Musiałek: Liberalne myśli endeka
Fragment „Myśli nowoczesnego endeka” odwołujący się wprost do myśli Dmowskiego, Popławskiego czy Balickiego jest objętościowo skromny, a jego główne tezy są dość dyskusyjne. Logika zaprezentowana w książce bliższa jest tradycji liberalnej, a nie myśli narodowej.
„Myśli nowoczesnego endeka” to kolejna książka Rafała Ziemkiewicza o współczesnej Polsce. Choć tytuł nawiązuje do klasycznej książki Romana Dmowskiego, to ci, którzy oczekują kompleksowego przystosowania myśli narodowej do realiów współczesnej Polski, mogą czuć się zawiedzeni. Fragment odwołujący się wprost do myśli Dmowskiego, Popławskiego czy Balickiego jest objętościowo skromny, a i jego główne tezy są dość dyskusyjne. Istotę myśli endeckiej widzi Ziemkiewicz w programie spolityzowania i uobywatelnienia mas. Taki program działania uznaje po ponad wieku od wydania „Myśli nowoczesnego Polaka” za wciąż priorytetowy dla kondycji polskiego społeczeństwa i jego cywilizacyjnego sukcesu. Choć sam postulat wydaje się słuszny (choć nie bezdyskusyjny), to należy postawić pytanie, czy szukając odpowiedzi na główne problemy Polski i Polaków, trzeba sięgać aż do endeków? Pomijając już samą problematyczność szukania recepty na współczesne problemy w zakurzonych książkach, należy podkreślić, że analfabetyzm obywatelski dostrzegali też przedstawiciele innych tradycji politycznych, a nawet akcentowali tę kwestię mocniej niż narodowi demokraci. Czy myśl ludowa nie ma mniejszych zasług w upolitycznianiu chłopstwa? Czy mało dziś partii i ruchów społecznych, które na sztandarach wypisują hasła społeczeństwa obywatelskiego?
Największy zarzut wobec interpretacji doktryny endeckiej dotyczy rozumienia patriotyzmu. O ile można jakoś przełknąć brak litości autora dla tradycji narodowych powstań i romantycznych uniesień, o tyle krytycznie należy ocenić postulowany przez Ziemkiewicza utylitarny patriotyzm, który traktuje dbałość o dobro wspólne jako środek do celu, jakim jest zaspokojenie indywidualnych potrzeb. Odwołanie do wspólnych interesów, a nie wspólnych obowiązków, a następnie pokazanie partykularnych korzyści ze sprawnego państwa to zabieg zrozumiały w zindywidualizowanym świecie, ale krótkowzroczny. Dmowski, pisząc, że „jest Polakiem, ma więc obowiązki polskie”, daleki był od instrumentalizowania stosunku do państwa. Utylitarna logika, jaką zastosował Ziemkiewicz, bliższa jest tradycji liberalnej, wychodzącej od potrzeb jednostek i szukającej uzasadnienia dla państwa, a nie myśli narodowej, w której tożsamość wspólnotowa wyraźnie dominowała nad jednostkową, a państwo było wartością samoistną.
Autor słusznie broni endeków przed przyprawianiem im gęby i nie boi się krytykować ich antysemickiego skrzywienia. Niemniej swobodnie przebierając w endeckim menu, wybiera tylko to, co mu odpowiada. Tworzy tym samym obraz narodowców bliski tradycji republikańskiej, w której kluczowa jest obywatelska podmiotowość, a tożsamość jednostki dzieli się na różne poziomy społecznej egzystencji człowieka – indywidualność, rodzinę, wspólnotę lokalną, państwo i ludzkość. Stosując metodę Ziemkiewicza, w niemal każdej doktrynie politycznej można znaleźć coś pożytecznego dla współczesnej Polski.
Szkoda, że za obszerną diagnozą sytuacji idą skromne rekomendacje. Postulat poświęcania czterech godzin w tygodniu na pracę dla wspólnot, w których żyjemy, to propozycja poczciwa, ale czy wystarczająca, aby III RP, która zdaniem autora jest historyczną klęską Polaków, zamienić w sukces?
Książka, mimo analitycznych aspiracji zasygnalizowanych w początkowych fragmentach, napisana jest w typowym dla autora gawędziarskim stylu. Ziemkiewicz w roli analityka sypiącymi danymi i statystykami wchodzi w obce dla niego buty. Odwołując się do twardych danych robi to tendencyjnie, wybierając te zestawienia, w których Polska zajmuje najsłabszą pozycję, co ma dowieść tezy o porażce III RP. Choć nie można mu odmówić racji, gdy wymienia bolączki polskiego państwa, to obraz maluje w tak pesymistycznych barwach, że trudno zrozumieć, dlaczego z Polski po 2004 roku wyjechało jedynie 2, a nie 38 milionów Polaków.
Autor swobodnie skacze po różnych wątkach, uzupełniając wywody licznymi i obszernymi dygresjami na temat myśli politycznej, historii, ekonomii, stosunków międzynarodowych i polskiej polityki. Na wszystkich tych płaszczyznach Ziemkiewicz dowodzi klęski i niewykorzystanych możliwości. Trudno oprzeć się wrażeniu, że poruszając tak wiele tematów, potraktował je dość powierzchownie.
Wiele fragmentów książki może wydać się znajomych stałym czytelnikom Ziemkiewicza. Choć autor broni się, wskazując na dylemat między koniecznością powtórzeń a oskarżeniem o niekonsekwencję, to czytelnicy felietonów RAZa mogą być rozczarowani. „Myśli nowoczesnego endeka” nie są dziełem oryginalnym na miarę „Michnikowszczyzny”.
Najobszerniejsza część to tradycyjnie potężny atak na „salon”, w czym pisarz nie ma sobie równych. Znane z jego poprzednich książek teorie o spisku zdegenerowanych elit i społeczeństwie postkolonialnym rozwinął tu do perfekcji, uzupełniając swoje wywody o jeszcze efektowniejsze bon moty i bardziej wyszukane określenia.
Choć Ziemkiewiczowi nie można odmówić w wielu punktach racji i należy pogratulować mu intuicji, to jego przemyślenia należy zaklasyfikować raczej do dziedziny „coś jest na rzeczy” niż traktować jako prawdy objawione. RAZ to mistrz przesady, łatwych podziałów i mocnych przymiotników. Efektowne metafory są jednak często nie tyle dźwignią jego myśli, ale raczej ich katapultą. Publicysta kreśli łatwy podział na lewicowo-liberalną zdegenerowaną pseudo-elitę i prawicowe społeczeństwo. Jedyny cel elit, zdaniem autora, to „dojenie” i „strzyżenie” mas. Tym samym RAZ wrzuca do jednego worka ludzi o zupełnie różnych biografiach, intencjach i zasługach dla Polski. Często pozuje na trybuna ludu, choć uczciwie trzeba przyznać, że i masom się dostaje, że „grabiom pod siebie” (to znamy z „Polactwa”).
Ziemkiewicz dużo czyta, logicznie myśli, klarownie pisze. Szkoda, że publicystyczna rutyna powoduje, że coraz rzadziej szuka, a coraz częściej po prostu wie. Nawet kropki coraz częściej zastępuje wykrzyknikami. Rzadko spotykamy u niego jakąś wątpliwość, szarość i półcienie. Wszystko jest jasne, oczywiste i nie ma miejsca na przypadek czy zbieg okoliczności. Synteza dominuje nad analizą, a jeden skutek wynika z jednej przyczyny. W krytyce Ziemkiewicz traci poczucie proporcji, a wszystkie przedstawiane przez niego scenariusze są spójne i oczywiste. Ta sugestywność jest irytująca dla czytelników wciąż poszukujących, ale, co dla autora chyba ważniejsze, podoba się już przekonanym. Ziemkiewicz, szeroko pisząc o wojnie polsko-polskiej, nie jest jej zewnętrznym obserwatorem, który z chłodnym dystansem opisuje i wyjaśnia. Nawołując w książce do wspólnej pracy na rzecz ojczyzny, gasi pożar, do którego sam dolewał oliwy.
Wszystkie krytyczne uwagi pod adresem „Myśli nowoczesnego endeka” nie mogą przysłonić faktu, że mamy do czynienia z książką jednego z najwybitniejszych polskich publicystów. Przedstawiam zastrzeżenia i wątpliwości jako członek prawicowej rodziny, nie kwestionuję wartości, o jakie upomina się autor. Nikt nie odbierze Ziemiewiczowi trafnych obserwacji, które dzięki niemu weszły w medialny obieg i dziś należą do kanonu prawicowej refleksji. Ziemkiewiczem mówi i myśli duża część polskiej prawicy, wyposażona przez pisarza w nośne teorie i symbole. Jak mało kto potrafi on przestawiać złożone mechanizmy w możliwie prosty sposób (czasami aż za bardzo), co powoduje, że jego książki mogą czytać wszyscy.
„Myśli nowoczesnego endeka” warto przeczytać, zachowując jednak konieczny dystans. Książka ta zawiera tyleż ciekawych obserwacji, ile przesadnych wniosków. Byłaby ciekawsza, gdyby przedstawiała przemyślenia autora w sposób bardziej systematyczny, choć tego pewnie po Ziemkiewiczu nikt się nie spodziewał. Cenimy go przecież nie za analityczny chłód, lecz publicystyczny temperament.
Tekst ukazał się w tece 30-31 kwartalnika Pressje” oraz na stronie rebelya.pl