki, matematyki świadczą o edukacyjnej działalności Rysińskiego. Wiele książek jest niewątpliwie związanych z pracą nad zbiorem przysłów: „Przysłowia” Erazma z Rotterdamu, greckie przysłowia, zbiory aforyzmów, zagadek, opowieści Salomona. 80 ksiąg to traktaty historyczne, odzwier­ciedlające popularne w WKL zaintereso­wanie historią.

Aktywnymi czytelniczkami, przy czym nie tylko powieści, były kobiety. Na ich czytelnictwo wpływała aktywna postawa obywatelska. Elżbieta z Szydłowca, żona Mikołaja Radziwiłła Czarnego, prowa­dziła dysputy religijne i cieszyła się sza­cunkiem wśród teologów, podobnie jak żona wójta wileńskiego Rotundusa. Ko­biety fundowały szkoły, klasztory i zbory, sponsorowały dzieła sztuki. W 1575 roku Katarzyna Chodkiewicz podarowała klasz­torowi w Supraślu trzy swoje książki, Bog­dana Presławka ofiarowała zaś klasztoro­wi w Żyrowiczach własną rękopiśmienną Ewangelię. Częstokroć to żonom magnatów, a nie im samym, poświęcano wspa­niałe wydania.

Biblioteka Zygmunta Augusta

Największą renesansową biblioteką domową w Wielkim Księstwie był liczący cztery tysiące tomów księgozbiór króla Zygmunta II Augusta. Ogromny wpływ na gusta Zygmunta miała jego matka, po­chodząca z Włoch Bona Sforza: przyszłego króla wychowywali Włosi, od maleńkości znał on język włoski, łacinę, polski i nie­miecki (choć dwa ostatnie języki w niewy­starczająco dobrym stopniu).

By wyrwać się spod matczynej opie­ki, młody Zygmunt przeniósł swój dwór z Krakowa do Wilna, wraz z nim prze­niosła się też biblioteka (później mieściła się w Tykocinie, gdzie było ciszej i bezpieczniej). Biblioteka była dla króla i jego otoczenia, bez wątpienia, skarbcem wie­dzy, ale też hołdem składanym modzie: w tamtych czasach każdy wykształcony europejski monarcha obowiązkowo po­winien posiadać bogaty księgozbiór, gdyż świadczyło to o jego prestiżu.

Biblioteka Zygmunta nie generowała wielkich wydatków w porównaniu z in­nymi potrzebami: wiadomo, że w samym 1546 roku dwór Zygmunta wydał na wino 3705 złotych, podczas gdy przez cztery lata zakupiono książki za 200 złotych.

Swoją bibliotekę August zaczął świa­domie kompletować już będąc dorosłym człowiekiem, gdy miał 27 lat. Pomagało mu w tym dwóch agentów – po jednym w Krakowie i w Wilnie.

Podstawą księgozbioru były książki jego rodziców, Zygmunta Starego i Bony Sforzy, która była wielką znawczynią histo­rii. Wśród czterech tysięcy tomów znajdo­wały się dzieła o najróżniejszej tematyce, można jednak wnioskować o pewnych książęcych zainteresowaniach. Jest tutaj, na przykład, mnóstwo tekstów antycznych, greckich i grecko-łacińskich, wiele książek o prawie, medycynie (o najnowszych osią­gnięciach w dziedzinie anatomii, chirurgii, weterynarii). Zygmunt czytał książki hi­storyczne i geograficzne, zawierające in­formacje o wielu zakątkach świata, a także interesował się astronomią (co jakiś czas wileński mistrz Retyk wyrabiał na zamó­wienie króla przyrządy astronomiczne).

Mało było w bibliotece książek o astro­logii, wielce popularnej w tamtych cza­sach. Sam Zygmunt w swoich listach bar­dzo ironicznie wypowiada się na temat tej dziedziny wiedzy i jej wiarygodności. Jednocześnie król czytał wiele o magii i al­chemii, wiadomo też, że pod koniec życia próbował urzeczywistnić poznane recepty, wywołując ducha ukochanej Barbary.

Losy zbiorów splatały się z losami ich właścicieli i były nie mniej ciekawe. Po wygaśnięciu rodu Gasztołdów, młody Zygmunt August przejął nie tylko ziemie i bibliotekę magnatów, ale również wdowę po ostatnim Gasztołdzie, Basię Radziwiłł, która wkrótce została jego żoną. Wcześniej powiedziane jest, że księgozbiór i ziemie przejął Zygmunt Stary i potem przekazał je synowi. Bezdziet­ność Zygmunta zaważyła o losach liczące­go cztery tysiące tomów księgozbioru: po śmierci króla w 1572 roku książki przeszły na własność dopiero co założonej w Wilnie uczelni jezuickiej – przyszłego Uniwersy­tetu Wileńskiego.

Języki bibliotek

Liczba języków, w jakich umieli czy­tać litewscy szlachcice w XVI wieku, wy­raźnie ilustruje wielojęzyczną sytuację w państwie: rozmawiano tu bowiem po starobiałorusku, polsku, litewsku, łaci­nie, hebrajsku, tatarsku, czytać umiano też po starocerkiewnemu, niemiecku, francusku, czesku, włosku… Podsądny nowogródzkiego sądu ziemskiego, Fiodor Eulaszewski, posługiwał się językiem sta­robiałoruskim i polskim, mógł nawet pisać w jidysz: W wieku pięciu lat zacząłem pobierać nauki ruskiego, w owym cza­sie w naszym kraju nie było innych nauk. Dlatego zostałem przy nauce polskiego i ruskiego, a po żydowsku umiem pisać. Co prawda, zaznacza, pisanie w tym języ­ku wymaga znajomości starohebrajskiego czy chociaż niemieckiego. Moda na naukę języka niemieckiego pojawiła się w WKL w połowie XVI wieku. Mikołaj Radziwiłł Sierotka pisał do swych dzieci, uczących się za granicą, by „niemiecki język jako drugi po łacinie wyuczyli”. To samo zalecał dzie­ciom również Krzysztof Radziwiłł: „Te dwa języki są najbardziej potrzebnymi dla naszych oby­wateli”. Polscy żacy wyjeżdżali do Niemiec od początku XVI wieku. Zygmunt Stary jednakże zabronił szlachcie pobierać nauki na szeregu niemieckich uniwersytetów, by powstrzymać napływ protestantyzmu do WKL. Nie można było wyjechać z kraju bez podpisanego przez króla paszportu. Zakaz wyjazdu zniesiono za czasów Zyg­munta Augusta, który sam interesował się ideami reformacji.

Tak oto XVI wiek całkowicie zmienił stosunek ówczesnych do książki i księgo­zbiorów. W ciągu życia trzech pokoleń książka z cudu, nieosiągalnego źródła wiedzy tajemnej, zmienia się w rzeczywi­stość – obiekt pożądany, kolekcjonowany, uwielbiany.

Pełna wersja artykułu ukazała się w dziesiątym numerze czasopisma Goniec Litewski.