Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Ewa Strankowska  25 października 2013

Strankowska: Konflikt z ropą w tle

Ewa Strankowska  25 października 2013
przeczytanie zajmie 2 min

Szef wywiadu Arabii Saudyjskiej, przekazując niezadowolenie władz z polityki Baracka Obamy, stwierdził, iż relacjom królestwa z USA zagraża największa w historii przepaść – donosi Reuters. Oświadczenie to jest znaczące nie tylko dla samych zainteresowanych stron, ale też dla innych państw, jako że Arabia Saudyjska zajmuje obecnie pierwsze miejsce na świecie w wydobyciu ropy naftowej. Jakie są zatem przyczyny zadeklarowania przez Saudów takiego stanowiska oraz potencjalne zagrożenia wynikające z wcielenia go w życie?

Arabia Saudyjska „grozi” ograniczeniem relacji z Waszyngtonem przede wszystkim ze względu na brak efektywnych działań Amerykanów w kwestii konfliktu w Syrii. Władze monarchii bardzo negatywnie odebrały rezygnację Baracka Obamy z interwencji militarnej. Z kolei decyzję o objęciu międzynarodową kontrolą arsenału broni chemicznej Bashara al-Assada uznały za „rażąco perfidną” okazję dla rządu USA do wytłumaczenia i usprawiedliwienia braku realnych działań w konflikcie syryjskim. W związku z tym pojawiła się informacja o tym, że władze monarchii ograniczą dotychczasową współpracę z Amerykanami we wspieraniu sił opozycyjnych.

Drugą ważną dla Arabii Saudyjskiej kwestią są relacje Stanów Zjednoczonych z Iranem, które od czasu wyboru na prezydenta Hasana Rowhaniego zaczęły się ocieplać. Saudyjczycy obawiają się, iż zbliżanie się tych dwóch państw doprowadzi do rozwoju programu nuklearnego Iranu (gdyż USA będzie zwracać na niego mniejszą uwagę), przez co znacznie zmniejszy się skuteczność „ amerykańskiego parasola ochronnego” rozciągniętego nad Arabią od początku ustanowienia wzajemnych relacji. Władze królestwa chciałyby również ograniczenia wpływów irańskich w Syrii, które stanowią w rzeczywistości jedną z podstaw utrzymującej się pozycji Assada.

Poza tym istnieje jeszcze kilka kwestii, które wpłynęły na ograniczenie zaufania do Waszyngtonu. Należy do nich m.in. nieudzielenie pomocy wojskom saudyjskim wspierającym władze Bahrajnu podczas rewolty antyrządowej w 2011 r. czy też porzucenie wieloletniego sojusznika, prezydenta Egiptu – Hosniego Mubaraka, które znacznie przyczyniło się do jego upadku. Wywołuje to w Saudach obawy o przyszłość sojuszu z Amerykanami oraz stawia ich w świetle strony zależnej od indywidualnych decyzji władz amerykańskich, którym daleko do konsekwencji i stałości. Ostatnie wydarzenia (rezygnacja z otrzymanego statusu niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ) pokazały, że Arabia jest zdecydowana do prowadzenia twardej polityki.

Potencjalne konsekwencje mogłyby być znaczące. „Zakręcenie kurka” lub przy najmniej ograniczenie dostaw ropy do Ameryki szybko odczułby też cały Zachód, przede wszystkim poprzez wzrost cen tego surowca. Wydaje się jednak, iż nie są to realne zagrożenia, gdyż Arabia straciłaby wtedy gwarancje bezpieczeństwa i ważnego importera. Najprawdopodobniej oświadczenie o „poważnej zmianie” we wzajemnych relacjach jest sygnałem dla Waszyngtonu, że powinien zmienić swoją politykę, stać się bardziej aktywnym w Syrii oraz poważnie rozważyć kształt obecnych stosunków z Iranem. Pozostaje zatem czekać na dalszy bieg wydarzeń, przede wszystkim zaś na reakcję Amerykanów, gdyż to do nich należy następny krok.