Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Marcin Kędzierski  18 listopada 2013

Kędzierski: Pozoranctwa i bezbarwności ciąg dalszy

Marcin Kędzierski  18 listopada 2013
przeczytanie zajmie 3 min

Wczoraj media obiegła wiadomość o zmianach w kierownictwie resortów edukacji narodowej oraz nauki i szkolnictwa wyższego. Władza w MEN miała rzekomo trafić w ręce Joanna Kluzik – Rostkowska, natomiast schedę po Barbarze Kudryckiej miała przejąć Lena Kolarska-Bobińska. Z czasem okazało się, że to jednak tylko kolejne medialne spekulacje i podgrzewanie tematu, zapowiadanej przez premiera rekonstrukcji rządu. Załóżmy wobec tego, że taki scenariusz jest możliwy i Donald Tusk w najbliższych dniach takich właśnie roszad dokona.

Rotacja, zarówno na stanowisku ministra edukacji, jak i ministra nauki i szkolnictwa wyższego, nastąpiłaby z zachowaniem parytetu, a więc w myśl zasady „kobieta za kobietę” − głównie w celu niezaniżania liczby kobiet w rządzie, a także by nie zniechęcić kobiecego elektoratu PO.

Kim są prawdopodobne nowe członkinie gabinetu Tuska? Lena Kolarska-Bobińska to osoba zaangażowana w międzynarodowe szkolnictwo wyższe. W przeszłości, poza szefowaniem Instytutowi Spraw Publicznych, zasiadała również w Radzie Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego we Florencji, nazywanego uniwersytetem UE. Z pewnością posiada więc doświadczenie i szerokie kontakty międzynarodowe. Pytanie tylko, czy dziś polskiemu szkolnictwu potrzeba mocniejszego wejścia w strategię bolońską, czy może należy stworzyć własną, przemyślaną koncepcję dalszego rozwoju edukacji wyższej w naszym kraju? Jedno jest pewne: potrzebujemy odważnej wizji, zarówno jeśli chodzi o kwestie studiów wyższych i ich finansowania, jak i działalności naukowej. Reforma Barbary Kudryckiej, choć znacząca, była jednak w najważniejszych obszarach kosmetyczna. Przypuszczam, że Kolarska-Bobińska takiej wizji mieć nie będzie, a nawet jeśli, to nie będzie mieć wystarczającej determinacji i politycznego odwagi do jej wdrożenia. Zwłaszcza, że już niedługo  premier Tusk nie pozwoli na konflikt z żadną ważną grupą interesu, w tym ze środowiskiem akademickim. Z drugiej strony, z punktu widzenia Platformy oraz samego premiera, wybór Kolarskiej-Bobińskiej jest wygodny i bardzo bezpieczny, gdyż jest ona osobą na tyle niebudzącą kontrowersji, że z pewnością zostanie dobrze przyjęta przez krajowe media i nie zaszkodzi PO.

Jeśli chodzi o Joannę Kluzik-Rostkowską, to z pewnością wybór ten wzbudzi znacznie więcej kontrowersji. Choć swoją publiczną karierę rozpoczynała jako dziennikarka Tygodnika Solidarność, przez wiele lat uchodziła za eksperta od polityki społecznej. Później natomiast, kiedy wpadła w sidła gry politycznej, przechodząc drogę od PiS-u, przez PJN, kończąc na Platformie, niejako sama zrezygnowała z aspiracji eksperckich na rzecz bycia partyjnym politykiem. W tej roli zdecydowanie się nie sprawdziła. Było to bardzo czytelnie, zwłaszcza śledząc jej drogę wchodzenia w struktury PO: zarówno z powodu sposobu, w jaki rozstała się z Prawem i Sprawiedliwością, jak również stylu w jakim później porzuciła partię, której przewodziła. Swoim działaniem i wypowiedziami straciła szacunek wśród swoich byłych współpracowników, nie zyskując go jednocześnie w gronie nowych kolegów partyjnych. Słaby wynik jaki uzyskała w wyborach w Rybniku pokazuje, że nie ma dziś, zarówno w PO, jak i po za nią, wystarczającej siły politycznej. W MEN, podobnie jak w ministerstwie nauki i szkolnictwa wyższego, potrzeba głębokich zmian strukturalnych, a nie drobnych reform, które tak naprawdę trwają od 20 lat. Polska edukacja jest bowiem świetnym przykładem dokonywania fasadowych zmian i nie unikania konfrontacji z realnymi problemami. Jedynym pomysłem mającym poprawić obecną sytuację była do tej pory specjalizacja szkolnictwa, od której od kilkunastu lat w Europie się odchodzi. Dzisiaj w świecie potrzeba umiejętności szerokiej syntezy, nie zaś wąskiej specjalizacji, więc reforma, którą wprowadzała Krystyna Szumilas, a wcześniej Katarzyna Hall, była odpowiednia dla lat 90., kompletnie nie odpowiadając wyzwaniom XXI wieku. Podobnie jednak jak w przypadku ministerstwa nauki i szkolnictwa wyższego, głównym problemem jest nie tyle brak wizji, co brak silnego przywództwa, którego zdołałoby przełamać opór veto players w postaci Związku Nauczycielstwa Polskiego, które skutecznie blokuje wszelkie realne zmiany. Kluzik-Rostkowska takiego przywództwa nie zapewnia, choć tak jak Kolarska-Bobińska jest ulubienicą mediów.

Krótko mówiąc, kandydatury te będą świetnie przyjęte przez mainstream. Dodatkowo ewentualny wybór tych postaci można nazwać ukłonem w stronę Leszka Millera. Pamiętajmy, że w obu tych środowiskach – akademickim i nauczycielskim, istnieje bardzo silne lobby związane z postkomunistycznymi związkami, nie bez przyczyny kojarzonymi i związanymi z SLD. Kluzik-Rostowska i Kolarska-Bobińska, same łączone raczej z lewym skrzydłem PO, nie pójdą z nimi na wojnę. Wnioskuję wobec tego, że wybór tych dwóch osób ma pomóc zbudować fundament pod przyszłą koalicję PO z SLD, zwłaszcza jeśli premier zdecyduje się przyśpieszyć wybory parlamentarne. Oznacza to, że w tych zmianach nie chodzi o nic więcej, jak tylko polityczną taktykę. Jeśli w istocie tak będzie, powinniśmy się spodziewać dalszego ciągu bezbarwności i pozoranctwa w rządzie Donalda Tuska.