Kleczka: Co z tą ankietą Franciszka?
Na początku października papież Franciszek ogłosił swój pierwszy Synod Biskupów, którego tematem będą wyzwania związane z ewangelizacją rodzin. Wprawdzie Synod rozpocznie się dopiero w przyszłym roku, ale w ramach przygotowań papież już teraz rozesłał do wszystkich krajowych Konferencji Episkopatów ankietę, której publikacja przez biskupów Anglii i Walii wywołała niemałe zamieszanie w katolickich środowiskach.
Z jednej strony pojawiło się, już standardowe dla pontyfikatu Franciszka, tradycjonalistyczne oburzenie – czy to ze względu na niejasność pytań, domniemanie progresizmu (zwłaszcza w przypadku pytań dotyczących związków osób tej samej płci), czy też podejrzenie demokratyzacji Kościoła. Głosom krytycznym odpowiadała równie wielka fala pozytywnych reakcji, opierających się na poczuciu większego upodmiotowienia świeckich w Kościele poprzez możliwość udzielenia głosu w zasadniczych dla nich kwestiach oraz na potrzebie wzmocnienia związku wiernych z biskupem. Sam oczyma wyobraźni widziałem możliwość budowy „wspólnoty wspólnot” przez reanimujące się rady parafialne, które wspólnie debatowałyby nad rozumieniem nauczania Kościoła.
Problem w tym, że zgodnie z najnowszymi informacjami wpływ świeckich na tematykę poruszaną podczas Synodu może być niewielki. Podstawowymi adresatami ankiety Franciszka są bowiem biskupi i to od ich działań zależy, w jakim stopniu uwzględnią opinię wiernych w poruszanych tematach. Z jednej strony to naturalne rozwiązanie – papież wykorzystuje struktury Kościoła, które mają przygotowywać wnioski możliwe do poruszenia na Synodzie, uwzględniając lokalne problemy. Z drugiej, dawanie wolnej ręki biskupom, bez jednoznacznej sugestii, jak działać z ankietą, może poskutkować zlekceważeniem realnego doświadczenia wiernych, które pozostaje czymś kluczowym dla kształtowania nowych narzędzi ewangelizacji rodziny.
Choć wiele z pytań zawartych w ankiecie jest trudnych, to jednak dotykają fundamentalnych spraw. Pomijam kwestię znajomości konstytucji soborowych czy choćby encyklik. Wystarczy zastanowić się nad tym, na ile świadomie traktujemy etykę katolicką, a na ile znajduje się ona w sferze „prawd objawionych”. Często po prostu nie zdajemy sobie sprawy z istnienia uzasadnień własnego światopoglądu albo nawet posiadamy fałszywe przekonanie. Tym lepiej, gdyby ankieta rzeczywiście została przeprowadzona w szerokich rzeszach wiernych – nawet jeśli ma ukazać naszą niewiedzę czy płytkość nawyku. W rzeczywistości, w której katolik musi dokonywać zdecydowanych wyborów tożsamościowych, powinien robić to świadomie, ze znajomością doktryny, którą wyznaje. Pozostaje wierzyć w rozsądek i dobrą wolę polskich biskupów, którzy otrzymali wyjątkową motywację do przeanalizowania siły przekonań wiernych, tego, co właściwie sądzą o swej religii świeccy. A co za tym idzie, jakie środki zaradcze podejmować, aby chrześcijańskie życie nie sprowadzało się do trwałego, choć często bezrefleksyjnego przyzwyczajenia.