Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Bartosz Bieliszczuk  24 listopada 2013

Bieliszczuk: Jak dziś prowadzić wojnę propagandową

Bartosz Bieliszczuk  24 listopada 2013
przeczytanie zajmie 4 min

Po informacjach ujawnionych przez Edwarda Snowdena oraz kolejnych przeciekach nt. podsłuchów, Stany Zjednoczone znalazły się w ogniu krytyki. Dość szybko zaczęły jednak docierać do opinii publicznej informacje świadczące o tym, że Moskwa również nie ma w kwestii podsłuchów czystego sumienia. Czy pomiędzy światowymi potęgami toczy się wojna informacyjna?

Dla każdego obserwatora przyczyny napięć na linii Waszyngton – Moskwa są dość oczywiste. Najpierw wymieńmy jednak kilka ostatnich zatargów: gra wokół Syrii, sprawa Snowdena, poparcie Amerykanów dla zbliżenia Ukrainy z Unią Europejską. Zważywszy na to, hipoteza mówiąca, iż kolejne „podsłuchowe przecieki” to w istocie element wymiany ciosów, wydaje się bardzo prawdopodobna.

Stany Zjednoczone – „imperium zła”

Omawiając domniemaną „wojnę propagandową” warto przytoczyć słowa Aleksieja Mitrofanowa, szefa Komitetu Dumy ds. Polityki Informacyjnej, Technologii Informacyjnych i Łączności. Oskarżył on kraje Zachodu o prowadzenie akcji propagandowych wobec Syrii. Polityk mówił, że zachodnie i niektóre arabskie media prowadzą przeciwko Syrii zakrojoną na szeroką skalę wojnę informacyjną (…) za pomocą współczesnych środków. Jej specyfika polega na potoku informacji, dyskredytującym legalne władze (cyt. za „Głosem Rosji”).

Ofiarą „dyskredytujących informacji” nie powinna czuć się jedynie Syria. Interesującym przypadkiem jest rosyjska rządowa telewizja Russia Today. Każdemu śledzącemu jej doniesienia nie umknie nawet najmniejszy przykład patologii, niesprawiedliwości czy okrucieństwa w amerykańskim społeczeństwie. Są one śledzone wyjątkowo skrupulatnie i podawane w newsach na masową skalę. Dla przykładu przytoczę główne piątkowe tematy działu poświęconego USA:

– nowojorska policja zaprzecza, że zastrzeliła nastolatka podczas aresztowania;

– waszyngtońska gazeta oskarża straż przybrzeżną o bezprawne skonfiskowanie notatek reportera;

– McDonald do swoich pracowników: jedzcie mniejsze porcje aby zabić głód.

O ile większość z nich służy raczej zaszczepieniu w odbiorcach RT niechęci do Stanów Zjednoczonych, to „poważniejsze” kwestie, jak wojna w Afganistanie i Iraku czy tajne więzienia CIA, mogą być skutecznie wykorzystywane przez stronę rosyjską do budowy symetrii wobec własnych działań. Jako analogiczne działania Moskwa może usprawiedliwiać np. wojnę z Gruzją czy represje opozycji.

Ostatnie informacje dotyczące PRISM i podsłuchów stawiają jednak Stany Zjednoczone w wybitnie niekorzystnym świetle. Naruszają bowiem wizerunek zarówno w oczach społeczeństw, jak i rządów swoich sojuszników. Według doniesień amerykańska National Security Agency podsłuchiwać miała ponad trzydziestu światowych liderów, w tym kanclerz Merkel. Hiszpański El Mundo poinformował , że również Warszawa współpracuje z NSA, m.in. udostępniając Amerykanom dane swoich służb. Co więcej, zobowiązała się nie instalować oprogramowania uniemożliwiającego amerykańskim służbom dostępu do informacji. Trudno zresztą rozpatrywać nagłą wizytę w Polsce szefa amerykańskiej dyplomacji, Johna Kerry’ego, w oderwaniu od ujawnionych informacji. Zapytany o sprawę podsłuchów Radosław Sikorski stwierdził: Uzgodniliśmy bliższe konsultacje między naszymi służbami, jak zwalczać wspólne zagrożenie.

Warto zauważyć, że każde oficjalne dementi w sprawie podsłuchów jest odbierane raczej jako potwierdzenie – w myśl zasady „nie wierzę w niezdementowane informacje”. Otwiera to dodatkowo pole do inspirowania kolejnych przecieków i artykułów, nawet nieprawdziwych. Otwartym pytaniem pozostaje, czy i na ile afera podsłuchowa przełoży się na wzrost nastrojów antyamerykańskich na Starym Kontynencie.

Podsłuchują wszyscy?

Wkrótce po rewelacjach dotyczących NSA w mediach pojawiły się informacje świadczące o szpiegowskich działaniach Moskwy. Podczas odbywającego się we wrześniu tego roku szczytu G20 w Petersburgu Rosjanie mieli rozdawać przywódcom państw pendrive’y i ładowarki zainfekowane szpiegowskim oprogramowaniem. Po podaniu tych informacji przez zachodnie media Moskwa stanowczo zaprzeczyła, stwierdzając, że jest to próba odwrócenia uwagi od kłopotów Stanów Zjednoczonych. Notabene, próba szpiegowania za pomocą podarowanych gadżetów wydaje się czymś tak amatorskim, że oświadczenie Kremla nie musi być wcale odległe od prawdy.

Informacje na temat rosyjskich podsłuchów zaczęły pojawiać się również nad Wisłą. Powrócił temat nasłuchu, prowadzonego z rosyjskiej ambasady w Warszawie. Według Dziennika Gazety Prawnej Rosjanie są w stanie przechwytywać rozmowy telefoniczne w promieniu kilometra od swojej ambasady. W ich zasięgu znalazłyby się zatem budynki m.in. MSW, MON, MSZ, ABW, CBA czy Kancelaria Premiera oraz Belweder. O zagrożeniu związanym z rosyjskimi podsłuchami, a ściślej mówiąc nasłuchem, mówił na początku listopada gen. Zbigniew Nowek, były szef UOP i Agencji Wywiadu, w radiu TOK FM. Generał wskazywał m.in. na bardzo niekorzystne z punktu widzenia Polski położenie rosyjskiej ambasady w Warszawie. O możliwości szpiegowania przez Rosjan donosi też niemiecka prasa (m.in. Die Welt). Urządzenia podsłuchowe mają znajdować się na dachu rosyjskiej ambasady w Berlinie, położonej niedaleko dzielnicy rządowej.

Przy okazji kolejnych informacji rykoszetem może dostać się także Wielkiej Brytanii. W czerwcu ujawniono, że brytyjskie służby podsłuchiwały szczyt G20 w 2009 roku. Obecnie Berlin oskarża Londyn o prowadzenie (podobnie jak Moskwę) nasłuchu z terenu ambasady.

Nauka dla Polski

W kontekście powyższych przecieków i informacji warto śledzić kolejne doniesienia dotyczące podsłuchów oraz szpiegostwa. Są one z pewnością częścią rozgrywki pomiędzy światowymi potęgami. Wyróżnić w niej można dwie warstwy: faktycznego szpiegostwa oraz wojny propagandowej. Na temat tego pierwszego wiedza opinii publicznej jest fragmentaryczna. Fakt szpiegowania może zostać wykorzystany przez Polskę w dyplomacji do nacisku na Waszyngton bądź dla celów wewnętrznych, np. aby uzasadnić zmiany w zakresie bezpieczeństwa informacji lub zmiany w wydatkach na bezpieczeństwo. Poważne państwo, nawet pomimo bliskich relacji sojuszniczych, nie powinno zadowalać się deklaracjami o przyjaźni i poklepywaniu po plecach. Niezależnie czy poklepuje Merkel czy Obama.