Jakubowski: Ulga dla uzdolnionych umysłowo
Gdybym miał przyznawać ulgi na przejazdy koleją nad wyraz uzdolnionym, z pewnością Mark Twain mógłby podróżować za darmo. Ot, choćby za słowa o tym, że gdy obraduje parlament, niczyje życie, wolność ani własność nie są bezpieczne. Oraz za stwierdzenie, że lepiej jest nie odzywać się wcale i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości. Oba cytaty idealnie odnoszą się do naszych posłów i senatorów.
W ostatni piątek Sejm przegłosował nowelizację ustawy o uprawnieniach do ulgowych przejazdów środkami publicznego transportu zbiorowego. Uprawnienia do takich przejazdów, zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, mają uzyskać nauczyciele przedszkolni – zaraz po tym, jak ustawą zajmie się Senat. Jak powszechnie wiadomo, rząd, aby komuś „dać”, musi najpierw komuś innemu „zabrać”. Również i tym razem tak się dzieje, gdyż wymiar ulgi dla wszystkich nauczycieli zostanie najprawdopodobniej obniżony. Ale nie to stanowi sedno problemu.
Wprowadzenie kolejnego, ósmego wymiaru ulgi ustawowej doprowadzi do skomplikowania i tak już zupełnie nieprzejrzystego i niezrozumiałego systemu. Odrębne zniżki przysługują na zakup biletów miesięcznych i jednorazowych, różny jest też ich zakres stosowania w autobusach i pociągach. Tylko dla osób niepełnosprawnych (z różnych przyczyn), weteranów wojennych i ich opiekunów ustawodawca przewidział aż siedemnaście odrębnych kategorii, w ramach których niepełnosprawny może uzyskać 37, 49, 78, lub 93% ulgi, a jego opiekun 78 lub 95% ulgi. Prawda, że proste?
Pamiętacie zapewne Państwo (niestety, zrealizowaną) obietnicę prezydenta Bronisława Komorowskiego o zapewnieniu studentom 51% ulgi na przejazdy koleją? Z całą pewnością studenci są z tego powodu bardzo szczęśliwi. Szczęście to kończy się w momencie, kiedy przez przypadek w kasie dostaną bilet z ulgą uczniowską (która wynosi 37 lub 49%) lub kupią w automacie bilet z ulgą 50% (która jest tzw. „ulgą handlową”). Rozczarowanie i (niesłusznie skierowana na konduktora lub całą kolej) nienawiść są tym silniejsze, im mniej pieniędzy student ma w portfelu, kiedy przychodzi do zakupu nowego biletu, tym razem z właściwą dla niego ulgą.
Co ciekawe, przepisy ustawy o uprawnieniach do ulgowych przejazdów środkami publicznego transportu zbiorowego nie obowiązują w komunikacji miejskiej – te ulgi przejazdowe są uchwalane przez każdą Radę Miasta z osobna. W efekcie w pociągach warszawskiej Szybkiej Kolei Miejskiej nie obowiązują ustawowe ulgi, bo… prawnie jest ona częścią komunikacji miejskiej w stolicy, podobnie jak metro. Dlatego jadąc z pięcioletnim dzieckiem stołeczną „eskaemką” nie musimy kupować dla niego biletu (wystarczy dokument stwierdzający wiek dziecka), natomiast jeżeli zechcemy pojechać jakimkolwiek innym pociągiem, np. Kolei Mazowieckich, nie dość, że będziemy musieli wykupić dla niego bilet z ulgą ustawową (proszę odgadnąć, jaką?), to aby nie narazić się na nieprzyjemności przy kontroli biletów, musimy mieć ze sobą zaświadczenie o uczęszczaniu dziecka do przedszkola. Jeżeli go nie mamy – bo dziecko nie chodzi do przedszkola – to nasza kieszeń schudnie o koszt pełnopłatnego biletu.
Przy okazji podróży z dziećmi nie wypada nie nawiązać do innej, bulwersującej pasażerów kwestii. Nie wiem, czy zdajecie sobie Państwo sprawę, ale żądania dotyczące okazania przez pasażera dokumentów uprawniających do ulg (także do najgłośniej krytykowanego, bezpłatnego biletu dla dzieci do lat 4) nie są fanaberią zarządów spółek kolejowych, ale wymogiem, jaki został na nie nałożony omawianą w tym tekście ustawą. Przewoźnicy, zarówno kolejowi, jak i autobusowi, otrzymują bowiem „wyrównanie” do każdego biletu z ulgą ustawową, a w przypadku wykrycia faktu korzystania z ulg przez osoby do nich nieuprawnione przewoźnik podlega karze.
Gdyby nadal nie zniechęcało to Państwa do korzystania z pociągów i autobusów, to informuję, iż rząd planuje jeszcze wprowadzenie ogólnopolskiej „Karty Dużych Rodzin”. Do tej pory podobne rozwiązanie wprowadzały gminy, oferując m.in. ulgi na przejazdy komunikacją miejską na ich terenie czy tańsze bilety wstępu do instytucji kulturalnych. Rządowy projekt zakłada, iż rodziny z co najmniej trójką dzieci otrzymają specjalne zniżki na przejazdy pociągami na terenie całego kraju. Obserwując dotychczasowe dokonania parlamentu w tej sprawie, możemy spodziewać się kolejnej zmiany w przepisach, która w znikomy sposób pomoże wielodzietnym rodzinom, a zapewne jeszcze bardziej skomplikuje obecny system przyznawania ulg.
Kilkanaście lat komplikowania przepisów dotyczących sprzedaży biletów oraz ulg na przejazdy koleją i autobusami nie sprawiło, że liczba pasażerów w transporcie zbiorowym się zwiększyła. Wręcz przeciwnie. Herbata od mieszania nie stała się słodsza. Warto, żeby władza ustawodawcza (która za bilet nie płaci) o tym, choć od czasu do czasu, pamiętała.