Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Petros Tovmasyan  15 października 2013

Tovmasyan: Zadłużony naród

Petros Tovmasyan  15 października 2013
przeczytanie zajmie 3 min

Pani S. przychodzi do naszej poradni od kilku tygodni. Miła, elegancka starsza pani na emeryturze. Należy do tych osób, które rachunki płacą z tygodniowym wyprzedzeniem, a jeżeli zdarzy im się o czymś zapomnieć, martwią się o to przez następne kilka dni.

Pani S. miała pecha. Podczas wizyty u rodziny zagranicą musiała skorzystać z usług helikoptera medycznego; faktura opiewająca na kwotę kilkudziesięciu tysięcy złotych przyszła pocztą. Rozpoczęła się spirala zadłużenia, na szczęście szpital zgodził się na spłatę kwoty w ratach. Pani S. czuła się zobowiązana, przecież uratowali jej życie. Postanowiła wziąć kredyt, kiedy zobaczyła w telewizji reklamę Providenta. Bank jak bank – ważne, że „szybko wszystko załatwi”. Mam przed sobą kilka umów, które zawarła, na małe kwoty, po prawie 1000 zł. Obok oprocentowania kredytu rzędu 25-30 proc., ubezpieczenia i inne, widzę specjalną opłatę – obsługa kredytu w domu o wartości 515 zł. Pani w Providencie postanowiła rozbić bank. To był dzień jej łowów, zamiast jednego kredytu na pięć tysięcy postanowiła zrobić pięć różnych po niecałe tysiąc złotych, w każdym dodając w prezencie najdroższą na świecie „obsługę kredytu” o wartości ponad 500 zł. Pani S. nie udało się kredytu spłacić w terminie, dopiero po wielu miesiącach zrozumiała, że będzie musiała oddać dwa razy tyle ile wzięła, prawdziwą kwotę zadłużenia poznała, gdy otrzymała pismo o wypowiedzeniu umowy kredytu. Załamała się nerwowo. Provident skierował sprawę do sądu. Staramy się z Panią S. o umorzenie obsługi kredytu w domu, ponieważ przez prawie pół roku nikt z Providenta nawet się u niej nie pojawił, spłacała zadłużenie przez Internet. Dowiedzieliśmy się, że UOKiK postanowił pozwać firmę za tę klauzulę, sprawa została nawet wygrana. W tej chwili nic to dla nas nie znaczy, gdyż orzeczenie nie jest jednak prawomocne.

Pani S. to jedna z dziesiątek takich klientów w naszej darmowej poradni prawnej, która w zamyśle twórców miała pomagać ludziom w sprawach dotyczących niepełnosprawności. Rzeczywistość nas zweryfikowała, sprawy, którymi mieliśmy się zajmować, nie stanowią nawet 10% tego, czym zajmujemy się codziennie. W tygodniu przychodzi do nas po kilku, a nawet kilkunastu takich zadłużonych jak Pani S., w większości nie są to oszuści, a zwykli ludzie, emeryci, renciści…

Zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje, kiedy w trakcie spłacania kredytu poważnie zachorujecie? Jak np. Pan F., który także do nas przychodzi, spłacał kredyt za syna, dostał raka węzłów chłonnych, na ponad rok czasu wyjęty z życia, gdy wrócił ze szpitala, dostał do ręki wypowiedzenie umowy kredytu, 100 tys. zł do spłacenia w terminie dwóch tygodni. Dziś już przychodzi do niego komornik; o tym, żeby starczyło na leki, nie ma mowy.

Nie muszę się wysilać, aby znaleźć w pamięci podobne przypadki, obie sprawy są z tego miesiąca, a wcześniej były znacznie gorsze, znacznie tragiczniejsze. Dla tych ludzi wizyta w prywatnej kancelarii jest rzeczą nieosiągalną. Dla osoby żyjącej za 560 zł z pomocy społecznej wydanie stu złotych na wizytę u prawnika jest kwotą nie do przeskoczenia. Na darmową pomoc prawną mogą liczyć tylko mieszkańcy dużych miast, niektóre ośrodki pomocy społecznej zatrudniają prawników, ale tylko na półtora godziny w tygodniu, tam nikt nie pisze pism, nie ma na to czasu. Większość naszych klientów nie potrafi ze zrozumieniem przeczytać pism sądowych; gdy słyszą o sądzie i prawnikach paraliżuje ich strach, nawet nie próbują zrozumieć, traktują sąd jak maszynę opresji, do sądu rzadko chodzą, wszystko odbywa się przez nieczytane listy, nieotwierane koperty Dopiero gdy pojawia się komornik, dowiadują się jak bardzo urosło zadłużenie. Pięć tysięcy złotych zmienia się w piętnaście, a dwadzieścia tysięcy nawet w sto, ale wtedy już jest za późno, wszystkie wyroki są prawomocne, nie ma się gdzie odwołać. Pani w Providencie i kancelarie z pełnomocnictwem banku zawsze wygrywają, rozszarpują tych ludzi na strzępy. Nikt nie pyta o chorobę, śmierć, minimum egzystencjalne. Regularnie toczymy walkę z komornikami, którzy zajmują bezprawnie środki z pomocy społecznej, których zajmować im nie wolno. Kilka dni temu przyjmowałem samotną matkę z trójką dzieci, komornik zajął jej jedyne konto w banku, a tam wyłącznie pomoc społeczna i alimenty. Przyjechała do mnie na gapę, nie miała pieniędzy na zakup biletu, po telefonie asesor zgodził się łaskawie zwolnić środki w terminie miesiąca od wpłynięcia pisma, bo co ona może im zrobić? Złożyć skargę na czynności komornicze, kto jej tę skargę napisze, czy sąd się tym przejmie?

Firma windykacyjna Kruk twierdzi, że liczba osób powyżej 65 roku życia borykających się z długami rośnie w zastraszającym tempie. Rok temu liczba obsługiwanych przez nich zadłużonych emerytów wynosiła 135 tysięcy, a obecnie to już prawie 180 tysięcy. Średni dług emeryta z 3,5 tysięcy wzrósł w tym roku do 5 tysięcy. Perfekcyjnie zorganizowana machina łącząca rozdających łatwe kredyty, wykupujących co się da firmy windykacyjne i komorników robi milionowe przychody na takich właśnie opłatach jak u Pani S. Od lat liczba zadłużonych Polaków ciągle rośnie, mimo przecież teoretycznego wzrostu średnich zarobków, to jest machina generująca ogromne straty społeczne, którą w końcu ktoś musi zatrzymać.