Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Mirosław Paluch  26 listopada 2013

Paluch: „Trudny pacjent”

Mirosław Paluch  26 listopada 2013
przeczytanie zajmie 2 min

Kim jest trudny pacjent według standardów naszej służby zdrowia? Czy jest to osoba cierpiąca na rzadkie lub nieuleczalne choroby? A może jest to determinowane stopniem komplikacji w chorobie?

Nie. Lekarze oraz pielęgniarki naszych placówek zdrowia tym mianem określają pacjentów powołujących się na zagwarantowane im ustawowo prawa lub odwołujących się do zdrowego rozsądku i elementarnych zasad higieny.

Jeśli pacjent odmówi poddania się procedurze medycznej, do której nie ma przekonania, staje się trudnym pacjentem. Zadawanie pytań personelowi dotyczących na przykład tego, co jest mu w danej chwili podawane i dlaczego, staje się dowodem trudności sprawianych przez pacjenta. Podobnie odbierane jest zwrócenie uwagi na sposób zwracania się przez personel do chorego. Osobiście drażnią mnie polecenia typu „niech się rozbierze i niech siada”, jak również zadawanie pytań w obecności osób trzecich, np. na korytarzu, „czy pan sika i ile?”. Rekordzistą był lekarz pytający kobietę, „czy pani jeszcze miesiączkuje, jak często i jak obficie?”. Jako trudny pacjent proszę o przeprowadzenie ze mną wywiadu w gabinecie lekarskim. Do tej samej szufladki kwalifikują się moje prośby kierowane do pielęgniarek, aby np. wymieniły rękawiczki przed zrobieniem mi opatrunku czy zastrzyku. Są siostry, które uważają, że w jednej parze rękawiczek można obsłużyć trzech lub więcej pacjentów. Niestety, nie tych trudnych.

Równie niechętnie przyjmuję uwagi personelu na temat mojego stanu psychicznego. Zdarzyło się, że lekarz, któremu zwróciłem uwagę na niestosowne i nieprofesjonalne zachowanie, wykrzyczał na cały korytarz w poczekalni pełnej ludzi „pan zachowuje się nienormalnie!”. Normalny pacjent pozwala lekarzowi lub pielęgniarce na wszelakie grubiaństwa pod swoim adresem. Przecież jest tylko pacjentem, zdanym na ich łaskę i niełaskę w chorym systemie opieki zdrowotnej w tym kraju.

Dodatkową cechą, w moim odczuciu wyjątkowo obrzydliwą, jest zjawisko wzajemnego ostrzegania się personelu w różnych placówkach, a nawet w różnych miejscowościach, przed trudnym pacjentem! Doświadczyłem tego osobiście wielokrotnie. Po sytuacji konfliktowej w szpitalu w Katowicach nie zostałem przyjęty do placówki w Rudzie Śląskiej, pomimo tego, że jeszcze przed konfliktem ordynator szpitala w Rudzie, w obecności mojej żony, osobiście mnie zapewnił, że przyjęcie mam zagwarantowane. Wielokrotnie słyszałem od bardziej sympatycznych lekarzy i pielęgniarek, że „ma pan opinię awanturnika”. Jeżeli taka opinia ma jakiekolwiek podstawy, to dlaczego do awanturującego się pacjenta nie jest wzywana ochrona obiektu, straż miejska lub policja? Nie ma nawet notatek służbowych na ten temat. Awantury polegają na prośbie o zmianę rękawiczek lub na odmowie poddania się procedurze.

Oprócz błędów systemowych organizacji ochrony zdrowia, braku środków finansowych na służbę zdrowia, częstokroć nieprofesjonalnego i niekulturalnego zachowania personelu, jako problem widzę również funkcjonowanie w środowisku medycznym patologicznego pojęcia „trudny pacjent”. Jak widać, jakikolwiek dialog z niektórymi lekarzami lub pielęgniarkami, powoływanie się na tzw. Kartę Praw Pacjenta, wymaganie zasad profesjonalnego świadczenia usług zdrowotnych jest diagnozowane jako trudny przypadek.