Skurko: Bibliofile Wschodu
XVI wiek to rewolucyjny okres w naszej historii: diametralnie zmienia się życie kulturalne, społeczne czy religijne. Coraz prężniej rozwija się druk książek. Dzieci szlachty wyjeżdżają na studia za granicę i przywożą stamtąd nie żony, a… książki!
W ten sposób przywędrowała do nas z zachodniej Europy moda na wiedzę i czytanie. Jeszcze niedawno książka była rzadkością, a tu nagle dla każdego szlachcica sprawą honoru stało się posiadanie w domu kufra wypełnionego księgami. Z racji tego, że książka w XVI wieku była droga, rozmiar domowej biblioteki świadczył nie tylko o wykształceniu, ale też o majętności jej właściciela.
Pierwszym ze znanych nam domowych księgozbiorów była biblioteczka rodu Gasztołdów w Gieranionach – w pierwszej połowie XVI wieku najbogatszej w Księstwie rodziny szlacheckiej. Gasztołdowie wystawiali w wojsku Wielkiego Księstwa najwięcej jeźdźców konnych. Ostatecznym dowodem ich zamożności było wydane przez Wielkiego Księcia w 1522 roku pozwolenie na to, by swoje dokumenty Gasztołodowie pieczętowali woskiem nie zielonym, a czerwonym – przeznaczonym dla rodu królewskiego. Wiemy, że księgozbiór Gasztołdów w roku 1510 liczył sobie 71 woluminów. Dwie trzecie stanowiły traktaty naukowe, zielniki, bajki Ezopa, historia Troi i Aleksandra Macedońskiego, „Dzieje wojny żydowskiej” Józefa Flawiusza – po łacinie. Pozostałe książki to rękopisy pisane cyrylicą.
Gusta literackie zawsze jednają ludzi. Jako przykład można wymienić podarunek Albrechta Gasztołda dla króla Zygmunta Starego – modlitewnik iluminowany przez genialnego krakowskiego artystę Stanisława Samostrzelnika. W postaci jednego z królów, którzy przyszli powitać Maryję i Jezusa, rozpoznać można Zygmunta Starego, w innej scenie biblijnej „występuje” sam zleceniodawca iluminacji – kanclerz Gasztołd.
Albrecht Gasztołd zmarł w 1539 roku, jednak dwa lata wcześniej zdążył ożenić syna Stanisława z Barbarą Radziwiłłówną. Stanisław zmarł po pięciu latach od zawarcia małżeństwa. Zgodnie z prawem majątek, pozostawiony przez wygaszony ród, przechodził na własność Wielkiego Księcia. W ten sposów Gieraniony i Trąby, a wraz z nimi i biblioteka, stały się własnością Zygmunta Starego, który następnie przekazał je synowi.
Biblioteki Radziwiłłów
To właśnie ród Barbary, po wygaśnięciu linii Gasztołdów, stał się najwięcej znaczącym i najzamożniejszym w Wielkim Księstwie. Książęta traktowali książki z równą powagą, jak i inne części majątku – w 1651 roku katalog biblioteki nieświeskiej liczył już 743 tytuły. Najwięcej było wydawnictw religijnych: kuzyn Barbary Radziwiłłówny, Mikołaj Radziwiłł Czarny, był oddanym kalwinistą; to on ufundował dwie drukarnie, w Brześciu i Nieświeżu. Syn Czarnego, Mikołaj Radziwiłł Sierotka, nie podzielał protestanckich zapatrywań ojca i został zaciętym katolikiem, odziedziczył jednak zainteresowanie książkami i kontynuował, już w Wilnie, drukarskie tradycje. Sierotka nazywał książki „swoją miłością”, a bibliotekę „jedyną ozdobą”. W księgozbiorze tak różniących się między sobą ojca i syna znalazło się też miejsce dla świeckich książek: z dziedziny architektury, historii, matematyki, astrologii i astronomii, geografii. To właśnie Radziwiłł Sierotka był inicjatorem i fundatorem tworzonej w Nieświeżu pierwszej mapy Wielkiego Księstwa, wydanej ostatecznie w 1603 roku.
O nowych zainteresowaniach bibliofilów z Wielkiego Księstwa świadczy księgozbiór kasztelana wileńskiego Janusza Radziwiłła. Zbiór przechowywano w Słucku, który kasztelan otrzymał w posagu po ślubie z ostatnią przedstawicielką rodu Olelkowiczów. Janusz zmarł w wieku 41 lat, w 1620 roku, pozostawiwszy po sobie „skrzynię ze starymi pisanymi księgami”, dwie wielkie szuflady „z biblioteką” oraz skrzynię z „cennościami”: kryształową szklanką, dwoma kielichami i trzema książkami (jedną z nich była Biblia kalwińska). Około 70 ksiąg tego litewskiego magnata to rzadkie dla WKL utwory po hiszpańsku i francusku na temat wojskowości, historii Francji czy biografie królów francuskich, a także angielskie książki z dziedziny prawa, medycyny, historii, logiki, teologii. Takie szerokie horyzonty Janusza były wynikiem jego wychowania – wyrósł w Birżach, głównym majątku swego ojca, Krzyszofa Radziwiłła Pioruna, i wychowywany był w tradycji kalwińskiej, następnie pobierał nauki na niemieckich protestanckich uniwersytetach. Jednocześnie Janusz był ukochanym wnukiem Wasyla Konstantyna Ostrogskiego, głównego apologety prawosławia w Rzeczypospolitej. Odebrawszy od ojca i dziadka protestancko-prawosławne wychowanie, Janusz, podróżując po Europie, przypadł sercem do… katolickiej Francji, co i odzwierciedla jego księgozbiór.
Drugą co do wielkości biblioteką magnacką w Księstwie była biblioteka Sapiehów w Rużanach. Zbieranie woluminów zapoczątkował twórca Statutu WKL z 1588 roku, Lew Sapieha. Zdaje się, że przy pracach nad Statutem opierał się na pracach Arystotelesa, Cycerona, Wergiliusza – sama tylko biblioteka w Rużanie liczyła w czasach kanclerza Sapiehy 3 tysiące tomów. W przeciwieństwie do Radziwiłła Sierotki, Sapieha miał bardziej praktyczny stosunek do swego księgozbioru – podzielił księgi po równo między swoje dzieci. Wielkie księgozbiory posiadali też magnaci związani z ruchem wydawniczym. Wiadomo o istnieniu biblioteki Jana Abramowicza, wojewody wileńskiego, sponsora wielu wydań, w tym Katechizmu Sudrowiusza z 1598 roku. Bibliotekę mieli też Chodkiewiczowie – fundatorzy drukarni w Zabłudowie. W XVI wieku powstały biblioteki Tyszkiewiczów: rozrzucone między Łagojskiem, Czerwonym Dworem (powiat kowieński), Świsłoczą i Birżami, liczyły razem kilka tysięcy tomów.
Niektórzy magnaci nie mieli czasu ani możliwości, by dużo czytać. Jednak przy odrobinie chęci mogli zapoznawać się z książkami poprzez swoich „bibliotekarzy” – literatów, wydawców czy też innych intelektualistów, którzy mieli prawa korzystać z książek i pracować w magnackiej bibliotece. Działalność Salomona Rysińskiego, autora zbioru przysłów i powiedzeń, była, na przykład, powiązana z rodem lubczańskich Radziwiłłów. Zachował się spis zbiorów bibliotecznych, z których korzystał Rysiński na dworze magnatów: były to 822 tomy, z czego 76% to literatura świecka, a literatura antyczna obejmowała jedną piątą biblioteki. Podręczniki, pomoce gramatyczne, książki do nauki łaciny, greki, matematyki świadczą o edukacyjnej działalności Rysińskiego. Wiele książek jest niewątpliwie związanych z pracą nad zbiorem przysłów: „Przysłowia” Erazma z Rotterdamu, greckie przysłowia, zbiory aforyzmów, zagadek, opowieści Salomona. 80 ksiąg to traktaty historyczne, odzwierciedlające popularne w WKL zainteresowanie historią.
Aktywnymi czytelniczkami, przy czym nie tylko powieści, były kobiety. Na ich czytelnictwo wpływała aktywna postawa obywatelska. Elżbieta z Szydłowca, żona Mikołaja Radziwiłła Czarnego, prowadziła dysputy religijne i cieszyła się szacunkiem wśród teologów, podobnie jak żona wójta wileńskiego Rotundusa. Kobiety fundowały szkoły, klasztory i zbory, sponsorowały dzieła sztuki. W 1575 roku Katarzyna Chodkiewicz podarowała klasztorowi w Supraślu trzy swoje książki, Bogdana Presławka ofiarowała zaś klasztorowi w Żyrowiczach własną rękopiśmienną Ewangelię. Częstokroć to żonom magnatów, a nie im samym, poświęcano wspaniałe wydania.
Biblioteka Zygmunta Augusta
Największą renesansową biblioteką domową w Wielkim Księstwie był liczący cztery tysiące tomów księgozbiór króla Zygmunta II Augusta. Ogromny wpływ na gusta Zygmunta miała jego matka, pochodząca z Włoch Bona Sforza: przyszłego króla wychowywali Włosi, od maleńkości znał on język włoski, łacinę, polski i niemiecki (choć dwa ostatnie języki w niewystarczająco dobrym stopniu).
By wyrwać się spod matczynej opieki, młody Zygmunt przeniósł swój dwór z Krakowa do Wilna, wraz z nim przeniosła się też biblioteka (później mieściła się w Tykocinie, gdzie było ciszej i bezpieczniej). Biblioteka była dla króla i jego otoczenia, bez wątpienia, skarbcem wiedzy, ale też hołdem składanym modzie: w tamtych czasach każdy wykształcony europejski monarcha obowiązkowo powinien posiadać bogaty księgozbiór, gdyż świadczyło to o jego prestiżu.
Biblioteka Zygmunta nie generowała wielkich wydatków w porównaniu z innymi potrzebami: wiadomo, że w samym 1546 roku dwór Zygmunta wydał na wino 3705 złotych, podczas gdy przez cztery lata zakupiono książki za 200 złotych.
Swoją bibliotekę August zaczął świadomie kompletować już będąc dorosłym człowiekiem, gdy miał 27 lat. Pomagało mu w tym dwóch agentów – po jednym w Krakowie i w Wilnie.
Podstawą księgozbioru były książki jego rodziców, Zygmunta Starego i Bony Sforzy, która była wielką znawczynią historii. Wśród czterech tysięcy tomów znajdowały się dzieła o najróżniejszej tematyce, można jednak wnioskować o pewnych książęcych zainteresowaniach. Jest tutaj, na przykład, mnóstwo tekstów antycznych, greckich i grecko-łacińskich, wiele książek o prawie, medycynie (o najnowszych osiągnięciach w dziedzinie anatomii, chirurgii, weterynarii). Zygmunt czytał książki historyczne i geograficzne, zawierające informacje o wielu zakątkach świata, a także interesował się astronomią (co jakiś czas wileński mistrz Retyk wyrabiał na zamówienie króla przyrządy astronomiczne).
Mało było w bibliotece książek o astrologii, wielce popularnej w tamtych czasach. Sam Zygmunt w swoich listach bardzo ironicznie wypowiada się na temat tej dziedziny wiedzy i jej wiarygodności. Jednocześnie król czytał wiele o magii i alchemii, wiadomo też, że pod koniec życia próbował urzeczywistnić poznane recepty, wywołując ducha ukochanej Barbary.
Losy zbiorów splatały się z losami ich właścicieli i były nie mniej ciekawe. Po wygaśnięciu rodu Gasztołdów, młody Zygmunt August przejął nie tylko ziemie i bibliotekę magnatów, ale również wdowę po ostatnim Gasztołdzie, Basię Radziwiłł, która wkrótce została jego żoną. Wcześniej powiedziane jest, że księgozbiór i ziemie przejął Zygmunt Stary i potem przekazał je synowi. Bezdzietność Zygmunta zaważyła o losach liczącego cztery tysiące tomów księgozbioru: po śmierci króla w 1572 roku książki przeszły na własność dopiero co założonej w Wilnie uczelni jezuickiej – przyszłego Uniwersytetu Wileńskiego.
Języki bibliotek
Liczba języków, w jakich umieli czytać litewscy szlachcice w XVI wieku, wyraźnie ilustruje wielojęzyczną sytuację w państwie: rozmawiano tu bowiem po starobiałorusku, polsku, litewsku, łacinie, hebrajsku, tatarsku, czytać umiano też po starocerkiewnemu, niemiecku, francusku, czesku, włosku… Podsądny nowogródzkiego sądu ziemskiego, Fiodor Eulaszewski, posługiwał się językiem starobiałoruskim i polskim, mógł nawet pisać w jidysz: W wieku pięciu lat zacząłem pobierać nauki ruskiego, w owym czasie w naszym kraju nie było innych nauk. Dlatego zostałem przy nauce polskiego i ruskiego, a po żydowsku umiem pisać. Co prawda, zaznacza, pisanie w tym języku wymaga znajomości starohebrajskiego czy chociaż niemieckiego. Moda na naukę języka niemieckiego pojawiła się w WKL w połowie XVI wieku. Mikołaj Radziwiłł Sierotka pisał do swych dzieci, uczących się za granicą, by „niemiecki język jako drugi po łacinie wyuczyli”. To samo zalecał dzieciom również Krzysztof Radziwiłł: „Te dwa języki są najbardziej potrzebnymi dla naszych obywateli”. Polscy żacy wyjeżdżali do Niemiec od początku XVI wieku. Zygmunt Stary jednakże zabronił szlachcie pobierać nauki na szeregu niemieckich uniwersytetów, by powstrzymać napływ protestantyzmu do WKL. Nie można było wyjechać z kraju bez podpisanego przez króla paszportu. Zakaz wyjazdu zniesiono za czasów Zygmunta Augusta, który sam interesował się ideami reformacji.
Tak oto XVI wiek całkowicie zmienił stosunek ówczesnych do książki i księgozbiorów. W ciągu życia trzech pokoleń książka z cudu, nieosiągalnego źródła wiedzy tajemnej, zmienia się w rzeczywistość – obiekt pożądany, kolekcjonowany, uwielbiany.
Pełna wersja artykułu ukazała się w dziesiątym numerze czasopisma Goniec Litewski.